Mi³o¶æ Amelii
¦nieg pokrywa³ wszystko wokó³. Zima by³a mro¼na, ale to nie zra¿a³o Amelii . Lubi³a samotne, d³ugie spacery i nie potrafi³a im siê oprzeæ nawet kiedy zimno szczypa³o j± w policzki. Ta chwila, kiedy cisza roztacza³a siê wokó³ niej i nikt nie móg³ przerwaæ potoku jej my¶li, by³a najwspanialszym momentem w ci±gu dnia. Mog³a wtedy na spokojnie pobyæ sam na sam ze swoimi marzeniami. Te chwile samotno¶ci sta³y siê czêstsze i bardziej dotkliwsze od kiedy Amelia przyzna³a sama przed sob±, ¿e potrafi siê zakochaæ.
Pocz±tkowo ciê¿ko jej by³o to przyznaæ. Wypiera³a siê wszystkiego. Dudnienie serca, ukradkowe spojrzenia posy³ane pospiesznie na drugi koniec korytarza, ka¿da oznaka zadurzenia by³a przez ni± usprawiedliwiana na setki ró¿nych sposobów. Wmawia³a sobie, ¿e to zwyk³a ciekawo¶æ. Po kilku miesi±cach ok³amywania samej siebie musia³a jednak przyznaæ, ¿e Dawid nie by³ tylko zwyk³ym ch³opcem. Dla tej m³odej dziewczyny sta³ siê kim¶ wiêcej. Kim¶ wyj±tkowym.
Pierwsze zauroczenie szybko przerodzi³o siê w niespe³nion± mi³o¶æ i nauczy³o Ameliê p³akaæ w poduszkê. By³a z³a na siebie, na otaczaj±cy j± ¶wiat i czasem nawet na Dawida. A najbardziej na w³asn± naiwno¶æ. Po co zainteresowa³a siê kim¶, kto by³ poza jej zasiêgiem? Po co zawraca³a sobie g³owê kim¶, kto nawet na ni± nie spojrzy jak na... dziewczynê? Z³o¶æ mija³a jednak prêdko i wszelkie pytania traci³y znaczenie, poniewa¿ m³ode serce nie pozwala³o siê d³ugo raniæ. Przychodzi³ kolejny dzieñ, trzeba by³o zebraæ siê do szko³y i w drodze do klasy oczy Amelii same rozgl±da³y siê wokó³. Kilka razy Amelia sama siê na tym przy³apa³a. Odruchowo spogl±da³a na boki. Szuka³a go. Chcia³a chocia¿ raz zobaczyæ t± pogodn±, przystojn± twarz. Zwykle pierwsze co zauwa¿a³a w t³umie uczniów to czarne, przyd³ugie, rozwichrzone w³osy. Odwraca³a wtedy wzrok. Sama przed sob± wstydzi³a siê przyznaæ, ¿e widok Dawida sprawia jej tak wielk± przyjemno¶æ.
¦nieg oblepia³ czarne buty i Amelia musia³a co jaki¶ czas strzepywaæ go, uderzaj±c stopami o chodnik. Pomaga³o to tylko na chwilê, ale dziêki temu sz³o siê l¿ej. Nie zwraca³a specjalnie uwagi na to co dzieje siê dooko³a niej. Skupiona na w³asnych my¶lach i obrazach odtwarzanych w g³owie niemal na okr±g³o, sz³a do swojego ulubionego miejsca. Zawsze po wyj¶ciu z domu kierowa³a siê w stronê pobliskiego parku. Przechadzaj±c siê tamtejszymi alejkami mog³a liczyæ na spokój i ciszê. A kiedy zag³êbi³a siê we w³asnych rozmy¶laniach ju¿ nic nie by³o wstanie zak³óciæ jej samotnego spaceru. Nagie drzewa pokrywa³ ¶nieg. Przypomina³y teraz czarne, pokrzywione stwory odziane w bia³± pelerynê. Gdzie¶ nad g³ow± Amelii zaæwierka³ ptaszek. Spojrza³a w tamt± stronê. Zobaczy³a jaki¶ ruch na jednej z ga³êzi, ale nie mog³a dostrzec pierzastego ¶piewaka. Skry³ siê wysoko w o¶nie¿onej koronie drzewa. Æwierkot tej ptaszyny przypomnia³ Amelii wycieczkê szkoln±, która odby³a siê na pocz±tku roku szkolnego. Po dwóch, d³ugich miesi±cach spêdzonych nad morzem mog³a wreszcie zobaczyæ to za czym jej serce tak têskni³o. Przez dwa pierwsze tygodnie Dawid nie pojawi³ siê w szkole. Amelia pods³ucha³a jak jego koledzy przekazywali sobie wie¶ci, ¿e mia³ wypadek w wakacje i musi jeszcze przez kilka dni nosiæ gips. Jak g³osi³y plotki z³ama³ nogê na basenie. Ale co dok³adnie siê sta³o? Nikt nie wiedzia³. Amelii obi³o siê o uszy, ¿e Dawid du¿o p³ywa³. Bra³ nawet udzia³ w jaki¶ zawodach miêdzyszkolnych. Jego dwaj starsi bracia równie¿ byli dobrymi p³ywakami. Podobno towarzyszyli mu na tym basenie podczas tego niefortunnego wypadku. Tak wiêc têsknota przed³u¿a³a siê. Po ci±gn±cych siê w nieskoñczono¶æ wakacjach, Amelia pierwszy raz zobaczy³a go na tej wycieczce w zoo, gdzie ¶piewa³ taki sam ptaszek jak teraz. U¶miechnê³a siê na widok skacz±cego po ga³êzi ptaka. Nie wiedzia³a jak siê nazywa, ale bez trudu potrafi³a go rozpoznaæ. Jego g³o¶ny ¶wiergot by³ do¶æ charakterystyczny. Nie po¶wiêca³a mu jednak zbyt wiele czasu. Stoj±c bez ruchu pod drzewem nara¿a³a siê na to, ¿e mróz w koñcu siê d