To były dramatyczne czasy dla tysięcy Żydów. Wywiad z Anetą Krasińską
Data: 2022-09-19 16:05:52– Te dzieci zbyt wiele wycierpiały, aby przemilczeć ich historię. Pisząc, jak były bite, poniżane i szkalowane, musiałam dawkować sobie te negatywne emocje. Czasem musiałam przerwać. Ochłonąć. Wyjść na spacer. Oczyścić głowę. To trudne, ale potrzebne sceny – mówi Aneta Krasińska, autorka powieści Nauczycielka z getta. Wciąż pod wiatr. Pisarka w bardzo realistyczny sposób przedstawia historię Polki, która na własnej skórze odczuwa brutalność niemieckich żołnierzy; wycieńczenie po wielu godzinach ciężkiej pracy, a także skrajność warunków panujących za murami żydowskiego getta, zderzając je z obrazami niosącymi nadzieję: pomocy bliźniemu w ocaleniu życia czy odnalezienia wspierającej rodziny wśród zupełnie obcych ludzi.
Pani najnowsza powieść stanowi kontynuację książki Nauczycielka z getta, opowiadającej o losach Żydów w łódzkim getcie. Zdecydowała się Pani zagłębić w tematy historyczne ze względów osobistych czy przez zaciekawienie życiem ludności żydowskiej w czasie II wojny światowej?
Czasy II wojny światowej są bardzo ciekawym okresem w dziejach świata, zaś na lekcjach historii nie było możliwości, żeby dokładniej te wydarzenia przeanalizować. Po latach ciekawość skłoniła mnie do zgłębienia tematu, a że studiowałam w Łodzi i bardzo to miasto polubiłam, uznałam, że warto poszukać informacji o tym, w jaki sposób łodzianie przetrwali wojnę.
Czytając tę lekturę, odniosłam wrażenie, że często nie doceniamy współczesności. Pracując po dziesięć godzin dziennie, człowiek liczy na premię lub awans, a mieszkańcy getta dostają jedynie marne racje żywnościowe.
Rzeczywiście, to były dramatyczne czasy dla tysięcy Żydów. Praca ponad siły z jednej strony stanowiła gwarancję otrzymania pożywienia, z drugiej zaś wycieńczała, pozbawiała wigoru i chęci do życia. To swoista matnia, z której nie było ucieczki.
Życie w getcie wiąże się z ciągłym strachem – przed patrolem na ulicy; wścibskimi pytaniami koleżanki z pracy; wystarczającą porcją pożywienia na kolację; a nawet pojawieniem się niemieckich oficerów w mieszkaniu. Jak funkcjonować w takich warunkach?
Życie w takich warunkach było ogromnie stresujące. Ta niepewność pozbawiała sił. Brak stabilizacji sprawiał, że niektórzy nie wytrzymywali i popełniali samobójstwo. Inni popadali w obłęd. Ci, którzy znaleźli w sobie siłę lub mieli wsparcie w najbliższych, starali się przetrwać i na nowo ułożyć sobie życie za drutami.
Szczególnie pochyliłam się nad fragmentem opisującym utworzenie obozu prewencyjnego. Wszyscy Żydzi mieszkali w getcie, a dorośli Polacy pozostawali poza nim, więc zastanawiam się, dlaczego został utworzony obóz wyłącznie dla polskich dzieci?
To były dzieci polskie, których rodzice zostali zabici przez hitlerowców. Dzieci, które – według niemieckiej propagandy – przesiąkły ideologią antynazistowską. Zgodnie z założeniem władz nazistowskich, dzieci te były tak potwornie zdemoralizowane, że zagrażały mieszkającym w mieście Niemcom, ich rodzinom, w tym ich dzieciom. Zatem aby – jak podkreślali – chronić siebie, urządzili miejsce terroru dla małych, nawet kilkuletnich dzieci.
Nie ukrywam, że właśnie opisy traktowania dzieci przez Niemców były dla mnie najtrudniejszymi fragmentami podczas lektury. Podobnie było, gdy je Pani tworzyła?
To były najtrudniejsze momenty do opisania. Chciałam pokazać ogrom tragedii tych dzieci. Nie mogłam koloryzować, ale też nie chciałam tematu potraktować powierzchownie, bo dzieci te zbyt wiele wycierpiały, aby przemilczeć ich historię. Pisząc, jak były bite, poniżane i szkalowane, musiałam dawkować sobie te negatywne emocje. Czasem musiałam przerwać. Ochłonąć. Wyjść na spacer. Oczyścić głowę. To trudne, ale potrzebne sceny.
Jeden z bohaterów, Marian, ucieka z obozu i ma szczęście trafić na Eliasza oraz Józefa. Jak mogłyby potoczyć się losy chłopca, gdyby nikt się nim nie zaopiekował?
Myślę, że miałby duże trudności z przeżyciem, bo w getcie nie było jedzenia. To był towar deficytowy, więc nikt chętnie się nim nie dzielił. Tylko opieka jakiejś rodziny dawała szansę na przeżycie.
