Recenzja książki: Dom na farmie

Recenzuje: truskawka2

Poznajmy dwójkę pokiereszowanych przez życie ludzi. Nick Stafford pracuje na rodzinnym ranczu i samotnie wychowuje dwie córki. Jego żona uciekła z kochasiem w siną dal. Podobnie zrobiła kiedyś jego matka – porzucony chłopiec stał się więc porzuconym mężczyzną. Elsa Andreas była cenioną terapeutką rodzinną, jednak pewnego dnia popełniła tragiczny w skutkach błąd. Miała napisać opinię dla sądu, z kim dwójka dzieci powinna zostać po rozwodzie rodziców. Zlekceważyła jednak słowa dziewczynki, mówiącej, że boi się taty, ojciec uzyskał więc prawo do opieki. Podczas spotkania zabił maluchy i popełnił samobójstwo. Po tej tragedii Elsa zaszyła się w domku w lesie, całkiem załamana. Losy tej dwójki splatają się, ponieważ córki Nicka mają problemy z zachowaniem i nauką. Dyrektorka podstawówki, prywatnie siostra Elsy, proponuje, by kobieta została terapeutką dziewczynek. Czy pomysł okaże się trafiony? Czy poranieni dorośli i dzieci odnajdą spokój?

Pełna ciepła opowieść o wierze, miłości i nadziei. Oraz o wewnętrznej sile człowieka, która pozwala się podnieść z największych tragedii.

dr Kalina Beluch