Przypadek czy przeznaczenie?
Filip wszystko analizuje. Kaja stawia na spontaniczność.
Poznają się na lotnisku w Brukseli, gdy oboje czekają na samolot do Polski. Chwilę później wszystkie loty zostają odwołane, a rodzinne spotkania stają pod znakiem zapytania. Kaja nie poddaje się jednak i postanawia dotrzeć do kraju... pociągiem. A później autobusem, kolejnym pociągiem, a nawet autostopem. Filip nie rozumie, dlaczego dziewczynie tak bardzo zależy na powrocie do domu, ale postanawia jej towarzyszyć. Czy wspólna podróż połączy bohaterów na dłużej?
Przemierz zasypaną śniegiem Europę, spróbuj gorących churrosów na jednym z bożonarodzeniowych jarmarków i daj się oczarować przepięknie opowiedzianej historii dwójki ludzi, których połączył przypadek. A może jednak przeznaczenie?
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Data wydania: 2022-10-26
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 320
Język oryginału: polski
Najbardziej wzruszająca powieść świąteczna, jaką kiedykolwiek czytaliście, to…?
U mnie to zdecydowanie tegoroczna powieść Ani Chaber. Nie powiem, ile ja się przy niej napłakałam 🥺 piękna, a jednocześnie tak bardzo smutna… Zasiadłam do niej wczoraj wieczorem i do późnej nocy czytałam, tak bardzo chciałam poznać historię Kai.
I'm driving home for Christmas.
Dwoje młodych ludzi spotyka się przypadkiem na lotnisku w Brukseli. Oboje czekają na lot do Polski, za wszelką cenę chcą spędzić tegoroczne święta w rodzinnym domu, wśród bliskich. Niestety, lot zostaje odwołany, a marzenia o rodzinnych świętach stają pod znakiem zapytania. Kaja jest zdeterminowana i skłonna dotrzeć do domu, choćby pociągiem, autobusem, a nawet łapiąc stopa. Filip nie rozumie jej postępowania, ale mimo wszystko postanawia jej towarzyszyć w tej długiej i uciążliwej podróży. Czy wspólna podróż zbliży do siebie Kaję i Filipa? Dlaczego Kaja tak usilnie pragnie spędzić święta w domu?
Sięgając po powieści świąteczne, zazwyczaj oczekujemy, że będą to historie pełne magii, radości i szczęścia, takie, które umilą nam czas oczekiwania na pierwszą gwiazdkę. Powieść Ani Chaber jest pierwszą świąteczną opowieścią, która dosłownie rozerwała moje serce na milion kawałków. Podczas czytania, przewracając kolejne strony, nie mogłam powstrzymać napływających do oczu łez. Były momenty, że musiałam odłożyć książkę na bok, potrzebowałam chwili, by okiełznać emocje i na spokojnie powrócić do lektury. Historia Kai i Filipa z pewnością na długi zostanie w mojej pamięci. To historia, która nie pozwala tak szybko o sobie zapomnieć. Choć poniekąd przewidziałam, jaki będzie finał tej historii i byłam na niego przygotowana, to po przeczytaniu kilku ostatnich stron moje serce pękło. Ta historia jest naszpikowana wieloma emocjami, boli, ale jednocześnie daje nam do zrozumienia, co tak naprawdę jest dla nas najważniejsze w tym najpiękniejszym czasie, jakim są święta Bożego Narodzenia. Pani Ania stworzyła powieść, która wzrusza, łamie serca, ale jednocześnie jest piękna i tak bardzo prawdziwa. Z pewnością sięgnę po kolejne powieści Autorki, na które mam nadzieję, długo nie będę musiała czekać.
Czy zdarzyło wam się kiedyś nie dojechać do domu na święta?
Głównym bohaterom powieści autorstwa Anny Chaber bardzo na tym zależało i nic nie było w stanie ich zatrzymać.
"Zdążyć do domu na święta" to pełna wzruszeń historia, która chwyta za serce. Nie potrafię opisać słowami jak ogromne zrobiła na mnie wrażenie. To zdecydowanie nie jest urocza opowieść, a raczej słodko-gorzka, z naciskiem na gorzką.
Głównymi bohaterami są Kaja oraz Filip, którzy spotykają się na brukselskim lotnisku i postanawiają wspólnie dostać się do Polski.
Podczas tej podróży poznajemy szczegóły z życia obojga bohaterów, jednak dużo bardziej wzruszająca jest historia 25-latki ?
Mamy tutaj nieuleczalną chorobę, walkę i rozstanie z ukochaną osobą, do tego śmierć ojca i nieprzepracowane traumy. Dodajmy do tego podróż jak z filmu sensacyjnego i historia idealna gotowa ?
"Zdążyć do domu na święta" to bardzo dojrzała powieść, przepełniona emocjami, która bardzo mnie zaskoczyła. Nie spodziewałam się TAKIEJ świątecznej historii.
Jeśli szukacie książki, w której zatracicie się bez reszty, a przy tym nie będzie cukierkowa to z czystym sumieniem polecam wam pozycję od Anny Chaber.
Przeznaczenie,przypadek?...Można by powiedzieć samo życie..Przeczytałam jednym tchem,trzy bite godzinki czytałam i nie miał prawa mi nikt przeszkodzić...Ten czas spędzony z książką Anny Chaber był niesamowity.
Razem z Filipem i Kaja wyruszyłam przez zasypana Europę by zdążyć do rodzinnego domu na czas..czas,który nieubłaganie zbliża się do końca.
Przedstawiona historia jak doczytałam ,po skończeniu książki,była inspirowana prawdziwymi wydarzeniami i jeszcze bardziej chwyciła mnie za serce.Nie jest to cukierkowa historia o wielkiej miłości ale powieść o tym co tak naprawdę w życiu jest ważne.To książka całkowicie inna, nieprzewidywalna, życiowa i wzruszająca. Zakończenie całkowicie mnie ścięło. Długo jeszcze po przewróceniu ostatniej strony nie mogłam opanować łez. Potrzebowałam tej książki w swoim życiu i jestem za nią wdzięczna autorce.Polecam
,,Strach przed nieznanym jest najsilniejszy.".
Czy już jest za późno na czytanie świątecznych książek?
Przypadek, czy przeznaczenie?
Filip wszystko analizuje. Kaja stawia na spontaniczność.
Poznają się na lotnisku w Brukseli, gdy oboje czekają na samolot do Polski. Chwilę później wszystkie loty zostają odwołane, a rodzinne spotkania stają pod znakiem zapytania. Kaja nie poddaje się jednak i postanawia dotrzeć do kraju... pociągiem. A później autobusem, kolejnym pociągiem, a nawet autostopem. Filip nie rozumie, dlaczego dziewczynie tak bardzo zależy na powrocie do domu, ale postanawia jej towarzyszyć. Czy wspólna podróż połączy bohaterów na dłużej?
Przemierz zasypaną śniegiem Europę, spróbuj gorących churrosów na jednym z bożonarodzeniowych jarmarków i daj się oczarować przepięknie opowiedzianej historii dwójki ludzi, których połączył przypadek. A może jednak przeznaczenie?
To moje pierwsze spotkanie z twórczością @ania_chaber i zdecydowanie nieostatnie. Autorka mnie oczarowała. Stworzyła niebanalną historię, która pokazała mi, że nic nie dzieje się przypadkowo, a musicie wiedzieć, że właśnie taką sentencję mam wytatuowaną.
Ta książka zdecydowanie utrzymana jest w świątecznym klimacie i ogromnie żałuję, że nie przeczytałam jej wcześniej. Wszystko tutaj kręci się w koło Bożego Narodzenia, czego często brakuje w tego typu pozycjach.
Nie jest to łatwa książka. Czytając ją niejednokrotnie miałam łzy w oczach. Dawno nie trafiłam na tak emocjonującą pozycję. Autorka sprytnie manipuluje uczuciami czytelnika. Zdecydowanie nie jest to lekka lektura, ale jest warta poznania, dodatkowo skłania czytelnika do refleksji.
Zakończenie mnie rozbiło, rozkruszyło moje kamienne serce. Nie tego się spodziewałam... @ania_chaber, stworzyłaś piękną historię, gratuluję!
"Zdążyć do domu na święta" to kolejna książka Anny Chaber po którą sięgnęłam. Jest to jedna z tych książek zimowo-Świątecznych, które się zdecydowanie wyróżniają na tle innych. Nie jest świątecznym romansem, a historią o drodze, którą muszą przebyć bohaterowie, żeby zdążyć do domu na Święta i o tym, jak los potrafi nas zaskoczyć. Zarówno dla Kai jak i Filipa ten czas będzie wyjątkowy. Mężczyzna od lat nie był w Polsce, a kobieta zrobi wszystko, żeby dotrzeć do domu. Kiedy poznają się na lotnisku, a ich lot zostaje odwołany Kaja jest gotowa walczyć, żeby tylko spędzić Wigilię z najbliższymi. Patrząc na napotkane przeszkody Filip jest gotów odpuścić, jednak po rozmowie z nowo poznaną kobietą również postanawia spróbować dotrzeć do domu, na Święta.
"(...) los jest taki przewrotny. Myślisz, że coś już wiesz, a tu się okazuje, że nic nie wiesz"
Bardzo lubię książki tej autorki. Jednak tym razem moje oczekiwania były o wiele większe od tego, co dostałam. Od samego początku, pewnie pod wpływem przeczytanych recenzji i tego, że wszyscy pisali, że zakończenie łamie serce przeczuwałam jak zakończy się ta historia. Mojego nie złamało. Bardzo imponował mi upór bohaterów, którzy na swojej drodze spotkali wiele przeszkód. Ta historia była jedną z tych, która łamie schematy powieści świątecznych i pewnie gdybym nie miała tak ogromnych oczekiwań pewnie również i mi złamała serce.
Autorka za pomocą bardzo trudnej historii przekazuje nam jak ważne są relacje międzyludzkie. Pokazuje jak wielką moc ma wybaczenie, wybaczenie samemu sobie. Pokazuje jak może zmienić się nasze życie gdy otworzymy się na drugą osobę, zwłaszcza gdy zaczynamy mówić. Ah, ciężko mi ująć w słowa to jak bardzo ta historia potrafi wpłynąć na postrzeganie niektórych aspektów życia.
Czy ta historia złamała mi serce? Tak. Autorka na zakończenie nas za to przeprasza, jednak ja wiem, że takie historie są bardzo potrzebne. Aż trudno mi uwierzyć, że przeczytałam ją jednym tchem. Nie mogłam się od niej oderwać. Ta historia całkowicie mnie pochłonęła. Zabrała kawałek mojego serca, który już nigdy do mnie nie wróci.
Powiem tylko jedno.
Dla takich historii chce się czytać książki.
Tej jesieni daj się zabrać do ojczyzny syropu klonowego! Ona szuka ucieczki od problemów u swojej ciotki w Kanadzie. On jest dziennikarzem celebrytą...
Czy tego lata nadejdzie szczęście? Weronika nie ma zbyt wiele do powiedzenia w kwestii własnego życia. Od zawsze realizuje plany nie swoje, a ojca....
Przeczytane:2023-01-02, Ocena: 6, Przeczytałam, Mam, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2023, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2023 roku, 52 książki 2023, Ulubione, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2023, polecam,
„Strach przed nieznanym
jest najsilniejszy.”
Święta mamy już za sobą, ale mimo to z chęcią sięgam jeszcze po książki nawiązujące do tego pięknego czasu. Każdy pragnie spędzić go w gronie najbliższych, w miłej atmosferze, by móc cieszyć się swoją obecnością. Niestety, bohaterowie powieści „Zdążyć do domu na święta” musza włożyć sporo wysiłku, dokonać istotnych wyborów, by mogło się to spełnić.
Filip mieszka od ponad 3 lat w Brukseli i od tak dawna nie był w Polsce, nawet na świę-ta. Tkwi w nim zadra z przeszłości i pewien żal, który jest dla niego wystarczającym powodem, by co roku rezygnować z odwiedzin u matki. Tego roku postanowił jednak, pomimo sprzeciwu narzeczonej, polecieć do Polski na święta. Na lotnisku okazuje się, że akurat teraz, w okresie świątecznym, na dzień przed Wigilią, pracownicy lotniska ogłosili strajk, więc wszelkie kursy samolotów zostały odwołane. To sprawia, że Filip jest poirytowany, a do tego jeszcze zaczyna denerwować dziewczyna, która często kaszle, dlatego nazywa ją Kaszlącą. Okazuje się, że ona także chce dostać się do Polski, a do tego w ten sam region, co on.
Ta dziewczyna to Kaja, która jest osobą szczerą i otwartą, mówiącą wprost to, co myśli. Od razu zyskała moją sympatię, natomiast Filip nieco później, gdyż na początku jego sposób wypowiedzi, myślenia i reakcje wzbudzały raczej niechęć do niego. Filip jest postacią, która zyskuje w trakcie podążania za kolejnymi zdarzeniami. Jest szczególnym typem osobowości, gdyż ma problemy z uzewnętrznianiem emocji, wszystko analizuje, nie potrafi komunikować się z drugą osobą, prowadzić konwersacji, zamknięty w sobie, a do tego ma fotograficzną pamięć, co okazuje się być zarówno zaletą, jak i niedogodnością. Los stawia go przed trudnym wyborem. Z jednej strony chce spotkać się z matką, z drugiej zniechęcają go pojawiające się przeszkody, a do tego kusi propozycja jego dziewczyny, Manon, by spędzić ten czas w ciepłych klimatach. Trudno mu jednak odmówić pomocy kaszlącej dziewczynie, która jest bardzo zdesperowana, by święta spędzić z rodziną. Ma ku temu swoje powody, które poznajemy w trakcie wspólnej eskapady głównych bohaterów.
To była piękna, ale smutna historia, która ma wprawdzie tytuł sugerujący świąteczną opowieść, ale nie ma w niej tego nastrojowego charakterystycznego klimatu. Po opisie i okładce można odnieść mylne wrażenie i spodziewać się raczej romansu, a tymczasem fabuła jest całkowicie zaskakująca i wciągająca.
Jej akcja zaczyna się dzień przed Wigilią i toczy się w ciągu trzydziestu czterech godzin, ale dzieje się bardzo dużo, tak jakby wszystko sprzysięgło się przeciw parze bohaterów, wystawiając ich na próbę. Zawiera mnóstwo dramatycznych, a nawet niebezpiecznych sytuacji i zwrotów akcji, które czynią lekturę bardzo wciągającą. Autorka dostarcza swoim bohaterom wiele przeszkód, z którymi muszą zmierzyć się wykazując pomysłowością i wzajemną pomocą.
„Zdążyć do domu na święta” to świetnie napisana powieść, którą można by zaliczyć do literatury drogi, gdyż jej fabuła toczy się w czasie przejazdu różnymi środkami lokomocji, ale też bohaterowie, zwłaszcza Filip, doświadczają wewnętrznej podróży w głąb siebie. Fabuła złożona została z dwóch motywów. Pierwszy, przekazywany z punktu widzenia Filipa, stanowi główną jej warstwę, a nią przeplata się opowieść Kai o jej przejściach, które doprowadziły ją do obecnej chwili. Pod jej wpływem wiele się zmienia, a wszystko zaczyna wyglądać inaczej niż to postrzegał Filip na początku tej przygody. Zaczyna, bowiem dostrzegać to, co do tej pory mu umykało. Dociera do niego jak bardzo do tej pory nie potrafił obiektywnie ocenić sytuacji, mimo że potrafi analizować i planować, ale nie do wszystkiego można podchodzić w ten sposób Nie jest to wesoła opowieść, lecz raczej naznaczona refleksją, przemyśleniami, wyciąganymi wnioskami z prowadzonych rozmów i doświadczeń. Autorka pokazuje, że w naszym życiu nic nie dzieje się bez przyczyny, ale też wskazuje, że każdy człowiek ma powinien mieć wybór, z kim będzie podążał drogą życia i kiedy się ona zakończy.
Książkę przeczytałam, dzięki portalowi Sztukater