Zamyślenie...

Autor: rafal_sulikovski
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

Badanie przebiegło sprawnie. Kilka kropli i kilkuminutowe czekanie. W miarę, jak mijały minuty obraz się rozmazywał, a po dziesięciu zupełnie zamazał. Poproszono go ponownie do środka. Lekarka dokładnie badała, w końcu miała ostry dyżur. Była sobota, nie do końca zwykła, nazajutrz przecież cały świat czeka na wielką uroczystość. Taką, której przegapić nie wolno. Po kilku badaniach usłyszał diagnozę: odklejenie siatkówki w lewym oku i obuoczne zwyrodnienie naczyń krwionośnych. - Naczynia wrastają Panu w rogówkę, trzeba natychmiast zgłosić się na klinikę - zawyrokowała i wypisała pilne skierowanie. Po wyjściu złapał żółtą taxi i pojechał do domu…

Wieczorem poszedł do Bazyliki Mariackiej na koncert swojego chóru. Od lat w nim śpiewał, był w tym świetny i jako tenor przewodził kolegom. Podczas któregoś z utworów poczuł delikatny, ale wyraźny ucisk. Nagła suchość w ustach, bijące szybciej serce, strach. Często go dopadał podczas publicznych wystąpień, trema dawała o sobie znać. Ktoś podał mu wodę mineralną, na chwilę zszedł ze sceny przed wielkim ołtarzem Wita Stwosza z XV wieku. To najsłynniejsze dzieło tego artysty, z którym nawet witraż u pobliskch franciszkanów “Bóg Ojciec - stań się” nie może się równać. 

Następnego dnia w niedzielę 1 maja 2011 roku miał być kolejny koncert w Łagiewnikach, u sióstr Matki Bożej Miłosierdzia, lecz tym razem dopadło go przeziębienie i lekka gorączka. Wrócił do domu i wieczorem poszedł do parafii na “normalną” mszę świętą. Wiedział, że nazajutrz musi rano się szybko spakować i pojechać na okulistykę na Kopernika, tam gdzie przez wiele lat dowoził posiłki pacjentom z firmy cateringowej. Dźwigał ciężkie bemary i wielkie, hermetycznie zamykane, plastikowe pudła, a nie powinien ze względu na krótkowzroczność. Lekarze ostrzegali, nie posłuchał, pracować musiał. Cóż było robić, taka karma. Teraz modlił się o cud, choć w głębi duszy nie przypuszczał, że coś się wydarzy. Oddał się Chrystusowi, swoje oczy Jemu powierzył. 

W poniedziałek się spakował, bo przecież na skierowaniu była sugestia “laserowego zabezpieczenia lewego oka”, z czym na pewno wiązałby się kilkudniowy pobyt na oddziale. Już nie miał ani przyznanej renty socjalnej z powodu ciężkiej nerwicy, ani nie pracował, więc musiałby słono zapłacić za pobyt w szpitalu przy Kopernika, gdzie niedaleko sam Kępiński przyjmował pacjentów, a potem napisał swoje arcydzielne książki, rozchwytywane przez pół Polski. 

Przyjęto go ze skierowania z ostrego, więc nie czekał w kolejce. Widział pacjentów czekających cierpliwie w kolejce i poczuł się jak oszust. Lekarz zbadał dokładnie oczy za pomocą takiej samej aparatury, jak w sobotę na Fiołkowej. Po kilku minutach podparł ręką podbródek i siedział w dziwnym zamyśleniu. Pacjent czuł, że coś się dzieje.  - Ja tu nic nie widzę… - powiedział lekarz po chwili. - Ma pan zdrowe oczy, ani śladu zwyrodnienia. Widzi pan nadal błyski w lewym oku? - Nie - odpowiedział badany trzydziestolatek o blond włosach i niebieskich, dobrych i mądrych oczach. Lekarz wezwał koleżankę, też zbadała i stwierdziła, że “też tu nic nie widzi, typowe dla krótkowzrocznej budowy oka zmętnienie siatkówki, nic poza tym”. Po chwili lekarz powiedział, że pierwszy raz z czymś takim się spotyka w swojej karierze. Zapisał wizytę w karcie, zlecił kontrolne badanie za rok i pożegnał zszokowanego pacjenta. 

On już jednak wiedział, co się stało: poprzedniego dnia, 1 maja, przypadało nie tylko święto Józefa patrona robotników. W Rzymie tego dnia odbyła się podniosła beatyfikacja Jana Pawła II…


***

 

 

1
Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
rafal_sulikovski
Użytkownik - rafal_sulikovski

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2023-11-17 02:58:07