Uważaj na znajomości, które zaczynają się od głowy. O tych zapoczątkowanych fascynacją seksualną można szybko zapomnieć. O tych, które zaczynają się od rozmów, wymiany myśli i emocji, możesz nigdy nie zapomnieć. Te są trwalsze.
Młode małżeństwo, które jest ze sobą od wielu lat, decyduje się na dziecko. Wszystko wydaje się proste, ale... mimo miesięcy starań Weronika nie może zostać mamą. Ból, rozczarowanie, samotność. I wtedy w życiu bohaterki pojawia się ktoś trzeci. Przyjaciel. Czy wystarczy jeden krok, by spełniło się marzenie Weroniki? A może przyjaźń z innym mężczyzną otworzy jej oczy na własne małżeństwo?
Tworzenie wzajemnych relacji to jak budowanie zamku z piasku. Nieustannie trzeba o niego dbać, by nie runął... I by nikt nie wszedł w niego butami... Nie można na chwilę spuścić go z oczu. Związek pomiędzy dwojgiem ludzi również bywa kruchy. Tak jak zamek z piasku. Gdy odwrócisz głowę, może zalać go morska fala. Wtedy pozostanie tylko słona morska woda - albo słone łzy.
Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 2020-03-25
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 360
Czasami do idealnego pożycia małżeńskiego skradają się chmury zwiastujące problemy. I czasami nie zdążymy w porę zamknąć tych okien. Tylko siedzimy jak urzeczeni wpatrzeni w tę hipnotyzującą burzę, która kusi. Chcemy więcej i pragniemy czegoś innego. Złapać tę błyskawicę rozcinającą niebo choc tu zupełnie niemożliwe. Zostaje nam obsesja i marzenia...
Weronika i Adam poznali się w wieku siedemnastu lat. Zakochali się pierwszą młodzieńczą, niewinną miłością. Po kilku latach związku przyszłą pora na ślub. Byli dla siebie całym światem. Wkrótce decydują się na powiększenie rodziny. Niestety starania nie przynoszą oczekiwanego rezultatu. Weronika łapie się każdej możliwość informacji, każdego koła ratunkowego, by w końcu ujrzeć na teście ciążowym upragnione dwie kreski. Niestety los ma co do nich inne plany. Na drodze Weroniki los stawia Jakuba Nowakowskiego, który szybko staje się jej przyjacielem. Co z tego wyniknie? Czy Adam wytrzyma tę presję? Czy Kuba będzie oczekiwał czegoś więcej? Czy Weronika skusi się na zakazany owoc? A może zdecyduje się zostawić wszystko po swojemu i porzucić marzenia o zostaniu matką?
Uwielbiam książki pani Magdaleny. Trochę ich już przeczytałam. Ta tutaj jest pisana w formie takiego pamiętnika. Wspomnień z przeszłości i tego co dzieje się aktualnie. Autorka stworzyła małżeństwo, które pokochało się jako nastolatkowie u progu dorosłości. Nie omijają ich takie normalnie problemy. Postanowienie powiększenie rodziny niestety okazuje się być bezowocne. Mimo starań i upływu czasu Weronika staje się sfrustrowana i czepia się dosłownie każdego pomysłu, by zostać mamą. Ta walka została dobrze przedstawiona. To, jak mąż zdaje się być potrzebny tylko do przekazania genów. Z przyjemności w przymus. Widać, jak inne priorytety potrafią zburzyć ten zamek budowany latami. Jak zaczynają się rozchodzić. Stojąc na rozdrożu wybierają inne kierunki. Presja wzrasta, gdy z najbliższego otoczenia kobiety zachodzą w ciążę. Frustracja się pogłębia a na związku widać więcej rys i pęknięć. Nie bez powodu ważne jest w takich momentach wsparcie rodziny. I tutaj autorka pokazała, jakie rodzice mają oczekiwania i marzenia co do swoich pociech. Pokazane zostało to, jak ludzie reagują na in vitro i adopcję jako koło ratunkowe. W momencie największego przeciążenia trafia się pokusa. Jakub Nowakowski. Wystarczy skok w bok, by spełnić marzenie. Pytanie czy warto wszystko zniszczyć?
Dużo problemów, masa rozterek i jedno marzenie. Połowiczne. Autorka oddała w pełni ten obraz. Relacje, zdrady miłość - te zagadnienia wiodą tutaj prym. Ta historia pokazuje, jak łatwo związek może runąć. Rozsypać się niczym zamek z piasku, gdy nadchodzi przypływ. Bez szczerości i rozmów od serca nawet najtwardsza budowla runie niszcząc cały nasz świat. Fanów twórczości pani Magdaleny nie muszę przekonywać do tej lektury. A tym, którzy jakimś sposobem nie poznali dotąd jej twórczości to gorąco zachęcam. Plastyczne opisy i realizm powala na kolana.
Polecam
Do sięgnięcia po tę książkę zachęcił mnie przepiękny cytat zamieszczony na okładce, w którym miłość – najważniejsze uczucie – porównane zostało do zamku z piasku. Spotkałam się też z wieloma bardzo pozytywnymi opiniami na temat tej powieści i zastanawiałam, czy nie są to opinie na wyrost. Sama podeszłam więc do lektury z dość sceptycznym nastawieniem. Szybko jednak moje wątpliwości się rozwiały, a „Zamek z piasku” okazał fantastyczną pozycją na polskim rynku czytelniczym.
