Nigdy nie wątp w to, że zasługujesz na życie.
Aneta ma wszystko, co tylko może sobie wymarzyć młoda kobieta - kochającego męża, wspaniałego synka, własny dom i rodziców zawsze chętnych do pomocy. Z radością oczekuje drugiego dziecka. Kiedy jednak rodzi się Emilka, wszystko idzie nie tak, ja powinno. Aneta, zamiast płakać ze szczęścia... wymiotuje, kiedy próbuje przytulić noworodka. Dziecko wydaje się jej obce, zimne i obrzydliwe. Kobieta nie czuje nic poza chłodem i odrazą, bólem głowy i całego ciała. Sytuację pogarsza fakt, że jej córeczka nie chce ssać piersi. Początkowa nadzieja, że wszystko ułoży się po wyjściu ze szpitala, szybko się ulatnia - w domu Anety zaczyna rządzić jej toksyczna i apodyktyczna matka. Powrotu do pełni sił nie ułatwia jej również rodzinna tajemnica sprzed lat. Wydaje się, że każdy dzień zbliża członków tej rodziny do nieuchronnej katastrofy. Czy miotająca się w sidłach depresji poporodowej Aneta przekroczy ostatnią granicę?
Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: 2021-09-10
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 316
Język oryginału: polski
"Wysłuchaj mnie" porusza bardzo ważny problem, z jakim zmaga się wiele kobiet po porodzie, a mianowicie depresja. Autorka pokazała, do czego może dojść, jeżeli nie wiemy jak i gdzie szukać pomocy, ani nie uzyskamy wsparcia od najbliższych, którzy niestety też jasnowidzami nie są i skoro widzą żonę/córkę uśmiechniętą i "ogarniającą", to znaczy, że nic złego się nie dzieje. Ot zwykłe zmęczenie młodej matki. Z tej książki bije właśnie brak rozmowy, bo tego najbardziej brakuje głównej bohaterce, by ją ktoś wysłuchał. Emocje głównej bohaterki naprawdę działają na czytelnika, bo powieść tymi emocjami jest przesiąknięta.
Problemem natomiast — dla mnie — jest samo wykonanie. Wolałabym, żeby autorka skupiła się na jednym temacie, właśnie tym, który podjęła i nie wrzucała do powieści kolejnego wątku, czyli traumy z przeszłości głównej bohaterki. Nie powiem, że sam w sobie pomysł był zły, bo może nie, jednak mieszanie depresji i tajemnicy rodzinnej, może nakierować czytelnika na wniosek, że depresja wzięła się właśnie z tych trudnych wydarzeń z dzieciństwa, a przecież to choroba, która dotyka również osób, które wiodły "normalne" i szczęśliwe życie. Dlatego mnie ten miks nie przekonuje. Dodatkowo powieść niestety ma sporo błędów korekcyjno-redaktorskich. Sami zdecydujcie czy po nią sięgniecie.
Depresja poporodowa – temat, który pozostaje przez społeczeństwo nierozumiany. Wydaje mi się, że ciągle traktowany jako tabu. Bo jak to możliwe, że ktoś oczekujący na dziecko nie cieszy się z niego. Jak to możliwe, że kobieta mająca szereg udogodnień – pralka, zmywarka, pampersy, leżaczki, zabawki – oraz wparcie bliskich pozawala sobie powiedzieć, że jest zmęczona i nie daje rady. Często cisną się na usta określenia: leniwa, rozkapryszona, jak śmie narzekać, skoro nie ma na co. Pewnie w niektórych przypadkach wystarczy zacisnąć zęby i przyzwyczaić się do nowej roli, ale kiedy w grę wkracza choroba „weź się w garść” to za mało.
Aneta ma wszystko zaplanowane. Realizuje swoje marzenia krok po kroku. Właśnie ma się spełnić kolejne z nich – lada moment ma urodzić się jej córeczka. Oczami wyobraźni widzi siebie karmiącą mała dziewczynkę i synka bawiącego się obok. Kiedy maleństwo przychodzi na świat wszystko się sypie. Aneta nie potrafi stwierdzić co się z nią dzieje, ale macierzyństwo jej nie cieszy, dziecko wydaje się jej wręcz obrzydliwe i boi się nim zajmować, a otocznie – mąż, synek, rodzice – drażnią. Kobieta odczuwa dotkliwy ból na samą myśl o córeczce. Jej jedynym pragnieniem jest zniknąć.
„Wysłuchaj mnie” Pauli Er to lekka powieść o trudnych sprawach. Lekka w sensie, że bardzo dobrze się ją czyta. Język, fabuła itp. nie są przekombinowane i przez książkę płynie się jak statek, który złapał wiatr w żagle. Nie umniejsza to – na szczęście – wagi tematu. Powiem więcej, czyni go ludzkim. Autorka jasno pokazuje, że nie jest to jakaś wydumana fanaberia, a coś co może przytrafić się każdemu. Paula Er skupia się na odczuciach bohaterki: apatii, strachu, niechęci wobec noworodka, bólu fizycznym i psychicznym; oraz reakcjach bliskich: (w zależności od osoby) chęci pomocy przy dzieciach, negowaniu jej złego staniu, nieśmiałych sugestiach, że potrzebuje pomocy
Na fabułę składają się dwie historie. Wspomnianej już Anety i jej depresji – i to jest wątek przewodni – oraz rodzinnej tajemnicy, która wypływa po latach. Maja różny charakter, ale wspólny mianownik. Początkowo bardzo podobało mi się ożywienie akcji poprzez sekret z przeszłości. W pewnym momencie czytanie o kolejnych niepokojach przetykanych okresami „brania się w garść” głównej bohaterki może stać się dla odbiorcy nużące. Wtedy przychodzi odmiana. Śledząc relacje członków rodziny staramy się odgadnąć co takiego zaszło. Nie ukrywam, że było to wciągające, ale kiedy już skończyłam czytać „Wysłuchaj mnie” zaczęłam się zastanawiać, czy taki zabieg wpłynął korzystnie na „misję” książki, czyli ukazanie depresji poporodowej. Czy nie lepiej byłoby pokazać proces walki z chorobą? Często w ludziach jest przekonanie, że udanie się do psychiatry to wstyd. Jest to mit, który należy obalać i wszelkimi sposobami zachęcać do skorzystania z pomocy specjalisty. I tu można było podjąć taką – znacznie śmielszą próbę niż zdecydowała się autorka – przy pomocy bohaterki książki.
Powieść „Wysłuchaj mnie” oraz to co robi Paula Er na blogu „Wkurzona żona” oceniam pozytywnie. Kiedy feministki krzyczą o równouprawnieni, czasami to my same dyskryminujemy siebie nawzajem bardziej mężczyźni. Ja mogę pochwalić się cudownymi przyjaciółkami, ale wiem, że nie zawsze tak bywa, a budowane latami więzi mogą runąć, jak domek z kart. Dlatego wspierajmy się, dziewczyny. Wtedy będziemy silne.
„Chcę zniknąć. Po prostu rozpłynąć się w powietrzu i nic już więcej nie czuć”.
Miało być pięknie. Druga, upragniona ciąża wydawała się przebiegać idealnie. Do terminu porodu zostały jeszcze ponad trzy tygodnie. Co prawda torba do szpitala jeszcze nie spakowana, ale przecież masz jeszcze czas. Wpadasz w wir porządków i wijesz wasze wspólne gniazdko. Jednak tej nocy dziwnie się czujesz. Odchodzą ci wody. Nie jesteś na to kompletnie przygotowana. Jedyne, co odczuwasz to lęk i ogromny strach, że to nie tak miało być. Twoja córka miała zupełnie inne plany niż twoje. Przyszła na świat wcześniej. A ty nie czujesz do niej kompletnie nic. Wypełnia cię pustka i jesteś przerażona tym, że nie potrafisz być dobrą mamą dla swojego dziecka. Po powrocie ze szpitala wcale nie czujesz się lepiej. Nie masz siły podnieść się z łóżka, nadal nie potrafisz wykrzesać z siebie nawet minimum energii i najmniejszych przejawów jakichkolwiek uczuć. Wszystko i wszyscy cię denerwują. Cieszysz się jednak, że masz wokół osoby, które chętnie cię wyręczają w opiece nad dziećmi i w zajmowaniu się domem. Nie szczędzą oczywiście przy tym raniących komentarzy, żebyś wzięła się w garść, bo jesteś zwyczajnie leniwa. A ty powoli zaczynasz tak myśleć, że wystarczy wziąć się w garść. To jednak nie pomaga bowiem zaczynasz wykonywać wszystko automatycznie. Nie poprawia całej sytuacji również fakt, że dowiedziałaś się właśnie o skrywanej przez lata rodzinnej tajemnicy. Trauma, której doświadczyłaś w dzieciństwie przecież może rzutować na twoje dorosłe życie. Nie wytrzymujesz już jednak. Chcesz zniknąć. Dać odpocząć swoim bliskim, żeby nie musieli się więcej o ciebie martwić. Przecież fantastycznie sobie radzą – bez ciebie. Stoisz w łazience z garścią tabletek. Czy znajdziesz w sobie tyle siły, by jednak dalej żyć?
Brzmi jak życie. Prawda? Książka „Wysłuchaj mnie” to historia Anety, której ostatnie miesiące właśnie wyglądały tak, jak napisałam powyżej. Główna bohaterka zmagała się z depresją poporodową. Autorka nie tylko ukazała życie, które mogłoby spotkać mnie czy ciebie, ale również przez całą fabułę przekazała siłę tym kobietom, które każdego dnia wypominają sobie, że są złymi matkami. A jak wiemy, depresja to choroba, którą należy leczyć. Często jednak, zanim taka osoba otrzyma odpowiednie wsparcie jest już za późno na ratunek.
Zamknij oczy. Pomyśl. Zastanów się ile razy myślałaś o sobie źle. Jak często twierdziłaś, że nie jesteś wystarczająca, że za mało się starasz, że powinnaś dać z siebie więcej? Ile razy słyszałaś też od innych, że wymyślasz, że masz pobiegać, że masz za dużo wolnego czasu i przez to myślisz o głupotach? Łatwo oceniać, łatwo doradzać, trudniej zrozumieć.
Ogromny szacunek dla Pauli, że podjęła się tego trudnego zadania i stworzyła powieść ponadczasową. Zdaję sobie sprawę, że nie trafi ona w gusta każdego, ale dla wielu będzie z pewnością bardzo wartościową pozycją. Napisana jest ona bardzo prostym językiem zrozumiałym dla każdego. Mamy wrażenie jakbyśmy czytali pamiętnik głównej bohaterki. Osobiście bardzo mnie ona poruszyła i pozwoliła zrozumieć, że skorzystanie z pomocy specjalisty to wcale nie wstyd a walka o siebie i lepsze życie.
Naprawdę gorąco wam polecam. A sama z pewnością sięgnę po pozostałe książki autorki, gdyż jestem ich bardzo ciekawa.
(współpraca z wydawnictwem Novae Res)
Wysłuchaj mnie" to książka trudna, pełno uczuć, emocji. Autorka w świetny sposób opisywała uczucia i emocje bohaterki - jestem pełna podziwiu!
👉Aneta ma cudowną rodzinę, wspaniałego męża, syna, dom i świetną pracę. Wraz z mężem stara się o drugie dziecko i udaje się! Aneta zachodzi w ciąże. Z radością oczekuje narodzin dziecka. Do porodu dochodzi wcześniej, niż było zaplanowane i wtedy Aneta zmienia się nie do poznania... Nie czuje radości przy dziecku, nie może na nią patrzeć, nic nie jest tak jak przy pierwszym dziecku. Aneta zaczyna cierpieć na depresję poporodową.... Do czego doprowadzi depresje? Co Aneta zrobi?
👉Książka porusza bardzo ważny temat jakim jest depresja poporodowa. Może dotyczyć to najbardziej szczęśliwej kobiety, która urodziła dziecko po 10 latach starań. Może to dotyczyć kobiety, która wcale dziecka nie chciała. Depresja poporodowa może zaatakować każdą kobietą niezależnie od statusu materialnego. Niezwykle szczera, prawdziwa książka. Ciężko mi było ją czytać, bo doskonale pamiętam okres połogu, emocje i uczucia, które mi towarzyszyły. Ból fizyczny... Ciężkie momenty. Bez wsparcia odpowiednich osób, okres połogu jest bardzo dużą huśtawką emocjonalną. Bardzo dobra książka!
❗Ocena: 10/10
Aneta, która oczekuje narodzin drugiego dziecka z pozoru ma wszystko - kochającego męża, cudownego synka, własny dom oraz zawsze chętnych do pomocy rodziców którzy mieszkają obok. Lecz gdy na świat przychodzi Emilka wszystko jest nie tak jak powinna. Nawet Aneta czuje że coś jest nie tak. Zamiast radości czuje zobojętnienie, ogromne zmęczenie oraz ból całego ciała. Niestety nadzieja, że wszystko ułoży się jak tylko wróci do domu okazuje się płonna. Wydaje się, że nikt nie dostrzega jej problemu, a przytłaczająca opieka jej matki wpędza ją w coraz głębszą rozpacz. Powrotu do zdrowia nie ułatwia również rodzinna tajemnica sprzed lat.
,,Wysłuchaj mnie" to niezwykle sugestywna historia kobiety pogrążonej w depresji poporodowej. Na kartach książki niejednokrotnie widzimy lekceważący stosunek otoczenia do Anety.
,,Nie mów, że masz depresję. Co Ty możesz o tym wiedzieć? Ciesz się życiem, rodziną. Obyś nigdy się nie dowiedziała, jak wygląda prawdziwa choroba."
Bagatelizowanie problemu, krytyka, wytykanie błędów i brak wsparcia powoduje, że sam chory często nie widzi problemu. Aneta również zaczyna się zastanowić czy najbliżsi nie mają racji. Może się nad sobą użala? Może to tylko ogólne zmęczenie i smutek, który minie? Trzeba przyznać, iż autorka w niezwykle obrazowy sposób pokazała co może się dziać gdy człowieka dopadają stany depresyjne. Uświadamia jak niszczy uwalniając jedynie negatywne myśli i emocje. Pokazuje również jak bohaterka uczy się maskować swoje prawdziwe myśli czy emocje pochłaniając niezliczone leki bez recepty. Ale w depresji nie leki są najważniejsze, a terapia i wsparcie. Przekaz jest dodatkowo wzmocniony poprzez narrację pierwszoosobową, co jeszcze bardziej pozwala nam wniknąć w umysł bohaterki.
,,Wysłuchaj mnie" to niezwykle dojrzała, trudna i angażująca lektura po którą zdecydowanie warto sięgnąć. Daje do myślenia i zostaje w pamięci. Ale pokazuje również że wiele kobiet jest pozostawionych samym sobie. Bardzo dobrze, że powstają takie książki, gdyż są niezwykle potrzebne.
Brutalny i głęboki opis cierpienia kobiety i całkowitego niezrozumienia przez najbliższych członków rodziny. Ileż razy chciałam wstrząsnąć mężem i matką głównej bohaterki. Jak można być aż tak ślepym? Jak można niczego nie zauważyć i powtarzać głupie teksty- weź się w garść? Smutne, że to nie jest tylko fikcja literacka, ale takie historie dzieją się obok nas. Dobra książka, warto przeczytać.
Książka swoją premierę miała 10 września 2021 roku i nie jest to przypadkowa data. W tym dniu obchodzimy Światowy Dzień Zapobiegania Samobójstwom. Właśnie z tym niesamowicie trudnym tematem postanowiła się zmierzyć w swej najnowszej powieści Paula Er.
Depresja. Choroba, która zabiera człowiekowi radość życia cząstka po cząstce. Cicha niewidzialna, ignorowana...
Historia Anety doskonale uświadamia czytelnikowi, jakim piekłem jest depresja, i że może ona zaatakować w różnych momentach naszego życia. Dziewczyna nie radzi sobie z otaczającą ją rzeczywistością, boi się jednak poprosić pomoc, szuka wymówek i nie przyjmuje do wiadomości, że zaczyna być zagrożeniem nie tylko dla siebie...
Autorka pokazuje, jak ciężkie jest codzienne funkcjonowanie, szczególnie w momencie gdy choroba atakuje z podwójną mocną. Doskonale opisuje emocje i uczucia towarzyszące choremu, pokazuje wpływ choroby na otoczenie i ludzi nam bliskich. Udowadnia, jak bardzo destrukcyjna jest walka z własnym "JA", któremu wydaje się, że irracjonalne zachowanie będzie właściwsze, niż zmierzenie się z problemem.
Wplatając w fabułę pewną tajemnicę z przeszłości, pani Paula udowadnia, jak bardzo można czuć się samotnym, nawet gdy obok mamy najbliższych. Co może się zadziać gdy oddalamy się od nich, nie rozmawiając z nimi, obarczając winą za swoje nieszczęście. Otaczając się przeszłością, ciągle obwiniając się o tragedie, które wydarzyły się lata temu, nikomu nie pomagamy, a już na pewno nie sobie. Narastające frustracje, wzajemne oskarżenia potrafią zniszczyć wszystko, co najpiękniejsze, niestety później jest coraz trudniej odbudować to co utraciliśmy...
Jest to moje kolejne spotkanie z twórczością Pauli Er i ponownie moje serce wypełnione jest ogromem emocji. W moim odczuciu pomysł na fabułę genialny, poprowadzony po mistrzowsku.
Akcja, choć wprowadza czytelnika w przygnębiający nastrój, płynie dość szybko- zapewnia całą gamę emocji. Niejednokrotnie wzruszenie odbierało mi zdolność czytania, a łzy nie umiały długo wyschnąć.
Cała historia poprowadzona z perspektywy Anety pozwala poczuć tę bohaterkę "całym sobą". Postawić się w jej sytuacji, zrozumieć emocje i motywy, które nią kierowały.
Zakończenie wstrząsnęło mną do głębi... na szczęście ostatni rozdział wyjaśnia, jak potoczyły się dalsze losy bohaterów.
Jak wiecie z poprzednich recenzji, uwielbiam styl autorki i z wielką niecierpliwością oczekiwałam tej powieści. Warto było!
Czy polecam?
Zdecydowanie tak. Powieść porusza niezwykle ważny, ale i trudny temat choroby, której na pierwszy rzut oka nie widać.
Pamiętajcie! Depresja jest chorobą, a nie fanaberią lub stanem chwilowo obniżonego nastroju. Bliską osobę, która na nią choruje, należy traktować z troską i powagą. Gdy zauważymy u bliskiej osoby objawy depresji - zacznijmy działać.
Najlepszym rozwiązaniem jest wizyta u lekarza specjalisty. Należy nakłonić chorego, by skontaktował się z psychiatrą i podjął również terapię. Depresję trzeba leczyć i należy o tym przekonać chorego...
POLECAM...
Moje drogie panie, czy pamiętacie moment, kiedy dowiedziałyście się, że nosicie pod sercem nowe życie? Dla większości z nas wieść o dziecku to wielkie szczęście i radość. Od pierwszych chwil dajemy się ponieść marzeniom o tym, jak wspaniale będzie trzymać nasze słodkie maleństwo w ramionach, czuć dotyk jego maleńkiego ciałka oraz cudowny zapach jego skóry. Przyszłe mamy kompletują wyprawkę i wyobrażają sobie, jak pięknie ich dzieciątko będzie wyglądało w tych słodkich, maleńkich ubrankach, które dla niego kupują. Musicie przyznać, że kiedy tak teraz czytacie moje słowa, macierzyństwo jawi się w nich jako coś najwspanialszego, czego może doświadczyć kobieta. I tak bez wątpienia jest, ale niestety dla coraz większej liczby kobiet cieniem na ten wyjątkowy okres w ich życiu kładzie się depresja poporodowa. Matki nią dotknięte przeżywają bardzo ciężkie chwile, nie mogąc poczuć ciepłych uczuć i emocji do swojego nowo narodzonego dziecka. Mało tego nie mają siły, aby zająć się dzieckiem, a kiedy nawet próbują się nim opiekować, ogarnia je lęk, przed zrobieniem mu krzywdy. Wszystko to wiąże się z poczuciem bycia złą matką i ogromnymi wyrzutami sumienia, co w konsekwencji prowadzić może nawet do samobójstwa. Tak musimy zdawać sobie z tego, że depresja zabija.
Zazwyczaj, kiedy widzimy matkę z dzieckiem, najczęściej zachwycamy się samym dzieckiem, pytamy, jak maluch rośnie, jak się rozwija. Natomiast niestety bardzo rzadko pytamy o samopoczucie mamy i to, jak ona sobie radzi. Tymczasem, jak się za chwilę się przekonacie, często ich macierzyństwo naznaczone jest grą pozorów, sztucznych uśmiechów i do perfekcji wyćwiczonych ról matki, która doskonale odnajduje się w zaistniałej sytuacji. Prawda skrywa bowiem samotną, wystraszoną kobietę, która pozostawiona samej sobie chce zniknąć z tego świata, będąc przekonaną, że jej dziecku będzie bez niej lepiej. A nawet jeśli zauważamy, że z mamą dzieje się coś niepokojącego, to najczęściej padają wówczas najgorsze słowa, jakie możemy w takiej chwili powiedzieć: ,,Ogarnij się, musisz wziąć się w garść". Możecie być pewni, że słowa te na pewno żadnej kobiecie nie pomogą, a wywołają jedynie jeszcze większe poczucie winy.
Bardzo ważne jest, aby podnosić świadomość społeczną odnośnie do tego, czym jest depresja i z jak poważnymi konsekwencjami zagrażającymi nie tylko zdrowiu, ale i życiu kobiety się wiąże w przypadku, kiedy zmagająca się z nią kobieta nie otrzyma niezbędnego jej wsparcia i fachowej pomocy. Warto także dołożyć wszelkich starań, aby kobiety wiedziały, że nie są ze swoją chorobą same. Jest wiele miejsc i specjalistów, którzy pomogą nam kobietom przejść przez ten trudny etap w naszym życiu i na nowo odnaleźć jego radość, będąc tak wspaniałymi mamami, którymi przecież bez względu na okoliczności pragniemy być.
Bez wątpienia jednym z narzędzi, które na szeroką skalę trafia w ręce kobiet i ma na nie bardzo uświadamiający i motywujący wpływ w walce o siebie, jest książka. Dlatego też cieszę się ogromnie, że coraz większe grono autorów decyduje się podjąć temat depresji poporodowej w swoich książkach. A ja właśnie dziś, przychodzę do was z recenzją jednej z nich. Mianowicie opowiem Wam o powieści Pauli Er ,,Wysłuchaj mnie".
Na jej kartach poznajemy Anetę. Szczęśliwą matkę i żonę, która właśnie przygotowuje się do przyjścia na świat drugiego dziecka. Wspólnie z mężem Bartkiem i synkiem Mikołajem przeprowadza się do miasta rodzinnego, gdzie mieszkając blisko swoich rodziców, będzie mogła liczyć na jej pomoc. Mając w pamięci piękne chwile, które przeżywała po narodzinach Mikołaja, cieszy się na myśl o tym, że będzie mogła doświadczyć ich ponownie. Dzień narodzin córeczki oraz wszystko to, co dzieje się później odbiega zupełnie od jej wyobrażeń. Córka wcale nie jest słodka i pachnąca, a wręcz przeciwnie jest dla niej obca, zimna i oślizgła. Kiedy bierze ją na ręce, czuje strach i wymiotuje. Najchętniej całe dnie spędziłaby w łóżku, nie chcąc słuchać płaczu dziecka. Apodyktyczna matka, owszem chce pomóc przy wnuczętach, ale na swoich warunkach. Nie bierze pod uwagę tego, co czuje i czego chce jej córka. Nasza bohaterka czuje, się coraz gorzej, ale aby nie pokazać tego po sobie, popada w stan zobojętnienia i wykonuje wszelkie czynności mechanicznie. Bliscy kobiety widzą, że coś się z Anetą dzieje, ale jedyne, co robią, to dają swoje ,,złote rady", o których wspomniałam na początku recenzji. Słyszy również, że jest niewdzięczna, spędzając tyle czasu w łóżku, podczas gdy matka zajmuje się jej dzieckiem. Aneta nie mogąc liczyć na zrozumienie ze strony najbliższych, w samotności walczy ze swoimi demonami. Własne problemy, to jednak nie wszystko, co niepokoi Anetę. Z biegiem czasu docierają do niej strzępki rozmów, z których wynika, że jej rodzina ma przed nią tajemnicę. Oczywiście, jaka jest to tajemnica, musicie dowiedzieć się sami, czytając książkę.
Zdradzę tylko, że odkrywając ją, poznacie poruszającą, ale i tragiczną historię, która mocno chwyci za serce, ale też wstrząśnie i da do myślenia. Sięgnijcie koniecznie po książkę i przekonajcie się, czy historia zatoczy koło i tak jak dawniej, tak i teraz nad rodziną Anety wisi tragedia.
,,Wysłuchaj mnie" to bardzo życiowa i autentyczna historia, którą powinien przeczytać każdy. Nawet jeśli was ani nikogo wam bliskiego problem depresji poporodowej nie dotyczy, to mocno wierzę w to, że po lekturze tej książki, będziecie bardziej uważni i wyczuleni spotykając matkę z dzieckiem. Będziecie wiedzieli jak się zachować, a przede wszystkim, jak pomóc. Tytuł książki jest jak najbardziej adekwatny do historii, którą skrywają jej karty, gdyż często, kobiety cierpiące na depresję poporodową, a nawet pójdźmy o krok dalej, każdy, kto cierpi na depresję, najbardziej potrzebują właśnie tego, aby zostać wysłuchanym. Jedna rozmowa i pytanie ,,Jak sobie radzisz? Nie jesteś sama, moja codzienność również nie jest kolorowa", może uratować komuś życie. To, co warto podkreślić to fakt, że mężczyźni również padają ofiarami tej podstępnej choroby, o czym również przeczytacie w powieści.
Chyba nikt z was nie ma wątpliwości, że warto spędzić z tą książką czas. Możecie być pewni, że będzie to czas bardzo wartościowy i mocno przemawiający do świadomości czytelnika. Ja będę polecała i promowała ją, jak najbardziej się da i was również o to proszę, ponieważ jestem przekonana, że kiedy trafi ona w ręce osoby utożsamiającej się z przeżyciami jej głównej bohaterki, stanie się światełkiem nadziei rozpraszającym mrok, który spowija jej życie. Na zakończenie chcę serdecznie podziękować autorce za to, że zdecydowała się napisać tę książkę. Pani Paulo, jeśli pomoże ona choć jednej osobie, a wiem, że tak będzie, to było warto. Ja przeczytałam ją z ogromnym zaangażowaniem i całą gamą emocji, które ciągle są we mnie żywe. Było wzruszenie, łzy, współczucie, smutek, ale także złość, na wiele zachowań rodziny bohaterki książki, ale również nadzieja. Jak widzicie, samo życie. Ja na pewno jeszcze długo nieprzestane o tej powieści myśleć.
https://kocieczytanie.blogspot.com/2021/11/wysuchaj-mnie-paula-er-depresja-zabija.html
Niesamowita książka. Nie potrafię zliczyć ile razy się nad nią wzruszałam. Nie przypuszczałam, że jakakolwiek pozycja może trafić tak od razu do mojego serca. Tak strasznie współczułam bohaterce, kiedy nie dawała już rady. Niby można się dziwić, lecz wiele kobiet zaraz po urodzeniu się dziecka popada w depresję. Wszystko przez brak pomocy z jakiejkolwiek strony, setki nieprzespanych nocy, ciągły płacz dziecka i wyczerpanie, które sięga zenitu.
Książka zaczyna się wstrząsem, kiedy kobieta staje w łazience i łyka garść tabletek. Z oddali dochodzi mocny płacz jej malutkiego dziecka, a ona nie ma już siły na nic. Pragnie raz na zawsze przestać czuć cokolwiek, byleby tylko osiągnąć spokój. Następnie wchodzimy w czas, kiedy ona jeszcze była w ciąży. Do porodu pozostał jej niecały miesiąc i wciąż podkreśla jak bardzo nie potrafi się doczekać porodu. Głaszcze brzuszek, czule poklepuje, byleby tylko mała czuła, że jej mamusia ją kocha. Szykuje dla niej ubranka i wyobraża sobie te najpiękniejsze chwile, kiedy będzie mogła wziąć ją w ramiona i przytulić do serduszka. Kocha ją ponad wszytko, aż serce się kraje, kiedy to czytamy. Następnie dzieje się coś dziwnego. Kobiecie nagle odchodzą wody i zaczyna się poród. Jest przestraszona i zła, bo niczego nie zdążyła przygotować. W końcu miała przyjść na świat za trzy tygodnie. Co ma teraz począć? Im bardziej mała prze do wyjścia, tym mocniej jej przyszła matka jest zrozpaczona i przestraszona. Z tego wszystkiego przepełnia ją tylko strach i złość. Wcześniejsza miłość i uwielbienie spłynęły wraz z wodami i nigdzie ich nie widać. Czy to możliwe, by tak nagle wyparowała? Następnie pojawiają się osoby, które chcą jej pomóc i ona przyjmuje tą pomoc z wyciągniętymi dłońmi. W odwecie słyszy, że do niczego się nie nadaje, że stała się leniwa i nic ją nie obchodzi. Potem jest już gorzej i gorzej...
Płacz podczas czytania jest nieunikniony. To tak prawdziwa książka, aż ciężko się o niej wypowiadać. Polecam tym, którym się wydaje, że depresja jest tylko wymysłem osób leniwych.
O wiele łatwiej jest sprawować kontrolę nad drugim człowiekiem niż nad własnym życiem. Wie o tym Marek, przykładny ojciec rodziny, prezes poważnej firmy...
Nie wahaj się żyć tak, jak gra melodia twojej duszy. Maria to zbliżająca się do czterdziestki kobieta sukcesu, która wraz z mężem prowadzi modny...