Bieszczadzka sekta, energiczna komisarz, wielka miłość i Wrocław, który nie jest już bezpiecznym miejscem. Gdy komisarz Ewa Barska zostaje wezwana na miejsce znalezienia okaleczonych zwłok młodej dziewczyny, nie wie jeszcze, że to dopiero preludium szaleństwa, które ogarnie cały Wrocław. Kolejne ofiary pojawiają się w zastraszającym tempie, a trop prowadzi na Wydział Historii Uniwersytetu Wrocławskiego.
Kiedy na drodze energicznej policjantki stanie wybitny historyk, doktor Mateusz Herz, to także będzie początek jej własnej historii, gdzie uczucia odegrają kolosalną rolę. Jednak w tej opowieści nic nie jest jasne i oczywiste.
„W szponach szaleństwa” to pełen dramatyzmu thriller o mrocznych zakamarkach ludzkiej duszy, o ludziach, którzy decydują o losie innych ludzi, a także o tym, że miłość często okazuje się zbyt słaba, aby pokonać zło.
Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: 2017-10-25
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 292
Tytuł oryginału: W szponach szaleństwa
Język oryginału: polski
Po książki Agnieszki Lingas-Łoniewskiej zawsze mogę sięgać w ciemno, a i tak jestem pewna, że będę zadowolona. Tym razem autorka napisała thriller, który dostarcza czytelnikowi mnóstwo napięcia i ogrom emocji.
Główna bohaterka komisarz Ewa Barska pracuje w wydziale zabójstw. To kobieta, która twardo stąpa po ziemi, i umie trzymać emocje na wodzy. Próbuje rozwikłać, kto stoi za morderstwem młodej dziewczyny, kiedy to w międzyczasie pojawiają się kolejne zwłoki innych dziewczyn. Wszystko wskazuje na to, że ma to związek z wydarzeniami sprzed 20 lat. Czy Ewie i reszcie załogi uda się wytropić zabójcę, nim dojdzie do kolejnego nieszczęścia?
Na drodze naszej komisarz pojawi się doktor Mateusz Herz, który jest ciekawą postacią. Raz jest milutki i łagodny jak baranek, a drugim razem okazuje się zadziorny i nieobliczalny. Między tą dwójką zrodzi się uczucie, ale czy będzie mu dane przetrwać?
Nie bez powodu nasza autorka jest nazywana dilerką emocji, co udowadnia w każdej kolejnej napisanej powieści. Emocji tutaj nie brak, czujemy narastające napięcie i ogromną determinację, by wspólnie z naszymi bohaterami dowiedzieć się, kto stoi za tymi makabrycznymi mordami. Momentami ciarki przechodziły mi po ciele, zwłaszcza w momentach, w których dowiadywaliśmy się jak wyglądały zwłoki i czego były pozbawione.
Na świecie istnieją różne sekty, które żyją według określonych przez nie reguły. Nie zawsze są to reguły, z którymi inni, normalni ludzie, by się zgadzali. No, bo jak można się zgadać na mordowanie niewinnych ludzi w imię oddania ofiary jakiemuś guru? Jak widać, są na świecie ludzie, którzy decydują o losie innych ludzi wbrew im samym. Czy ktokolwiek z nas chciałby, aby o jego losie decydował ktoś inny niż on sam? Zdecydowanie nie. A jednak czasem na niektóre rzeczy nie mamy wpływu, o czym uświadamia nas Agnieszka w swojej powieści.
"- Dlaczego ona? - Nie chciałem czuć tej chorej ekscytacji, ale nie mogłem nic na to poradzić. To było silniejsze od resztek człowieczeństwa, które gdzieś na pewno we mnie tkwiły. Ale to, czego byłem uczony już od najmłodszych lat życia, siedziało w mojej duszy, niszcząc wszelkie zarodki wątpliwości, które przecież ciągle się we mnie budziły. A ostatnio... to nawet zaczynało przybierać na sile, co już całkiem mnie przerażało."
Doskonała kreacja bohaterów, dogłębne wnikanie w ich psychikę. Śledzimy losy Ewy i reszty policjantów, a jednocześnie mamy wgląd w życie tych, którzy dokonują zbrodni w czasie teraźniejszym oraz poznajemy po trochu ich przeszłość, co daje nam doskonały obraz całości. Nie brak tutaj zwrotów akcji, intryg, zagadek i wątku miłosnego wplecionego w thriller. Nie będzie to miłość łatwa, w której wszystko będzie dobrze się układać, ale taka w której nic nie będzie jasne i przewidywalne.
Zastanawialiście się kiedykolwiek co robi, czym kieruje się osoba z rozdwojoną jaźnią? Jeśli nie, to przeczytajcie tę książkę, a trochę się o tym dowiecie.
W szponach szaleństwa to kolejna dobra książka autorki, która przedstawia losy bieszczadzkiej sekty. Mroczna, trzymająca w napięciu i pokazująca co dzieje się z ludźmi, którzy od młodości mieli wpajane ustalone zasady postępowania, według których żyją po dzień dzisiejszy. Uwaga! Możliwy dreszczyk emocji. Polecam.
Pod mostem znaleziono zwłoki młodej kobiety. Na miejsce zdarzenia przybywają komisarz Ewa Barska i nadkomisarz Szymon Drakoński. W swej karierze zawodowej doświadczyli już naprawdę wiele, ale to, co zobaczyli po przyjeździe, przechodzi ich wyobrażenia. Jednak nie to jest najgorsze, bo straszne jest to, że to dopiero początek…
Czytelnicy mojego bloga wiedzą, że po książki Agnieszki Lingas-Łoniewskiej sięgam w ciemno. Nie muszę nawet zapoznawać się z opisem, bo doskonale zdaję sobie sprawę, że trafi w mój gust, przyniesie wiele emocji i będzie to kolejna dobra lektura, która umili mi czas.
Uważam, że w najnowszej powieści zauważalne jest, jak umiejętności autorki ewoluowały – dlatego, że w takim wydaniu książek Agnieszki Lingas-Łoniewskiej jeszcze nie znaliśmy. Jednakże jest to zmiana na lepsze i tym samym autorka sama sobie podnosi poprzeczkę, bo czytelnicy będą liczyć na jeszcze więcej.
Mimo iż jest mocno, mrocznie i wstrząsająco, a groza i śmierć wypływa z kart tej powieści, to trudno jest ją odłożyć na bok, póki nie przeczyta się jej do samego końca. Myślę, że wielu osobom, podobnie jak mnie, spodoba się połączenie thrillera z kryminałem i literaturą obyczajową. Dodatkowym atutem jest nieprzewidywalność historii, choć znajdą się elementy, które opierają się na sztampowych schematach. Niemniej jednak do końca nie zgadniecie, kim jest morderca, bo cała intryga została uknuta szczegółowo, bardzo sprawnie i muszę przyznać, że oryginalnie. Autorka zastosowała nie tylko dwutorową narrację, ale też splotła ze sobą wydarzenia, które dzieją się obecnie oraz te, które miały miejsce w przeszłości, przez co sprawnie utrudniła czytelnikowi odgadnięcie, kim jest sprawca.
Poza tym autorka bardzo dobrze zobrazowała nie tylko motyw sekty, ale też wewnętrzne przemyślenia psychopaty zdolnego do najgorszych czynów. Każdy rozdział zakończony jest krótkim rozważaniem mordercy lub jego brata, jednakowoż nie znamy ich tożsamości, dostrzegamy natomiast, co siedzi w ich głowach. O czym myśli morderca, jak planuje i przystępuje do wykonania kolejnego morderstwo.
W moim odczuciu książka stanowi bardzo udany thriller z dobrze wkomponowanym wątkiem miłosnym. Pisarka przedstawiła wiele brutalnych opisów, niezwykle przemyślaną intrygę oraz zaskakujące zwroty akcji, a do tego interesujące portrety psychologiczne bohaterów. Jeśli szukacie udanej powieści z dreszczykiem, to koniecznie sięgnijcie po W szponach szaleństwa. Polecam.
To prawda, że nie przeczytałam jeszcze wszystkich książek Agnieszki Lingas-Łoniewskiej... ale starsze zamierzam uzupełniać a z aktualnie wydawanymi jestem na bieżąco. Dlatego nie dziwi fakt, iż musiałam sięgnąć po "W szponach szaleństwa", który to thriller kusi już samą mroczną okładką. Co tym razem zaserwowała 'dilerka emocji'?
Komisarz Ewa Barska od dwunastu lat pracuje w Komendzie Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu. Jest kobietą energiczną, porywczą, ale jednocześnie konkretną i obowiązkową. Koledzy z pracy określają ją 'babą z jajami', gdyż potrafi stawić czoło trudnym sytuacjom czy makabrycznym widokom. Ale kiedy w okolicy mostu Uniwersyteckiego zostają odnalezione zwłoki studentki, nawet twardzielka Barska nie przypuszcza jak bardzo zmieni się jej życie... Bowiem to nie jest zwykłe morderstwo... I nie jedyne...
