Terapia boli. Wywiad z Paulą Er
Data: 2022-10-18 14:35:07– Terapia odgrzebuje wszystkie nasze traumy, wyzwala emocje, sprawia, że nie możemy dłużej się okłamywać. Dużo osób nie chce odsłonić się przed terapeutą. Niestety, istnieje wciąż przeświadczenie, że z pomocy psychologów, psychiatrów i terapeutów korzystają wyłącznie osoby, z którymi „coś jest nie tak". To zupełna bzdura. Uważam, że każdy z nas powinien pójść na terapię przynajmniej raz w życiu. Sama interesuję się terapią uzależnień i dokształcam się w tym kierunku również po to, aby móc realnie pomóc osobom, które nie radzą sobie z emocjami – mówi Paula Er, autorka książki Zanim mnie zabijesz.
Czas nie leczy ran?
Czas leczy rany, pozwala zapomnieć o trudnych doświadczeniach, jednak wydaje mi się, że jeśli spychamy problem pod dywan, w którymś momencie naszego życia będziemy musieli ponownie stawić mu czoła. Na pewno z czasem łatwiej jest podejść do starych traum z mniejszymi emocjami, ale według mnie problem nieprzepracowany na zawsze będzie nas uwierał.
Główna bohaterka Pani powieści, mimo upływu lat, wciąż zmaga się ze skutkami toksycznego związku, w którym doznała prześladowania i przemocy. Co jest najważniejsze w wychodzeniu z takiej traumy?
Zrozumienie problemu i własna praca nad nim. Często nasze zachowanie wynika z problemów z dzieciństwa lub młodości, a sam problem jest ich skutkiem. Wszelkie wybory, sposób myślenia i pewne wzorce postępowania niekiedy są pewnym powielanym, rodzinnym schematem. Warto udać się na rozmowę do specjalisty, który uświadomi nam, co zrobić, aby ostatecznie rozwiązać problem i nigdy więcej już błędu nie powtórzyć.
Skąd bierze się chorobliwe uzależnienie od drugiego człowieka?
Często takie zachowanie spowodowane jest niską samooceną i brakiem wsparcia ze strony najbliższych osób. Bywa też tak, że wynika ze strachu przed samotnością. Osoba uzależniona od partnera ma wrażenie, że bez niego sobie nie poradzi, nie będzie w stanie wykonywać najprostszych czynności. Być może od dzieciństwa nie słyszy żadnych pochwał, a jedynie negatywne uwagi. Trzeba również pamiętać, że osoby uzależnione przebywają na co dzień z partnerami, którzy świadomie te uczucia podsycają i podkreślają, że jeśli ich zabraknie, zostaną z niczym, nikt ich nie zechce i zwyczajnie zginą.
Osoby doświadczające przemocy domowej często wierzą, że ich partner lub partnerka się zmieni. Dlaczego tak trudno uwolnić się z takiej relacji?
Po części dlatego, że tych partnerów kochają. Patrząc z boku, łatwo jest powiedzieć: odejdź, zostaw go, on się nie zmieni. Jednak partnerzy przemocowi na samym początku znajomości potrafią być niezwykle czarujący, wręcz czytają w myślach i zdobywają zaufanie. Partner osoby zaburzonej ma wrażenie, że spotkał ideał. W takiej sytuacji bywamy zaślepieni endorfinami. Kiedy partner nagle się zmienia i odcina nas od naszego „narkotyku", ciało reaguje ogromnym stresem i chce znów czuć się dobrze. Dlatego staramy się jeszcze mocniej, aby partner znów stał się ideałem.
Często bywa też tak, że ofiary przemocy domowej za wszelką cenę chcą „naprawić" człowieka, który z góry ostrzega przed sobą. Takie osoby żyją w przeświadczeniu, że staną się lepsze i osiągną cos cudownego w życiu, kiedy druga osoba dzięki nim wyjdzie na prostą i będzie im za to wdzięczna
Czy rzeczywiście każdy zasługuje na drugą szansę?
Nie. Są osoby i sytuacje, które powinny sprawiać, że odcinamy się od partnera. Uważam, że nic nie tłumaczy przemocy. Oczywiście są osoby, które zmieniają się po latach, ale kosztem partnera, jego nieprzespanych nocy i wiecznych nerwów. Uważam, że jeśli ktoś chce się rzeczywiście zmienić, nie obarczy odpowiedzialnością za swój los partnera, tylko sam weźmie się w garść, zacznie nad sobą pracować, a nawet skorzysta z terapii.
