PIĘĆ MINUT, TAK NIEWIELE, A WYSTARCZYŁO, ŻEBYM STRACIŁA WSZYSTKO: IDEALNIE POUKŁADANE ŻYCIE, SZCZĘŚLIWE MAŁŻEŃSTWO, CÓRKĘ.
Na bałtyckiej plaży, w środku lata, ginie dwuletnia Marysia. Wszystko wskazuje na to, że dziewczynka się utopiła, chociaż jej ciało nie zostaje odnalezione... Rodzice dziecka muszą zmierzyć się nie tylko z ogromną tragedią, najskrytszymi tajemnicami, ale i hejtem, który spada na nich ze strony internautów.
Czy warto zaufać silnemu przeczuciu, które wbrew zdrowemu rozsądkowi podpowiada, że spotkana przypadkiem trzy lata później dziewczynka, to zaginiona córeczka?
CZY MOŻNA UWIERZYĆ KOMUŚ, KTO RAZ JUŻ NAS ZAWIÓDŁ?
Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 2022-03-09
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 352
Język oryginału: polski
Trochę to skomplikowane, ale zaczynam sądzić, że wszystko w moim życiu właśnie takie jest – cholernie skomplikowane.
Dzisiaj przychodzę do Was z recenzją książki Nie idź tam autorstwa Doroty Glicy. Jest to moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki. Dorota Glica przedstawiła nam historię Marty i Piotra, którzy znali się już od czasów liceum. Wówczas nie zwracali na siebie większej uwagi. Z czasem jednak znajomość przerodziła się w głębokie uczucie i skończyła ślubem. Małżeństwo poznajemy dwa lata po ich wielkim dniu. Oboje mają stabilną sytuację zawodową - Marta jest szkolnym pedagogiem w liceum, a Piotr lekarzem. Do pełni szczęścia brakuje im jedynie potomstwa. Nieoczekiwanie ich poukładany świat zostaje wystawiony na próbę. Marta zaczyna otrzymywać anonimowe wiadomości nawiązujące do tragedii sprzed 12 lat, kiedy to podczas pomaturalnego ogniska zamordowana zostaje przyjaciółka Marty Karolina Wilczyńska. Nie udało się wówczas ustalić sprawcy. Teraz śledztwo zostało wznowione za sprawą zespołu polskiego Archiwum X. Czy Piotr ma coś wspólnego z morderstwem sprzed lat jak sugeruje nadawca listów adresowanych do Marty? Jak potoczą się dalsze losy bohaterów i czy ich małżeństwo przetrwa burzę? Odpowiedzi czekają na kartach powieści. Nie idź tam to dobra, pełna napięcia książka. Autorka zastosowała bardzo lubiany przeze mnie zabieg i poprowadziła historię w dwóch liniach czasowych. Moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki uważam za udane i na pewno sięgnę po kolejne jej książki.
"W Polsce co roku ginie około siedmiu tysięcy dzieci. Większość udaje się odnaleźć w ciągu pierwszych czternastu dni od zaginięcia. Los reszty z nich pozostaje nieznany..."
Dorota Glica w swoim thrillerze poruszyła bardzo trudny temat. Zaginięcie dziecka oraz odpowiedzialności za jego bezpieczeństwo.
Na plaży w Krynicy Morskiej zaginęła dwuletnia dziewczynka. Marysia wypoczywała z rodzicami i starszym bratem, gdy ojciec na chwilkę odszedł po krem do opalania dla dziewczynki a jej brat był zapatrzony w smartfon, po chwili Marysia jakby zapadła się pod ziemię...
Alicja i Bartek są szczęśliwym małżeństwem, dla kobiety to drugie już małżeństwo. Pierwszy mąż okazał się zupełnie nieodpowiedzialnym ojcem dla Kacpra, miał problem z alkoholem, więc Alicja rozwiodła się z Piotrem zabierając dziecko. Drugi mąż Bartek jest zupełnie inny, bardzo opiekuńczy i nie tylko dla swojej córki Marysi, ale również dla Kacpra, z którym bardzo się zaprzyjaźnił. Nad morzem na zmianę zajmowali się córeczką, tym razem to właśnie Bartek bawił się na brzegu plaży a Alicja opalała się nieco dalej.
"Dzielą nas ze trzy rzędy parawanów. Rozglądam się wokoło, są dosłownie wszędzie. Pierwszego dnia śmialiśmy się, że zasłaniają całą plażę i pewnie widoczne są nawet z kosmosu, a potem do nich przywykliśmy."
Wystarczył moment, w którym ojciec zostawił małe dziecko nad brzegiem morza aby wszystko straciło swój sens. A przecież nic nie zapowiadało tragedii, na plaży pełnej ludzi okazuje się, że dziewczynka prawdopodobnie się utopiła..., znaleziono w wodzie jej charakterystyczny kapelusz.
Cała rodzina jest załamana, każdy z nich obwinia się o zniknięcie Marysi a na dodatek fala hejtu w mediach spływa na nich. Najbardziej na matkę, bo to według internautów jej wina, że zamiast pilnować dziecka, to opalała się z dala od dziewczynki, zostawiają ją pod opieką jedenastoletniego chłopca.
Powrót do domu niczego nie ułatwia, ani Alicja, ani Bartek, ani Kacper nie czują żadnej ulgi, wszędzie widzą ślady Marysi i każde z nich na swój sposób obwinia siebie i nie potrafi pogodzić się z tym, co wydarzyło się nad morzem. Alicja będąc pewna, że jej córeczka nie żyje i czytając wszystkie komentarze, które ciągle hejtują właśnie ją, próbuje popełnić samobójstwo. Przypadkiem mąż jakby przewidział ten jej krok i ratuje ja niemal w ostatniej chwili.
Mijają trzy lata od tragedii nad morzem. Piotr, były mąż Alicji przypadkiem w małej miejscowości zauważa kilkuletnią dziewczynkę zdumiewająco podobną do byłej żony. Gdy przesyła zdjęcie Alicji, ona również zauważa widoczne podobieństwo do swojego wyglądu z dzieciństwa...
Czyżby Marysia jednak żyła? Nie utopiła się w morzu? Jej ciała do tej pory nie odnaleziono, wiec istnieje taka możliwość.
Nadzieja na odnalezienie córki ponownie odżywa.
Książka jest bardzo intrygująca, zmusza do przemyślenia, chociaż opowiada nam o trudnych problemach, to czyta się ją dość lekko i szybko.
Zakończenie jest jeszcze bardziej zaskakujące i intrygujące. Pokazuje nam jak trudno naprawić raz zepsute relacje międzyludzkie, rodzinne. Jak często nie wiemy o tym co kryje się w myślach naszych najbliższych. Jak mocne są relacje matki z dzieckiem.
Jak wiele jest gotowa każda matka zrobić, poświęcić dla swojego dziecka.
Polecam, nawet dla przestrogi przed wakacjami, nie tylko nad morzem.
Latem nad Bałtykiem ginie dwuletnią Marysia, są przypuszczenia, że dziewczynka się utopiła, jednak nie odnaleziono jej ciała. Rodzice dziecka są zmuszeni zmierzyć się z tragedią, która ich spotkała, ale również z hejtem. Co stało się z Marysią? Czy możliwe, żeby spotkana trzy lata po zaginięciu dziewczynka, to zaginiona dziewczynka?
Odkąd przeczytalam opis tej historii wiedziałam, że na pewno po nią sięgnę. "Znajdę Cię córeczko" jest debiutem autorki, która w swojej powieści porusza motyw zaginięcia dziecka, próby poszukiwania Marysi oraz pogodzenia się ze stratą dziecka. Autorka ma bardzo przyjemny w odbiorze język, co przełożyło się na to, że książkę przeczytałam w około dwie godziny. Fabuła jest niezwykle ciekawa i wciąga już od pierwszych stron, ja nie mogłam oderwać się od tej historii, póki nie przeczytałam ostatniego słowa! Historia ta opowiedziana jest tak naprawdę oczami wielu bohaterów, co moim zdaniem w tym przypadku było naprawdę świetnym zabiegiem, sprawiło to, że mogłam zobaczyć punkt widzenia każdego z nich, co ułatwiło mi zrozumienie ich myśli, czynów oraz uczuć. Powieść jest ogromnie emocjonująca i przejmująca, wszystkie skrajne emocje, które towarzyszą bohaterom udzielają się również czytelnikowi. Nawet nie jestem w stanie sobie wyobrazić co musiała przeżywać Alicja po zaginięciu dziewczynki, w każdym razie bardzo jej kibicowałam i chociaż zakończenie jest dosyć przewidywalne, to autorka bardzo zaskoczyła mnie ostatnim rozdziałem. Jestem pod wrażeniem i czekam na kolejne historie spod pióra Pani Doroty! Moja ocena to 9/10.
"Jak żyć z poczuciem winy tak silnym, że nie pozwala wstać z łóżka?"
5 minut. Tyle wystarczyło by poukładane życie Alicji legło w gruzach.
Dla Alicji i Bartka wakacje nad Bałtyckim morzem miały być odpoczynkiem od codzienności. Wraz z dwójką dzieci, Marysią i Kacprem, spędzali kolejny upalny dzień na plaży. Nic nie zapowiadalo tragedii. Chwila nieuwagi wystarczyła by Marysia zniknęła. Zakrojone na wysoką skalę poszukiwania nie przynoszą rezultatów, wszystko wskazuje na to, że dziewczynka utonęła, jednak jej ciała nie odnaleziono.
Mijają trzy lata od zaginięcie Marysi. Pewnego dnia Alicja dostaje wiadomość od byłego męża wraz ze zdjęciem dziewczynki, która bardzo przypomina Marysię. Czy warto zaufać przeczuciu, które podpowiada, że dziewczynka ze zdjęcia to zaginiona córeczka?
Debiut- gdy widzę to słowo, nie mogę przejść obojetnie. Tym bardziej gdy okładka przyciąga wzrok a opis intryguje do tego stopnia, że chciałoby się od razu siąść i czytać. Tak było w przypadku książki Doroty Glicy.
Autorka stworzyła historię, do której czytania zasiadłam i nie odłożyłam jej dopóki nie przeczytałam ostatniego zdania. I choć akcja nie pędzi to jednak Pani Dorota funduje nam cały wachlarz emocji. Styl i język jakim posługuje się Autorka jest bardzo przyjemny w odbiorze, książkę czyta się szybko i z ogromnym zainteresowaniem.
"Znajdę Cię, córeczko" to w mojej ocenie powieść dosyć przewidywalna, zakończenie mnie nie zaskoczyło, choć było naprawdę mocne a ostatnie zdanie sprawiło, ze łza w oku się zakręciła. Z pewnością nie jeden czytelnik w pewnym momencie domyśli się niektórych rzeczy, ale nie zmienia to faktu, że jest to naprawdę godny uwagi i bardzo dobrze napisany debiut.
Pani Doroto, gratuluję świetnie napisanej książki i czekam na kolejne. A Wam z całego serca polecam, przeczytajcie!
W Polsce co roku ginie około siedmiu tysięcy dzieci.
Większość udaje się odnaleźć w ciągu pierwszych czternastu dni
Los reszty z nich pozostaje nieznany...
"Znajdę Cię, córeczko" to debiut autorki.
Debiuty uwielbiam, więc ten też nie mógł przejść niezauważony.
📖📚📖
Zaginięcie dziecka to ogromna tragedia dla rodzica. Nawet nie próbuję sobie wyobrazić co taki rodzic czuje.
Historia, którą stworzyła autorka jest przykładem takiej straty i tego jak niewiele czasu trzeba, aby stracić to co dla rodzica najważniejsze.
Wystarczyło pięć minut.
Pięć krótkich minut by ich życie zamieniło się w piekło.
Alicja i Bartek wraz z dwójką dzieci spędzają czas na bałtyckiej plaży. Nagle znika ich dwuletnia córeczka Marysia. Rozpływa się w mgnieniu oka. Poszukiwania stają w martwym punkcie,a podejrzenie spada na utonięcie pomimo, że nie odnaleziono ciała.
Rodzice i brat są zrozpaczeni, jedno obwinia drugie, nie są w stanie pogodzić się z tym co ich spotkało. Jakby tego było mało muszą zmierzyć się z ogromnym hejtem kierowanym w ich stronę.
A gdyby tak okazało się, że Marysia jednak żyje?
Czy można uwierzyć komuś, kto kiedyś nas zawiódł?
Czy zrozpaczona matka zaryzykuje?
Autorka stworzyła świetną historię i wcale nie powiedziałabym, że jest to debiut.
Historia jak najbardziej na miarę naszych czasów, gdzie ocenianie innych i przyszywanie łatki to powszechność.
Tak łatwo jest kogoś osądzić, obgadać, wyzwać czy ośmieszyć siedząc przed wyświetlaczem telefonu czy komputera.
Tak, wtedy każdy jest odważny, ale jakby to wyglądało, gdyby to taką "oczerniającą" osobę spotkało?
Byłoby to miłe?
Książka po trochu otwiera oczy na takie zachowania, mimo, że wielu z was może powiedzieć, że takich tematów jest pełno w książkach. Ja się z tym zgodzę, ale takie tematy będą dopóki jest to codzienność.
