Cel życia
Bo się boją.
Jak mój znajomy znajdują coś co kochają, ale nic z tym nie robią. Straszna, ale prawdziwe.
Sam przez wiele lat byłem mistrzem w wymyślaniu wymówek. Kiedyś moja bardzo dobra znajoma pani psycholog, powiedziała: "Jesteś w tym tak dobry, że sama prawie uwierzyłam".
I taka była prawda.
Bojąc się podjąć działanie, stałem w miejscu. Zupełnie jak wspomniany wyżej znajomy bałem się ruszyć do przodu. Myślałem, że świat da mi wszystko na co zasługuję bez wkładania w to wysiłku.
Była to jedna z największych bzdur jakie sobie wmawiałem. Kolejną było, że nic nie muszę. Nikt nie może mi rozkazywać. Jestem panem swojego życia.
Zrozumiałem jednak, że to kolejne kłamstwo, wymówka. Byłem jak ten liść na wietrze. Gdzie powiał wiatr, tam leciałem. Tak bardzo skupiłem się na tym żeby nikt nie wydawał mi poleceń, że w konsekwencji wszyscy mi je wydawali, tylko nie ja sam. JA osoba, która jako jedyna powinna mieć tą możliwość, która jest jedynym człowiekiem, któremu zależy na swoim bezgranicznym szczęściu.
Kiedy to zrozumiałem, życie przestało być czarno-białe, a zrobiło szaro-pomarańczowe.
Dlaczego taki dobór kolorów, tego nie wiem, ale wciąż mam nadzieję, że będą kiedyś normalne. Żółty, czerwony, zielony, niebieski, biały, czarny.
Bo to, że w tej chwili widzę coś wyraźniej niż dotychczas wcale nie oznacza, że nie mogę postrzegać tego jeszcze lepiej, aż w końcu może ujrzę pełne kontury i barwy i zrozumiem, że życie jest dużo ciekawsze niż myślałem.
Zacząłem dostrzegać własne błędy, ale to nie jest równoznaczne z tym, że je wyeliminowałem. Na to potrzeba wielu lat ciężkiej pracy, kto wie, może i całego życia.