Chora i zaborcza miłość oraz obsesyjna chęć kontroli, ukryta pod płaszczykiem troski. Trudno uświadomić sobie, że ukochana osoba zamiast troszczyć się o nas, robi nam krzywdę?
Bardzo trudno. Kiedy spotykamy swojego wymarzonego partnera, chcemy wierzyć, że to prawdziwa miłość. Nie chcemy myśleć, że ktoś nas wykorzystuje i bawi się naszymi uczuciami. Chyba nikt tego nie chce. Wszyscy pragniemy być zrozumiani, kochani i mieć obok siebie osobę, która da nam poczucie bezpieczeństwa.
Julia, podobnie, jak wiele osób doświadczających przemocy, nie chce terapii. Dlaczego tak trudno jest nam prosić o profesjonalną pomoc?
Ponieważ terapia boli. Terapia odgrzebuje wszystkie nasze traumy, wyzwala emocje, sprawia, że nie możemy dłużej się okłamywać. Dużo osób nie chce odsłonić się przed terapeutą. Niestety, istnieje wciąż przeświadczenie, że z pomocy psychologów, psychiatrów i terapeutów korzystają wyłącznie osoby, z którymi coś jest nie tak. To zupełna bzdura. Osobiście uważam, że każdy z nas powinien pójść na terapię przynajmniej raz w życiu. Interesuję się terapią uzależnień i dokształcam się w tym kierunku również po to, aby móc realnie pomóc osobom, które nie radzą sobie z emocjami.
A czy lekiem może być nowy związek? Często bywa, że ludzie doświadczający przemocy w przeszłości, mimo kochającej osoby u boku, wciąż czują strach przed uczuciem i dotykiem.
Nowy związek może dać poczucie bezpieczeństwa i pokazać, że nie wszyscy ludzie są źli. Jednak istnieje duże prawdopodobieństwo, że wychodząc z toksycznego związku, możemy trafić w podobny, ponieważ umysł lubi podążać schematami. Dla osoby doświadczającej przemocy taki związek jest znajomy. Często ofiary przemocy czują lęk przed bliskością i mają problem z zaufaniem, nawet gdy trafią na odpowiednią i kochająca osobę, ponieważ są bardzo nieufne. Często wolą odchodzić pierwsze niż narazić się na odrzucenie lub – wręcz przeciwnie – pozwolić sobie na szczęście. Warto również wspomnieć, że ofiary psychofagów są często uzależnione od adrenaliny, który daje im związek z osobą zaburzoną i nie odnajdują się w normalnych związkach, uważają je za nudne. Ofiary przemocy często mylą emocje i huśtawkę nastrojów, które daje im zaburzony partner, z miłością.
Należy też pamiętać, że w związku istnieje jeszcze ta druga osoba, którą nieświadomie możemy wykorzystać, chcąc odzyskać bezpieczeństwo i stabilność…
Dokładnie tak, dlatego uważam, że należy wchodzić w nowy związek tylko i wyłącznie wtedy, kiedy mamy uporządkowane swoje emocje. Wtedy, kiedy druga osoba będzie dodatkiem do naszego życia, a nie jego wypełnieniem. Zawsze jednak warto rozmawiać o swoich problemach i być ze sobą szczerym.
Julia stara się zmierzyć z własnymi lękami. Takiej walce towarzyszy jednak zwątpienie co do tego, czy ponowne spotkanie ze źródłem strachu jedynie nie pogorszy sytuacji. Warto próbować?
Nie warto ryzykować życia i zdrowia, ale też nie można całe życie się chować. Julia poniekąd nie miała wyboru: czuła się prześladowana, dlatego uznała, że doprowadzi do konfrontacji. Proszę jednak pamiętać, że moja powieść jest fikcją literacką i nigdy, przenigdy nie namawiałabym nikogo, do spotkania się z osobą zaburzoną. Najlepiej skonfrontować się najpierw ze sobą, poznać swoje lęki i dowiedzieć się, czemu pokierowaliśmy swoim życiem tak, a nie inaczej. W skrajnych wypadkach zmiana miejsca zamieszkania i odcięcie się potrafi uratować życie, ale nawet wtedy trzeba poznać swoje myśli i zrozumieć własne emocje. Z moich obserwacji wynika, że osoby zaburzone żywią się strachem i smutkiem swoich ofiar. Jeśli zostają odcięte od źródła pożywienia, odchodzą. Odciąć ich można wtedy, gdy w procesie terapii dowiemy się, skąd pochodzą nasze deficyty emocjonalne, które zręcznie wykorzystał psychofag i nauczymy się rozpoznawać reakcje naszego ciała na sytuacje, w których ktoś będzie próbował wykorzystać przeciw nam nasze słabości.