Autorka stworzyła fikcję, ale niestety bardzo realną, bo takie rzeczy się dzieją.
Jeśli chodzi o pióro autorki jest ono bardzo przyjemne, potrafiła mnie zaciekać od samego początku i utrzymała to zainteresowanie do samego końca.
Do ostatniego zdania, które złamało mi serce.
Pani Doroto gratuluję świetnego debiutu.
Na debiutancką powieść Doroty Glicy trafiłam przez przypadek. Nie wiedziałam nic na temat pisarki, jak i jej powieści.
"Znajdę cię córeczko" to historia, którą czyta się na jednym wdechu i nie sposób się od niej oderwać. Już dawno nie zarwałam nocy przy tak dobrej pozycji.
Świetnym zabiegiem było przedstawienie wydarzeń z punktu widzenia kilku osób. Dzięki temu poznajemy emocje nie tylko matki zaginionego dziecka, czy policjanta kierującego śledztwem, dziennikarki, ale i osoby, która dopuściła się porwania.
Mimo iż akcja nie pędzi, a zakończenie jest dość przewidywalne, historia nie jest pozbawiona emocji. Z niecierpliwością wyczekiwałam na odnalezienie Marysi i przekazanie jej rodzicom.
To z pewnością nie jedyna książka autorki, jaką miałam okazję przeczytać.
"Znajdę Cię córeczko" to książka niezbyt wymagająca.Przeczytana w dwie godziny bo i czasami przeskakiwałam strony gdyż momentami była naprawdę nudna.Książka zbyt przewidywalna,niektóre wątki zupełnie nierealne,po prostu nie zaskoczyła mnie..Szkoda,bo liczyłam na coś więcej.
Najbardziej wstrząsające historie to te, w których cierpi bądź ginie dziecko. Momentalnie angażują one czytającego, zasiewając w jego sercu szok i przytłaczającą bezradność. Dorota Glica nakreśliła wybitnie odurzającą opowieść, dopieszczoną hipnotyzującym klimatem oraz mistrzowsko zbudowanym napięciem, które początkowo subtelnie zaciska swe macki na niczego nieświadomym czytelniku, po to, by w końcu wessać go całkowicie, uwięzić i nie mieć zamiaru wypuścić, nim nie dotrze do finału. Wszystko to dopełnione zostało poruszającym, angażującym, jakże autentycznym wątkiem, co czyni z książki lekturę otumaniającą oraz absolutnie nieodkładalną!
Naszkicowana historia to bezsprzecznie najbardziej przerażający scenariusz dla każdej matki. Świadomość, jak niewiele potrzeba, by runął cały świat, a także wiedza, do jak wielu zaginięć dzieci dochodzi każdego roku, dosłownie mrozi krew w żyłach. Ten koszmar może przytrafić się każdemu i właśnie dlatego opowieść tak silnie angażuje, a strach i panika, a następnie przeszywający ból matki, udzielają się nadzwyczaj silnie.
Historia jednak nie skupia się wyłącznie na rodzicielce, poznajemy ją z wielu perspektyw, co tylko podsyca napiętą już atmosferę. Gdy nagle pojawia się nadzieja, że Marysia może żyć, zaintrygowany i poruszony czytelnik pragnie za szelką cenę poznać prawdę i niemal błaga, by doszło do odbicia dziewczynki. Każdy medal ma jednak dwie strony i to właśnie autorka ukazała wyjątkowo starannie, rzec można mistrzowsko! Poruszony zostaje też bardzo istotny w tych czasach temat hejtu w internecie, a jednak w tym wypadku również nic nie jest ani czarne, ani białe. Ta cała wielowymiarowość postaci i ich emocji czy decyzji czyni z opowieści naprawdę wyjątkowe, absorbujące doświadczenie, którym chciałoby się delektować jak najdłużej!
Dopracowana w każdym szczególe, przesycona niedomówieniami i sekretami fabuła, mistrzowsko stopniowane, obezwładniające napięcie, fenomenalny, hipnotyzujący klimat oraz intrygujący bohaterowie, a wszystko to nakreślone wyjątkowo sugestywnym, przyjemnym piórem. Jeśli cenicie mocne, wciągające, emocjonujące historie o mrocznych ludzkich dramatach, z pewnością będziecie zachwyceni! Polecam całym sercem!
Pięć minut, tak niewiele, a wystarczyło, żebym straciła wszystko: idealnie poukładane życie, szczęśliwe małżeństwo, córkę.
