Satyra nigdy nie wyszła z mody. Wywiad z Małgorzatą Starostą
Data: 2023-06-07 11:56:19 | artykuł sponsorowany– Wierni czytelnicy doskonale wiedzą, że zawsze za tropieniem trupa, złoczyńcy czy poszukiwaniem prawdy stoi u Starosty coś jeszcze, dlatego jeżdżę z moimi bohaterami po Polsce, przełamuję się do czytania romantycznych wieszczów, uczę się gotować potrawy regionalne, zwiedzam zamki i pałace. I robię to wszystko z ogromną radością – mówi Małgorzata Starosta, autorka książki Na tropie trupa, która ukazała się nakładem Wydawnictwa Lira.
fot. Maciej Zienkiewicz
Pomysł na książkę – komedię kryminalną – w której główną rolę gra skansen narodził się, gdy odbywałaś praktyki muzealne w Skansenie Kurpiowskim. To było w 2006 roku. Dlaczego czekałaś aż tyle lat, by go zrealizować?
Najprawdopodobniej dlatego, że długo zastanawiałam się, czy moja fascynacja kulturą kurpiowską znajdzie uznanie wśród czytelników – nie każdy przecież musi lubić bieganie po kurnych chatach i wdychanie zapachu drewnianych zabudowań. Inna rzecz, że na chwilę sama odłożyłam wspomnienia do szufladki w pamięci i dopiero w 2022 roku przypomniałam sobie te wszystkie zabawne historie w trakcie pogaduszek z przyjaciółmi. Miałam trochę obaw, czy nowi zarządzający skansenem nie będą mieli zastrzeżeń odnośnie do osadzenia akcji kryminału na terenie muzeum, ale na szczęście mój pomysł spotkał się z niezwykle życzliwym przyjęciem.
Odzywają się do Ciebie nawet Kurpie i Kurpianki, bo im się książka osadzona w rodzinnych stronach podoba. Jak się z tym czujesz? Warto było wyłożyć na stół taki ogrom wiedzy? Bo trzeba przyznać, że książka, poza rozrywką, niesie też ogrom cennych informacji.
Na pytanie: „czy warto?” zawsze jest tylko jedna odpowiedź. Oczywiście! Jako czytelniczka szukam w literaturze nie tylko odpoczynku i rozrywki, ale także wiedzy o świecie, ludziach, podróży do ciekawych miejsc i przywoływania interesujących wydarzeń. Ta sama filozofia przyświeca mi jako autorce. Od samego początku staram się przemycać jak najwięcej wiedzy i zarzucać drobne przynęty pomiędzy scenami pościgów za złoczyńcami. Obmyślając fabułę Na tropie trupa, nieustannie przeglądałam liczne publikacje dotyczące zarówno Kurpiów, jak i bursztynu, bo to były dwa kluczowe tematy, jakie chciałam poruszyć, a temat tajemniczej zbrodni miał być jedynie katalizatorem zdarzeń prowadzących do zdobywania wiedzy przez bohaterów, a tym samym przez czytelników.
Uczyniłaś z głównej bohaterki (która nazywa się Małgorzata Starosta i jest pisarką) swoje alter ego? To ciekawy, ale też nie aż tak często spotykany zabieg. Małgorzata Starosta z powieści jest równie szalona i barwna jak Ty?
Małgorzata (zwana Małgonią – głównie dla rozróżnienia) Starosta jako bohaterka pojawiła się w 2022 roku w powieści Kto zabił mamusię? Powód powołania do życia mojego alter ego był dość prozaiczny: w krótkim czasie, bez przygotowania i przemyślenia struktury książki, musiałam zacząć ją pisać (powieść powstała w odcinkach na Facebooku). Najprostszym rozwiązaniem było więc sięgnięcie po to, co znane, a poza dotychczasowymi bohaterami z poprzednich książek najlepiej znam przecież siebie i otaczających mnie ludzi. Zawsze też zastanawiałam się, jak bardzo Joanna Chmielewska ubarwiła siebie w powieściach, których to ona jest bohaterką, i w końcu miałam okazję się przekonać, jak działa ten mechanizm fabularozywania siebie. Wychodzi na to, że wcale nie trzeba tak dużo zmieniać, prawdziwe życie obfituje w niewiarygodne sytuacje i wystarczy je tylko włożyć we właściwy kontekst, żeby napisać komedię. Ja, co prawda, nie jestem aż tak szalona jak moja bohaterka, życie na razie nie pozwala mi na frywolne rozporządzanie czasem i spontaniczne wyjazdy na drugi koniec Polski, ale jestem w stanie się założyć, że gdy moje dzieci dorosną, powtórzę wyczyny Małgoni.
Pozwól, że zacytuję: Jak nie ma trupa w książce Starosty, to musi być w życiu Starosty. No właśnie – jak to u Ciebie jest z tymi trupami? Skąd się wysypują?
Na szczęście z trupami mam kontakt jedynie na kartach powieści (odpukuję!). Temat śmierci wciąż mnie przeraża, a kontakt z nieboszczykami doprowadza do ataku paniki, więc pozwalam sobie na swawolne podejście do tego tematu jedynie w trakcie tworzenia fabuły. Być może jest to jakaś forma autoterapii i oswajania tabu, jednak obawiam się, że gdybym trafiła na prawdziwe zamordowane zwłoki, wcale nie byłoby mi do śmiechu.
W Twojej książce szybko robi się gorąco. Znika dyrektorka skansenu, Małgosia ma do rozwiązania kryminalną zagadkę i pojawia się motyw bursztynu. Bo te nasze piękne bursztyny to, jak się okazuje, całkiem ciekawy rynek, prawda?
Oj, tak, ciekawy i niezwykle barwny. Wielu rzeczy dowiedziałam się, zgłębiając wiedzę na potrzeby tej książki, a sama kwestia wydobycia i obrotu tą kopaliną bardzo mnie zafascynowały. Nigdy w życiu nie udało mi się znaleźć nawet malusieńkiego bursztynka, a tymczasem pod ziemią leżą wielkie grudy, warte miliony dolarów. Nic więc dziwnego, że czarny rynek ma się dobrze, a nierządni złole niszczą środowisko naturalne, pozostawiając spustoszenia w ekosystemie. Ja sama uwielbiam nowoczesną biżuterię z bursztynem, ale teraz zdecydowanie mniej będę się awanturować o jej cenę.
Małgonia pisze książki. Ale sprawy rozwiązuje lepiej niż niejeden śledczy. Zawód osoby piszącej przypomina Ci czasem pracę policji?
Z pewnością przypomina pracę detektywa, który sprawdza każdą nitkę, mogącą nasunąć jakieś rozwiązanie, podsunąć trop albo zmusić do zadania właściwego pytania. Zwłaszcza gdy mówimy o piszących kryminały czy powieści detektywistyczne. Tu trzeba prowadzić fabułę w sposób logiczny, jednocześnie dbając o właściwe zacieranie i rozmywanie niektórych istotnych elementów i wskazówek. To jest świetna zabawa, ale i trudna praca, zwłaszcza gdy należy równocześnie pamiętać o pilnowania właściwego napięcie i strzelbie Czechowa.
Twoja bohaterka nie lubi odpuszczać. Gdzie się pojawi, tam dzieje się aż za dużo. Potrafiłabyś żyć bez tej przygody? Dreszczyku emocji?
O, nie! Nie znoszę nudy, stagnacji, zawsze muszę mieć jakiś cel. To ma chyba nawet swoją klasyfikację jako choroba… Prawda jest taka, że całe życie wciąż musiałam być zajęta. Wszystkiego musiało być dużo, nieustannie coś musiało się dziać. I tak jest do tej pory.
Pierwsza scena książki, kiedy Małgonia zaczyna nudzić się spokojem, to autentyczna sytuacja powtarzająca się co roku, kiedy dzieci wyjeżdżają z domu.
Komedia kryminalna Twojego autorstwa to zabawa na najwyższym poziomie. Pióro masz cięte, humor ostry, a każda postać jest charakterna. Skąd bierzesz swoje teksty? Słuchasz ludzi? Czy Twoja wyobraźnia sama je produkuje w dużej ilości?
Pięknie dziękuję, to ogromny komplement! Ja jestem typową autorką-kradziejką. Wszystko podbieram: podglądam, podsłuchuję, zapamiętuję, notuję. Jedna rozmowa z przyjaciółką przynosi mi zabawny dialog, dla którego później znajduję nowy kontest, wyjazd na targi skutkuje pomysłem na odwzorowanie jakiejś sytuacji w książce, podsłuchanie sporu w kolejce do mięsnego to zazwyczaj gotowa scena pełna uszczypliwości. Wychowałam się na humorystycznych, ironicznych książkach, otaczają mnie ludzie o dość czarnym poczuciu humoru, więc to jest moje naturalne środowisko, które wystarczy okrasić kilkoma dodatkowymi cechami, umieścić w zamierzonym miejscu i mamy zbiorowisko komediowych bohaterów, którzy muszą sobie poradzić z zagadką najczęściej przekraczającą ich możliwości.
