Czasem słońce, czasem deszcz
Dom kojarzy się zawsze z miejscem, gdzie można schronić się przed całym złem tego świata. Daje poczucie bezpieczeństwa, jest ostoją, czymś, co trwa, gdy życie obok nas pędzi w szalonym tempie. Czymś, co trwa, niezależnie od burz i zamieci, również tych w osobistym życiu. Niezależnie od tego, czy dom mieści się w Zamościu, Warszawie, Katowicach czy Maroku, wypełniają go tradycje i wartości, mieszkają w nim serca nasze i naszych bliskich. Niezależnie od tego, czy jest to mała kawalerka, czy rezydencja, czy jest usytuowany w mieście, czy też na odległej prowincji, zawsze jest bezpieczną przystanią. Przynajmniej możemy mieć nadzieję, że nią jest…
Był taki moment, kiedy Ludmiła straciła już nadzieję na to, że stworzona z Martinem polsko-niemiecka rodzina ma szansę na to, by przetrwać. Wykonane w tajemnicy badania genetyczne córki, mające potwierdzić ojcostwo mężczyzny, znacznie ograniczyły jej zaufanie. Jednak Piotr, były kochanek, bliski przyjaciel, pomógł parze nawiązać nić porozumienia i powoli odbudować to, co Martin tak nierozważnie zniszczył. Historia ta, opisana przez Katarzynę Enerlich, doczekała się dalszego ciągu. Prowincja pełna słońca, opublikowana nakładem wydawnictwa MG, to kolejna część prowincjonalnej powieści, w której koleje losów bohaterów przeplatają się z opisem piękna przyrody. Po pełnej wdzięku Prowincji pełnej marzeń, która rozbudziła nasze pragnienia i tęsknoty oraz Prowincji pełnej gwiazd spodziewać się można było klimatów sielskich, a jednak naznaczonych prozą życia i bólem niekiedy tak wielkim, że wydaje się nie do wytrzymania – bólem złamanego serca i zdeptanej godności. I rozczarowania tu nie ma, pojawiają się natomiast kolejne rozterki, jest wspaniała podróż - i to nie tylko po polskiej prowincji.
Czytelnicy, którzy przygodę z Mazurami i znajomość z Ludmiłą zaczynają właśnie od tej części, bez trudu wejdą w leniwy rytm przyrody i burzliwy świat uczuć, bowiem autorka wraca do wydarzeń, które doprowadziły Ludmiłę do domu oddalonego kilka kilometrów od Mrągowa. Domu, pod którego dachem miała żyć spokojnie, mając u boku Martina, ich córeczkę - Zosię, teścia oraz odnalezioną przyrodnią siostrę Hanię – owoc sekretnego romansu ojca. Do domu, który miał stać się bezpieczną przystanią, „światem za zakrętem” Ludmiły…
Niestety, los bywa przewrotny, nieustannie przekonując nas, że miłość jest uczuciem, do którego nikogo nie można zmusić, że niekiedy gaśnie samoistnie, bądź też zduszona jest przez zdradę drugiej osoby i jej postępowanie.
W Prowincja pełna słońca wystarczyło kilka słów, by słońce zgasło dla Ludmiły wraz z odejściem Martina. Zawiódł on po raz kolejny, przekreślając wszystko to, co udało im się razem zbudować, uciekł niczym tchórz, zostawiając Ludmiłę z córeczką, rachunkami do zapłacenia i kredytem na dom. Kobieta musi zatem zamienić mazurską prowincję na Włochy, dokąd wyruszy w poszukiwaniu pieniędzy oraz… historii, bowiem te będą wciąż obecne w jej życiu. Obserwując losy innych ludzi, widzi, że czarny scenariusz nie został napisany wyłącznie dla niej, zaś miarą wielkości człowieka jest nie rozmiar jego problemów, ale to, czy ma odwagę stawić im czoła i wyjść z tej walki zwycięsko – lepszym i silniejszym.
Poznamy zatem historię Miriam, właścicielki uroczego hotelu „Le Cinema” oraz wstrząsające losy kelnerki Aminy i jej matki, a Ludmiła przekona się, że nic nie dzieje się bez przyczyny. Odejście męża, kłopoty finansowe, wyjazd i konieczność pozostawienia córeczki w Polsce, misja ratunkowa i powrót do kraju, do ukrytej w lesie leśniczówki Śniardwy, do prowadzącego go Janusza– to wszystko musiało się zdarzyć, by mogła spotkać Wojtka, entomologa, i wyruszyć w podróż po Polsce, pokonując swoje ograniczenia, słabości …
Prowincja pełna słońca Katarzyny Enerlich to książka, którą można dawkować o każdej porze roku i w każdym stanie ducha. Idealna do terapii, stanowi balsam na skołatane serca i dusze, obecna w niej przyroda koi rozedrgane nerwy, zaś ogromna dawka nadziei, jaka z niej emanuje, motywuje do działania i pozwala wierzyć, że życie ma dla nas niejedną niespodziankę, zaś po burzy zawsze wychodzi słońce. Niezwykle plastyczny, poetycki wręcz język autorki, spora dawka mądrości życiowych, ale też drobnych informacji, swego rodzaju "perełek", które wzbogacają życie i historie bohaterów - tak prawdziwych, pełnych słabości czy wad, że momentalnie stają się nam bliscy – to wszystko składa się na Prowincję pełną słońca. I to niezależnie od tego, czy jest ona skąpana w słonecznym blasku, czy w ulewnym deszczu.
Pełna wdzięku i świeżości współczesna powieść, będąca hołdem dla uroków polskiej prowincji, w której splata się wątek Mazur dzisiejszych...
"Prowincja pełna szeptów" Katarzyny Enerlich miała być ostatnim tytułem sagi - nie zgodzili się na to Czytelnicy, a i sami bohaterowie zdecydowanie odmówili...
"jak niewiele zostaje po człowieku. Parę wierszy, pocztówek i zdjęć. Świadectwa przeżytych chwil. Mówią tylko, że ktoś taki był".
"Czasem ktoś jest nam dany tylko na chwilę. Trzeba to rozumieć, gdy nadchodzi czas pożegnania. Mądry człowiek już na początku liczy się z końcem. Trudno jednak znaleźć w sobie dość pokory i wiary, by od razu pogodzić się z czyimś przemijaniem".
Więcej