Wydawnictwo: Vesper
Data wydania: 2010-05-01
Kategoria: Dla dzieci
ISBN:
Liczba stron: 366
Jedenastoletnia Flawia de Luce mieszka w ogromnym domu z wieżyczkami Buckshaw usytuowanym w niewielkiej angielskiej wiosce Bishop`s Lacey. W rodowej siedzibie de Luce`ów wraz z Flawią mieszka jej tata - były pułkownik i dwie starsze siostry. Siedemnastoletnia Ofelia wzdychająca z miłości do posługacza Neda, przewrażliwiona na punkcie swojego wyglądu i grająca na pianinie utwory Chopina oraz trzynastoletnia Dafne pochłonięta czytaniem książek i wtrącająca do rozmowy zabawne powiedzonka z czytanych lektur.
W jednej z wież domu mieści się laboratorium założone przez ekscentrycznego wuja Flawii -Tara zmarłego w 1938 roku. Przez wiele lat pomieszczenie to było zamknięte i dopiero w 1950 roku Flawia odkrywszy w sobie pasję do chemii zaanektowała to chemiczne królestwo dla siebie, by przeprowadzać własne eksperymenty.
Pewnego letniego poranka Flawia idąc do ogrodu znajduje na grządkach ogórków trupa.
,,Chciałabym powiedzieć, że się bałam, ale nie. Przeciwnie. Była to ze wszech miar najciekawsza rzecz, jaka mi się przydarzyła w całym dotychczasowym życiu."
W ogrodzie zjawia się miejscowa policja i rozpoczyna się dochodzenie. Rezolutna Flawia nie oglądając się na policję na własną rękę próbuje rozwikłać zagadkę morderstwa.
,,Zatrute ciasteczko" to pierwsza część bestsellerowego cyklu o przygodach detektywistycznych Flawii de Luce napisanego przez Alana Bradleya. Powieść przeznaczona jest dla młodzieży, ale z powodzeniem mogą ją czytać dorośli, gdyż jest rewelacyjna.
Najmłodsza z sióstr budzi wielką sympatię. Jest doskonałym obserwatorem rzeczywistości i tak jak Sherlock Holmes posługuje się logicznym myśleniem oraz dedukcją, a także zmyślnymi fortelami, by rozwiązać zagadkę. Jest trochę na uboczu sióstr, które trzymają się razem. Wszystkie dziewczynki robią sobie różne psoty i złośliwości. Ojciec dziewczynek nie może pogodzić się ze śmiercią żony, zagłębia się w świat swojej pasji-filatelistyki i mimo, że bardzo je kocha nie potrafi okazać uczucia.
Książkę czyta się błyskawicznie dzięki interesującym postaciom, malowniczym opisom, humorowi zabarwionemu lekką ironią i wtrącanym anegdotom. Klimat dawnych lat jest niesamowity i trudno go wprost opisać, najlepiej samemu czytając powieść poczuć go.
Uwagę przyciąga także piękna i staranna szata graficzna, dopracowana i stylizowana na starą książkę.
Więcej na blogu http://magiawkazdymdniu.blogspot.com/
Cieszę się, że w końcu dałam się namówić na lekturę pierwszego tomu o przygodach Flawii de Luce. Widzę teraz, jak wiele bym straciła, gdybym tego nie zrobiła. Niezwykła bohaterka, rasowy retro kryminał i fantastyczny klimat prowincjonalnej angielskiej wsi – czegóż można chcieć więcej? Z całą pewnością sięgnę po kolejne części tej serii, bo przekonałam się, że jest tego naprawdę warta!
Więcej: http://magicznyswiatksiazki.pl/flawia-de-luce-zatrute-ciasteczko-alan-bradley/
#magicznyswiatksiazki
Ta książka to kryminał dla dzieci. Główną bohaterką i narratorką jest jedenastoletnia Flawia. Mimo to spokojnie może po tę książkę sięgnąć dorosły i nie będzie się nudzić. Znajdziemy w niej dużo ironii, poczucia humoru, nieraz czarnego, skomplikowane nazwy związków chemicznych, sporo mało popularnych słów, nawiązania do innych książek i postaci historycznych. To przyciągnie dorosłych, ale wydaje mi się, że może zrazić niektóre dzieci, młodzież. Zagadka kryminalna jest poprowadzona ciekawie, a Flawia jest urocza i barwna to duże atuty książki. Dobrze się czyta, świetna rozrywka dla osób w różnym wieku.
Lubię takie rezolutne i pomysłowe spryciulki jak bohaterka książki „Zatrute ciasteczko”. Flawia jest bohaterką doskonałą – nie marudzi, nie grymasi, nie histeryzuje, nie głupieje, nie denerwuje czytelnika... Jest charakterna, wścibska, ironiczna, niesamowicie bystra i inteligentna. I najdziwniejsze jest to, że Flawia ma 11 lat a jest dojrzalsza, sensowniejsza i rozumniejsza niż nie jedna osoba dorosła. Nie sposób jej nie polubić.
Dla mnie osobiście to właśnie Flawia jest siłą napędową książki, choć sama zagadka kryminalna jest dość ciekawa i zajmująca to mnie najbardziej zachwyciły poczynania Flawii, która była bardzo zdeterminowana aby ową zagadkę rozwiązać. To osóbka wszędobylska, bardzo dociekliwa, taka co to "jak nie drzwiami to oknem, jak nie prawdą to kłamstwem", która w sposób mistrzowski łączy ze sobą fakty, nie daje się ponieść emocjom i na chłodno wszystko analizuje. To taki mały Sherlock Holmes w spódnicy a jej rozważania z samą sobą są po prostu genialne. Rzeczowość i racjonalność Flawii powodują, że w trakcie czytania w ogóle nie odczuwamy, że bohaterką książki jest dziecko, co sprawia, że to doskonała lektura także dla osób dorosłych, którzy być może bardziej niż młodsi odbiorcy docenią zachwycający ironiczny humor, którego nie brak w książce.
„Zatrute ciasteczko” to znakomity kryminał w stylu retro z niesamowitym klimatem angielskiej prowincji, świetnie wykreowanymi sylwetkami bohaterów, dobrze poprowadzoną intrygę kryminalną, stopniowym odkrywaniem tajemnic z przeszłości i cudownym angielskim humorem, który uwielbiam. To wszystko powoduje, że to pierwszorzędna lektura, która intryguje i bawi jednocześnie. Ja szczerze zachwyciłam się Flawią i myślę że spotkam się z nią jeszcze nie raz. A książkę polecam wszystkim bo jest po prostu świetna.
Czy mordercze lato w bukolicznym Bishop's Lacey dobiegło końca? Kogóż to pochowano na wiejskim cmentarzu przy kościółku św. Tankreda? Czy Flawia zmartwychwstała...
Zima odeszła w niepamięć, a wraz z nią ponure wydarzenia, które nawiedziły Bishop’s Lacey. Nastała wiosna, świat budzi się do życia, ćwierkają...
Przeczytane:2018-03-29, Ocena: 5, Przeczytałam, Mam, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2018 roku - 100, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu,
O serii Alana Bradleya Flawia de Luce słyszałam już wielokrotnie od kilku lat. Oprócz pozytywnych opinii przeczytanych w internecie, kilkoro znajomych osobiście opowiadało mi o dziewczynce walczącej ze złem - rozwiązującej zagadki kryminalne jednocześnie próbując zrobić na złość swoim siostrom. Wreszcie rozpoczęłam swoją przygodę z przygodami jedenastoletnią detektyw. Czy mi się podobało?
Na progu rezydencji Buckshaw, gdzie mieszka Flawia de Luce wraz z ojcem i siostrami, kucharka znajduje nieżywego bekasa kszyka. Widok jest tym bardziej niecodzienny, gdyż ptak ma znaczek pocztowy nadziany na dziób. Kilka godzin później na grządce z ogórkami dziewczynka niemal potyka się o człowieka, który wyrzekłszy do niej jedno słowo... umiera! A przecież sama słyszała jak w okolicach północy kłócił się z ojcem w gabinecie... Czy to ojciec go zabił? Czego mogła dotyczyć ich nocna rozmowa?
Niezwykłe wydarzenia stają się impulsem do przemiany jedenastolatki w detektywa. Od tego momentu, pasjonująca się chemią Flawia, rozpoczyna swoje własne, niezależne śledztwo. To niesamowite, że dochodząc do prawdy o zmarłym, była wciąż przed policją... Kim był i dlaczego przybył do Buckshaw? Czy ojciec znał go wcześniej? Niewiarygodna dedukcja i fenomenalne zachowanie nastolatki!
Alan Bradley umieścił akcję swojej powieści w latach pięćdziesiątych XX wieku w angielskim miasteczku Bishop Lacey, sami przyznacie że to dość oryginalne. Jednak również z tego powodu trudno szło mi na początku wczytanie się w historię, by poczuć jej specyficznego ducha. Ale kiedy już szczegóły techniczne przestały mieć znaczenie... stałam się niewolnicą tej opowieści!
Trup, policja, tajemnice, iluzja, mroczna przeszłość czy wyszukiwanie informacji bez możliwości użycia nowoczesnych technologii to istotnie intrygujące połączenie. Przywykłam bowiem do współczesnych działań policji, gdzie internet czy telefony komórkowe odgrywają ważną rolę.
Bradley stworzył świetną kreację głównej bohaterki, która bawi i zaskakuje. Jedenastoletnia dziewczynka jest nie tylko pasjonatką chemii, potrafi stworzyć różne roztwory czy trucizny, ale posiada również szeroką wiedzę z zakresu literatury, muzyki, polityki czy filmu, gdyż często używa w wypowiedziach odniesień do utworów czy postaci. Flawia potrafi doskonale kojarzyć fakty, tu coś podsłucha, tam coś przemilczy, gdy trzeba to skłamie czy nagnie prawdę, byle poradzić sobie w życiu (w rezydencji de Luce'ów panują dość chłodne stosunki, bowiem starsze siostry jej nie lubią a ojciec wciąż żyje wspomnieniem utraconej żony) i rozwiązać sprawę śmierci w ogórkach. Tylko czy to bezpieczne?
Podsumowując - "Zatrute ciasteczko" jest teoretycznie początkiem serii adresowanej do młodych czytelników, jednak bawiłam się podczas lektury znakomicie! Świetna dedukcja, nieuchwytne myśli dotyczące ważnych wydarzeń czy powiązań, błyskotliwa bohaterka oraz nieoczekiwane zakończenie - kryminał idealny, prawda? Jeśli lubicie zaskakująco rozwijającą się akcję na angielskiej prowincji, przesyconej chwilami czarnym humorem i małomiasteczkowym życiem w kokonie problemów czy zaszłości to jest to lektura dla Was. Polecam!
recenzja pochodzi z mojego bloga: http://czytelnicza-dusza.blogspot.com/2018/03/alan-bradley-zatrute-ciasteczko.html