Wspomniała Pani o rodzinie. Nie sposób nie przywołać w tym momencie tragicznej postaci Izabeli Czernin. Po stracie dzieci i wywiezieniu jej męża, to właśnie Marian przywraca kobiecie poczucie, że jest potrzebna. Na ich przykładzie widać, że obcy sobie ludzie mogą stać się dla siebie nawzajem jak rodzina.
Każdy pragnie bliskości, bez względu na czas i miejsce. Zdarza się, że początkowo obcy sobie ludzie potrafią obdarować się nawzajem tak wielką energią i serdecznością, że budzi to ich do życia. To pokazuje, że nie ma sytuacji bez wyjścia. Należy tylko szukać jakiejś drogi.
Jaki ma Pani stosunek do grupy Sonderabteilung? Pani zdaniem stanowili ją Żydzi, którzy stanęli ramię w ramię z wrogiem, czy ludzie próbujący znaleźć sposób na przetrwanie?
To nie jest łatwe. W ogóle osądzanie czyjegoś zachowania nie jest prostą sprawą, bo ilu ludzi, tyle przyczyn ich zachowania. Jedni wybierali taką drogę, bo wiedzieli, że tak będzie im łatwiej przeżyć, inni łudzili się, że dzięki swoim możliwościom pomogą innym, a jeszcze inni trafili tam, bo brat czy przyjaciel ich wciągnęli. Jedno jest pewne: żyło im się znacznie łatwiej niż pozostałym mieszkańcom miasta za drutami.
Główna bohaterka – Laura – nie mogąc już uczyć w szkole, wciąż starała się kształcić Eliasza, Józefa oraz Mariana. Ludzie starali się wrócić do czegokolwiek, co dałoby im namiastkę dawnego życia?
Ta namiastka normalności stanowiła gwarancję oderwania się od rzeczywistości. Poza tym dawała nadzieję na to, że kiedyś odzyskają wolność i wrócą do świata, z którego zostali wyrwani, a wtedy nauka i wiedza znów będą miały nieocenioną wartość. Ktoś będzie musiał odbudować zrujnowany kraj.
Początkowo Niemcy wystawiali ogłoszenia, aby Żydzi zgłaszali się do pracy poza gettem. Później jednak zmuszali wszystkich ludzi do opuszczania mieszkań. Skąd taka taktyka?
Niemcy wierzyli w naiwność Żydów. Łatwiej i szybciej pozyskiwali robotników, którzy chcieli opuścić getto. Niemcy grali na uczuciach tych ludzi. Jednak było też wielu Żydów, którzy bali się opuścić miejsce, w którym mieszkali razem z rodziną, więc nie kwapili się do wyjazdu. Gdy już wszyscy ochotnicy się zgłosili, a Niemcy uznali, że to niedostateczna liczba ludzi, zarządzili przymusowe wyjazdy z getta.
Jaką kolejną lekturą uraczy Pani czytelników? Proszę uchylić rąbka tajemnicy.
Pisanie powieści z historią w tle bardzo mi się spodobało, dlatego w najbliższym czasie znowu zamierzam zagłębić się w historię II wojny światowej, choć w zupełnie innym miejscu Polski. Na początku roku ukaże się powieść łącząca dylogię Nauczycielka z getta i Nauczycielka z getta. Wciąż pod wiatr oraz Słodki smak marzeń i Gorzki smak marzeń. Poznamy w niej dalsze losy bohaterów wszystkich czterech powieści. To będzie swoiste połączenie teraźniejszości z przeszłością, więc bardzo serdecznie zapraszam Czytelników do sięgnięcia po tę książkę.
Chciałabym jeszcze zapytać o wywiady z innymi pisarzami, jakie przeprowadza Pani w ramach akcji #PożyczPrzeczytajPoleć. Można je znaleźć na Pani autorskim blogu lub na profilach w mediach społecznościowych...
Okazuje się, że rozmów o książkach i promocji czytelnictwa nigdy zbyt dużo, dlatego wpadłam na pomysł akcji pod hasłem #PożyczPrzeczytajPoleć skierowanej do Czytelników wypożyczających książki z biblioteki. Zakup książek dla niektórych jest bardzo dużym wydatkiem, a dzięki dobrze zaopatrzonym bibliotekom Czytelnicy mają dostęp do nowości. Czytają legalnie i mogą przyczynić się do tego, że książka zostanie kupiona przez innych, na przykład na prezent. Autorzy zarabiają, gdy książkę ktoś kupi, a im więcej opinii o powieści, tym większe prawdopodobieństwo, że wybór będzie trafiony.
Zachęcam więc do wypożyczania książek, czytania ich, a później – po przeczytaniu – do dzielenia się emocjami w formie kilku zdań zamieszczonych w sieci m.in. na portalu Granice.pl. W ten sposób każdy Czytelnik może promować akcję i sprawić przyjemność swoim ulubionym autorom.
Książkę Nauczycielka z getta. Wciąż pod wiatr kupicie w popularnych księgarniach internetowych: