Działo się to dawno, dawno temu na ziemiach, na których wiele lat później powstanie państwo Mieszka I. Dawna potęga Hunów odchodzi w niebyt, rośnie znaczenie Awarów, bezlitośnie łupiących tereny, na których mieszkają Szeligowie. Wśród nich właśnie żyje piękna dziewczyna, Wisznia, mająca być córką bogini Mokoszy. Zakochuje się w niej Hun Rua, ale czasy nie sprzyjają miłości. Czy bohaterowie powieści Wisznia ze słowiańskiej głuszy odnajdą szczęście?
Na poziomie fabularnym Wisznia ze słowiańskiej głuszy to na poły przygodowa, na poły zaś obyczajowa historia członków jednego ze słowiańskich plemion. Opowieść interesująca, ale to, co szczególnie udało się Aleksandrze Katarzynie Maludy, to zgłębienie znanych słowiańskich legend, jak ta o królu Kraku, Lechu, Czechu i Rusie, a nawet o... smoku wawelskim i stworzenie ich alternatywnych wersji. Czy raczej – wersji dużo bardziej prawdopodobnych, osadzonych w historycznych realiach. Smok wawelski nie jest tu dinozaurem, który jakimś cudem przetrwał do czasów Słowian. Nie ma tu magii ani czarów – są dość ciekawe objaśnienia znanych legend. Tropy te w Wiszni ze słowiańskiej głuszy śledzi się z dużą przyjemnością. Tym bardziej, że autorka jest raczej świadoma historycznych realiów, nie ma w jej książce „turbosłowian”, którzy władali niemal całym światem na długo przed Mieszkiem I, choć podczas jednej z wypraw wojennych pobratymcy głównej bohaterki docierają bardzo daleko, bo pod mury Bizancjum.
Nie ma w powieści „naciągania historii”, jest za to odwołanie do mitycznego państwa amazonek, które – według kronikarza Ibrahima Ibn Jakuba – sąsiadować miało z ziemiami Mieszka I. Na podstawie tego świadectwa, raczej nie znajdującego potwierdzenia w innych historycznych źródłach, jak również bazując na badaniach archeologów, którzy odkryli na Mazowszu istnienie osad, w których chowano wyłącznie kobiety i dzieci, autorka tworzy alternatywną historię, w której takie państwo-miasto rzeczywiście istnieje. Nie trzeba jednak traktować tej opowieści dosłownie – jest ona raczej pretekstem, by opowiedzieć o dramatycznym losie kobiet w społecznościach plemiennych, o tym, jak fatalna była ich pozycja, o przemocy i gwałtach, jakich kobiety doznawały ze strony mężczyzn.
Obyczajowość ówczesną Maludy ukazuje całkiem sprawnie. Słowiańskie wierzenia, obrzędy, tradycje autorka opisuje bez lukrowania ich czy łagodzenia. Krótko mówiąc: tu kobiety naprawdę palone są na stosach po śmierci mężów. Tu gwałty są na porządku dziennym, ciąże spędza się bez oporów, podobnie jak bezlitośnie „pozbywa się” dziecka już po porodzie. Jakkolwiek szokujące – szczególnie dla czytelników konwencjonalnych powieści obyczajowych, do których również kieruje swą opowieść Aleksandra Katarzyna Maludy – opisy te wypadają po prostu wiarygodne.
Nie wiemy natomiast zbyt wiele o sposobie myślenia ówczesnych ludzi. Nie mamy wystarczająco dużo źródeł, by zgłębić czy odtworzyć ich psychologię. Aleksandra Katarzyna Maludy daje swoim bohaterom cechy mocno współczesne, każąc im walczyć o własne marzenia i szczęście, realizować plany, dążyć do swoistej emancypacji. Czytelnicy mogą dzięki temu łatwiej identyfikować się z bohaterami.
Za okładką, która ukazuje dziewczynę na wskroś współczesną, powieść Wisznia ze słowiańskiej głuszy kryje solidny kawał historii, nawiązań do znanych i mniej znanych mitów, opisów dawnych obyczajów. To całkiem udane połączenie elementów powieści historycznej z angażującą historią obyczajową. To historia o silnych kobietach – do silnych kobiet kierowana. Im też lektura powieści Aleksandry Katarzyny Maludy powinna przynieść szczególnie wiele satysfakcji.
Połowa roku 1862. W powietrzu już wisi powstanie, do którego przygotowują się mieszkańcy Drozdowa, Kondrajca oraz innych okolicznych miejscowości...
Saga warszawska - powieści, w których codzienność i życie towarzysko-rodzinne toczą się na tle wielkich wydarzeń XIX i XX wieku Ewa Konieczkówna ratuje...