Jak przystało na człowieka noszącego nazwisko wieszcza, Romeczek Słowacki ma niewątpliwy talent literacki. Stworzył już wiele tomików. Niestety, wydawcy są złośliwi albo ślepi na jego geniusz i wciąż go odrzucają. Wydaje więc książeczki własnym kosztem, co odbija się na budżecie. Czasem tenże budżet udaje się podreperować wymyślaniem reklam, chociażby rzeczy tak poetycznych jak pieluszki. Jego ukochana, Elena, ma już dość niepewności finansowej. Zakłada z Romeczkiem agencję artystyczną (tytułowe „Anioły do wynajęcia"). Do pomocy bierze trzy panie po przejściach. Martę – niespełnioną aktorkę, która trzeci raz oblała egzamin (tym razem złośliwa komisja kazała jej zagrać kalafiora na dopalaczach). Dorotę, którą właśnie dla innej rzucił facet (choć jest z nim w ciąży). Basię, świeżo upieczoną wdowę, która raczej nie rozpacza po zmarłym mężu-draniu. Czy dzielnej ekipie uda się osiągnąć sukces?
Lektura pełna ciepła. Pochwała kobiecej przyjaźni, jednocześnie niesamowicie komiczna. Przy lekturze Aniołów do wynajęcia co chwilę ze śmiechu trzęsły mi się... skrzydła.
dr Kalina Beluch
Tej zimy wszystkie wydeptane w śniegu ścieżki prowadzą do Neon Café. Przygotuj się na wizytę w najbardziej tajemniczej kawiarni Wrocławia. W samym sercu...
Gdyby pan Staszek, pracownik kuratorium, nie przegrał sromotnie walki z klawiaturą własnego komputera, dyrektor szkoły numer dwanaście, przeżywający...