Któż z nas byłby w stanie trzymać nerwy na wodzy, gdy chodzi o zaginięcie dziecka.
Jest to debiut autorski @glicadorota. Szczerze, byłam w niemałym szoku, gdy się o tym dowiedziałam.
Autorka bardzo skrupulatnie dobiera słowa, kiedy opisuje nam emocje towarzyszące bohaterom. Dzięki nim jesteśmy w stanie wczuć się w nie, zrozumieć ich działania i współczuć. Ból po stracie dziecka jest najgorsza z tragedii, które w tamtym czasie otaczają rodzinę.
Nagle pojawia się kolejny ze strzałów, który wcale nie pomaga rodzinie. Hejt. Zewsząd otacza ich brutalność ludzkich słów, wypowiadanych na internetowych stronach.
Książka jest pisana z różnych perspektyw. Nie dostaniemy tutaj tylko słów przerażonej matki, ale również i komisarza, który prowadzi śledztwo. Możemy zobaczyć, jak to wygląda po drugiej stronie barykady. Nie omieszka się tu też wplatać dziennikarka. Gdy spojrzenie tych osób pomaga, tak reszta z nich mogłaby być ominięta. Jednak dzięki internetowemu hejterze, autorka ukazuje nam siłę rzucanych słów. Ich ogromną złą moc sprawczą.
Historia jest bardzo bolesna, ale warta przeczytania. Ostatni z rozdziałów widziany oczami porwanej dziewczynki przełamuje całą szalę. Jest to dopełnienie całości. Wtedy wszystko staje się jasne i klarowne.
Chętnie sięgnę po kolejne książki autorki, bo ta sprawiła, że naprawdę ,,przyjemnie" spędziłam czas z lekturą.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję @wydawnictwofilia.
Okazuje się, że powieść pt. ,,Znajdę Cię, córeczko" autorstwa Doroty Glicy to debiut literacki pisarki, a zatem ja zaczęłam swą przygodę z jej twórczością jakby od tyłu. Kompletnie mi to nie przeszkadza- teksty Doroty Glicy w żaden kluczowy sposób się ze sobą nie łączą, co ja akurat uznaję za ogromną zaletę. To dobra informacja dla czytelników, którzy nie mogą sobie pozwolić na zakup wszystkich wymarzonych tytułów.
Muszę też przyznać, że Dorota Glica od początku zachwyca mnie swoją twórczością. Każdą z czterech jej powieści oceniłam bardzo wysoko i były to szczere noty, niepodyktowane żadnym działaniem marketingowym. Sądzę, że poruszane przez pisarkę ważne problemy społeczne nie potrzebują zbytnio reklamy- są szalenie istotne, a zatem obronią się same. Żałuję tylko, że na razie zakończę swoją piękną przygodę z czytaniem lektur pisarki- sięgnęłam po wszystkie tytuły i był to świetnie wykorzystany czas pod względem literackim. Mam ogromną nadzieję na to, że tak dobrze zapowiadająca się autorka wymyśli jeszcze coś mocnego i ważnego- ma ku temu potencjał, warto go zatem wykorzystać.
,,Znajdę Cię, córeczko" to książka, która wręcz zmusza nas do indywidualnych przemyśleń na temat opieki nad swoimi dziećmi. Już na wstępie autorka serwuje nam pewne zatrważające dane. Pisze ona bowiem, że ,,W Polsce co roku ginie około siedmiu tysięcy dzieci. Większość udaje się odnaleźć w ciągu pierwszych czternastu dni od zaginięcia. Los reszty z nich pozostaje nieznany..." Dane te są tu przedstawione nieprzypadkowo, gdyż główny wątek powieści mówi właśnie o zaginionym dziecku dwuletniej dziewczynki. Akcja powieści toczy się w Krynicy Morskiej. Jest pełnia lata, wszyscy korzystają z gorących dni. Opalanie się, zabawy w piasku i w wodzie to naturalne zachowania plażowiczów. Wśród wypoczywających jest też czteroosobowa rodzina Królów: Alicja, Bartek, Kacper i Marysia. Chwila nieuwagi wystarczyła, by zniknęła mała dziewczynka. Rodzice zaczynają szaleć z niepokoju, wraz z nastoletnim Kacprem szukają swojej kruszynki. Pomagają im ratownicy, policja. Co gorsza, w wodzie zostaje odnaleziona czapeczka Marysi. Czyżby się utopiła? Wszystko na to wskazuje, a woda to przecież piękny, ale i bardzo podstępny żywioł. Mija jednak dzień, tydzień, miesiąc, nie znaleziono w tym czasie ani żywej dziewczynki, ani też jej ciała. Czy Marysia wróci do swej rodziny? Tego powiedzieć nie mogę, ale jest to bardzo emocjonujący wątek.
Jak żyć? Niby jest to banalne pytanie, ale tutaj pasuje wręcz idealnie. Po aż trzech (!) latach rodzina Królów nadal szuka Marysi. Jej zaginięcie to jeden dramat, ale jak można funkcjonować, pracować, uśmiechać się z jednocześnie wciąż rosnącym poczuciem winy? Wcześniej dom czteroosobowej rodziny był bardzo ciepłym i rodzinnym miejscem, a teraz są to tylko zimne mury, na dodatek każde miejsce przypomina im o zaginionej Marysi. Ważny jest tutaj też Kacper- nastolatek, który zostaje odsunięty w cień, a na dodatek musi patrzeć na ból rodzinny. Czy rodzina ta jeszcze się pozbiera? Nie mogę opowiedzieć o wszystkich osobach występujących w powieści, niemniej jednak należy skupić się przede wszystkim na przeszłości Alicji Król, matki Marysi. Jest ona bardzo istotna jeśli chodzi o wszelkie zachowania i starania bohaterki, by odszukać Marysię.
W akcję poszukiwawczą włączyli się przede wszystkim oficer śledczy Paweł Zarzecki oraz dziennikarka Joanna Kot. Druga z tych postaci występuje także w innych powieściach pisarki. Nierzadko przedstawiona jest jako harpia, która nie cofnie się przed niczym, byle napisać dobry artykuł i piąć się po szczeblach kariery zawodowej. Tym razem jednak jej spostrzegawczość ma zupełnie inny wymiar- każdy szczegół jest ważny, a pisanie o sprawie może pomóc zrozpaczonym rodzicom. Jak zatem widać, usilne działania dziennikarzy mają swoje minusy, ale także i plusy. Wszystko zależy od okoliczności.
Jestem przekonana, że jest to też książka o dwóch twarzach człowieka- realnej i wirtualnej. W sieci nikt nas nie widzi, a my możemy przybrać dowolną, niekiedy bardzo kontrowersyjną postawę. Wylewanie pomyj i kopanie leżącego to niemal specjalność wielu użytkowników. Jak mocna krytyka spadnie na rodzinę Królów? Jaka będzie reakcja załamanych rodziców, którzy wciąż wierzą, że jeszcze znajdą swoją ukochaną córeczkę? Warto się o tym przekonać.
Powiem tak: gdy byłam mała, bardzo często uważałam, że rodzice przesadzają. Ciągle mówili mi, bym nie rozmawiała z obcymi, bym nie brała od nich żadnych cukierków i innych zachęcających rzeczy. Nad morzem moi rodzice zawsze się zmieniali- gdy jeden z rodziców się opalał, drugi stał przy brzegu i obserwował nie tylko mnie, ale i mojego starszego brata. Wtedy sądziłam, że to przejaw nadopiekuńczości, ale dziś, gdy jestem już dawno dorosła, muszę zwrócić im honor. Fabuła książki uzmysławia nam, że zaledwie chwila wystarczy, aby idealny świat runął jak domek z kart. Myślę, że niejeden czytelnik będzie potrzebował chusteczek, ale to żaden wstyd. Sami nigdy nie chcielibyśmy znaleźć się w tak dramatycznej sytuacji, to oczywiste.
Zakończenie nie było dla mnie zaskoczeniem. Bardziej zmieniłam poglądy na temat niektórych bohaterów i starałam się ich zrozumieć. Szkoda jedynie, że wątek hejtu w sieci nie został nieco bardziej rozbudowany. Jeżeli jednak był to debiut, to warto, by autorka wciąż rozwijała swój talent.
NIKT NIE USŁYSZY TWOJEGO KRZYKU Marta i Piotr znają się właściwie od zawsze. Od dwóch lat tworzą szczęśliwe małżeństwo. On jest szanowanym lekarzem,...
NOWY THRILLER PSYCHOLOGICZNY AUTORKI BESTSELLEROWYCH ,,ZNAJDĘ CIĘ, CÓRECZKO" ORAZ ,,NIE IDŹ TAM". Rankiem, w jeziorze, przy luksusowym hotelu na Mazurach...
Pięć minut, tak niewiele, a wystarczyło, żebym znowu odzyskała wszystko: idealne życie, radość i córkę.
Więcej