Tajemnica „Przedwiośnia" Stefana Żeromskiego
Data: 2018-11-23 10:49:47Był człowiekiem piszącym o niesprawiedliwości świata, został sumieniem nowo odzyskanej Polski. Pisał o wielkiej historii, stworzył powieść o przemianie duchowej młodego człowieka. Ostatni z wielkich autorytetów, piszący w duchu Młodej Polski, ale ukształtowany przez pozytywizm, miłośnik Nałęczowa, skandalista. Mieszkał w dworku w Konstancie, a ostatnie miesiące spędził w mieszkaniu na drugim pietrze Zamku Królewskiego w Warszawie. Kochany i znienawidzony. Wielki wizjoner i pisarz, którego zaliczenie w poczet autorów lektur szkolnych było chyba najgorszym pomysłem edukacji. Autor książek trudnych i wybitnych, poruszający odważnie każdy zakazany temat. Dziś mamy okazję ponownie spojrzeć na najważniejszą jego powieść – Przedwiośnie – za sprawą publikacji Siły większe niż chaos. Tajemnica „Przedwiośnia" Stefana Żeromskiego, która ukazała się nakładem Oficyny Wydawniczej Volumen pod patronatem Stowarzyszenia im. Stefana Żeromskiego.
Świat postawił Stefana Żeromskiego przed wielkim zadaniem. Gdy Rzeczpospolita doczekała odzyskania niepodległości, nie żyli już pisarze cieszący się popularnością i autorytetem wśród Polaków w czasach niewoli zaborów. W 1907 roku odszedł Stanisław Wyspiański, w 1910 roku – Eliza Orzeszkowa, w 1912 roku Bolesław Prus, a w 1916 roku Henryk Sienkiewicz. Gdy przebrzmiały już armaty wojny z bolszewią, gdy Polska powróciła na dobre na mapy Europy, gdy Wilno, Lwów i Warszawa znowu były ośrodkami polskiej kultury, powstało Przedwiośnie, wielka opowieść o jednostce uwikłanej w zmieniający się świat. Romantyczna historia o człowieku, który doświadczył olbrzymich przemian, parabola losów ludzkości i zapowiedź zmian na niespotykaną skalę.
Wielkie wynalazki, a raczej niespodziewane odkrycia, uchylenie tego, co dotąd było obok nas, lecz było zakryte – stwarzają to, że po ich zastosowaniu i spożytkowaniu wszystko idzie sposobem fajerwerkowym.
Żeromski ukończył „Przedwiośnie” we wrześniu 1924 roku w Konstancinie. Tyle wiemy na pewno, tak bowiem zakończył tekst. Jeszcze w lipcu uskarżał się w liście do znajomego, że musi powieść zakończyć, bo:
Bardzo złe czasy nadeszły na polską literaturę.[1]
Do konstancińskiej willi państwa Żeromskich przyjeżdżały ówczas dwie damy, pani doktorowa Przedborska i doktorowa Czarnecka, które na werandzie, podczas spotkań z pisarzem, opowiadały mu o życiu Polaków w Baku. Można przypuszczać, że epizod z Baku nie jest jedynie zbiorem domysłów pisarza, ale ma rzetelnie opracowane, doskonałe tło, które tworzą ludzie i wydarzenia, o których zasłyszał podczas konstancińskich herbatek.
Jednak najwięcej o samym Przedwiośniu dowiemy się z listów autora i z brulionu, który zapisywał swoimi pomysłami, luźnymi uwagami, notatkami powstałymi podczas rozmów z gośćmi. Z zapisków czynionych przez przeszło trzy lata, trzema różnymi kolorami atramentu, wynika, że choć początkowo głównym bohaterem powieści miał być Cezary Baryka, to już w 1924 roku na pierwszy plan wysunęła się Polska jako oś fabuły. Żeromski nigdy w Rosji nie był. Nie poznał opisywanego Baku, nie znał Moskwy ani Charkowa. Nie odbył żadnych gruntownych studiów na temat rewolucji rosyjskiej. Wiedzę o Rosji czerpał z opowieści powracających stamtąd Polaków.
Podobnie rzecz się miała z opisami dworu w Nawłoci. Stefan Żeromski bywał na wsi, wakacje spędzał w Szulmierzu i w Łysowie na Podlasiu, gdzie dawniej pracował jako nauczyciel. Sęk w tym, że było to trzydzieści lat przed napisaniem Przedwiośnia. W takim kontekście, sielskie i specyficznie beztroskie życie bohaterów Nawłoci mogło być efektem miłych wspomnień autora, sentymentalnych podróży w czas młodości, który zakonserwował w nim wyobrażenie wiejskiego dworku jako miejsca niejako pozaczasowego, gdzie bierność i miłe życie przesłaniają niepokoje szerzące się w Warszawie.
