Mózg to część organizmu człowieka i zwierząt zawarta w głowie; jest organem władz umysłowych i ogniskiem systemu nerwowego - pisali autorzy Encyklopedii dla dzieci z 1891 roku. Dziecięce kompendia zazwyczaj były uproszczane i dostosowane do wieku odbiorców. Ale — jak się okazuje — nie zawsze, bo oto pod koniec XIX wieku ludzkość wiedziała o działaniu tego organu jedynie niewiele więcej niż zawarto w tej encyklopedii dla młodych czytelników. Dziś nadal mózg skrywa przed nami wiele tajemnic, ale wiemy bez porównania więcej niż jeszcze 150 lat temu. Jurgen Thorwald, niemiecki autor, znany między innymi z poruszania tematów historyczno-medycznych, wyruszył w podróż po arkanach neurochirurgii, którą opisał w (wydanym po raz pierwszy w 1986 roku) tomie Kruchy dom duszy.
Jak każdy doktor Frankenstein, tak każdy doktor - pionier neurochirurgii, miał swojego potwora, swój wyrzut sumienia i swoje powody, by poczynić takie, a nie inne kroki. Od wieków - ba, tysiącleci - mózg fascynował i przerażał — był naprzemiennie obiektem strachu i ciekawości. Czy zawierał duszę człowieka? Czy mógł mieć wpływ nawet na te aspekty naszego funkcjonowania, które wydają się zupełnie mu niepodporządkowane? Czy - wreszcie - moralnym jest ten mózg otwierać i badać jego wnętrze?
Historia neurochirurgii nie zaczęła się na przełomie wieku XIX i XX, ale wtedy (podobnie jak wiele innych procesów na świecie) nabrała zawrotnego tempa. Lekarze, począwszy od Horsleya, poprzez Cushinga, na Penfieldzie skończywszy, przyspieszyli kroku i podjęli ryzyko zbadania „kruchego domu duszy”. Odkrywali nowe zależności pomiędzy występowaniem określonych objawów a konkretnymi urazami i umiejscowieniem guzów. Metodą prób i błędów, ze szkodą dla pacjentów i korzyścią dla rozwoju medycyny, łączyli fakty i odkrywali zależności, których istnienia wcześniej nikt się nie domyślał. Balansując między moralnością a dobrem nauki, zerwali z leczeniem „na chybił-trafił„ i otworzyli nowe drzwi tego „domu”, o którym wszyscy wiedzieli, ale do którego niewielu odważyło się zbliżyć.
Nie pomylę się wiele, jeśli powiem, że Kruchy dom duszy różni się od pozostałych książek autora przesunięciem środka ciężkości z historii na medycynę, z problemu na człowieka oraz z uporządkowania na kontrolowany chaos. Jak zwykle, nie można odmówić Thorwaldowi pasji, przygotowania i rozległej wiedzy. Niestety jednak jego ostatnio wznowiona książka przypomina raczej zbiór notatek niż jednolitą całość, skrupulatnie przygotowaną dla (nawet wymagającego) czytelnika. Wygląda na to, że Thorwald wybrał się tym razem nie na spacer od szpitala do szpitala, czy od zagadnienia do zagadnienia, ale od domu (i biblioteki) jednego chirurga do domu (i biblioteki) drugiego. To ciekawa, ale niestety nie fascynująca podróż.
Autor Stulecia chirurgów i Ginekologów na tropie tajemnic starożytnych lekarzyFascynująca opowieść o wielkich cywilizacjach i ich...
Kolejna - po Stuleciu detektywów - odsłona pasjonującej historii narodzin nowoczesnej kryminalistyki. Czym byłyby osiągnięcia wybitnych detektywów i policjantów...