Fabuła powieści niby dość typowa – Weronika i Marek – małżonkowie zakochani w sobie bez pamięci. Do pełni szczęścia brakuje im tylko dziecka, o które od pewnego czasu usilnie się starają. Niestety ONA przez kolejne miesiące nie zachodzi w ciążę, pomimo, że od strony zdrowotnej wszystko jest w porządku. ON nie chce dopuścić do siebie myśli, że wina może leżeć po jego stronie. Kiedy wreszcie decyduje się na badania, lekarze nie dają większych szans. Właśnie ta przemożna potrzeba posiadania potomka, która z czasem zamienia się u Weroniki niemalże w obsesję, z dnia na dzień burzy sielankę ich codziennego, poukładanego życia. Pojawiają się problemy i nieporozumienia, których wcześniej nie było i do gry wchodzi TEN TRZECI – Kuba – przypadkowy mężczyzna poznany na plaży.
W czym więc tkwi wyjątkowość tej książki?
Powieść Magdaleny Witkiewicz jest niesamowicie prawdziwa. Historia opowiedziana przez autorkę mogła się wydarzyć wszędzie, powiem więcej, na pewno wydarzyła się niejednokrotnie, tylko pytanie, czy jej bohaterowie wyciągnęli z niej odpowiednią naukę. Rozmowy Weroniki z Kubą i ich korespondencja mailowa są intrygujące i głębokie. Z jednej strony bardzo wartościowe pod względem psychologicznym, ale prowadzące w wiadomym kierunku…
„Kuba wziął moją dłoń i położył ją po lewej stronie pod moją piersią. Nakrył ją swoją dłonią.
– Co czujesz? – zapytał.
– A co mam czuć? – odparłam zdziwiona. – Serce mi bije.
– Widzisz? Serce. Nie jesteś pusta. Masz serce. Pulsuje tak mocno, że nawet ja je wyczuwam, mimo twojej dłoni dzielącej moją od niego. Nie jesteś pusta w środku. Może śpisz. Ale się obudzisz. W końcu się obudzisz. I na wszystko spojrzysz zupełnie inaczej.”
Kobieta pragnie zrozumienia i czułości, mężczyzna nie chce być traktowany instrumentalnie i ucieka przed problemami – jakże typowe zachowania, a przedstawione w tak ciekawy i ujmujący sposób. Do tego przesłanie, z którego każdy musi samodzielnie wyciągnąć wnioski.
„Zamek z piasku” to powieść dla każdej z nas bez względu na wiek, czy przekonania – kawałek dobrej polskiej literatury.
Polecam.
Autorka z pozornie banalnej historii stworzyła niesamowitą opowieść o miłości, małżeństwie, przyjaźni, marzeniach, popełnianiu błędów i dokonywaniu trudnych wyborów Dotknęła zagadnienia bezpłodności, macierzyństwa, zdrady, skomplikowanych relacji międzyludzkich i kruchości związków. Pokazała, że każdy medal ma dwie strony, a pogoń za marzeniami może doprowadzić do większych strat niż zysków. Pragnienia nie są niczym złym, ale w „biegu” za ich realizacją trzeba być bardzo ostrożnym, żeby po drodze nie zgubić tego, co jest dla nas najważniejsze. Czasem wystarczy jeden krok za dużo i stajemy nad przepaścią.
Bohaterowie to ludzie z krwi i kości, tak realni, że mogliby być naszymi sąsiadami. Ich portrety psychologiczne dopracowane są ze szczególną dokładnością Nie miałam najmniejszego problemu ze zrozumieniem ich dylematów, postępowania czy podejmowanych decyzji. Trzymałam kciuki za Weronikę i byłam pełna podziwu dla jej uporu w dążeniu do celu. Razem z nią przeżywałam niepowodzenia i nie dziwiłam się, że tak łatwo znalazła oparcie w drugim mężczyźnie. Nie przeszkadzało mi to jednak w zrozumieniu argumentów i rozterek Marka. Towarzyszyłam im kiedy po równi pochyłej zmierzali do tego, co nieuniknione. Magdalena Witkiewicz potrafi z lekkością i delikatnością poruszać tematy trudne i wrażliwe. Pokazuje jak łatwo można się zagubić oraz że "my” nie zawsze oznacza patrzenie w jednym kierunku. Uświadamia, że nie ma związków idealnych i w każdej relacji zdarzają się trudne chwile i burzliwe okresy, a pragnienia i oczekiwania każdej ze stron nie muszą być jednakowe. Małżeństwo to związek dwojga różnych ludzi, których połączyło uczucie, a trwałość zapewnia wzajemne zrozumienie i kompromis. Niestety do tej wiedzy nie dochodzimy od razu, czasem musimy zbłądzić, potknąć się, żeby wyciągnąć odpowiednią lekcję. „Zamek z piasku” to niepowtarzalna historia, której napisania nie powstydziłoby się samo życie. Nie ckliwa, a jednak poruszająca wrażliwość, chwytająca za serce, pobudzająca emocje i otwierająca czytelnikowi oczy nie wiele spraw. Autorka uwypukla problemy, które mogą dotknąć każdego z nas. Rozkłada związek dwojga ludzi na czynniki pierwsze ukazując jak wiele jest kruchości w takiej relacji, a żaden papierek, czy największe uczucie nie zapewniają jego trwałości. Tylko w bajkach jest gwarancja „długo i szczęśliwe”, a życiu, żeby osiągnąć ten stan trzeba walczyć, pokonywać przeciwności losu i uważać, żeby nie zapomnieć o tym, co najważniejsze. Dla mnie przygoda z „Zamkiem z piasku” była cudownym doświadczeniem i uświadomiła mi, że stąpanie po cienkim lodzie nie zawsze musi zakończyć się kąpielą, a nawet jeśli do tego dojdzie nie oznacza to, że od razu muszę się utopić. W tej książce można znaleźć odpowiedź na wiele trudnych pytań. Ta powieść daje o wiele więcej niż fantastyczne wrażenia czy emocje - POLECAMKocham cię. Tak łatwo to pomyśleć. Napisać. Powiedzieć.