Przed kilkuosobową sekcją Ewy stoi trudne zadanie - odnaleźć trop prowadzący do psychopatycznego mordercy, bo po tym jak okalecza ofiary nie można nazwać go inaczej. Zwłaszcza, że giną kolejne spokojne i ambitne studentki Wydziału Historycznego Uniwersytetu Wrocławskiego. Dlaczego akurat one? Co je łączy? Jaki klucz zastosują policjanci, by dotrzeć do prawdy?
Na pierwszy plan książki autorka wysunęła Ewę Barską, dzielną i piękną trzydziestodwuletnią policjantkę z warkoczem, która przyciąga do siebie mężczyzn, choć nie za bardzo chce się z nimi wiązać na stałe. Jej związek z doktorem Tomaszem zawisł w próżni a teraz jej ciało i umysł wariują, kiedy w pobliżu pojawia się uczelniany wykładowca - Mateusz Herz. Coś niewątpliwie wisi w powietrzu... Czy to coś poważnego?
Bardzo szybko w tekście "poznajemy" prawdopodobnych winnych - mamy szansę podsłuchać ich myśli i rozmowy, zaś wszystko wskazuje na to, że jest ich dwóch. Okazuje się, że komuś służą, coś pielęgnują, mają kogoś nie zawieść i próbują wytypować kolejną ofiarę. Czy to seryjni mordercy? A może celowy zabieg autorki? Czy to byłoby tak proste?
"W szponach szaleństwa" to bardzo oryginalny pod względem pomysłu thriller, w którym mamy do czynienia z pokręconymi umysłami, niecierpliwymi wargami, różnego rodzaju żądzami czy drapieżnością w uczuciach. Czytelnik ma szansę przekonać się czym jest zaślepienie oraz jak rozpoznać uczucie, które potrafi zawładnąć nami całkowicie i dogłębnie - miłość z nutą rozpaczy.
Akcja powoli się rozkręca dostarczając nam szczegółów potrzebnych do wyobrażenia sobie całościowo - rozgrywającej się teraz i w przeszłości - tragedii, bowiem trop wiedzie do małej wioski i wydarzeń sprzed dwudziestu lat. Co wspólnego z wrocławskimi morderstwami ma bogini Atena oraz pierwiastek mądrości?
Książkę czyta się szybko, strony jakby umykały same prowadząc nas do rozwiązania. Choć prawdę mówiąc to po części sama domyśliłam się kilku ważnych faktów i połączyłam je w spójną całość, jednocześnie typując mordercę... Jednocześnie złoszcząc się, że i tak autorka nieco pomieszała moje rozumowanie... Ale pomimo sztampowego związku policjantki z .... (nie ujawnię, bo byłby to zbyt duży spojler) uważam ten tytuł za ciekawą lekturę a i kilka zaskoczeń mi się przydarzyło. Domorośli detektywi w powieści i ja wraz z nimi na tropie... :) Ile razy zostaniemy wyprowadzeni w pole? Który ślad okaże się błędny? Czy dobrze odgadniemy motyw sprawcy? Czy nie zmylą nas zmienne narracje?
Podsumowując - najnowsza książka Agnieszki Lingas-Łoniewskiej "W szponach szaleństwa" to historia pokręcona i okrutna, w której do samego końca nie można być pewnym prawdy. Znajdziemy tutaj miłość, nienawiść, okrucieństwo i żal. Ale autorka serwuje tych emocji więcej... i więcej... Jest ból, pragnienie, strach, ale i przyjaźń, dzięki prawdziwości której można kogoś ocalić. Z uwagi na oryginalną tematykę jest to niewątpliwie książka godna uwagi. Polecam, ale... raczej nie zaczynajcie jej wieczorem :)
Agnieszka Lingas-Łoniewska udowodniła, że potrafi napisać książkę z każdego gatunku literackiego. Gdy pojawiła się informacja o powieści „W szponach szaleństwa”, to od razu wiedziałam, że ją przeczytam. Jak się okazało, jest to thriller i napisała go kobieta, która tak pięknie opisuję ludzkie uczucia. Byłam bardzo ciekawa tej historii, więc jak najszybciej zabrałam się za czytanie.
„A cel miał jeden: chciał Ewy. Całej. Dla siebie. Już na zawsze. I wiedział, że doprowadzi do tego, bo może Ewa nie do końca zdawała sobie z tego sprawę, ale chciała go tak samo mocno”
Komisarz Ewa Barska udaję się na miejsce zbrodni, gdzie znajdują się okaleczone zwłoki młodej kobiety. Nikt nie może zrozumieć, jak ktoś mógł dopuścić się takiego okrucieństwa. Trop prowadzi na Uniwersytet Wrocławski, z którym jak się później okazuję, była związana także kolejna ofiara. Policja zaczyna mówić o seryjnym mordercy, więc nikt nie jest już we Wrocławiu bezpieczny.
