W życiu 27-letniej Olgi Zawieruchy dzieje się aż nadto, lecz nie zawsze są to miłe wydarzenia. Dziewczyna zupełnie nie zna się na ludziach, dlatego wiele spraw w jej życiu toczy się na opak. Kochający Antek kocha nie tylko ją, uczynny Dominik okazuje się oszustem, „niestrawna” Zośka – całkiem miłą osobą, a sympatyczna Lidka – rywalką. Kiedy niemal w tym samym czasie Olga traci chłopaka, pracę i poczucie własnej wartości, podejmuje spontaniczną decyzję określającą dalszy jej los. Wyprawia się za ocean do siostry, która (tak jak i ona) ma swoje tajemnice. Ledwie Olga zdąży nabrać dystansu do życia i ludzi, a znów wokół niej zawiruje świat – do czego niewątpliwie sama się przyczyni.
Wydawnictwo: Prozami
Data wydania: 2016-02-23
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 384
Osobiście uważam, że warto czytać książki naszych rodzimych pisarzy. Jak to się mówi: cudze chwalicie, a swego nie znacie. Dlatego też zdecydowałam się na lekturę "Zawieruchy w wielkim mieście". Tytuł ciekawy, okładka również, więc może być fajnie. Czy tak rzeczywiście było?
"(...) Droga do szczęścia nie jest autostradą do nieba. Trzeba zaliczyć trochę potknięć, upadków, prób buntu, zwątpień, zanim dojdzie się do ładu ze swoim życiem, z samym sobą" ( cyt. s. 72 )
Olga Zawierucha to dwudziestosiedmioletnia kobieta, z zawodu architekt krajobrazu. Mieszka w małej miejscowości o uroczej nazwie Gorejki. Na chwilę obecną znajduje się na tzw. życiowym zakręcie. Niestety dość ostrym.
Z dnia na dzień staje się osobą bezrobotną. Żeby tego było mało, również kobieta zdradzoną przez mężczyznę, którego kochała. W końcu nieszczęścia chodzą parami, a za nią na pewno. Nie pozostaje nic innego, jak tylko usiąść i użalać się nad sobą. Nie ma się czemu dziwić, że rodzice zaczynają martwić się stanem swojej dorosłej już córki. Wychodzą z propozycją wizyty u specjalisty. Jednak z ust Olgi pada odpowiedź odmowna. Ale jak tu nie wierzyć w przypadki, gdy właśnie taka przypadkowa rozmowa ze znajomym psychologiem sprawia, że nasza bohaterka zaczyna inaczej patrzeć na swoje życie. Pakuje walizki i wyjeżdża do Kanady, a dokładniej do siostry Reny. W końcu nie widziały się już tyle lat.
Co ja tutaj robię? Takie pytanie zadaje sobie osoba, która źle czuje się w danym miejscu. Do takich właśnie osób zalicza się Olga. Chyba zbyt pochopnie podjęła decyzję o wyjeździe. Tylko czy kupno powrotnego biletu nie będzie zwykłym tchórzostwem? Postanawia zaryzykować. Pierwsze dni jej pobytu u siostry nie zwiastowały niczego specjalnego. Aż do momentu, gdy w jej dłoniach znalazła się tajemnicza koperta. Oczywiście nie zdradzę ci było w środku :-) Poznaje również liczną grupkę znajomych Reny.
Olga miała nadzieję, że w innym otoczeniu osiągnie psychiczną równowagę. Nic bardziej mylnego. Zawierucha, która pustoszy jej życie zamiast tracić na sile, nabiera znacznej prędkości. Tak to już jest jak się wpada z deszczu pod rynnę, a raczej z lodami na nieznajomego mężczyznę.
Lubimy, gdy okładka książki jest ciekawie zaprojektowana. Przeważnie oprawa graficzna współgra z treścią, ale co wtedy gdy okazuje się, że jest zupełnie inaczej. Najnowsza powieść Krystyny Bartłomiejczyk jest tego świetnym przykładem. Co niektórzy mogą potraktować to jako wadę, inni jako pozytyw. Patrząc na okładkowe zdjęcie widzimy super zgrabną kobietę z pięknymi i zadbanymi włosami o iście ognistym kolorze. Z pewnością może szczycić się powodzeniem u płci przeciwnej. Niezależna i pewna siebie. A jak jest nasza główna bohaterka? Jeśli chodzi o podobieństwa to chyba tylko kolor włosów, bo co do reszty, już jest troszkę gorzej. Sposób w jaki została wykreowana przez pisarkę jest intrygujący, a zarazem...denerwujący. Dziewczyna ma pecha, to trzeba przyznać. Jednak sama jest sobie winna. za szybko obdarza zaufaniem ludzi, których napotyka na swojej drodze. Zdaję sobie sprawę, że trudno jest na pierwszy rzut oka ocenić czy ktoś postępuje ze mną fair, czy wręcz przeciwnie. Nikt z nas nie posiada aparatu rentgenowskiego w oczach, ale jest coś takiego jak intuicja. Ta kobieca jest szczególnie wyostrzona. Tylko w przypadku Olgi są z nią małe problemy. Pogubiła się bidulka i nie wie czego taj naprawdę chce. Jednak trzeba przyznać, że charakterek to ona ma.
"Zawierucha w wielkim mieście" należy do grupy książek, przy których można miło spędzić czas. Historia w niej opisana nie jest jakoś skomplikowana. Gdy mamy do czynienia z liczną grupą bohaterów może nastąpić pogubienie się w fabule, ale spokojnie, nic takiego nie miało miejsca.
Jeśli moja ocena ma być konstruktywna to muszę wspomnieć o kwestiach, które zaważyły na mojej ocenie. Mam tutaj na myśli dialogi. Jak dla mnie miały zbyt sztuczną formę. Niestety akcja rozwija się zbyt wolno, co może spowodować lekkie znużenie lekturą.
Podsumowując: podobało mi się, chociaż wielkiego WOW nie było. A szkoda.
Wydawnictwo Prozami po raz kolejny zafundowało mi na prawdę bardzo miłe chwile przy lekturze, którą wypuściło na światło dzienne. Dziękuję! Rozpoczynając przygodę z (jak mi się wydawało) zwariowaną bohaterką posiadającą czasami dziwne pomysły, zastanawiałam się czy mój entuzjazm nie zostanie szybko ostudzony. Miałam mieszane uczucia. Okładka pozwala myśleć, iż będziemy mieli do czynienia z czymś cukierkowym, nonszalanckim, prostym, łatwym i zabawnym. A może ostatnie słowo powinnam postawić na pierwszym miejscu? Chciałam zmierzyć się z nietuzinkową fabułą, właśnie z takim zamiarem sięgnęłam po "Zawieruchę..." Po pierwszych przeczytanych stronach stwierdziłam, że styl, jakim posługuje się autorka, nie mogę dołączyć do gatunku "ulubionych". Postanowiłam jednak brnąć do przodu. Podjęłam słuszną decyzję, ponieważ z każdą kolejną stroną coraz bardziej wnikałam w świat Olgi czyli...
Tytułowej Zawieruchy. Dziewczyny, przy której niemożliwością jest pozostanie obojętnym. Ma ona w życiu pod górkę ale teraz to już kumulacja! Olga nie ma szczęścia do mężczyzn a i z tą jej pracą bywa różnie. My poznajemy ją gdy traci grunt pod nogami. Znajduje się na zakręcie. Na prawdę jej współczułam. Ile razy my mamy ochotę uciec przed problemami? Jak często błagamy los aby za pomocą czarodziejskiej różdżki rozwiązał wszystkie kłopoty? 27-latka postanawia postawić na jedną kartę. Opuszcza rodzinny, ciepły dom i wyrusza w podróż, u której celu znajduję się Rena - siostra Olgi. Gdy bohaterka dociera na miejsce... momentalnie zaczyna tęsknić za Polską. Ale trochę dziwnie byłoby już na drugi dzień po przylocie do Kanady wnosić walizki na pokład samolotu lecącego do Ojczyzny, więc zniesmaczona atmosferą, osamotniona Zawierucha pozostaje u Reny. Zdarzenia, jakie czekają na nią podczas pobytu, przyprawią ją i czytelnika o nie jeden zawrót głowy. Olga ma szansę zacieśnić relacje z siostrą, o której w gruncie rzeczy bardzo mało wie ale również pozna ciekawych ludzi a z nimi spadnie na nią wiele, na prawdę wiele niespodzianek. Nie zawsze miłych. Zdumiewające, że dziewczyna na początku nie dopuszczająca do siebie myśli, że za granicą może poczuć się dobrze, po pewnym czasie nie tęskni za domem. A to dzieje się nie tylko za sprawą Reny i jej przyjaciół ale również dzięki pewnemu Błękitnookiemu...
"Zawierucha w wielkim mieście" to powieść, przy której z łatwością przychodzi odprężenie. Fabuła jest niewątpliwie ciekawa. Pokuszę się o stwierdzenie, że akcja nabiera tempa a w czytelniku pojawia się większe zainteresowanie, gdy Olga rusza na podbój Kanady. Tematy jakie napotykamy to zdrada, zemsta, zazdrość ale i miłość. Nie można powiedzieć, że jest to cała gama, lecz wierzcie nie jest nudno. Główna bohaterka swoje niepowodzenia zawdzięcza tylko i wyłącznie swojej niefrasobliwości. Nie ma nosa do ludzi... a więc z tego faktu wynikają same kłopoty. Jak sobie z nimi poradzi? Czy postanowi się zmienić?
Po lekturze stwierdziłam, że główna bohaterka wcale nie jest tak bardzo zwariowana, początkowe przypuszczenia okazały się mylne.... Bez dwóch zdań książkę warto przeczytać. Nie dajcie się zwieść pozorom. :)
Rodzinne sekrety? Konflikty, żale, miłość aż po grób albo obsesyjna nienawiść. Może nawet zbrodnia skrzętnie skrywana przez dziesiątki lat? Kiedy w ziemi...
Kiedy farmaceutka Janka Sokół otwiera stary kufer, należący niegdyś do jej prababki Marcjanny – nie wie jeszcze, że zapoczątkuje tym serię...