Oczywiście jest to dość banalne, gdy nie mówi się tego pierwszy raz w życiu. I gdy osoba, której chcemy tę informację przekazać, nie jest tą, z którą chce się spędzić resztę życia. Sprawa ma się inaczej, gdy takie wyznanie ma przesądzić o naszej przyszłości. Wówczas zaczyna mieć znaczenie wszystko. I czas. I miejsce. I intonacja. Bo to ma być nie tylko teraz, ale na zawsze. Bo kocha się raz i do końca życia. Prawda?
Weronika miłość swojego życia spotkała w szkole średniej. Dokładnie rzecz ujmując - na lekcji muzyki. Przez tę "miłość" była skutecznie poklepywana przez kolejne lekcje, aż w końcu uległa i umówiła się na randkę. I tak zaczęło się wielkie, wszechogarniające uczucie między nią, a Markiem. Bardzo wcześnie się odnaleźli, ale niemal natychmiast zorientowali się, że to uczucie na całe życie i, że nic ani nikt ich nie rozdzieli. Rodzicom Marka ich związek niezupełnie przypadł do gustu, ale cóż mieli robić? Syn się zakochał i to było najważniejsze. Losy młodych potoczyły się dość płynnie. Oboje skończyli liceum i udali na wymarzone, zupełnie różne studia. Rozpoczęli pracę. Wzięli ślub. Byli dla siebie najlepszymi przyjaciółmi, kochankami i rodziną. Świata poza sobą nie widzieli i nie widzą. Mają podobne poglądy, nie mają problemów z podejmowaniem jednomyślnych decyzji. Nikomu z ich otoczenia nawet go głowy by nie przyszło, że ta dwójka mogłaby się rozstać. Przecież gołym okiem widać, że są dla siebie stworzeni. Stanowią przykład dla niejednej znajomej pary. Kiedy pewnego dnia najlepsza przyjaciółka Weroniki - Ewa, oznajmia, że jest w ciąży, w głowie Weroniki dochodzi do pewnego przetasowania wartości. Dziewczyna uświadamia sobie, że chce zostać mamą i to teraz, zaraz, NATYCHMIAST. Na szczęście Werka ma pełne poparcie małżonka, który niczego bardziej nie pragnie, niż uszczęśliwić żonę. A dziecko będzie idealnym dopełnieniem ich miłości. Jednak nawet przez ułamek sekundy, nie biorą pod uwagę jednej rzeczy, a mianowicie braku możliwości zajścia w ciąże. Przecież bezpłodność dotyka innych ludzi. A nawet jeśli przytrafi się komuś bliskiemu, to na pewno istnieje magiczna pigułka, która wyleczy wszystko. Nie może być inaczej.
A jednak. Nie zawsze życie układa się tak, jakbyśmy sobie tego życzyli. Nie zawsze udaje nam się osiągnąć to, co sobie założyliśmy. Często, za często, ludzkie marzenia legają w gruzach. Niejednokrotnie razem z marzeniami traci się wiele więcej. Szacunek dla siebie samego, zaufanie do ludzi, miłość bliskich. Czasem może warto się zastanowić, czy niektóre marzenia warto realizować. W końcu same marzenia często dają człowiekowi więcej radości, niż ich zrealizowane wersje. Tylko jak zrezygnować z upragnionych rzeczy? Jak powiedzieć sobie nie? Czy w ogóle się da?
Zarwałam noc przez tę książkę. Nie, wróć. Zarwałam dwie noce. Pod rząd. Tylko zdrowy rozsądek sprawił, że to nie była jednak jedna noc. W końcu następnego dnia musiałam iść do pracy, być przytomna, myśląca, rzetelna. I byłam. Tylko cały czas myślałam o Zamku z piasku, o Weronice i... o tym, jak jej życie przypomina moje. Oczywiście nie dosłownie, oczywiście nie w 100 procentach, ale i tak dość znacznie. Może Magdalena Witkiewicz mnie podglądała? Może czytała w moich myślach? Może wyjątkowo postanowiła napisać książkę na faktach a nie fabularną? Tylko dlaczego wzięła mnie na tapetę? Zupełnie nie wiem. Na szczęście dalszy ciąg opowieści snutej przez autorkę znacznie odbiegał od mojego życia. Ufff. Czyli to jednak fikcja literacka. Całe szczęście :). Nie zmieniło to jednak mojego podejścia do Zamku..., który skradł moje serce. I choć nie zawsze rozumiałam postępowanie bohaterów, choć nie z wszystkim się zgadzałam, choć brakowało mi niektórych rzeczy, a innych było aż nadto, to i tak muszę stwierdzić, że powieść wyjątkowo do mnie przemówiła. Współgrała z moimi uczuciami i z moimi myślami. Wryła mi się w pamięć i na pewno na długo ze mną zostanie.
Przejmująca.
Prawdziwa.
Bolesna, ale i radosna zarazem.
Powieść - pamiętnik, pokazująca dramatyczną wędrówkę głównej bohaterki przez dżunglę, jaką stało się jej życie. Dżunglę wypełnioną nie gąszczem drzew, a uczuciami i piętrzącymi się problemami. Problemami często zgotowanymi na własne życzenie, znikającymi, gdy w życiu zaczyna brakować tej drugiej połówki. Pozostaje więc się tylko zastanowić, czy chęć rozwoju, rozbudowy rodziny, ba - czy rodzący się w kobiecie instynkt macierzyński ma miejsce tylko wtedy, gdy jest się tylko z tą jedną konkretną osobą? Czy gdy miłość się kończy, kończą się również wewnętrzne pragnienia? Czy możliwy jest powrót na początek życiowej ścieżki bez bólu i wściekłości? Wątpię. Trudno mi uwierzyć, że można zapomnieć o najgłębszych pragnieniach. Jednak, jeśli faktycznie jest to możliwe - to chcę, by było mi to dane. Otrzymanie takiej dzikiej karty od losu musi być czymś wspaniałym.
Zdecydowanie polecam lekturę Zamku z piasku. Warto. A, i jeszcze jedno, tytuł zdecydowanie bardzo dobrze dobrany do zawartości.
- Co czujesz? – zapytał.
- A co mam czuć? – odparłam zdziwiona. – Serce mi bije.
- Widzisz? Serce. Nie jesteś pusta. Masz serce. Pulsuje tak mocno, że nawet ja je wyczuwam, mimo twojej dłoni dzielącej moją od niego. Nie jesteś pusta w środku. Może śpisz. Ale się obudzisz. W końcu się obudzisz. I na wszystko spojrzysz zupełnie inaczej.” [1]
Właśnie taki jest „Zamek z piasku”. Mam wrażenie, że zanim sięgnęłam po książkę, byłam w głębokim śnie, który ciągnął się przez wiele miesięcy, a może i nawet lat w moim życiu. Kiedy dobrnęłam do epilogu, stałam się inna. Zupełnie jak bohaterka książki Magdaleny Witkiewicz. Weronika, bo dziś o niej będzie mowa, jest kobietą wyjętą prosto z filmu Krzysztofa Kieślowskiego. Ona, co prawda, „przez całe życie (nie) czuła, że jest w dwóch miejscach jednocześnie. Tutaj i gdzieś indziej.[2]” Ale koleje losu, jakie zafundowała nam autorka, sprawią, że Weronika będzie miała swoje podwójne życie. Pełne nieoczekiwanych zakrętów… I odczepionych wagonów.
„Zamek z piasku” stał mi się bliski. Pozostawił we mnie pustynię, w której po horyzont nic nie ma… Magdalena Witkiewicz przypomina nam jednak, że człowiek jest przecież w każdej drobinie piasku. Że żeby coś zbudować, trzeba czasem umieć przewartościować swoje potrzeby. Że nie wystarczy mieć piasek do wybudowania zamku. Musimy mieć też odpowiednie przyrządy… I wodę, która to wszystko zespoli. I tak samo jest w życiu. Bo to przecież nie nadmiar piasku kłuje w oczy. Tylko ten niedostatek wody sprawia, że jesteśmy słabsi. Bardziej narażeni na silniejszy podmuch wiatru.
Magdalena Witkiewicz napisała książkę o miłości, która potrzebuje czasu i zrozumienia. Do której dojrzewa się latami. I nigdy nie jest się jej pewnym. Co prawda nade mną nigdy jeszcze nie wisiał rozwód, ale rozchodzenie się z partnerem zawsze boleśnie przeżywałam. Tak samo jest z bohaterką książki. Jest takim moim odzwierciedleniem z przeszłości, które zastyga niczym odłamek pod powieką. Nie sądziłam, że w jeden wieczór ktoś zdoła obudzić we mnie demony, które od tak dawna smacznie śpią schowane po kątach. Autorce się to udało. A przy okazji opowiedziała historię o kobiecie, której świat legł w gruzach… A od czego się zaczęło?
Od pragnienia dziecka… Jeszcze kilka miesięcy temu powiedziałabym, że nie ma czegoś takiego jak instynkt macierzyński. Podchodziłam do tego terminu dość sceptycznie i nie sądziłam, że kiedykolwiek zmienię na ten temat zdanie. Ale ostatnio byłam niańką pewnego dwumiesięcznego szkraba i obudziła się we mnie pewnego rodzaju czułość. Takie dziwne uczucie, które rozchodzi się po całym ciele… I wydaje ci się, że to jest właściwy moment. Taki właściwy moment przyszedł na Weronikę, bohaterkę książki „Zamek z piasku”. I wszystko byłoby idealne, gdyby nie fakt, że życie płata figle i czasami wywraca rzeczywistość do góry nogami. I to w momencie, kiedy w ogóle się tego nie spodziewamy.
Ale „Zamek z piasku” to powieść, która mówi nie tylko o miłości i pragnieniu dziecka. To też historia kobiety, która pogubiła się w życia. Która musiała stać się bardzo samotna, by zrozumieć, co tak naprawdę jest ważne. To też opowieść o przyjaźni, która podtrzymuje człowieka na duchu. I nadziei, która umiera ostatnia. Anna Filipek napisała kiedyś: „Ziarnko piasku nie przynosi za sobą pustyni, a pragnienie by ją ujrzeć…” [3] A ta książka, którą trzymam dziś w dłoniach, mówi o pragnieniach. O tym, że życie to takie jedno wielkie złudzenie, do którego podążamy. A kiedy już znajdziemy się w jego centrum, nagle ten czar pryska.
Zanim jednak przejdę do zachęcania Was do oblężenia księgarni, muszę napisać kilka słów o okładce, którą jestem zachwycona. A zdarza się to rzadko. Bo wydawnictwa mają dziwną manierę odbiegania od tego, co jest w środku książki, kombinując między współzależnością co do tytułu, a grafiki. Tu jest inaczej. Okładka jest kobieca, delikatna, wywołuje wrażenie samotności, która przecież każdego z nas dotyka. Do tej pory nie mogę oderwać od niej wzroku. I jeśli miałabym stawiać ocenę, to Wydawnictwo Filia zarobiłoby dzisiaj strzał w dziesiątkę.
A co do samej historii… Przeczytałam ją w jeden wieczór i nie potrafiłam się od niej oderwać. W dużej mierze to opowieść o nas samych. O kobietach, które czasem zbaczają z właściwego toru. Czasem gubią drogę do domu. A czasem jest nam wszystkim nie po drodze. Ale jesteśmy silne. Potrafimy przezwyciężyć nasze słabości. Potrafimy spojrzeć w lustro i iść dalej. Książka odbudowuje w nas poczucie bezpieczeństwa. Jest męskim ramieniem, na którym możemy się wesprzeć. Uczy nas budować zamki z piasku pośród szalejącej burzy.
Na stronie Wydawnictwa FILIA znajdziemy taki opis książki:
Młode małżeństwo, które jest ze sobą od wielu lat, decyduje się na dziecko. Wszystko wydaje się proste, ale… mimo miesięcy starań Weronika nie może zostać mamą. Ból, rozczarowanie, samotność. I wtedy w życiu bohaterki pojawia się ktoś trzeci. Przyjaciel. Czy wystarczy jeden krok, by spełniło się marzenie Weroniki? A może przyjaźń z innym mężczyzną otworzy jej oczy na własne małżeństwo?
Tworzenie wzajemnych relacji to jak budowanie zamku z piasku. Nieustannie trzeba o niego dbać, by nie runął… I by nikt nie wszedł w niego butami… Nie można na chwilę spuścić go z oczu. Związek pomiędzy dwojgiem ludzi również bywa kruchy. Tak jak zamek z piasku. Gdy odwrócisz głowę, może zalać go morska fala. Wtedy pozostanie tylko słona morska woda – albo słone łzy. [4]
_______________________
[1] Magdalena Witkiewicz, Zamek z piasku, Wydawnictwo FILIA, Poznań 2013, s. 89
[2] cytat z filmu Krzysztofa Kieślowskiego, „Podwójne życie Weroniki”
[3] cytat ze zbiorów własnych, spisanych na portalu cytaty.info, autorką słów jest Anna Filipek
[4] opis książki, http://www.wydawnictwofilia.pl/zamek_z_piasku,93.html, 2013.10.18, godz. 14:40
_______________________
Katarzyna Sternalska
~ Recenzencki ©
Tak jak nie ma ludzi doskonałych, nie istnieją również idealne związki. Człowiek jest tak skonstruowany, że ciągle mu mało szczęścia. Za wszelką cenę dąży do „więcej” i „lepiej”, wpadając w zastawioną przez samego siebie zasadzkę. Bo z reguły ten wyścig przynosi szereg strat oraz ból, a nie wszystkie decyzje mogą być odwracalne. I dopiero, gdy zaczyna być naprawdę źle, zdajemy sobie sprawę, jak dobrze było przedtem. Magdalena Witkiewicz w swojej kolejnej powieści pokazała ludzi na życiowych zakrętach, których pragnienia i dążenia sprowadzają na nich pasma nieszczęść i cierpień. I dopiero te osobiste dramaty są w stanie otworzyć bohaterom oczy. Bohaterom – naszym lustrzanym odbiciom.
Weronika i Marek wzajemnie uczyli się miłości, odkrywali meandry pożądania i swojej seksualności. Byli dla siebie pierwszymi sympatiami i partnerami, z nadzieją, że pozostaną także jedynymi. Na silnych fundamentach namiętności, miłości i przyjaźni zbudowali szczęśliwe małżeństwo. Pierwsze problemy w związku bohaterów pojawiły się wraz z decyzją o powiększeniu rodziny. Im dłużej starali się o dziecko, tym większy rozłam wkradał się w ich życie. Narastająca frustracja, wzajemne oskarżenia, seks wg kalendarza małżeńskiego, doprowadzają ich na skraj nerwów i wyczerpania. Każde z nich stopniowo oddala się w swój świat, w którym dla partnera zaczyna brakować miejsca. Weronika obawia się, że związek, tak pieczołowicie budowany z najtrwalszych elementów, może okazać się jedynie zamkiem z piasku.
„Zamek z piasku” to powieść poruszająca wiele aspektów życia. Magdalena Witkiewicz stworzyła obraz współczesnego społeczeństwa, związków. Wszystkich bohaterów ukazuje na zakręcie ich losu , podkreślając samotność, która towarzyszy im w trudnych chwilach. Weronika i Marek mają odmienne podejście do problemu braku dziecka, który pociąga za sobą inne kwestie, m.in. egoizm w dążeniach, niezrozumienie partnera. Ewa i Jacek, rodzice dwóch dziewczynek, są przykładem małżeństwa, w którym ojciec wycofuje się z życia rodzinnego, ucieka w pracę, szuka hobby, a wszystkie obowiązki (poza zarabianiem, oczywiście) spadają na kobietę, coraz bardziej zaniedbaną, zmęczoną, opuszczoną. Wreszcie Kuba i Ania – tkwią w wieloletnim związku, w którym miłość staje się synonimem przywiązania, przyzwyczajenia się do siebie. Nie mają wspólnych pasji, celów. Każde podąża własną drogą, by wrócić do wspólnego domu, bo tak jest wygodnie i bezpiecznie. Jest także Dominika, femme fatale, która pod grubą maską makijażu i pewności siebie, skrywa wrażliwą, rozpaczliwie samotną kobietę. Niezwykle destrukcyjna postać w powieści.
Poza tematami, których kolejność wydawca umieścił na okładce: miłość, małżeństwo, pragnienie dziecka, samotność i pożądanie, jest w „Zamku…” również miejsce na przyjaźń (w kilku jej aspektach), relacje z teściową, z rodzicami, autorka porusza też kwestię kariery przesłaniającej inne wartości, aborcji czy zdrady.
Historię małżeństwa Snarskich czytelnik poznaje jedynie z relacji Weroniki. Od początku powieści narratorka buduje napięcie. W lekki niepokój wprowadza czytelnika swoimi złowróżbnymi stwierdzeniami, wypowiadanymi jakby od niechcenia, które w powieści pełnią funkcję pauzy. To, że zdarzy się coś złego, nieprzyjemnego, wiemy od początku od bohaterki, która w chwili oddechu między swoimi opowieściami informuje, że wspominane momenty szczęścia zostaną ucięte jak nożem. Dopiero później przychodzi wyjaśnienie owych niepokojących fraz.
Pisarce nie zależy na utrzymaniu tajemnicy, czytelnik doskonale wie, jak potoczy się akcja;, Magdalenie Witkiewicz chodzi o pokazanie, jak doszło do takich rozwiązań. Kluczowe w powieści są motywacje bohaterów zaślepionych własnymi pragnieniami. Postaci skonstruowane zostały tak realnie, że z całą pewnością wiele czytelniczek odnajdzie cząstkę siebie w którejś (lub we wszystkich) z bohaterek.
„Zamek z piasku” to książka pokazująca, co w życiu tak naprawdę jest ważne. Kieruje naszą uwagę na relacje z najbliższymi, uczucia, które należy pielęgnować. Tak jak budowle z piasku trzeba ciągle wzmacniać, podlewając je wodą, tak i miłość czy przyjaźń potrzebują stałego zaangażowania. Weronika nie doceniła swojego szczęścia, dopiero bolesna strata uzmysłowiła jej, jaki popełniła błąd. Taka też nauka płynie z powieści, którą mogło napisać samo życie. Witkiewicz daje także nadzieję, że z każdego zakrętu można wyjść na prostą.
Droga Tachykardio!
Przeczytałam i jestem rozwalona emocjonalnie. I tak naprawdę to nie wiem co mogłabym Ci napisać. Mam wielki mętlik w głowie i w sercu. Jak dobrze wiesz lubię polską literaturę i lubię polskich autorów. Czasem błądząc wzrokiem po tytułach ustawionych na regałach z polską literaturą wyszukuję książek, które chciałabym przeczytać. Niekiedy jednak przeglądając blogi znajomych blogerek podczytuję ich recenzję i mniej więcej wiem co mogłoby mi się spodobać. Ostatnio gdzie się nie obejrzałam (w świecie blogowym oczywiście) wszyscy mówili o książce Magdaleny Witkiewicz „Zamek z piasku”. Będąc na Targach Książki w Krakowie udało mi się zakupić książkę oraz zamienić kilka słów z Autorką. Po powrocie do domu książka stanęła dumnie na półce. Jednak dłuższa podróż autobusem w odwiedziny sprawiła, że spakowałam „Zamek…” do torebki. I dobrze, że umówiłam się z przyjaciółką na ostatnim przystanku, gdyż przegapiłam ten na którym miałabym wysiąść.
Weronika i Marek są parą od szkolnych lat. To taka miłość „dopóki śmierć nas nie rozłączy”. Zawsze razem. Weronika nie istnieje bez Marka i na odwrót. Są nierozłączni. Pobierają się z miłości. Bo czyż małżeństwo nie jest właśnie dopełnieniem miłości? Zamieszkują razem. Weronika pracuje jako asystentka dyrektora, Marek jest prawnikiem. Do pełni szczęścia brakuje im tylko dziecka. Zaczynają się starania o powiększenie rodziny. Jednak za każdym razem kiedy nadzieja na dziecko rośnie, życie pokazuje, że to jeszcze nie teraz, nie ten czas. Co miesiąc jest to samo. Wszelkie próby spłodzenia dziecka spełzają na niczym. W pewnym momencie chęć posiadania potomka staje się obsesją w życiu Weroniki. Nie potrafi patrzeć na swoją przyjaciółkę, która ma już dwójkę. Pragnienie Weroniki jest tak wielkie, że Marek się od niej oddala. Owszem chce mieć dziecko ale nie za wszelką cenę. Dochodzi nawet do tego, że seks nie jest już dla nich przyjemnością. Odsuwają się od siebie. Ich małżeństwo zaczyna sypać się jak zamek z piasku, zalewany przez wodę. W tym właśnie momencie na drodze Weroniki staje Jakub. Mężczyzna który potrafi słuchać, potrafi pocieszyć. Jest przyjacielem. A to przecież w życiu jest ważne. Czy Weronika zatraci się w przyjaźni z Jakubem? Czy może miłość do męża będzie tak silna, że pokona wszelkie przeszkody?
Myślę, że inaczej odebrałabym tę książkę gdybym była w innym momencie swojego życia. Inaczej spojrzałabym na to co działo się w życiu Weroniki. Bo, po części ją rozumiałam. Myślę, że na świecie jest wiele takich kobiet jak Weronika. Wiem także, że jeśli coś się obsesyjnie pragnie to sprawia, że inny świat przestaje istnieć. Ważne jest wtedy spojrzenie na swoje życie z perspektywy obserwatora. Wiesz, kobiety lubią słowa. Przede wszystkim te piękne. Te które poruszają w nas struny o których nie miałyśmy pojęcia. Przyjaźń, związki nie zawsze zaczynają się od czynów. Dość często zdarza się tak, że pierwsze są słowa. Słowa które potrafią wryć się w nasze serce i zakotwiczyć w nim na długo. Słów napisanych i wysłanych nie można cofnąć, nie można wymazać. One zostały powiedziane. Czyny mówią więcej niż słowa. Owszem, jednak to słowo pisane ma większą moc.
Magdalena Witkiewicz poruszyła w swojej powieści kilka ważnych tematów: obsesyjna chęć posiadania dziecka potrafi skłócić najbardziej szczęśliwe małżeństwo, przyjaźń mężczyzny i kobiety nie zawsze jest czysto platoniczna. Książka skłania do myślenia i spojrzenia na swoje życie. Skłania do zweryfikowania go i sprawdzenia co w nim jest najważniejsze. Wiele razy zamyślałam się nad tym co przeczytałam i zastanawiałam się jak zachowałabym się ja na miejscu Weroniki? I dochodzę do wniosku, że mam z nią wiele wspólnego. I dzięki temu bardzo ją polubiłam.
Dodatkowym atutem powieści jest miejsce gdzie rozgrywa się akcja. Oczywiście atutem dla mnie (chociaż myślę, że dla niektórych czytelników także). Otóż Weronika i Marek mieszkają w Gdańsku Oliwie. A jak dobrze wiesz, od ponad roku kocham to miasto i lubię czytać o miejscach w których bywałam.
„Zamek z piasku” jest o relacjach międzyludzkich, o miłości, o przyjaźni oraz o tym, że chęć posiadania dzieckanie zawsze scala związek. To książka o której nie da się zapomnieć. I myślę, że należy ją dawkować, ponieważ przeczytanie jej na „jednym posiedzeniu” może doprowadzić do rozważań nad swoim życiem. Ja dawkowałam.
I całkowicie zgadzam się z tym co napisała Magda „Dzisiaj wiem jedno. Tworzenie wzajemnych relacji, to jak budowanie zamku z piasku. Nieustannie trzeba o niego dbać, by nie runął… I by nikt nie wszedł w niego butami… Nie można na chwilę go spuścić z oczu. Związek pomiędzy dwojgiem ludzi bywa również kruchy. Dokładnie tak jak zamek z piasku. Gdy odwrócisz głowę, zaleje go morska fala. Pozostanie tylko słona morska woda, albo słone łzy.”
POLECAM!!!
Aby odpocząć od kryminałów i thrillerów od czasu do czasu sięgam po literaturę obyczajową. Tym razem po raz pierwszy sięgnęłam po powieść Pani Magdaleny, skuszona przez wiele pozytywnych opinii. I nie zawiodłam się. Tematyka znana od dawna tj: miłość, chęć posiadania dziecka za wszelką cenę, przyjaźń, zdrada, pożądanie czy samotność. Książka napisana bardzo przystępnym językiem. Czyta się lekko, miło i przyjemnie mimo, że główna bohaterka nie zawsze ma miłe i przyjemne życie. Natomiast bardzo ucieszyło mnie zakończenie tej historii. Lubię pozytywne rozwiązania.
Jak zwykle ciekawa, kobieca ksiazka
"Tworzenie wzajemnych relacji to jak budowanie zamku z piasku. Nieustannie trzeba dbać, by nie runął ... I by nikt nie wszedłw niego butami ... Nie można na chwilę spuścić go z oczu. Związek między dwojgiem ludzi bywa kruchy. Dokładnie jak zamek z piasku. Gdy odwrócisz głowę, zaleje go morska fala. Pozostanie tylko słona morska woda albo łzy. "
Ten cytat mówi wszystko o bohaterach tej książki Weronice, Marku, Kubie
Pióro Magdaleny Witkiewicz skradło serca czytelniczek. Tę pisarkę charakteryzuje bowiem to, że lekko opowiada o trudach życia. Nie sposób od czasu do czasu nie sięgnąć po jej książkę.
Miłość przyszła nagle. Zupełnie niespodziewanie i bardzo wcześnie. Zapewne zastanawiali się wtedy, czy uczucie w tak młodym wieku ma szansę przetrwać, dojść do etapu małżeństwa i trwać aż do śmierci. Nie liczyło się nic oprócz patrzenia sobie w oczy, dotyku, pocałunków. Były wspólne wagary i podczas ich trwania okazało się, że to nie taka zwyczajna ucieczka z zajęć. To randka. To początek wspólnej drogi. Taki start mógł zakończyć się tylko w jeden sposób... ślubem. Kiedy do niego doszło, zgromadzeni goście uronili łezkę i życzyli, aby młodzi byli zawsze tak szczęśliwi. Weronika i Marek mieli serca pełne nie tylko miłości ale również marzeń, planów, były pomysły jak to osiągnąć. W myślach mieli ułożone całe wspólne życie. Przyszedł czas, kiedy uczucie, jakim się darzyli, było tak wielkie, że zapragnęli obdarzyć nim kogoś jeszcze. Oboje zgodnie stwierdzili, że to już ten właściwy czas. Dni jednak mijają a potomka brak. Wokół Weroniki kręcą się tylko kobiety w ciąży i młode mamy – oczywiście ona ma takie wrażenie. Mąż staje się dla niej tylko dawcą, dawne uczucia rozpryskują się jak mydlana bańka. Właśnie wtedy, kiedy nad ich małżeństwem zbierają się czarne chmury, pojawia się Kuba...
„Zamek z piasku” opowiada historię bardzo trudną. Temat bezpłodności zapełnia wiele stron książek różnych pisarek. Magdalena Witkiewicz swoim lekkim literackim warsztatem w sposób bardzo delikatny i subtelny kreuje świat głównych bohaterów. Powieść jest naprawdę bardzo dobra. Daje w pakiecie szereg emocji, szczególnie tych smutnych ale nie tylko. Treść tej książki zostaje z czytelnikiem na długi, długi czas. Na podstawie przeczytanych słów można wysnuć jeden wniosek, nie warto za wszelką cenę, cenę miłości małżonka, dążyć do spełnienia marzenia o macierzyństwie. Tylko, że jest to bardzo trudne, gdy wszystko woła o przytulenie maleńkiego ciałka, otoczenie go opieką... „Zamek z piasku” niesie również nadzieję... pokazuje, że zawsze ale to zawsze jest jakieś wyjście z danej sytuacji.
Dziecko- pragnienie niejednej pary, która chce powiększyć swoją rodzinę. Często się mówi, że o dziecko można postarać się szybciej, niż o nową suknię. Może to i prawda, ale na pewno nie w każdym przypadku. Zdarza się, że szczęśliwa nowina zostaje ogłoszona niemalże rok w rok. Kiedy indziej znowu określona para nie za bardzo chce mieć dziecko i dochodzi po prostu do klasycznej wpadki, a potem do bardzo dramatycznego zakończenia. W książkach i nie tylko czytamy jeszcze o historiach bardzo smutnych. Dana para wręcz marzy o synku lub córeczce, ale natura człowieka potrafi płatać nam figle i tym samym może utrudniać wydanie na świat nowej istotki. Magdalena Witkiewicz doskonale tę różnorodność pokazuje- fabuła powieści jest dobrze skonstruowana, dialogi nie są nudne i przewidywalne. Sama spodziewałam się zupełnie innego zakończenia, natomiast pisarka zaproponowała kompletnie nietuzinkowe podsumowanie. Czy dobrze zrobiła? O tym sami się przekonajcie.
Główna bohaterka ma na imię Weronika. Swego męża, Marka, zna niemal od zawsze. Ona i on uchodzą za nierozłączną parę. Wszędzie pojawiają się razem, potrafią komunikować się bez słów, wspierają się zarówno w dobrych, jak i złych chwilach życia. Weronika niezbyt dobrze kontaktuje się jedynie z rodzicami Marka- szanowani prawnicy pragnęli, by ich jedyny syn związał się z kimś po fachu i tym samym powiększał rodzinne imperium. Marek jednak posłuchał głosu serca i to Weronika jest dla niego całym światem. Wkrótce dochodzi do ślubu, a potem do pragnienia powiększenia rodziny. Jedna próba, druga, trzecia, a Weronika wciąż nie może kupić malutkich bucików dziecięcych i wręczyć ich wzruszonemu mężowi. Sytuacja robi się coraz bardziej napięta, a wzburzona kobieta nie potrafi już myśleć o niczym innym, jak tylko o dziecku. Zwykle my, czytelnicy, współczujemy głównie matkom, bo to podobno one najbardziej cierpią. Na szczęście Magdalena Witkiewicz postanowiła zrobić wyjątek i dobitnie pokazać, w jak smutnym położeniu znajdują się mężczyźni. Są oni traktowani instrumentalnie, a załamanym kobietom zaczynają być potrzebni TYLKO do zapłodnienia. Mają oni wykonać swoje zadanie i najlepiej usunąć się w cień. Jak zachowa się Marek, mąż Weroniki? Czy wytrzyma presję? Co powie swojej żonie, która przestała widzieć w nim przyjaciela, kochanka i po prostu współmałżonka? Warto się tego dowiedzieć i samemu wyrobić sobie opinię o poszczególnych bohaterach.
Bardzo ważną rolę w powieści odgrywają także przyjaciółki Weroniki. Pierwsza z nich, Ewa, to typowa Matka Polka. Ma ona dwójkę dzieci, z łatwością zachodzi w ciążę, co zaczyna bardzo mocno frustrować główną bohaterkę. Druga bratnia dusza to natomiast Dominika, totalna odwrotność obu kobiet. Dominika traktuje mężczyzn w sposób niezobowiązujący i mknie przez życie z nastawieniem typu: dzisiaj jesteś ty, jutro będzie ktoś inny. Czy tak równe od siebie kobiety pomogą Weronice i wesprą ją w cierpieniu? Zapraszam do lektury.
Co ważne, w trakcie swojego dramatu i scysji z mężem Weronika pozna niejakiego Jakuba Nowakowskiego. Sama przyznam, że ta relacja bardzo często doprowadzała mnie do szału i tym samym mam zupełnie inne zdanie o głównej bohaterce. Powinnam jej współczuć, duchowo wspierać i liczyć na jakiś cud, a tak naprawdę byłam na nią wściekła. Jej zachowanie przypominało mi troszeczkę postawę niezdecydowanej księżniczki. Kiedy jest dobrze- zostaje ona przy bliskiej osobie. Gdy nie- znika i rzuca się w ramiona niemal obcego faceta. Co do Kuby- raczej byśmy się nie polubili. Wolę konkretne, racjonalne rozmowy, a nie filozoficzne, aż nazbyt romantyczne wyznania. To, że o Weronice i Kubie mam niezbyt dobre zdanie, nie oznacza wcale, że ich postawy zostały źle przedstawione przez pisarkę. Wręcz przeciwnie- Magdalena Witkiewicz nie napisała czegoś przewidywalnego, nieskomplikowanego, tylko swoimi pomysłami namieszała mi w głowie. Dzięki fabule zawartej w książce jeszcze lepiej dociera do mnie, że skakanie z kwiatka na kwiatek nie rozwiązuje problemów. Żadnych.
Warto przeczytać tę powieść, to nie będzie stracony czas. Nigdy nie zmagałam się z problemem opisanym w książce, ale też nie jestem przeciwniczką In-vitro, adopcji czy innych metod dających szansę na powiększenie rodziny. Co do znanej, ale wciąż kontrowersyjnej tematyki aborcji- uważam, że istotne jest wyłącznie nasze sumienie i to my będziemy żyć z tym dramatem na duszy. Pamiętajmy też, że mężczyźni potrafią kochać, mają swoje marzenia, jak również cierpią i mogą się załamać. Wytrzymałość psychiczna ma zawsze swoją granicę.
Hurra, wakacje! Tym razem nic nie pokrzyżuje planów Lilki i Matewki. Wyjadą do Amalki do ukochanej ciotki Franki. W Amalce jest fantastycznie. Szkoda...
Wakacyjne przygody Lilki, czyli Mikołajka w spódnicy. Lilka, Wika i Matewka spędzają wakacje w Jastarni u ciotki Jadźki. A ciotka, jak to ciotka...