Gdy Jack Reed zobaczył w strugach deszczu starą posiadłość w gotyckim stylu, natychmiast zapragnął przerobić ją na idylliczny, ekskluzywny hotel. Nie wiedział o tym, że przed 60 laty miejsce to było szpitalem dla psychicznie chorych – morderców i gwałcicieli, a wśród nich dla Quintusa Millera, charyzmatycznego, przerażającego swym wyglądem psychopaty, który przewodził miejscowej społeczności. Któregoś dnia wszyscy pensjonariusze, 137 osób, znikli bez śladu. Okazuje się, że dzięki starożytnej magii ich obmierzłe dusze zostały zaklęte w pokrywających mury posiadłości płaskorzeźbach. Klątwę, która ich więzi można odczynić w jeden sposób – zamordować osiemset istnień ludzkich, wtedy ściany wypuszczą Quintusa Millera i jego orszak śmierci… Fala zbrodni, która przetoczyła się przez USA, sprawiła, że Quintus prawie osiągnął swój cel. Zginęło 799 osób. Pozostała ostatnia ofiara. Jack musi powstrzymać zaklętych, którzy, by się wyzwolić, chcą poświęcić życie jego syna.
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 2010-09-10
Kategoria: Horror
ISBN:
Liczba stron: 416
Tytuł oryginału: Walkers
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Garztecki Juliusz
Graham Masterton w horrorze ,,Zaklęci" dostarcza czytelnikom solidną dawkę grozy. Książka rozpoczyna się jak klasyczna opowieść o nawiedzonym domu - tajemnicza rezydencja z mroczną przeszłością, niewyjaśnione zniknięcia i bohater, który wpada w jej sidła. Atmosfera grozy jest dobrze budowana, a napięcie początkowo rośnie, jednak w pewnym momencie fabuła skręca w stronę przesady, wplatając wątki druidyczne i nadprzyrodzone w sposób, który nie każdemu przypadnie do gustu. Mi nie przypadł.
Jack Reed, główny bohater, podejmuje serię wątpliwych decyzji, a jego zachowanie momentami strasznie mnie frustrowało. Fabuła nabiera tempa, serwując kolejne krwawe sceny i groteskowe obrazy, które mogą przypaść do gustu fanom brutalnego horroru, ale jednocześnie odbierają historii nieco powagi. Choć książka trzyma w napięciu i potrafi wywołać dreszcz emocji, miejscami brakuje jej spójności i głębszego rozwinięcia postaci.
Dla miłośników krwawych, szybkich horrorów - to solidna rozrywka. Dla tych, którzy liczą na bardziej stonowaną, psychologiczną grozę, książka może być rozczarowaniem.
Klasyczny Masterton. I to ze wszystkimi zaletami i wadami swojego pisarstwa (aczkolwiek uważam że tych drugich jest znacznie mniej). Mimo że we wszystkich jego horrorach panuje właściwie ten sam jeden schemat, a Brytyjczyk bardzo rzadko stara się od niego uciec, to i tak za każdym razem udaje mu się przykuć moją uwagę. Tak jest i w tym przypadku. Powieść wciąga bez reszty, historia potrafi zaciekawić, czyta się ją jednym tchem, a pędząca akcja nie pozwala na nudę, do tego trzyma w napięciu, jest mroczna i brutalna ale i nie pozbawiona odrobiny humoru. Co prawda w finale autor jak zwykle trochę przeszarżował z nadmiernym tempem, ale już się do tego przyzwyczaiłam i mogę przymknąć na to oko.
Dochodzę do wniosku że Masterton jest niekwestionowanym mistrzem w dziedzinie literatury "pulpowej" i prostego, niewymagającego, wręcz bezpretensjonalnego ale za to jakże rozrywkowego horroru, dającego wiele przyjemności z czytania :)
Domek robotnika obok starej przędzalni wełny w Blarney w hrabstwie Cork pilnie strzeże sekretu sprzed lat. W 1921 roku zamieszkująca go rodzina: matka...
Tym razem czytelnik będzie miał sposobność odbyć podróż po czternastu różnych punktach globu...Na spowitych gęstą mgłą ulicach San Francisco...
Przeczytane:2017-06-18,