I Początek cz.2 - Podróżując przez czas
- C-co się stało?- wydukała Kerra, rozglądając się dookoła.
- Zemdlała Panienka, to pewnie przez gorset. Już trochę go poluźniłam, aby na sali Panienka nie omdlała.
- Dziękuję Ursulo – Kerra skinęła kobiecie głową i wstała, chociaż wciąż kręciło jej się w głowie.
- A teraz czas iść na spotkanie Pana Rafera – stwierdziła Ursula i poprowadziła Kerrę znów poprzez długi korytarz, aby ponownie wejść na salę.
Kerra jeszcze raz rozejrzała się po korytarzu, wydawał się jej dłuższy i szerszy niż wcześniej, a to co wcześniej wzięła za świeczniki okazało się rzeźbami wychodzącymi ze ścian, trzymającymi w swoich nieruchomych dłoniach palące się świece.
Wzięła głęboki wdech i wpadła do sali.
Od ostatniej wizyty na sali nic się nie zmieniło, oprócz tego, że gdy teraz weszła, wszystkie rozmowy ucichły i każda para oczu zwrócona była w jej stronę. Dopiero teraz Kerra zauważyła mężczyznę ubranego całego na czerwono, a jedynymi zdobieniami wykonanymi złotą nitką były kwiatowe zdobienia na jego marynarce. Wcześniej go nie zauważyła, ponieważ wtapiał się w ścianę która była takiego samego koloru jak jego strój. Mężczyzna skłonił się nisko, a dziewczyna skinęła mu głową i szła dalej. Patrząc na tych wszystkich ludzi, zrozumiała, że to nie jest jej świat, to nawet nie był jej czas. Jedyne czego teraz chciała to ponownie znaleźć się w swoim domu, ale wiedziała, że z jakiegoś powodu jest to aktualnie niemożliwe. Przez swoje przemyślenia prawie nie zauważyła jak obok niej stanął dość wysoki mężczyzna.
- Witam – uśmiechnął się nieznacznie i podniósł jej rękę do swoich ust, lekko ją całując.
- Witam, kim pan jest?
- Hrabia de Saint-Germain, do usług – skłonił się nisko.
Kobiety stojące tuż obok, zwróciły głowy w ich stronę, po czym zwróciły się do siebie zawzięcie komentując to co właśnie działo się obok nich. Nawet nie kryły się z tym, że rozmawiają o nich, bo co chwilę rzucały w ich stronę bezwstydne i zacciekawione spojrzenia.
Hrabia de Saint-Germain był przystojnym mężczyzną, Kerra jednak nie potrafiła określić jego wieku. Miał dość długi nos, który jednak ładnie komponował się z całą twarzą, dość pełne jasne usta i błyszczące ciemne oczy, na głowie zaś miał białą perukę. Jego ubranie wyglądało na drogie, zauważyła, że guziki ma wysadzane klejnotami w kolorze zielonym i czerwonym, w jego stroju nie szczędzono zdobień i futra, którym zakończone były rękawy jego ciemnego płaszcza. Hrabia wywarł na dziewczynie niesamowite wrażenie, zdała sobie sprawę, że gapi się na niego dość długi czas. Saint-Germain spostrzegł to i chwycił dziewczynę za rękę, prowadząc ją w stronę balkonu. Kerra nie zdążyła nawet zaprotestować.
- Nie możesz poślubić księcia Rafera, zapamiętaj – wyszeptał jej, gdy znaleźli się sami na tarasie. Twarz hrabiego nagle się zmieniła, jego wesołe oczy teraz wydawały się czymś zmartwione, groźnie marszczył brwi.
- Dlaczego? Przecież mój ojciec podobno przyrzekł… - nie zdążyła dokończyć, bo hrabia położył palec na jej ustach, w celu jej uciszenia.
- Nie jesteś stąd, prawda? – spojrzał na nią rozbawiony.
- Skąd to wiesz?
- Tak się składa, że też dużo hmm… podróżuję.
- Co masz na myśli poprzez „podróżowanie”?
- Chyba dobrze wiesz – uśmiechnął się tajemniczo i skłonił się odchodząc i zostawiając ją samą na balkonie.
- Właśnie nie wiem… - Kerra powiedziała sama do siebie. Spojrzała na ogród, który było widać z balkonu, starannie poprzycinane krzaki tworzyły coś w rodzaju labiryntu, pośrodku którego była niewielka fontanna z rzeźbą małego aniołka, który zabawnie podrzucał strumień wody.
Dziewczyna przygładziła sukienkę, westchnęła ciężko i powróciła na salę. Postanowiła odszukać hrabiego i wszystkiego się dowiedzieć, ten człowiek był chodzącą zagadką, a ona postanowiła ją rozwikłać. Czy to możliwe, aby był taki sam jak ona, czy też nie pochodził stąd? Dowiedzieć się tego mogła tylko poprzez rozmowę z samym hrabią.