A w stolicy rosło zainteresowanie ideologią komunistyczną, narastały postawy rewolucyjne. W życie wchodziło pokolenie urodzone w ostatnich latach zaborów, pokolenie ludzi, dla których wolna Polska nie stanowiła najwyższego celu, którzy nie porównywali świata sprzed i po wyzwoleniu. Coraz mocniej natomiast wybrzmiewały protesty i niezadowolenie z braku reform i przemian społecznych, z wszechobecnego wyzysku i braku najmniejszych choćby przejawów dzielenia się bogatych z masami nie posiadających niczego nędzarzy. Widmo rewolucji, niosącej przemoc i krew, było wyraźne, niepokoiło pisarza, który wyraźnie o tym mówił. Cezary, urodzony z dala od Polski, nie znający Polski, nie porównujący jej z niczym, patrzył na świat, którego głównym elementem był wyzysk i brak przyszłości. To jego punkt widzenia przyjął w powieści narrator w dużej części Przedwiośnia. Człowiek narażony na niszczycielski atak wydarzeń historycznych może ocaleć jedynie dzięki miłości. To ewangeliczna miłość pozwala uchronić się przed złem. Ale taka miłość nie przychodzi łatwo. Trzeba do niej dojrzeć, patrząc na nadciągające ze Wschodu zło.
Cezary jeszcze nie dostrzega tego zła, jeszcze jawi mu się jako sprawiedliwość dziejowa, chce wspierać nowy ład, słowem i czynem. Patrzy na dzieje szeroko, nie z perspektywy Polski, chce sprawiedliwości, chce nowego, wspaniałego świata.
Tymczasem Jadwiga Barykowa, słaba i schorowana matka Cezarego, walcząca samotnie z systemem, chroniąca syna, wypieka po nocy chleb i wyprzedaje rodzinną biżuterię. Przyłapana na tym kontrrewolucyjnym czynie, trafia na roboty, podczas których umiera, zabita przez bezdusznego nadzorcę. Jedynie dzięki Cezaremu nie zostaje pochowana w zbiorowej, anonimowej mogile.
A co będzie, jeśli z powodu głupiej walizki do czerezwyczajki zajedziesz zamiast do twojej tam Polski?...
A zło w Przedwiośniu jest wyraźne. Złem jest chaos rewolucyjny, który niweczy dawny porządek, wywołując jeszcze większy głód i jeszcze większy terror. Uciekający z Baku Polacy, w tym rodzina Baryków, błąkają się po dworcach. Z przechowalni ginie waliza z książkami Seweryna. Droga do Polski jest drogą przez mękę, ukrywaniem się w wagonach, w stosach brudnych kożuchów, będących symbolem dzikości, od której Barykowie pragną uciec. Ale Seweryn nie doczeka Polski. Odchodzi, opowiadając synowi o Polsce, która jest piękna i czysta, która niesie światu nadzieję na zmiany.
Zmiany systemu niczego nie zmieniły. Świat nadal pastwi się nad najsłabszymi, a bieda zatacza coraz większe kręgi. Okradzione zwłoki Jadwigi Barykowej budzą w Cezarym wątpliwości. Opowieści Seweryna o szklanych domach, o Polsce, o dziadku Kalikście i wielkiej polskości jako sile cementującej społeczeństwo zakorzeniają się w duszy Cezarego. Gdy przyjeżdża do nieznanej mu ojczyzny, zamiast szklanych domów widzi liche i nędze budynki. Ale ludzie, których spotyka, przypominają mu ojca. Jednak ta antyczna Itaka, do której wraca Cezary, nie jest już taka, jak była. Dawny świat bezpowrotnie przeminął. Wszędzie przewalają się hordy barbarzyńców, z każdej strony grozi zagłada. Koniec jednej wojny zapowiada nadejście następnej. Świat się wali i to z wielkim hukiem.
Wnet wstępował po szerokich i wspaniałych, aczkolwiek dziwnie ruchomych stopniach schodów na obszerny ganek, winem dzikim obrośnięty.
Wiejski dom w Nawłoci, to odwieczne centrum polskości, do którego prowadzi droga wśród pól, wyrzeźbiona przez koleiny wozów, to swojskość, bezpieczeństwo, kraina, którą się kocha, spełnienie marzeń o domu, to świat szlacheckich dworków, kolacyjek, rozmów przy nalewkach, patriotycznych debat, przenosi Cezarego w inną rzeczywistość. Uświadamia mu, kim jest. Jest zaś młodym człowiekiem, zawieszonym na rozdrożu, spadkobiercą ducha Biblii, Homera, Mickiewicza i Krasickiego. Człowiekiem bez pieniędzy i bez patriotycznych uniesień. Człowiekiem uwikłanym w polski romantyzm, zagubionym, nie osadzonym w patriotyzmie, rozumianym jako mityczna wspólnota ducha ludzi zmuszonych do walki o tożsamość narodową i kulturową. Jest przedstawicielem swojego pokolenia, które patrzy na Polskę inaczej niż doświadczeni zaborami rodzice. To w Nawłoci budzą się upiory, to tam młoda „wampirzyca” popełnia zbrodnię z miłości, wywołując upiorne wizje w Cezarym, który widzi ją bladą, bladozieloną jak mur bielony, obok którego tkwiła.
