Nieznane zawsze przeraża nas najbardziej. Wywiad z Mariuszem Kaszyńskim
Data: 2021-09-06 09:33:13– To ludzka natura – dzielić świat na szufladki. Część przyjmujemy, część odrzucamy. Robimy to nieustannie, często nawet nieświadomie – mówi Mariusz Kaszyński, autor powieści Syrena.
Co powiedziałby Artur Oppman, gdyby przeczytał Pańską powieść?
Dobre pytanie, sam jestem ciekaw. Zapewne mocno by się zdziwił. Trzeba jednak pamiętać o różnicach. Po pierwsze jego Legendy warszawskie skierowane były do młodszych czytelników. Po drugie, i zapewne nawet ważniejsze, Oppman opublikował swoją historię w latach dwudziestych dwudziestego wieku, niemal równo sto lat temu. To inne czasy, inna rzeczywistość, kraj, który odrodził się po czasach zaborów, oczekiwał i potrzebował innego rodzaju opowieści. Czegoś, co wzmocniłoby dumę Polaków z własnej przeszłości, nie bajek o potworach biegających po stolicy.
Wierzy Pan w te wszystkie smoki, utopce, wodniki?
Nie.
To może chociaż w syreny?
Tu również muszę rozczarować. Rozdzielam świat wszelkich mitologii od świata rzeczywistego.
I tak postanowił Pan warszawską syrenkę uczynił Pan bohaterką swojej książki. Ale nie jest to ta syrenka, którą znamy z legend…
Niestety, nie spotkałem się z takimi, a bardzo chętnie bym je przeczytał. No chyba, że przyjmiemy nieco karkołomne założenie, że legendy o warszawskiej syrence i warszawskim bazyliszku wyrastają z jednego wspólnego rdzenia.
Ale są i wizerunki, w których syrena bardziej przypomina potwora, smoka niż piękną kobietę z rybim ogonem?
Owszem. I jest ich całkiem sporo. Wystarczy przyjrzeć się dawnym pieczęciom Warszawy. Można się naocznie przekonać, jak bardzo postać syreny z herbu ewoluowała. Skrzydła, łapy – to tylko niektóre z elementów, które kiedyś były, a dziś próżno ich szukać. Ponadto wydaje się, że na przestrzeni wieków syrenka zmieniła też płeć.
Jak Pan myśli, dlaczego ten wizerunek uległ zmianie?
Ulegał przeobrażeniom wraz z epokami historycznymi. Najstarsze wyobrażenia ukazywały postać groźną, mającą budzić respekt i szacunek. Kolejne okresy zmieniały go wraz z panującymi wtedy upodobaniami. Powiedziałbym, że aktualny obraz jest bardzo romantyczny.
To, czego się obawiamy, staramy się wyprzeć ze świadomości, zastąpić bardziej oswojonym obrazem?
Sądzę że tak. Nieznane zawsze przeraża nas najbardziej. Ale też najbardziej pociąga.
Są rzeczy, w które po prostu nie chce nam się wierzyć?
To ludzka natura – dzielić świat na szufladki. Część przyjmujemy, część odrzucamy. Robimy to nieustannie, często nawet nieświadomie.
Dlatego we współczesnym świecie nie ma miejsca na bajki?
Tu nie zgodziłbym się z samym pytaniem. Dlaczego nie ma miejsca? Moim zdaniem ilość bajek we współczesnym świecie nie zmalała. Ewoluowały. Pomińmy już te stricte dla dzieci. Ale właśnie wszelkie opowieści o duchach, ufoludkach, yeti i całej tym podobnej menażerii to właśnie dzisiejsze bajki dla dorosłych. Ilość książek, komiksów i filmów świadczy, że cieszą się ogromną popularnością.
Na pewno jest na nie trochę miejsca w dzisiejszej Warszawie. A już na pewno jest w niej miejsce dla wszelkiego rodzaju drapieżników.
Tak, bo tu zahaczamy o kolejny rodzaj bajek, o potworach w ludzkiej skórze. W Syrenie jest pierwiastek nadnaturalności, ale istnieją też i cały czas będą powstawały nowe historie, w których nie jest on niezbędny. Co gorsza, wiele takich opowieści nie jest wymyślanych, a zwyczajnie dzieją się obok nas.
Powieściowa syrena to pewna metafora tych drapieżców, których możemy spotkać na co dzień?
Oczywiście, choć nie zamierzam udawać, że owa metafora stanowiła główną myśl, gdy pracowałem nad książką. Z założenia miała to być powieść rozrywkowa.
Są jeszcze w Warszawie naprawdę dzikie miejsca?
Są. Na pewno obrzeża miasta. Zachodnie, gdzie stolica coraz bardziej zbliża się do Kampinosu, północne, również kończące się lasami. A jeśli chodzi o tereny w większym stopniu kojarzące się z ponad milionowym miastem, leżące bliżej centrum, to właśnie prawy brzeg Wisły. Wystarczy krótka wycieczka, by nagle uwolnić się od cywilizacji.
W każdej legendzie tkwi ziarno prawdy?
Na pewno w wielu. Czy w każdej – chyba nie. Z drugiej strony legendy tworzą ludzie w większym lub mniejszym stopniu opierając się na własnych doświadczeniach. Może więc jednak da się obronić tezę, że jednak w każdej.
Elementy fantastyki łączy Pan w swojej powieści z konwencją kryminału, a jej głównym bohaterem jest komisarz Norbert Zawicki. To twardy glina, który jednak zaskakująco często styka się ze zjawiskami przekraczającymi granice ludzkiego pojmowania.
Cóż, staram się pisać to, co sam chciałbym przeczytać, a że lubię wszystko, co wymyka się takiemu twardemu, racjonalnemu stąpaniu po ziemi, to i moich opowieściach raczej wszelkiego rodzaju fantastyki nie zabraknie.
Ta otwartość na rzeczy pozazmysłowe sprawia, że Pański bohater dość często wpada w kłopoty…
Z punktu widzenia czytelnika to chyba bardzo dobrze. Jest o czym poczytać.
Myśli Pan, że dostrzeganie wokół nas niezwykłości to kwestia otwartego umysłu? Szczególnej wrażliwości? Czy raczej rację mają ci, którzy widzą tylko „mędrca szkiełko i oko”?
Świat jest pełen niezwykłości i niezbędna jest pewna doza wrażliwości, by to zauważyć i docenić, ale mówiąc to, mam na myśli ten świat, który opisywany jest owym szkiełkiem i okiem z drugiej strony barykady. Tkwi we mnie pewna sprzeczność, jak już wspominałem uwielbiam wszystko, co wymyka się racjonalnym tłumaczeniom, ale muszę też przyznać, że zupełnie nie wierzę w istnienie zjawisk czy istot paranormalnych. Nie oznacza to jednak, że nie dostrzegam niezwykłości świata. Można natknąć się na nie praktycznie na każdym kroku. Wystarczy rozglądać się na boki. Nie będą to jednak zjawy czy potwory, a rzeczy, które na co dzień ignorujemy, na przykład świat owadów, tak bardzo przecież nam obcy, że możemy w nim znaleźć wręcz inną rzeczywistość, bijącą na głowę wiele fantastycznych opowieści.
W kolejnej powieści Zawicki również zmierzy się z czymś, co nie jest łatwe do pojęcia?
Z całą pewnością. I liczę, że nadal znajdą się chętni, by zanurzyć się w jego przygodach.
Powieść Syrena kupicie w popularnych księgarniach internetowych: