Piotr dochodzi do siebie po poważnym wypadku samochodowym. Mimo początkowych oporów, razem z Martą i dziećmi przeprowadzają się do niewielkiej miejscowości Zarzewie. Tutaj ma się ziścić ich marzenie o domowej sielance. Niestety, mężczyzna nadal nie potrafi poradzić sobie ze swoimi ułomnościami i upływem czasu. Chciałby, jak dawniej, nieustannie znajdować się w centrum wydarzeń, przez co notorycznie pakuje się w kłopoty. Wysoki poziom adrenaliny zapewnia mu pojawienie się sympatycznych, młodych sąsiadów z dwójką uroczych dzieci. Piotr nie może oprzeć się wrażeniu, że w życiu tej pary dzieje się coś niepokojącego. Zaczyna dokładniej ich obserwować i szybko wpada na właściwy trop. Jak jednak pomóc drugiemu człowiekowi, gdy brak bezsprzecznych dowodów, gdy wszystko opiera się na domysłach?
Choć powieść W obłokach marzeń jest naprawdę interesująca i porusza ważne tematy, trzeba zacząć od paru słów krytyki. Po pierwsze: szkoda, że na okładce nie pojawiła się żadna, nawet najmniejsza wzmianka o tym, że powieść stanowi trzecią część trylogii. Może znajomość wcześniejszych części nie jest tutaj konieczna, autorka przywołuje wszystkie najważniejsze zdarzenia z poprzednich tomów, jednak to czytelnik powinien podjąć decyzję odnośnie do tego, w jakiej kolejności chciałby czytać ten cykl. Inna sprawa to sama okładka i tytuł powieści, w moim przekonaniu bardzo mylące. Nie jest to bowiem lekka i niezobowiązująca lektura, Izabela M. Krasińska porusza tematy trudne i bolesne, kolejne rozdziały czyta się z rosnącym niepokojem.
Autorka podejmuje jednen z najbardziej złożonych i szalenie ważnych tematów, a mianowicie problem przemocy domowej. Z dramatem tym każdego dnia na całym świecie zmaga się wiele kobiet. Jeśli wierzyć statystykom, w samej Polsce w wyniku obrażeń umierają tygodniowo trzy kobiety. Ta liczba robi wrażenie i trudno nie zadać sobie pytania, jak w dzisiejszych czasach jest to w ogóle możliwe. Izabela M. Krasińska ukazuje to na przykładzie małżeństwa Lipskich. Młode małżeństwo sprawia wrażenie szczęśliwego. Kobieta jest może nieco nieśmiała, jej mąż za to okazuje się duszą towarzystwa i łatwo zjednuje sobie sympatię otoczenia. Osoby postronne mają niewielkie szanse, by zorientować się, że w życiu tej dwójki dzieje się coś bardzo złego. Dopiero Piotr, człowiek dobrze znający ten problem, jest w stanie prawidłowo rozpoznać symptomy regularnie zastraszanej ofiary. Niestety, on także niewiele może zrobić. Zdaje się być jedyną osobą, która jest świadoma problemu, brakuje mu jednak namacalnych dowodów, sama ofiara jest zaś zbyt przerażona, by skorzystać z pomocy obcego człowieka. Czy w tej sytuacji można liczyć na szczęśliwe zakończenie?
To jednak nie jedyny temat poruszony w powieści Krasińskiej. Piotr z Martą, a także Wojtek z Agatą zmagają się z kolejnymi problemami. Wygląda na to, że autorka książki zapragnęła „odczarować" romantyczne związki i pokazać, że bycie z drugą osobą to nie tylko przyjemne „motyle w brzuchu", ale także proces nieustannego „docierania się", konflikty na różnych poziomach, kryzysy, pokusa, by poszukać czegoś, co przynajmniej na pierwszy rzut oka wydaje się bardziej ekscytujące. Powieść może więc nieco zaskoczyć niepoprawnych romantyków, za to z pewnością zyska w oczach czytelników mocno stąpających po ziemi.
W obłokach marzeń podejmuje ważne tematy i szybko przemawia do wyobraźni czytelnika. Niestety, pewne drobiazgi nieco uprzykrzają lekturę. O ile nie mam wątpliwości co do tego, że otoczenie Lipskich mogło uznawać ich za przykładną rodzinę, o tyle nie potrafię sobie wyobrazić, by dzieci pary przez kilka lat nie zorientowały się, co dzieje się w ich domu. Przykładowo w jednej scenie stojąca pod drzwiami Marta słyszy niepokojące odgłosy z domu Lipskich. Przebywające wewnątrz dzieci zdają się jednak zawsze spać jak zabite, nie dostrzegają kolejnych obrażeń na ciele matki (czy naprawdę wszystko da się aż tak dobrze zatuszować makijażem noszonym 24 godziny na dobę?). Inna sprawa to dość irytujące wykorzystanie przez pisarkę nazwisk bohaterów naprzemiennie z ich imionami. Zdaję sobie sprawę z tego, że autorka próbowała uniknąć powtórzeń, jednak wydaje się, że istnieje wiele bardziej fortunnych zabiegów. Czytając o rozmowie „Lipskiej z Majewską", można odnieść wrażenie, że to dialog trzeciorzędnych kumoszek, który niewiele wnosi do fabuły. Marta i Daria, których losy mają stać się czytelnikom bliskie, dosłownie ze zdania na zdanie coraz bardziej „oddalają się" od odbiorcy.
W obłokach marzeń to powieść mająca niezaprzeczalne zalety, dla których książką warto się zaiteresować. Niestety, ktoś, kto zacznie lekturę cyklu Izabeli M. Krasińskiej od tej książki, raczej po pozostałe powieści z serii nie sięgnie. Warto więc czytać we właściwej chronologii, by zakończenie zrobiło odpowiednie wrażenie. Książkę polecam głównie miłośnikom literatury obyczajowej podejmującej trudne tematy, niepoprawnym romantyczkom zalecam natomiast nieco ostrożności. To książka dająca do myślenia – nie mogę jednak obiecać, że będą to przyjemne myśli...
Izabela M. Krasińska powraca z emocjonującą historią o zgubnej sile uczućStrata, jakiej doświadczyli Joasia i Kuba, sprawiła, że nie byli w stanie odbudować...
Kiedy myślisz, że wszystko już stracone, na twojej drodze staje miłość. Życie lubi płatać figle i niespodziewanie komplikować to, co z pozoru proste...