„Ślepowidzenie” Petera Wattsa wdarło się w trochę skamieniałą Sci-Fi z siłą eksplodującej supernowej. Książka zyskała uznanie wśród krytyków i czytelników. Na początku sukces literacki nie szedł jednak w parze z nominacjami do ważnych dla gatunku nagród. Wina leżała po stronie wydawcy, który nie przykładał się do promocji, jakby od razu skreślając „Ślepowidzenie” z listy potencjalnych bestsellerów. Jak przystało na autora Sci-Fi, Watts sięgnął po nowoczesne rozwiązanie, jakim jest licencja Creative Commons i umieścił powieść za darmo w Internecie. Z marketingowego punktu widzenia mogło się to wydawać samobójstwem, lecz rzeczywistość pokazała, że o lepszej promocji nie mógł nawet marzyć. Szybko okazało się bowiem, że „Ślepowidzenie” to powiew świeżości, na który fani czekali. Wieści w sieci obiegły świat, a popularność wirtualna przeniosła się na tą rzeczywistą. I bardzo dobrze się stało, ponieważ ta książka to doznanie w każdym calu niesamowite.
Opowieść zaczyna się gdzieś w mrocznych ostępach wszechświata. Załoga statku „Tezeusz” wybudza się właśnie z długiej hibernacji. W chwilę później okazuję się, że ich sen zakłócono przedwcześnie, a oni sami znajdują się w miejscu innym, niż zaplanowano. Pokładowy wampir, sprawujący funkcję kapitana, powiadamia załogę o tym, że natrafili na osobliwy obiekt. Po oględzinach wychodzi na jaw, że jest to „rosnący” statek kosmiczny. Od tego momentu zaczyna się historia o trudach pierwszego Kontaktu, będąca przyczynkiem do zadania wielu intrygujących pytań.
Fabułę poznajemy z „ust” Siriego Keetona, który pełni rolą obserwatora na pokładzie „Tezeusza”. Nadmienić trzeba, że główny bohater-narrator nie ma połowy mózgu i specjalizuje się w syntetyce – na podstawie obserwacji, odpowiedniego słuchania, wyciąga wnioski i przekazuje je na Ziemię do swoich zwierzchników. Reszta załogi jest równie ciekawa. Dowodzi wampir (przywrócony do życia dzięki dobrodziejstwom inżynierii genetycznej), specjalistka od spraw lingwistycznych ma w sobie cztery inne byty, a pokładowy biolog bardziej przypomina cyborga, niż człowieka. Wszystko to otacza solidna warstwa techniczna. Watts wrzuca do kotła naukowego fizykę kwantową, biologię, genetykę, socjologię, kosmologię i lingwistykę. Wychodzi mu z tego przepyszny wywar, który „pije się” bez grymasu na twarzy. Zasługa tkwi tutaj zapewne w płynnym stylu i ciekawej warstwie fabularnej.
Watts świat „Ślepowidzenia” zbudował z klocków bardzo modnych w Sci-Fi. Pojawiają się więc wszczepki, HUD, byty postludzkie, a rekombinacje genetyczne są na porządku dziennym. Poza tym, dzięki wspominkom Keetona, dowiedzieć się można, że Ziemia stała się przyjemnym miejscem, gdzie nie ma obowiązku pracy, żyję się dostatnio, a po śmierci trafia do Nieba, w którym rodzina i znajomi mogą nas odwiedzać. Jeśli doda się do tego najróżniejsze wariacje techniczne, z napędem zasysającym antymaterię na czele, wyjdzie obraz skomplikowanej, przeznaczonej dla wymagającego czytelnika książki.
Warto jednak zacisnąć momentami zęby, aby dotrzeć do serca „Ślepowidzenia”. Kwestią w tej powieści najistotniejszą są bowiem rozważania. „Ślepowidzenie” to nic innego, jak jedno wielkie pytanie o istotę samoświadomości, a także o to, czy dwa z gruntu obce gatunki mogą się w jakiś sposób porozumieć. Watts faszeruje opowieść filozofią Metzingera (na podstawie rozprawy Being No One), teoriami Wegnera, czy Saksa. Pojawia się nawet stary dobry Darwin. Dzięki temu ukończenie lektury nie równa się odcięciem od myślenia. Wręcz przeciwnie – rozmyślania aż wrzeszczą w głowie, domagając się głębszej analizy, poszerzenia wiedzy. Można „Ślepowidzenie” nazwać książką „krzyczącą”, ponieważ zawarte w niej idee nie milkną wraz z ostatnim słowem, a upominają się o zwrócenia na nie uwagi. Wobec problemów postawionych w powieści Wattsa nie można przejść obojętnie, trzeba się w nie zagłębić, jeszcze raz zadać sobie pytanie o to kim/czym jestem, czym jest empatia, świadomość i czy aby na pewno w trakcie ruchów sakadycznych gałek ocznych, nie umyka mi coś, na co powinienem zwrócić uwagę. Coś co może zdefiniować mnie na nowo, wywrócić obrany światopogląd do góry nogami, upewniając w kwestii własnej samoświadomości.
Przygotujcie się na całkowicie nową Osobliwość. Oto Echopraksja, kontynuacja nominowanego do nagrody Hugo Ślepowidzenia. Zbliża się XXII wiek. Jest to...
Losy cywilizacji spoczywają na barkach jej wyrzutków. Kiedy trzeba kogoś do obsługi elektrowni położonych trzy kilometry pod powierzchnią Pacyfiku,...