Jaka kobieta daje się tak traktować mężczyźnie? Chyba tylko taka, która lubi być bita. Kretynka jakaś. To bardzo szkodliwy sposób myślenia, ale i bardzo powszechny. Jak to zmienić?
Uważam, że nikt, kto nie był ofiarą przemocy, nie jest w stanie zrozumieć mechanizmów, jakie zachodzą w umyśle ofiar. W tym miejscu podkreślę, że nie tylko kobiety padają ofiarami przemocy w związkach. Mężczyźni również borykają się z tym problemem. Uważam, że samo mówienie o problemie daje bardzo dużo, ale tak naprawdę powinno się mówić o tym już w szkołach. Młodzi ludzie powinni zdawać sobie sprawę z tego, co złego może wydarzyć się w ich pierwszych związkach i wiedzieć, że nie są z tym sami. Byłoby dobrze, gdyby szkoły poświęciły czas na opowiedzenie młodzieży, jak przeciwdziałać przemocy doświadczanej od partnera i w jaki sposób dbać o swoje zdrowie psychiczne.
W książce znajdziemy kwestię aseksualizmu. Nie jest to często poruszany temat w literaturze.
Nie spotkałam się z tym wcześniej, ale myślę, że warto o tym wspomnieć. Zazwyczaj leczy się różnego rodzaju zaburzenia seksualne, a nie wspomina się o tym, że wśród nas są osoby, które nie potrzebują seksu, chcą tylko bliskości i poczucia bezpieczeństwa. Takie osoby również mogą tworzyć udane i szczęśliwe związki – pod warunkiem, że nikogo nie udają i trafią na partnera, któremu taki model związku odpowiada.
Gdy przyglądamy się relacji Julii oraz Wiktora, rodzi się refleksja, że niemożliwym jest poznanie drugiego człowieka w pełni. Wchodząc w relację, często tworzymy sobie wyobrażenie o partnerze/partnerce, które nie zawsze pokrywa się z rzeczywistością. Jak to rozróżnić? Czy jest to w ogóle możliwe?
Najlepiej chyba nic nie zakładać z góry i poznać osobę, której nie będziemy chcieli zmieniać. Nie warto zakochiwać się w wyglądzie i łudzić się, że zamienimy wady w zalety. Zakochanie się w wyobrażeniu i idealizowanie partnera jest bardzo powszechne. Czasem wynika to z potrzeby bycia w związku i lęku przed samotnością. Na pewno są różne czynniki, które na to wpływają, ale jeśli w porę rozpoznamy pułapkę, w którą chce nas wpędzić umysł, będziemy potrafili spojrzeć na całą sytuację z boku i realnie ocenić, czy osoba, którą chcemy za partnera, naprawdę zasługuje na to, aby nim być.
W Pani powieści możemy znaleźć odwołanie do klasyki literatury. Często sięga Pani po ten gatunek? Może podzieli się Pani swoimi ulubieńcami?
Wichrowe wzgórza to moja ulubiona powieść. Czytałam ją kilka razy, bardzo podoba mi się również ekranizacja, ale tylko ta z 1992 roku, w której główne role grają Juliette Binoche i Ralph Fiennes. Uwielbiam również Dziwne losy Jane Eyre. Bardzo podobają mi się powieści Virginii Woolf, na przykład Pani Dalloway oraz Orlando.
Pod koniec książki wspomina Pani, że kolejna powieść zaskoczy czytelników. Jest szansa na uchylenie rąbka tajemnicy i wyjaśnienie, czego możemy się spodziewać?
Chciałabym móc wcielić się w postać mężczyzny. Mężczyzny bardzo problematycznego, walczącego z uzależnieniem, a jednocześnie bardzo kreatywnego. Mój bohater powstał w mojej głowie już dawno, ale czeka na swój moment. To właśnie dla niego poszłam na kurs instruktora ds. terapii uzależnień. Chcę, aby ta postać była jak najbardziej wiarygodna, bardzo mi na niej zależy. Dodatkowo, ktoś kiedyś zaproponował mi napisanie erotyku, ale odrzuciłam propozycję, ponieważ nie podoba mi się struktura tych książek. Chciałabym stworzyć coś, co pobudzi wyobraźnię, ale nie w banalny sposób. Jak zawsze stworzę powieść, którą sama chciałabym przeczytać, ale tym razem, będzie to wymagało więcej czasu. Jestem pewna, że warto będzie poczekać.
Książkę Zanim mnie zabijesz kupicie w popularnych księgarniach internetowych: