Debiutancka powieść laureatki konkursu Jesienny Wieczór!
Modna kawiarnia w centrum miasta zawsze tętni życiem, ale wśród tłumu klientów przystojny barista dostrzega właśnie ją. Dziewczynę, która skrywa sekret.
Paula to perfekcjonistka - całym sercem angażuje się w swoją pracę i liczy na to, że jej starania zostaną docenione, a kariera w korporacji rozkręci się na dobre. Zamiast awansu dostaje jednak zadanie specjalne. Ma zorganizować jesienny event, który będzie sprawdzianem jej kompetencji. Nieco rozżalona, lecz zmotywowana przyjmuje wyzwanie, zagłuszając obawy, jakie budzi w niej wspomnienie z przeszłości.
Greg od dłuższego czasu pracuje w Seaside Cafe, choć tak naprawdę ma już dosyć miejsca, które udaje, że dla wielkich korporacji liczą się nie tylko pieniądze, ale i wyższe idee. Marzenie o otwarciu własnej kawiarni w mieście, które nigdy nie śpi, wydaje mu się jednak nieosiągalne. Mimo obaw mężczyzna wie, że to najwyższy czas, aby ruszyć do przodu. Zwłaszcza wtedy, gdy sprzyjają temu okoliczności...
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Data wydania: 2021-09-16
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 320
Tytuł oryginału: Zaproś mnie na pumpkin latte
Język oryginału: polski
Recenzja „Zaproś mnie na pumpkin latte”
„Czuła się jak wariatka, ale są rzeczy, które robimy i nie wydają się aż tak żenujące, dopóki ktoś nas na nich nie przyłapie.”
„Zaproś mnie na pumpkin latte” to powieść wydana w 2021r. a jej autorką jest Anna Chaber. Pisarka pochodzi z Opola, ale mieszka w Brukseli. Prywatnie żona i matka, a z wykształcenia inżynierka chemiczna, na co dzień pracuje jako manadżerka projektów w dziale badań i rozwoju. Mimo iż jej zawód nie ma nic wspólnego z książkami, Anna uwielbia czytać, a jej ulubionym autorem jest Terry Pratchett. Sama zaczęła pisać niedawno, a „Zaproś mnie na pumpkin latte” to jej debiutancka powieść.
Paula jest urodzoną perfekcjonistką. Swoje życie poświęciła na prace w korporacji. Robi tam wszystko co może, aby awansować na coraz to nowe stanowiska. Kiedy ma nadzieje na awans dostaje jednak jeszcze jedno zadanie. Ma przygotować jesienny event, który ma ostatecznie pokazać jej umiejętności. Paula nie jest zachwycona takim obrotem sprawy, ale jak zawsze oddaje całą siebie aby projekt wypalił, mimo duchów przeszłości które nawiedzają jej myśli.
Greg jest pracowitym mężczyznom który pracuje w Seaside Cafe. Mimo iż lubi tą prace, to marzy aby założyć własna kawiarnię, która będzie miejscem ciepłym i życzliwym dla innych. Nad wszystko Greg pragnie aby jego kawiarnia stanęło właśnie w tym mieście które nigdy nie śpi, niestety mężczyzna wie, że to ostatni moment żeby spełnić marzenie, a jego sytuacja niestety nie sprzyja możliwości osiągnięcia marzeń.
Co się wydarzy gdy ta dwójka wpadnie na siebie? Czy jedyne czego im trzeba to pumpkin latte?
„Zaproś mnie na pumpkin latte” to niesamowita, ciepła powieść o dwójce ludzi dążących do celu, którzy w pewnym momencie zdaja sobie sprawę, że może coś za czym biegną nie jest do końca tym co tak najbardziej potrzebują. Książka jest bardzo przyjemna, ale mi jednak czegoś w niej brakowało. Jest to jednak naprawdę sympatyczna historia, która rozgrzewa i wywołuje uśmiech.
Przystojny barista Greg marzy o własnej kawiarni. Ale póki nie zdobędzie kapitału pracuje w znanej "kawowej" sieciówce. Wśród jego klientek jest jedna, która wyróżnia się z tłumu i przyciąga jego uwagę - Paula. Ona z kolei mocno pracuje na awans, a warunkiem jego otrzymania jest stworzenie jesiennego przyjęcia. Poza tym też nie jest obojętna na urok Grega. Jednak skrywana tajemnica może zepsuć dobrze zapowiadający się związek.
Zaproś mnie na pumpkin latte to przyjema opowieść o młodych ludziach, którzy dzięki nowej relacji potrafią znaleźć w sobie siłę aby odegnać demony przeszłości i otworzyć się na innych. Idealna do czytania pod kocykiem z kubkiem gorącej, dyniowej kawy.
Ciepła, lekko gorzka, ale też niesamowicie słodka i napawająca samymi pozytywnymi emocjami opowieść - zupełnie jak pumpkin latte.
Czy mam tutaj wielbicieli jesieni?
Jaa bardzo nie lubię tej pory roku, bo najchętniej siedziałabym tylko w przysłowiowym kokonie i się z niego nie ruszała. Taka właśnie jest książka Anny Chaber ,,Zaproś mnie na pumpkin Latte".
Paula pracuje w korporacji i daje z siebie wszystko, żeby jej obowiązki zostały wypełnione tak jak należy. Greg jest baristą w sieciowej kawiarni i jako perfekcjonista cały czas marzy o własnym biznesie. W jaki sposób ich drogi się splatają? Ano ona wpada na kawę do kawiarni, od słowa do słowa ?
Oboje mają marzenia, plany i doskonale wiedzą czego chcą. Nie wszystko jednak jest tak proste, jak mogłoby się udawać. Nawet misternie dopracowane plany mogą nie wypalić. Tutaj na ratunek rusza improwizacja, która całkiem nieźle wychodzi bohaterom.
Lekka i przyjemna książka do tego nie przesłodzona. Powiedziałabym nawet, że urocza na swój sposób. Oczekiwałam od powieści, że wciągnie mnie swoją historią i się nie zawiodłam. Czytając do poduszki spędziłam z nią kilka przyjemnych wieczorów.
Jako ktoś, kto nie pije kawy, tej pumpkin latte chyba bym uległa :P
Nowy rok to naprawdę nowa szansa na... wszystko! Karolina dzieli kawalerkę tylko ze swoim psem Kąskiem i jest z tego bardzo zadowolona. Mniej zadowolona...
Tej jesieni daj się zabrać do ojczyzny syropu klonowego! Ona szuka ucieczki od problemów u swojej ciotki w Kanadzie. On jest dziennikarzem celebrytą...
Przeczytane:2023-10-25, Ocena: 5, Przeczytałam, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2023,
Paula nie lubi jesieni, wręcz jej nienawidzi. Zawodowo jest panią z korporacji. Ma nadzieję, że szef widzi jej starania, zaangażowanie i niebawem w odpowiedni sposób ją wynagrodzi. Niestety z awansu cieszyć się będzie ktoś inny, za to ona otrzymała od "starego" polecenie zorganizowania firmowego przyjęcia, jak na złość w klimacie jesiennym.
Greg jest baristą i pracuje w pobliskiej sieciowej kawiarni. Chciałby otworzyć coś własnego, ale ze względu na braki finansowe nie może sobie na to pozwolić. Bardzo kusząca okazała się informacja na temat konkursu, w którym do wygrania jest spora kwota pieniędzy. Wystarczy, że trochę się podszkoli i powinien dać sobie radę.
Kawa łączy ludzi. W przypadku Pauli i Grega właśnie coś takiego miało miejsce. Oboje poczuli do siebie przysłowiową "miętę".
Czy ta początkowo luźna znajomość ma szansę przemienić się coś w znacznie głębszego? Czy zdołają ostatecznie zamknąć drzwi do bolesnej przeszłości, żeby móc wyruszyć w wspólną drogę ku szczęściu? W końcu życie to nie tylko złe momenty.
"Zaproś mnie na pupkin latte" to książka, dzięki, której Anna Chaber mogła cieszyć się z wygranej w konkursie Jesienny Wieczór. Historia Pauli i Grega zachwyciła jury, a potem także mnie. Autorka ma na swoim koncie kilka innych powieści, ale te z jesienią w tle stały się jej znakiem rozpoznawczym. Przez swoich czytelników została okrzyknięta mistrzynią takich historii.
Jesień posiada w sobie różne oblicza. Urzeka swoim pięknem w słoneczne dni, ale tych mniej pogodnych też niestety nie brakuje. Pochmurne, wietrzne i deszczowe wydanie jesieni działa na Paulę depresyjnie. W sumie tylko z takimi dniami jej się kojarzy. Inni potrafią dostrzegać w niej piękno, za to ona nie widzi w tej porze roku niczego zachwycającego. Dla niej to czas, który niesie ze sobą wiele przykrych wspomnień i zdarzeń. Ma swoje tajemnice i nigdy z nikim o tym nie rozmawiała. Nawet ze swoją najlepszą przyjaciółką. Mimo upływu lat w dalszym ciągu uważa siebie za winną i nie wie czy kiedykolwiek zmieni o sobie zdanie.
Paula jest zdolną i inteligentną dziewczyną. Ma pracę, która zapewnia jej finansową stabilizację. Jest dobra w tym co robi, tylko jakoś nikt nie potrafi tego docenić. I to, głównie zaprząta jej myśli. Ma zamiar zrobić wszystko, żeby w końcu otrzymać awans. Zorganizuje najlepsze przyjęcie i wszystkim udowodni, że jest silną kobietą, która nie boi się nowych wyzwań.
