Haddie świętuje na weselu przyjaciółki, jednak jest daleka od radości. Nie tak dawno straciła siostrę, której towarzyszyła w walce z rakiem do końca. Żeby zagłuszyć ból, próbuje: długiego biegu, ostrego picia i seksu bez zobowiązań. Jak sama mówi:
W tej chwili chcę zostać porwana. Chcę, żeby ktoś mnie wyrwał z moich myśli, moich pytań i moich wątpliwości. Próbuję się więc zapamiętać w fizyczności, żeby przekonać samą siebie, że tego właśnie pragnę. Że pragnę zostać doprowadzona do krawędzi tak ostro i szybko, żeby zapomnieć o wszystkim, czego nie chcę.
Jednak jeden z Jej kochanków, Beckett, czuje do Niej więcej niż tylko pożądanie. Próbuje skruszyć mur, którym Haddie się otoczyła. Powoli, jak tytułowa kropla drążąca skałę. Czy to się uda?
W książce jest sporo scen erotycznych. Niektóre tak dosłowne i wulgarne, że zamiast podniecenia budzą obrzydzenie. Jednak nie jest to pornografia. Cały czas mamy przed oczami prawdziwy powód wyuzdanego seksu – ból bohaterki po śmierci siostry, rozpaczliwie zagłuszany fizyczną przyjemnością. Całość czyta się więc ze smutkiem i zrozumieniem. Wiele osób próbuje przecież zagłuszać cierpienie doznaniami fizycznymi. Niekoniecznie musi to być seks – niektórzy sięgają po różne używki, żeby zapomnieć.
Całość jest jak kawa. Mocna, pobudzająca i pozostawiająca gorzki osad.
Kalina Beluch
Miałam go już nigdy więcej nie spotkać. Poznaliśmy się w nocnym klubie. Zaczął mnie podrywać przy barze, a ja wprost nie mogłam oderwać od niego wzroku...
Miłość nie zawsze przychodzi od pierwszego wejrzenia. Nie zawsze jest słodka i delikatna. Czasem przypomina wielki wybuch, gdy zderzają się dwie rozgrzane...