KTO, JAK, DLACZEGO
Od dobrego kryminału oczekujemy odpowiedzi na trzy fundamentalne pytania: kto zabił, jak zabił i dlaczego zabił? Cała reszta to tylko nadbudowa, tło i rusztowanie. Ale kryminał jako gatunek ma też swoje zasady, a z nich najważniejsze są trzy: po pierwsze – skutecznie mylić tropy, żeby czytelnik za szybko sam nie rozwiązał zagadki (bo wtedy po co czytać dalej?!); po drugie – stworzyć takich bohaterów, których albo się bardzo lubi, albo bardzo nie cierpi (letnim bohaterom stanowczo dziękujemy); po trzecie wreszcie – kryminał to też książka, a książka ma się po prostu dobrze czytać. Teoretycznie proste jak budowa cepa, w praktyce cóż… bywa różnie. Każdy kolejny kryminał powoduje u mnie dreszczyk emocji: dam się wciągnąć na amen czy odłożę w połowie, bo mnie rozczaruje i zanudzi, a dla mnie to grzech niemalże śmiertelny. Jak było z debiutem Adama Widerskiego, „Odwyk” ? Ano było tak…
Łódź, sam środek upalnego lata, na dodatek sam środek miasta. Renomowany ośrodek leczenia uzależnień. Tyle o miejscu akcji. Teraz denat; jest i nieboszczyk – martwy alkoholik na podłodze łazienki. Motywu zbrodni brak, bo właściwie ten człowiek ani nie wadził nikomu, ani z nikim się nie spoufalał. Skoro jest i miejsce, i trup, powinni zjawić się i policjanci. I oto są: komendant Ryszard Walski, komisarz Piotr Krzyski i posterunkowa Kamila Podolska. Z miejsca biorą się do roboty, przepytując, zaglądając we wszystkie kąty i wymyślając kolejne robocze hipotezy. Słowem – klasyk. Tyle że to dziwne morderstwo jest zaledwie początkiem śledztwa, które będzie się rozwijać w bardzo wielu kierunkach i przybierze często niespodziewany obrót. Bo alkoholik w łazience to dopiero początek problemów, które czekają naszą dzielną trójkę, a już zwłaszcza inspektora Krzyskiego. Śledztwo – oczywiście- będzie trudne, żmudne i niebezpieczne, a przeciwnik nieprzewidywalny.
Czytam dużo kryminałów i zauważam, że większość z nich posługuje się kalkami. Śledztwo zawsze jest trudne, sprawa zawsze nietypowa, policjant zawsze z problemami, a psychopata zawsze diaboliczny i niebezpieczny. Cała sztuka polega na tym, żeby z tej kliszy wywołać piękne zdjęcie. I debiutantowi się udało. Więcej – Adam Widerski napisał książkę, od której trudno się oderwać. Akcja gna do przodu, nie zwalnia ani na trochę, a to nie bagatelna sprawa, kiedy książka liczy sobie ponad sześćset stron! Łatwo było czytelnika zanudzić „opisami przyrody”. A tu nie; ciągle coś się dzieje, ciągle pojawiają się nowe tropy, nowe osoby czy nowe ustalenia. Wielość bohaterów wcale nie przeszkadza, bo chociaż przy sporej objętościowo książce trochę ich tam jest, nie da się pomylić jednej osoby z drugą. Autor z żelazną konsekwencją prowadzi nas przez kolejne etapy śledztwa, a my mamy przyjemność czytać i o zbrodni, i o miłości, i o przyjaźni, i o układach, w których ręka rękę myje, i o zasłonach dymnych, i o przeszłości, która zawsze rzuca długi cień na chwilę obecną. Słowem: „Odwyk” ma to wszystko, co kryminał ma do zaoferowania, ale w wydaniu całkiem niezłym jak na debiut. Co prawda jest też kilka kiksów, ale naprawdę niewielkich. Na przykład nie każdy będzie się irytował faktem, że główny bohater nazywa się prawie identycznie jak ten z książek Krzysztofa Zajasa; tu Krzyski, tam Krzycki (przez pierwsze kilkanaście kartek strasznie mnie to drażniło, bo ciągle myliłam nazwiska, a bardzo tego nie lubię). Ale to tylko kosmetyka.
Reasumując: „Odwyk” jest książką, która skutecznie umiliła mi weekend, bo jak już ją zaczęłam, tak nie odłożyłam, dopóki nie przeczytałam do końca. Jak na debiut – kapitalna robota. Panie Widerski, czekam na drugi tom, bo po prostu muszę wiedzieć, jak pan skomplikuje życie temu biednemu Krzyskiemu…
Wydawnictwo: Initium
Data wydania: 2019-05-15
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 704
Tytuł oryginału: Odwyk
Język oryginału: polski
Dodał/a opinię:
Renata Kazik
Łódź. Początek grudnia 2020 roku był wyjątkowo udany dla Wydziału Kryminalnego Komendy Miejskiej. Podkomisarz Adrian Perg wraz z partnerami - nieokiełznanym...
Czy urlop może zmienić się w koszmar? Takiego dylematu nie mieli komisarze Piotr Krzyski i Łukasz Majski, kiedy udawali się wraz partnerkami do ośrodka...