Sunęła ze schodów jak upiór, jak strzyga nocna, ażeby się oddać swej sekretnej manii.
Miłość na wsi stała się upiornym doznaniem, udręką i krzywdą, przekleństwem, prowadzącym do zbrodni. Nic nie pozostało z idyllicznych wyobrażeń o białym dworku szlacheckim, gdzie ludzie są życzliwi i żyją w zgodzie. Targani namiętnościami, zamieniają się w potwory. Opętani przez namiętności, zabijają. Mityczne Soplicowo legło w gruzach. Podobnie jak wiara, jak religia i modlitwy, które Cezary ze wzgardą odrzuca, czując, że pętają mu duszę.
Niedoczekanie twoje, księżulu, żebyś mię na swój arkan pochwycił! Ja jestem wolny źrebiec.
Ale Cezary rozumie, do kogo modli się jego matka. Prosi ona o to, aby Bóg „wywiódł” ją z tego kraju, z tego domu niewoli, jakim jest Rosja, do której trafiła przez małżeństwo z Sewerynem, utraconym i odzyskanym, który umiera w drodze do ziemi odzyskanej, do Polski, posyłając tam syna pierworodnego, Cezarego. Ta symboliczna, osamotniona, udręczona wieczną walką o chleb dla syna Jadwiga jest symbolem pokoleń polskich kobiet, na które spadły obowiązki nie tylko zachowania kolejnego pokolenia dla przyszłości, ale i przechowania dla nich wiary, religii i polskości. Jej upadek jest symboliczny, zrywa ostatnią nić łączącą Cezarego z przeszłością. Teraz musi już walczyć o przyszłość sam. Pozostają po nim wspomnienia, którymi się karmiła, które pielęgnowała, mówiąc o ukochanych Siedlcach, które były arcypolskim centrum jej wszechświata.
Bóg objawia się w Przedwiośniu także w postaciach księży. Jest ksiądz Atanazy, sybaryta, śpioch i amator długich biesiad. Gdy Cezary odrzuca propozycję spowiedzi, nie widząc w księdzu kapłana, rządzącego delikatnym ludzkim sumieniem, dostrzega, że duchowny przysiada na grobie Karoliny wtedy, gdy nikt go nie widzi, i modli się za duszę zmarłej. To nikt inny jak ksiądz wreszcie pomaga Cezaremu, gdy w podróży do Polski umiera Seweryn, to on karmi obu Baryków i wiezie ich do Polski, ryzykując więzienie. To ksiądz zapewnia jedyny możliwy pogrzeb ojcu Cezarego, gdzieś tam w Rosji, przy stacji, o której syn już nigdy nie będzie pamiętał w miasteczku, którego nazwy nigdy już nie pozna.
Cezary podniósł oczy błagalne na czarnego przyjaciela, żeby mu pozwolił iść za ojcem. Zobaczył wtedy, że tamten pod rozpiętą kapotą ma białą koszulę na sobie. Usłyszał jak przez sen łacińskie wyrazy: Dies illa, dies irae...
Przedwiośnie wywołało burzę i gwałtowna polemikę w środowisku literackim. Żeromski za taki stan rzeczy obwiniał niezrozumienie idei, jakie mu przyświecały przy komponowaniu utworu. Zarzucono pisarzowi, że stanął po stronie rewolucji społecznej, po stronie walki i niszczenia. Nic bardziej mylnego. Powieść była wołaniem o ocalenie pokolenia. Ocalenie przed komunizmem. Te spory ideologiczne na zawsze przesłoniły walory artystyczne tekstu. Szczególnie ostro wystąpiły przeciw Żeromskiemu środowiska lewicowe, podważające intencje Cezarego jako wypływające m.in. z zawodu miłosnego, pisma związane z Chrześcijańską Demokracją rozpoczęły nagonkę na autora. Gdy Przedwiośnie pochwalono w radzieckich pismach, prasa prawicowa przypuściła atak.
