"Ktoś mnie pokochał" to drugi tom popularnej serii o Bridgertonach - rodzinie arystokratów żyjącej na początku XIX w. w Londynie. Julia Quinn każdą część poświęca innemu członkowi rodziny. Pierwsza, czyli "Mój książę", kręci się wokół Dafne, zaś druga dotyczy najstarszego syna, Anthony'ego.
Anthony Bridgerton jako oficjalna głowa rodu nie tylko musi sprawować kontrolę nad finansami rodziny, ale przede wszystkim powinien pilnować i dbać o dobro młodszego rodzeństwa oraz matki. W wieku osiemnastu lat tragedia zabrała mu ojca i od tamtego czasu staje na głowie, by tylko dorównać jego mądrości. Anthony jednak potrzebuje zastępcy, syna, dlatego w tym roku postanawia ruszyć na salony, w sam środek balów i spotkań towarzyskich, by znaleźć odpowiednią wybrankę. Żonę, dobrą, inteligentną kobietę, przyjaciółkę i kobietę, w której - broń Boże - się nie zakocha!
W międzyczasie do Londynu przybywają panie Sheffield: Mary i jej dwie córki - starsza Katharine i młodsza Edwina. Z racji braku dostatecznych finansów będzie to ich pierwszy sezon i zarazem ostatnia szansa na znalezienie bogatego, dobrego męża. Inaczej strach pomyśleć, co się z nimi stanie... Edwina staje się perłą sezonu i to właśnie ją Anthony upatrzył sobie na przyszłą żonę.
Sęk w tym, że aby uzyskać zgodę na ślub z Edwiną, potrzebuje on błogosławieństwa starszej siostry. Kate nie zamierza jednak pozwolić, by ten rozpustnik choć zbliżył się do Edwiny, co wywołuje wiele skandali i jeszcze więcej zabawnych sytuacji okraszonych dużą dozą namiętności.
"Ktoś mnie pokochał" to niesamowicie przyjemna, lekka i wciągająca lektura. Historia ma w sobie to, co dobry romans historyczny powinien w sobie mieć: charakternych bohaterów, zaskakujący splot wydarzeń, kilka gorących scen i problemy wyrastające licznie niczym chwasty po deszczu.
Nie powiem, że nie spodziewałam się zakończenia, ponieważ wcześniej oglądałam serial na Netflixie (drugi sezon jest adaptacją tejże książki), jednak pojawiło się parę zaskakujących momentów. Przyznam bez bicia, że powieść zdecydowanie bardziej przypadła mi do gustu niż ekranizacja - mogłam lepiej wczuć się w emocje Kate i Anthony'ego, a relacja między nimi budowała się powoli, od typowiej nienawiści, poprzez pierwsze nici porozumienia, przyjaźń aż wreszcie miłość. Cudownie było towarzyszyć tej przemianie i z pewnością jeszcze nie raz nie dwa wrócę do tej historii.
Na uwagę zasługują również problemy natury psychicznej, z jakimi musieli sobie radzić bohaterowie. Oboje byli świadkami tragicznych śmierci rodziców (Anthony ojca, a Kate matki), co skutecznie wpłynęło na ich podświadomość. Patrząc jednak, jak sobie z tym planują poradzić, jak się wzajemnie wspierali - to był miód na serce.
Jedyną wadą według mnie to brak rozbudowania psychologii postaci u Edwiny. Moim zdaniem siostra Kate została potraktowana po macoszemu. Została wykreowana na inteligentną dziewczynę o dobrym sercu, a jednak autorka trochę zrobiła z niej taką, za przeproszeniem, "zapchaj dziurę fabularną".
"Ktoś mnie pokochał" to wyjątkowa, romantyczna i poruszająca emocjonalnie książka, którą polecę bez dwóch zdań. Zwłaszcza miłośnikom podobnych powieści, w których bohaterowie po wielu przykrych sytuacjach, skandalach i zabawnych wydarzeniach odnajdują siebie nawzajem. Niby zwyczajna historia, a jednak mająca w sobie coś niezwykłego. Enemies to lovers XIX-stego wieku. :)
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania: 2024-12-03
Kategoria: Romans
ISBN:
Liczba stron: 480
Tytuł oryginału: The Viscount Who Loved Me
Dodał/a opinię:
Ew
"Dzisiaj się zakochałam" – zapisuje w swym sekretnym pamiętniku dziesięcioletnia Miranda, kiedy młody hrabia Turner mówi, że pewnego dnia...
W jego oczach ona jest przemądrzałą kobietą. W jej oczach on zarozumiałym mężczyzną. Hugh Prenti ce nie cierpi przemądrzałych kobiet. A poza tym, nawet...