Gdy spotyka na swojej drodze Grega zauważa, że coś zaczyna się w niej zmieniać. Uśmiech coraz częściej gości na jej twarzy, a cała ta jesienna szarość w końcu nabiera odpowiednich barw. Paula przed zawarciem znajomości z przystojnym baristą była w kilku innych związkach, ale nic poważnego z nich nie wyszło. Zresztą jedno zerwanie Greg widział na własne oczy. Dziewczyna dostrzegła brak obrączki na palcu mężczyzny, i ten fakt szczerze ją ucieszył. Chyba, że na horyzoncie jest inna dziewczyna, jeszcze nie żona.
Jeśli chodzi o sferę uczuciową Grega, jest ona trochę bardziej skomplikowana, niż w przypadku Pauli. Mężczyzna na kilka lat zamknął drogę do swojego serca. Z nikim się nie spotykał, a miał ku temu wiele okazji. Jednak po tym co go spotkało, nie był na to ostatecznie gotowy.
Wszystko uległo zmianie w chwili, gdy do kawiarni w której pracuje, weszła urocza blondynka razem ze swoją koleżanką. Dla niego zawarcie znajomości z Paulą było ogromnym krokiem na przód.
Greg należy do grupy mężczyzn idealnych, i to pod każdym względem. Jest przystojny, uroczy, szarmancki, czuły, wrażliwy. Można by tak długo wymieniać. Kocha swoją pracę i chce się rozwijać w zawodzie jaki wykonuje. Ma swoje marzenia, które chciałby w przyszłości spełnić. Jeśli któraś z was wie, gdzie takiego Grega można spotkać, to ja chętnie poproszę o namiary :-).
Nasz przystojny barista i pani od zasobów ludzkich to dwoje ludzi po przejściach, ale z przyszłością. Dziewczyna jest troszkę pogubiona i momentami zachowywała się niezbyt mądrze. Z tego też powodu Greg zaczynał zastanawiać się nad sensem tej znajomości. Jak nie ona, to inna. Wystarczy otworzyć szufladę z tajemniczą zawartością. Mam nadzieję, że jesteście ciekawi jaką decyzję podjął Greg, ale na ten temat musicie doczytać już sami.
"Zaproś mnie na pupkin latte" to książka na wskroś jesienna. Patrząc na jej tytuł i okładkę inna być nie mogła. Zawiera w sobie wszystko co jest związane z tą porą roku. Mamy pluchę, mgły i pierwsze przymrozki. Spadek temperatury został też zauważony przez myszy, które postanowiły wprowadzić się do mieszkania Pauli. Wielka szkoda, że autorka zapomniała o polskiej złotej jesieni. Niesprzyjająca aura, która rządzi w książce raczej nie nastraja optymistycznie. W takiej sytuacji w ruch idą wszelkiego rodzaju umilacze. Jak przystało na jesieniarę nie wyobrażam sobie długich jesiennych wieczorów bez gorącej i aromatycznej herbaty. Jeśli chodzi o kawę, nie jestem fanką tego napoju. "Zaproś mnie na pupkin latte" to historia, która pachnie zmielonymi czarnymi ziarenkami. Kawowy aromat unosi z każdej jej strony. W trakcie lektury niespodziewanie nabrałam ochoty na kubek pumpkin latte, ale tylko z rąk Grega. A propo dyń, ich też nie mogło zabraknąć. Szkoda, że w pobliżu mojej miejscowości nie ma plantacji tych pomarańczowych cudeniek.
"Zaproś mnie na pupkin latte" to książka w której została poruszona trudna i ważna tematyka. Z pewnością jednym z takich wątków jest profilaktyka raka piersi. Mobbing i molestowanie w miejscu pracy to też niestety dość powszechny problem. Walka z samym sobą po stracie najbliższej osoby, obwinianie się. W takiej sytuacji musimy skorzystać z pomocy specjalisty. Bez odpowiedniej terapii nie damy rady wyzbyć się leków i złych myśli. Autorka pokazuje nam jak wielką siłę i moc ma zwykła rozmowa.
Widziałam, że ta książka zbiera różne opinie. Ja spędziłam w jej towarzystwie bardzo miło czas. Jest lekka i przyjemna w odbiorze. Napisana została w prosty i przejrzysty sposób. Jej treść potrafi rozbawić, wzruszyć, a przy okazji zmusić do refleksji. Można się przy niej świetnie relaksować i odprężyć. Z pewnością idealnie sprawdzi jako odstresowywacz po ciężkim dniu. Nie jest to wybitne dzieło, ale czasami nachodzi nas ochota na takie otulające i niewymagające uwagi historie. Szczególnie o tej porze roku jaką mamy obecnie. Jestem pewna, że "Zaproś mnie na pupkin latte" spod pióra Anny Chaber przypadnie również i wam do gustu.