Zarzucano Żeromskiemu, że tekst jest wezwaniem do rewolucji komunistycznej, że promuje bolszewizm i wyśmiewa tradycyjne polskie wartości, zogniskowane wokół polskiego dworku, kościoła i kobiety jako opiekunki rodziny. A zatem komunistyczna lewica odrzucała Przedwiośnie jako tekst wrogi komunizmowi, podczas gdy prawica oskarżała go o propagowanie bolszewizmu. Ten dualizm dowodził jedynie tego, jak wielkim autorytetem moralnym stał się autor i jak mocno aktualne były jego słowa w ocenie ówczesnej Polski. Polski, która wydawała się nie spełniać pokładanych w niej nadziei. Tym samym wpisał się w nurt mówiący o tym, że literatura, wskutek braku instytucji decydujących o istnieniu państwa, jest formą oddziaływania kulturowego i duchowego na Polaków. Że ma być ich sumieniem. A stojący u kresu życia pisarz – przewodnikiem, głośno wyrażającym rozczarowanie z niespełnienia marzeń o wolnej, sprawiedliwej i dostępnej każdemu Polsce.
Przedwiośnie to opowieść o świecie i Polsce w początkach XX wieku. Ale to nie kronika wojny z bolszewizmem, choć Żeromski napisał przecież niejedną powieść, która miała w tle wielką historię, choćby znane dobrze Popioły. To protest przeciwko krzywdzie bohatera współczesnych Żeromskiemu ludzi, człowieka zwiedzionego fałszywą ideologią, zagubionego wśród odrzuconych wartości, nieufnego wobec nowości, które prowadzą na manowce. To opowieść o człowieku, który porusza się w życiu na oślep, niepewny tego, co nastąpi za dzień czy dwa, który odkrywa siły większe niż wojna. Odkrywa miłość nieomal ewangeliczną, będącą ratunkiem na zło szalejące w historii. Ta miłość i desperackie próby ocalenia świeżo odzyskanej ojczyzny, którą niszczą idące ze Wschodu hordy barbarzyńców niszczących książki i witraże to nadzieja, którą żywi narrator, że nie wszystko jeszcze stracone. To Polska Baryków może być początkiem nowego świata.
Zabijanie jest zgoła niepotrzebne. Szkoda na to czasu i zdrowia duszy ludzkiej. Wystarcza najzupełniej budowanie życia nowego. Budować od nowa, od samego początku, od gliny ziemnej i głęboko płynącej, ziemnej, czystej wody.
Dyskusja nad powieścią ciągnęła się w nieskończoność. Zarzuty stawiane autorowi wyrażano w recenzjach, listach otwartych, publicznych polemikach i dyskusjach. Wszyscy dostrzegli, że utwór jest ważny, a jego recepcja może mieć wpływ na kształtowanie umysłów. Czy słusznie? Nie sposób tego dzisiaj rozsądzić. Opinie krytyków niekoniecznie decydowały o obiegowych sądach czytelników, którzy zachwycali się przygodami Cezarego Baryki. Bez względu jednak na to, jak zakończyła się ta polemika, Przedwiośnie pozostało mocnym głosem w dyskusji o kształcie odrodzonej Polski, która miała być krajem dla wszystkich, a nie tylko dla wybranych.
Rok po wydaniu Przedwiośnia Stefan Żeromski odszedł na zawsze. Pozostawił po sobie tekst będący zaproszeniem do refleksji, aktualnej po dzień dzisiejszy
[1] Eile, Kasztelowicz, Stefan Żeromski, Kalendarz życia i twórczości, Kraków 1975.
Dodany: 2019-04-21 17:03:41
Ciekawy artykuł, ksiązka jako lektura czytana z trudem, bo z obowiązku, później na spokojnie czytało się ją z o wiele większym zrozumieniem i nawet przyjemnością
Dodany: 2019-04-20 21:32:13
Trudna literatura, wymagająca, ale warto było ją przeczytać.
Dodany: 2018-12-13 23:23:44
Mimo panującego powszechnie przeświadczenia, że młodzież nie czyta lektur, wiem że to nie prawda, pewien maturzysta streścił mi ładnie tą powieść, ze szczegółami, na bank sięgnął po lekturę
Dodany: 2018-11-25 19:11:50
Czytałam w liceum i zdecydowanie miłością do Żeromskiego nie zapałałam. Nie było chemii. Może kiedyś spróbuje drugiego podejścia. Ale to jeszcze chyba nie ten czas.
Dodany: 2018-11-24 10:38:45
Lektura z liceum, dziś też ją się czyta.
Dodany: 2018-11-24 10:01:24
Czas ponownie sięgnąć po lekturę, która na domowej półce książek swoje miejsce miała i nadal ma
Dodany: 2018-11-23 19:27:43
Jedyna książka z małego grona lektur którą przeczytałam...
Dodany: 2018-11-23 13:42:49
Jako lekturę nie przeczytałam. Muszę kiedyś po nią sięgnąć.
Dodany: 2018-11-23 11:30:04
"Przedwiosnie" to była moja lektura w liceum. Bardzo dawno temu.
Dodany: 2018-11-23 11:01:16
Nie jest to moja ulubiona lektura ;)