Prawdopodobnie: Expose yourself - Relacja z poetycznego slamu
Data: 2006-10-06 21:44:35W dniu wczorajszym popełniliśmy mały wypad na poetycki slam.
Takie oto wydarzenie nie mogło pozostawić typowego, szarego czytelnika poezji obojętnym i błyskawicznie – niestety- zmusiło do krótkiej refleksji nad stanem poezji na dzień dzisiejszy- dzień tonący gdzieś w przepastnym październiku 2006.
Poezja, sztuka aktorska, kostiumy, elementy performance, plastyki i public relations jednoczą się w slamie i w barwnym korowodzie pod banderą pseudonimu artystycznego uczestnika podążają po najwyższy laur. W rękach widowni decyzje o życiu lub śmierci. Biorąc udział w takim konkursie spodziewamy się ujrzeć i poczuć poetycką magmę – kipiącą i tańczącą na scenie kankana. Czekamy na to zwłaszcza w świecie, w którym jak ciekawie napisał w jednym ze swoich wierszy Piotr Macierzyński -prowadzący ów slam- „podobno 20% Polaków nie rozumie tego co czyta. Chuj z nimi”.
Tymczasem opalenie twarzy blaskiem magmy nie następuje; nawet jeśli sami uczestnicy oceniają poziom konkursu jako wysoki. (sic!)
Niby jest nowy Świetlicki, Pani Wojaczek, Leśmian - nawet wygląd jakiś taki i świeżutka Konopnicka z charakterystycznym ciepłem w swej relacji do dzieci. Pojawia się Nowa Fala Zbereźników - starszych raczej niż młodszych, chyba Bogu dzięki! Mój kandydat obdarzony porządnym stylem soundsystemowym odpada niestety w II rundzie. Gdzie sprawiedliwość?
Kto zwycięża - nie wiem, zmykamy przed końcem. Ogólnie wieczór zaliczyć można prawdopodobnie do udanych. Było bardzo wesoło - Panowie i Panie z kręgu sztuki w końcu potrafią się bawić. Kilka świetnych metafor, kilka niezłych dowcipów, wiele dobrych pomysłów. Właściwie wszystko. Wszystko poza magią, magnetyzmem, dreszczem i wzruszeniem. Wystarczy? Może powinno...
Wracam do domu, układam się do snu i przypadkowo zerkam na czarno-białą pocztówkę, którą lubię i dlatego postawiłam na komodzie. Pustkowia, prawdopodobnie irlandzkie, bo prawdopodobnie zielone, stojący tyłem mężczyzna w czapeczce z rozchylonym płaszczem w geście wiadomym (prawdopodobnie nosiciel cech klasycznego ekshibicjonisty), a przed nim stadko gapiących się nań łaciatych krów. „Expose yourself” głosi napis.
Hmmm... klejnoty Pana w końcu i tak zahipnotyzują jeszcze zdezorientowane krowy. Niby na co innego miałyby patrzeć na pustkowiu? W końcu liczy się TERAZ!
Niestety historia pisze jednak sagi, nie nowelo-satyry na jedno pokolenie. Co w takiej sytuacji zostaje dla potomnych? Przesłanie „Expose yourself” wraz z marketingowym hasłem “Nobel dla Masłowskiej”.
A na uczelni podobno wkrótce sesje o Różewiczu i Herbercie. Pięknie i bezpiecznie.
Dodany: 2007-09-13 13:53:44
Dodany: 2007-08-22 21:12:16
Dodany: 2006-10-07 15:59:31
Dodany: 2006-10-06 22:32:11