Recenzja książki: Aleja Narodowa

Recenzuje: Olga Drewnowska

Czasem już sama okładka jest w stanie dużo powiedzieć o danej powieści, chociaż - jak głosi mądre powiedzenie - nie należy oceniać książek po okładce. Co mówi nam szata graficzna Alei Narodowej Jaroslava Rudiša? Mówi, że ktoś tu jest wściekły – być może ten wilk-samotnik, może główny bohater, a może - sam autor. Z tej powieści wręcz sączy się agresja, nienawiść pobrzmiewa echem w każdym zdaniu Vandama, który raczy nas chaotycznym i pospiesznym monologiem. Aleja Narodowa to książka-krzyk: głośna, wyrazista i dźwięcząca w uszach na długo po wybrzmieniu ostatniej sylaby.

 

Vandam to prawdziwy Czech - a przynajmniej za takiego się uważa. Nie lubi miękkich ludzi, nie znosi chamstwa i przewrażliwienia, toleruje wszystkich (Niemców, Polaków, gejów, lewaków…), póki nie robią syfu. Kiedy zaczynają go robić, grzecznie tłumaczy im, że tak nie wolno. Daje lekcje o życiu, nierzadko za pomocą pięści. Jest ostatnim Rzymianinem, dlatego nie waha się unosić dłoni w rzymskim pozdrowieniu. Nie jest naziolem - co to, to nie. Ale uważa, że Hitler uratował mu życie. Robi dwieście pompek dziennie, tak samo jak prawdziwy Vandam, ten z filmów. A ile pompek robisz Ty?

 

Aleja Narodowa to prawdziwy sprint, szybki bieg z przeszkodami, w którym próbujemy dogonić przeciwnika ale nigdy nam się to nie udaje. Jedyne sto sześćdziesiąt stron rwanego tekstu, a ja po przeczytaniu ich i tak zadyszka jest gwarantowana. I to nie tylko dlatego, że słowa jakby same próbowały wedrzeć się do mojej głowy, rozpychając się i robiąc miejsce. Zadyszka, ta mentalna, okazała się jedynym możliwym sposobem na zaakceptowanie ogromu znaczeń i tropów, aluzji i ironii, które autor skondensował do granic możliwości, czyniąc z nich liofilizowany posiłek. Rudiš siłą wpycha nam go do gardła.

 

Czechy to nie tylko piwo, Krecik i knedliki – to także wyciąganie własnej tożsamości spod ogromu przemian społecznych, wszechobecnego konsumpcjonizmu i ciągle niezabliźnionych ran, zadanych przez historię. Pojęcie patriotyzmu w dziwny sposób ewoluuje zgodnie z potrzebami bohaterów, którzy chętnie wykrzykują, że byli gotowi, by bić się za wolność lub nawet, tak jak Vandam, zadali pierwszy cios. Jednak ich pobudki okazują się zgoła różne od tych wykrzykiwanych w barze po wypiciu kilku kielonków. Rudiš rozprawia się z nacjonalistycznymi zrywami, z tchórzliwymi „prawdziwymi” Czechami bez własnego zdania i z potrzebą napchania sobie brzuchów do granic możliwości. Czyni to zgrabnie, operując ironią, zadając przy tym cios za ciosem. Nie bez przyczyny ojciec Vandama umiera, wyrzygując wnętrzności z powodu knedlików, kapusty i piwa.

 

To właśnie zakłamanie i śmieszność Czechów najdobitniej pokazuje czytelnikom Rudiš. Ich niezdecydowanie w swoich skrajnych postawach, które kończy się zwykłym średniactwem. Czesi są letni, nijacy, choć wykrzykują słowa nienawiści, a nawet „hajlują”, tłumacząc się potem czeskim humorem.

 

Jesteśmy rozerwani na pół. Jesteśmy Europejczykami. Jesteśmy Antyeuropejczykami. Jesteśmy wkurwieni. Szczerzymy się. Jesteśmy rozgoryczonymi patriotami. Jesteśmy lewakami. Nie chodzimy do kościoła. Ale wierzymy w Świętego Mikołaja. Zawsze jesteśmy gdzieś tylko do połowy.

 

Aleja Narodowa zachwyca, choć jest tyko krótkim manifestem, monologiem osiłka, który wierzy w starą, dobrą ręczną robotę. Jednak uwaga, można się nią łatwo zachłysnąć, przebiec ten kawałek razem z Rudišem i nie zatrzymać się w porę. Zatrzymajcie się, pochylcie nad tymi stronami i pozwólcie im dojrzeć. Bo ta książka to nie tylko literatura. To świadectwo naszych czasów – a dotyczy, niestety, nie tylko Czechów.
 

 
Autorka bloguje na Okiemwielkiejsiostry.blogspot.com

Kup książkę Aleja Narodowa

Sprawdzam ceny dla ciebie ...

Zobacz także

Zobacz opinie o książce Aleja Narodowa
Książka
Aleja Narodowa
Jaroslav Rudiš
Inne książki autora
Ostatnia podróż Winterberga
Jaroslav Rudiš0
Okładka ksiązki - Ostatnia podróż Winterberga

Jan Kraus przed wieloma laty uciekł z Czechosłowacji i trafił do niemieckiego więzienia. 99-letni Wenzel Winterberg nie rozstaje się z czerwonym bedekerem...

Koniec punku w Helsinkach
Jaroslav Rudiš0
Okładka ksiązki - Koniec punku w Helsinkach

Ole ma czterdzieści lat i jest właścicielem jednego z ostatnich barów, gdzie można palić, a matki z wózkami nie mają wstępu. Do jedzenia podaje się tu...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy