Poznaj jednotomową powieść Ann Cleeves, autorki bestsellerowej Serii Szetlandzkiej.
Możesz pogrzebać duchy przeszłości. Jednak te nie przestaną cię nawiedzać.
Lizzie Bartholomew nie wie nic o swoim pochodzeniu. Jest podrzutkiem, jako niemowlę została znaleziona w kruchcie kościoła. Dzieciństwo spędziła w różnych instytucjach wychowawczych, daremnie marząc o rodzinie, która by ją przygarnęła.
Obecnie wiedzie życie, od którego chciałaby uciec. Okazją do tego wydaje się samotny wyjazd do Maroka. Zwłaszcza gdy poznaje Philipa – on także podróżuje na własną rękę. Między nieznajomymi dochodzi do krótkiego romansu, ale kobieta musi wrócić do Anglii.
Niedługo potem do Lizzie dociera wiadomość o śmierci Philipa Samsona. Okazuje się, że przygodny kochanek zapisał jej w testamencie sporą sumę. Spadek wiąże się jednak z pewnym warunkiem. Takim, który zmusi Lizzie do skonfrontowania się z przerażającymi sekretami, o których nie miała pojęcia.
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Data wydania: 2023-02-08
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 352
Czy moja passa na dobre książki się skończyła? Niestety za mną dwie, które nie przypadły mi do gustu, tak jakbym tego chciała... Ale spokojnie! Na półce czeka na mnie coś rewelacyjnego, co mam nadzieję odwróci złą passę ?
Możesz pogrzebać duchy przeszłości. Jednak te nie przestaną cię nawiedzać.
Lizzie Bartholomew nie wie nic o swoim pochodzeniu. Jest podrzutkiem, jako niemowlę została znaleziona w kruchcie kościoła. Dzieciństwo spędziła w różnych instytucjach wychowawczych, daremnie marząc o rodzinie, która by ją przygarnęła.
Obecnie wiedzie życie, od którego chciałaby uciec. Okazją do tego wydaje się samotny wyjazd do Maroka. Zwłaszcza gdy poznaje Philipa - on także podróżuje na własną rękę. Między nieznajomymi dochodzi do krótkiego romansu, ale kobieta musi wrócić do Anglii.
Niedługo potem do Lizzie dociera wiadomość o śmierci Philipa Samsona. Okazuje się, że przygodny kochanek zapisał jej w testamencie sporą sumę. Spadek wiąże się jednak z pewnym warunkiem. Takim, który zmusi Lizzie do skonfrontowania się z przerażającymi sekretami, o których nie miała pojęcia.
Ta historia zupełnie mnie nie wciągnęła. Mam taką zasadę, że zawsze czytam książki do końca i tą męczyłam dobry tydzień, jak nie więcej, i zupełnie nie potrafiłam się w niej odnaleźć. Kiedy już jakiś wątek mnie ciekawił, sprawił, że chciałam czytać dalej, kończył się szybciej, niż zaczął.
Nie mogę powiedzieć, że była to zła książka, bo czytałam gorsze, jednak po autorce spodziewałam się czegoś zdecydowanie lepszego. Dla mnie to mocny średniak. Główna bohaterka była dla mnie jakaś taka nijaka, bez polotu. Ani jej nie polubiłam, ani nie znienawidziłam i to głównie dlatego tak słabo szło mi z czytaniem tej pozycji. Zabrakło mi tego napięcia, czegoś, czego oczekuję od tego typu pozycji.
Warto zaznaczyć, że akcja nie pędzi na łeb na szyję, co ja akurat lubię, i to mogę usnąć za największy plus tej pozycji.
Pamiętajcie, że to tylko moje zdanie, każdy z nas jest inny i to, że dla mnie książka była słaba, nie znaczy, że taka będzie dla kogoś innego.
Mimo wszystko zachęcam do sięgnięcia po lekturę i wyrobienia sobie o niej własnego zdania.
,,Zmory przeszłości" to jednotomowa powieść Ann Cleeves - autorki słynnej sagi szetlandzkiej. To moje pierwsze spotkanie z jej twórczością, więc uznałam, że dobrze będzie zacząć od pojedynczej pozycji. Czy było to spotkanie udane?
Lizzie to młoda kobieta, która usiłuje posklejać swoje życie. Oddana do adpocji jako niemowlę nie zna swojej rodziny. Całe życie spędziła w rozmaitych ochronkach. Jako dorosła kobieta próbuje wyrwać się z marazmu i odnaleźć swoją życiową drogę. Postanawia wyruszyć w samotną podróż do Maroka. Poznaje tam przystojnego i tajemniczego Philipa, z którym połączy ją krótki romans. Niedługo po powrocie do Anglii, Lizzie dowiaduje się, że mężczyzna zmarł zapisawszy jej w testamencie pewną sumę pieniędzy. Jednak by je otrzymać kobieta musi wykonać pewne zadanie... Czy skuszona pieniędzmi Lizzie zdoła wypełnić ostatnią wolę zmarłego?
Nie pamiętam kiedy ostatnio czytałam tak fatalną książkę. Męczącą, nudną i drażniącą. Główna bohaterka to postać dobrze skrojona. Autorka popracowała nad nią i nie można odmówić jej tego, że to postać wielowymiarowa. Niestety, potwornie infantylna, głupia i działająca na nerwy. Lizzie porusza się jak dziecko we mgle. Nie wie czego i gdzie szuka, błądzi po omacku, a jej przemyślenia są w stanie doprowadzić czytelnika do szewskiej pasji. Mimo tego, że sam pomysł na fabułę jest ciekawy, to Cleeves nie była w stanie nic z niego wykrzesać. Ta książka jest w stanie wyssać siły życiowe z najbardziej energicznej osoby. Tempo - brak, rytmika zdań - brak, inteligentne prowadzenie fabuły - brak. ,,Zmory przeszłości" to wlokąca się w nieskończoność opowieść o niczym. Sam styl pisarki jest toporny. Nieprzyjemnie i ciężko się to czyta. Kosztowało mnie dużo trudu przebrnięcie przez tę książkę i, nie zahawam się tego powiedzieć, była to droga przez mękę. Tutaj po prostu nie gra nic. Nie można nawet określić tej książki mianem kryminału. To raczej dramat tylko, że brakuje w nim jakichkolwiek emocji. Książka jest tak nużąca, że potrzeba mnóstwo optymizmu i samozaparcia, by w ogóle ją skończyć. Jest to generalnie bezcelowe, ponieważ nawet dobry finał by jej nie uratował, a tu dobrego finału i tak nie ma. Powiem więcej - w tej powieści nie ma nic dobrego poza samym pomysłem na nią. Szorstka, zawierająca okropne dłużyzny, przegadana, a dodatkowo siląca się na intelektualizm. Nie sądziłam, że kiedykolwiek napiszę taką opinię o książce, ale po prostu nie jestem w stanie dostrzec w niej żadnych zalet. Zmęczyła mnie i skutecznie zniechęciła do innych pozycji autorki.
Rozumiem, że każdy pisarz może mieć gorszy czas, ale to, co stworzyła Ann Cleves w ogóle nie powinno ukazać się drukiem. Czytanie tej powieści jest jak dobrowolne poddawanie się torturom - owszem, są tacy, którzy to lubią, ale ja zdecydowanie do nich nie należę. Brakuje tu jakiejkolwiek, najmniejszej choćby dynamiki. Akcji nie ma praktycznie żadnej. Bez względu na to czy byłam na stronie piątej, pięćdziesiątej piątej czy sto pięćdziesiatej piątej, odnosiłam wrażenie, że stoję w miejscu. Postać Lizzie, która powinna być motorem napędowym tej historii jest jedynie jej hamulcem. Rany, cóż to za irytująca jednostka. Żadne życiowe doświadczenia, które próbowała nakreślić Cleeves, nie są w stanie racjonalnie umotywować działań tej postaci. W swojej bezbrzeżnej głupocie pozostaje ona niedościgniona. Nie pamiętam, by kiedykolwiek jakiś bohater literacki tak działał mi na nerwy. Uważam, że taka osobowość może pojawiać się w literaturze wyłącznie w roli ofiary seryjnego mordercy. Tylko wtedy byłaby akceptowalna.
Myślę, że Ann Cleeves usiłowała napisać intrygujący thriller. Jakże daleko jej do tego. Powstała męcząca, papkowata historyjka o dziewczynie, która przez swoje psychiczne braki nie jest w stanie w jakikolwiek sposób funkcjonować w społeczenstwie. Każda jej myśl, każda decyzja i każdy ruch to jakieś nieporozumienie. Nie jestem w stanie przyjąć takiej postaci, ani w żaden sposób jej zrozumieć. Zmęczyła mnie Lizzie podobnie jak i cała ta opowieść. Czas spędzony na lekturze tej książki uważam za zmarnowany. Nie wiem co kierowało wydawcą, który dopuścił do druku tę książkę. Chyba wyłącznie popularność autorki. Jestem bardzo ciekawa jak sama pisarka zapatruje się na swoje dzieło. Pewne jest wyłącznie to, że udało jej się tą powieścią skutecznie zniechęcić mnie do sięgnięcia po cokolwiek sygnowanego nazwiskiem Cleeves. Nie trwońcie swojego cennego czasu. Na świecie jest ogrom świetnych książek. Po raz pierwszy wystawiam najniższą ocenę 1. Szczerze odradzam tę lekturę.
Inspektor Vera Stanhope niełatwo zawiera przyjaźnie, ale nowi sąsiedzi dostarczają jej ciekawych rozmów i… mocnych trunków domowej roboty. Nagle...
Siódmy tom „Serii Szetlandzkiej”, wielokrotnie nagradzanego, kultowego cyklu kryminalnego! Szetlandzka zima. Ulewne opady deszczu powodują...