Zagubiona, odrzucona, zapomniana… Miłość
W świecie, który jest napędzany chęcią szybkiego, oraz łatwego zysku, trudno mówić o wartości uczuć. Coś, tak wzniosłego, niezwykłego i ulotnego, jak miłość nie ma przelicznika na dolary czy gadżety. Wniosek jest całkowicie prosty. Nie ma najmniejszego sensu angażować się w projekt, który na pewno nie przyniesie rychłych profitów. Szkoda naszej energii i czasu, by bezinteresownie zatracać się w ramionach partnera.
Empatia, już dawno ustąpiła miejsca perfidii, oszustwom, dwulicowości. Zbyt wielu znanych mi mężczyzn i kobiet, wpadło w szpony kariery oraz pragnieniom o coraz większych zarobkach. Ogromnych willach, najnowszych modelach BMW, Iphonach, Ipadach i innych niezbędnych dobrach, na zawsze zbaczając ze ścieżki, jaką wytyczyło ich własne serce. Ruszyli w niekończący się wyścig szczurów, aczkolwiek bardzo niewielu, udało się wybić ponad szeregi szarych przeciętniaków i osiągnąć zamierzone cele.
Jednym brakowało odwagi, aby wyciągnąć rękę po marzenia, a inni nie mieli dostatecznej siły przebicia, pomimo szczerych chęci.
Panujący obecnie ustrój, wpycha nas w bloki startowe i nie pozwala się wyswobodzić z raz nałożonych pętli. Po ukończeniu studiów a nawet wcześniej, podejmujemy pracę, „podpisując z państwem” umowę na kolejne 40 lat. Długich, ciężkich, żmudnych. Mało tego -wiek emerytalny znów został przesunięty o kolejne 2 oczka do góry. Zatem na 67 lat. Może dojść do tego, że nie dożyjemy upragnionej emerytury, bo system prędzej wyciśnie z nas całe soki. Perspektywy na przyszłość nie brzmią bynajmniej optymistycznie.
Wszystko obraca się wokół zysków, oraz wydatków. Nic już nie dostaniemy za darmo, może tylko w zęby, gdy wieczorem wracamy z dyskoteki. Każde wyjście z domu wiąże się z serią strat materialnych: auto trzeba zatankować, zrobić zakupy w Biedrze - bo najtaniej (czasy shoppingu w Epi odeszły dawno w zapomnienie), nawet szybka kawka z koleżanką to już 12 plnów w plecy etc. Sprzedawczynie nieustannie atakują nas tym znienawidzonym przyrządem, dzięki któremu pieniądze z prędkością światła uciekają z konta i z uśmiechem na twarzy proszą o wklepanie pinu. W głowie mamy tylko dwa słowa: PIN i ZIELONY. Na drobne przyjemności typu: kino, czy kolacja w ekskluzywnej restauracji, nie starcza nam często środków, nie wspominając już o chęciach. Po 10 godzinach orki w pracy w zupełności wystarcza piwko i relaks przed telewizorem. Najlepiej w ciszy i samotności, bo jutro czeka kolejna batalia z niezadowolonym szefem, upartą księgową i peletonem stażystów. Od 8.00 do 18.00 przewidziane roboty przymusowe, codzienna rzeczywistość.
Jednak, gdy odpowiednio zarządzamy domowym budżetem, który skrupulatnie zaciskamy, to po pewnym czasie możemy sobie pozwolić na szpanerski telefonik typu Iphone 5s, perfumy, albo szpilki od Manollo. Wcześniejsze wyrzeczenia odchodzą w zapomnienie, kiedy niby przypadkiem brylujemy nowymi towarami podczas sobotnich spotkań towarzyskich. Miny zazdrości znajomych są w końcu bezcenne i warto dodać - darmowe. W skowronkach wracamy do mieszkania i z rozanieloną miną błogo zasypiamy w ciepłym łóżeczku. Chwilowo pozbawieni trosk i zmartwień.
Wielu z nas twierdzi, iż są szczęśliwi otoczeni masą zbędnych, absurdalnie drogich przedmiotów, ale czy naprawdę tak jest? Czy za zamkniętymi drzwiami apartamentowców, pałają taką samą dozą euforii? Na to pytanie odpowiedzieć powinien każdy sobie sam, bo szczęście może mieć tysiące odcieni, niekoniecznie barwy czerni i bieli.
Znacznie częściej jest to szarość… Znienawidzona, wszechpanująca szarość…
*
Ewelina jest 28 letnią absolwentką wyższej uczelni na wydziale prawa. Myślała, że zna siebie, ma wyznaczone cele oraz wartości, które warto bronić. Realność szybko zweryfikowała jej światopogląd i na zawsze zmieniła postrzeganie.