Pisanie o zbrodniach i czynach karalnych „na wesoło“ zawsze było w cenie. Uważasz, że czarny humor to filtr, przez który przepuszczamy mało śmieszną rzeczywistość?
Z pewnością satyra nigdy nie wyszła z mody, a w czasach, kiedy życie codzienne zaczyna przypominać żałosny kabaret, staje się niemal bezcenna. Ludzie potrzebują rozrywki, podanej w sposób inteligentny i ze smakiem, chcą odprężenia i ucieczki od trosk. Mojemu pisarstwu nie przyświeca żadna ideologia, ale sama mam spory dystans do wielu spraw, przez co opowiadam historie z owym dystansem i żartobliwym wykpieniem tego, co wydaje mi się tego warte. Cieszy mnie wzrost zainteresowania komediami i humorem w literaturze czy filmie, to dobry znak, świadczący także o tym, że wciąż, jako społeczeństwo, potrafimy rozumieć aluzje, myśleć abstrakcyjnie i dostrzegać igraszki słowne. To zawsze był wyznacznik odpowiedniego poziomu intelektualnego.
Czym urzeka Cię Kurpiowszczyzna? Tak najbardziej.
Naturalnością. Przyroda w tamtym rejonie jest wciąż dzika, Kurpie żyją w zgodzie z naturą, otoczeni przez puszcze, w dorzeczach przepięknych rzek. Świadomość tego, jak ważnym elementem życia człowieka jest przyroda, to bardzo ważny element etosu mieszkańców Kurpi. Wystarczy spojrzeć na zdjęcia okolicy skansenu w Nowogrodzie, żeby zrozumieć, jak wielką dumę czują Kurpie i Kurpianki, będąc dziedzicami dawnych Puszczyków.
Ta książka, ze względu na cały rys kulturowy i historyczny, jest dla Ciebie szczególnie ważna?
Każdą książkę piszę z takim samym zaangażowaniem, tak samo przykładam się do przygotowania merytorycznego, poszukuję wiedzy i ciekawych miejsc czy historii. Na tropie trupa nie jest ani mniej, ani bardziej ważna w mojej twórczości, bo powstała tak jak każda poprzednia: z potrzeby pokazania czytelnikom miejsca dla mnie szczególnego. Moi wierni czytelnicy doskonale wiedzą, że zawsze za tropieniem trupa, złoczyńcy czy poszukiwaniem prawdy stoi u Starosty coś jeszcze, dlatego jeżdżę z moimi bohaterami po Polsce, przełamuję się do czytania romantycznych wieszczów, uczę się gotować potrawy regionalne, zwiedzam zamki i pałace. I robię to wszystko z ogromną radością.
Jakie masz dalsze plany literackie? Piszesz dużo, więc domyślam się, że niebawem coś nowego się ukaże?
Od początku 2023 roku trochę z przekąsem, a trochę z przerażeniem zapowiadam, że trzeba wymyślić hasztag #rokzestarostą. Tak się poukładały plany wydawnicze, że nadeszła wielka kumulacja i w tym roku czeka mnie jeszcze kilka premier. Już 21 czerwca ukaże się antologia opowiadań słowiańskich (nakładem Wydawnictwa Mięta), zadebiutuję więc jako autorka opowiadania z takimi współautorkami jak Kasia Miszczuk, Aneta Jadowska czy Paulina Hendel. Niebawem, bo na początku wakacji, pojawi się kolejna część przygód Agaty Śródki, którą poznaliśmy w Winie wina. Niedługo potem doczekamy się premiery wspaniałego projektu, który wciąż objęty jest tajemnicą, ale mogę zdradzić, że wciąż pozostaniemy w tematach kryminalnych, choć tym razem zamiast wycieczek etnograficznych czy historycznych będzie wycieczka literacka. I muszę wspomnieć o czymś, co raduje mnie ogromnie, spełnię bowiem swoje wielkie marzenie i późną jesienią wydam powieść dla dzieci.
Książkę Na tropie trupa kupicie w popularnych księgarniach internetowych: