Niedostępna (5) Tylko seks
Kiedy Ada się obudziła było jeszcze ciemno. Obok ucha słyszała równy, głęboki oddech, czuła jego ciepły powiew na szyi, oplatały ją ramiona. Chciała usiąść, ale nie mogła, bo towarzysz leżał jej na włosach uniemożliwiając ruch. Musiałaby go odepchnąć, obudzić, a tego nie chciała. Pozostała w bezruchu, gdy serce zaczęło bić werblem na alarm, a myśli wędrować w okolicach pojutrza. Przecież pojutrze musiało nastąpić. Teraz bała się konsekwencji, następstw. Czuła, że nie powinna. Zapach jego ciała i namiętnej nocy wypełniał pokój. Wspomnienia nocnych uniesień mieszały się z moralnymi kolcami dźgającymi sumienie. Jeszcze kilka tygodni temu nawet by nie przypuszczała, że może zgodzić się na coś takiego.
Sobotnie wyjście do teatru. Odpowiednio wcześniej przejrzała garderobę, przygotowała sukienkę, złożyła wizytę u fryzjera i kosmetyczki. Musiała wyglądać zjawiskowo. Tylko jak to w takich przypadkach bywa, kiedy już bardzo człowiek stara się, żeby wszystko było perfekcyjnie coś musi się popsuć. Tym razem nawalił sedes. Godzinę przed planowanym wyjściem Ada skorzystała i spuściła wodę, a ta nie spłynęła, tylko podniosła się pod samo wieko. Jej kupa i papier toaletowy pływały pod wierzchem i nic nie można było z tym zrobić. Pewnie sąsiedzi z góry wrzucili coś co zapchało rury. Próbowała dodzwonić się do administracji, ale bezskutecznie. Był przecież weekend. Nikt nie miał zamiaru jej pomóc. Pobiegła do sklepu. Kupiła kreta – proszek do udrażniania rur i żmijkę – metalowy wąż, który ponoć wkręcony w dziurę od sedesu miał przepchać rury. Musiała sobie z tym poradzić, bo nie wyobrażała sobie dwóch dni bez ubikacji. Po powrocie zerknęła na zegarek. Miała jeszcze pół godziny. Musiała się śpieszyć. Wsypała proszek do sedesu i umywalki od razu, na wszelki wypadek. Zapach specyfiku i pozostałe wonie wydobywające się z przewodów kanalizacyjnych odebrały jej na moment możliwość oddechu i sprawiły, że uciekła do pokoju, otworzyła okna. Dopiero po chwili wróciła do łazienki, aby rozprawić się z problemem za pomocą żmijki. Zaczęła wpuszczać i wpychać metalowy wąż w głąb sedesu i wtedy rozległ się dzwonek do drzwi. Ubrana była w dres i żółte, gumowe, wysokie rękawice do sprzątania. Poszła do wejścia, otworzyła i stanęła jak wryta. Stał tam jej szef ubrany w smoking i elegancki płaszcz. Zmierzył ją wzrokiem, a ona z wrażenia zaniemówiła.
- Dzień dobry. – Przywitał się – Widzę, że pani jeszcze niegotowa.
- Przepraszam. Moment. Zaraz będę gotowa. Ja tylko… mam tu taką nieoczekiwaną awarię. Już jest szósta? Nie zauważyłam. – była zmieszana jak kogel mogel.
- Jest za kwadrans szósta. Przyjechałem trochę wcześniej, bo nie wiedziałem jak dojechać i czy nie będę kluczył. Dzwoniłem na telefon, ale pani nie odbierała.
- Proszę wejść. Ja zaraz… - Ada cofnęła się do mieszkania, zaczęła zdejmować rękawice, a jej gość wszedł i zdjął płaszcz odwieszając na wieszak w przedpokoju. Chciała zaprowadzić go do pokoju, ale on skręcił w stronę otwartych drzwi łazienki i zajrzał. W sedesie pod samym wierzchem pływała jej niespłukana kupa, a jej szef na to patrzył. Skrzywił się z lekkim niesmakiem. Miała ochotę zapaść się pod ziemię, a on zaśmiał się.
- Faktycznie awaria. – zaśmiał się – Pani sama mieszka? Nie ma pani kto pomóc?
- Sama mieszkam, a administracja do poniedziałku ma zamiar świętować.
- No to ja coś spróbuję. – zdjął i odwiesił marynarkę, zaczął odpinać koszulę – Ja tu zobaczę co da się zrobić, a pani niech się szykuje. – zdjął koszulę, odwiesił je na wieszak i wszedł do łazienki, gdy ona stała jak wryta nie bardzo wiedząc co robić. W końcu poszła. Ona stroiła się w rajstopy, swoją czerwoną, dopasowaną sukienkę i biżuterię, gdy on tam męczył się z jej sedesem i jej kup