„Bo miłość prawdziwa, taka z głębi serca, zdarza się tylko raz. Nie ma powielania, nie ma kopiowania, nie ma podróbki. Jest tylko czyste, pierwsze, nieskalane uczucie. Takie jak to między nami”
Autorka zaserwowała nam taką historię, że wbiło mnie z wrażenia w fotel. Akcja rozkręca się z każdą kolejną stroną coraz bardziej, więc książkę pochłania się jednym tchem. Jest to coś innego, niż to, co dotychczas wychodziło spod pióra Pani Agnieszki, lecz tak samo świetne.
Znajdziemy w tej powieści zbrodnię i romans, strach i miłość a zostało to idealnie wywarzone, więc idealnie komponuję się w całość. Pojawia się wątek sekty, która kawałek po kawałku przybliża nas do rozwiązania zagadki i to, co zrobiła tu autorka, wychodzi poza wszelkie granice. Nie spodziewałam się, że tak potoczą się losy bohaterów i że zakończenie powali mnie na kolana. Należą się wielkie brawa dla Pani Agnieszki za stworzenia tak dużego zaskoczenie podczas lektury.
„Razem.
Już na zawsze.
Uwięzieni w szaleństwie naszej miłości.
Która nie dała się pokonać i nie dała nam żyć”
Moim zdaniem autorka może śmiało obrać ten kierunek tworzenia, więc mam nadzieję, że doczekam się nie jednego thrillera jej autorstwa, który z wielką przyjemnością przeczytam. Polecam z całego serca zapoznać się z tą książką niech i was porwie to szaleństwo.
„W szponach szaleństwa” najnowsza książka znakomitej pisarki Agnieszki Lingas-Łoniewskiej już za mną. Radość rozpiera mnie wielka, ponieważ mogłam przeczytać tę wyczekiwaną przez wielu czytelników książkę jeszcze przed premierą. Moja ulubiona autorka gościła w naszej bibliotece na spotkaniu autorskim i udało mi się zakupić książkę wcześniej. Ależ to była ekscytacja!!!
Cóż mogę napisać po lekturze tak kapitalnej książki?? Otóż zwyczajnie mnie zatkało!!! Oczy wyszły mi z orbit, serce pędzi szalonym galopem! Jeszcze nie mogę uspokoić rozszalałych emocji! Cały czas pozostaję w lekturze, przy bohaterach. W ich głowach. Analizuję, roztrząsam, zastanawiam się. Pani Agnieszka Lingas-Łoniewska po prostu dała czadu! Zaserwowała swoim czytelnikom niesamowitą, niewyobrażalną wręcz eskalację przeżyć, doznań, emocji! Tą książką dolała oliwy do i tak buchającego ogromnym, świetlistym płomieniem, znakomitego ognia swojej twórczości!
„W szponach szaleństwa” posiada wszystko to, co tylko kapitalna książka zawierać powinna. Wciągającą, mrożącą krew w żyłach historię. Ciekawe śledztwo, znakomitą akcję, zagadkę, która wprawia czytelnika w niezwykłą ekscytację. Nieszablonowe postaci i oczywiście poruszający serca wątek obyczajowy. Całą lekturę zastanawiałam się jak można napisać coś tak zawiłego i przerażającego. Absolutnie nic nie było tu pewne ani oczywiste. W trakcie czytania miałam co prawda różne domysły co do rozwikłania zagadki psychopaty-mordercy, ale i tak autorce udało się mnie zaskoczyć i koncertowo wyprowadzić w pole! Pani Agnieszka okazała się tu mistrzynią manipulacji, wodzi czytelnika za nos bez chwili wytchnienia.
Ogromne wrażenie wywarły na mnie wątki z Bieszczadzką sektą. Starogreckie wierzenia, kult rozumu, Atena… Wierzcie mi, takie popapraństwo, że w głowie się nie mieści! Autorka kapitalnie poruszyła temat tych fanatyków i przerażających praktyk.
Muszę przyznać, że końcowe strony książki czytałam prawie na baczność. Straszliwie byłam poruszona i tak zwyczajnie podenerwowana. I co niepokojące, oprócz złości i obrzydzenia zaczęłam czuć współczucie .. Do kogo? Czego? Tego musicie przekonać się sami sięgając po książkę! Myślę, że nie będę odosobniona w swoich odczuciach…
A zakończenie… Pewne jest jedno, autorka nie ma litości dla wrażliwych serc swoich czytelników. I za to tak wszyscy ją uwielbiamy! Zakończenie jest druzgocące, miażdżące.. Przyznam szczerze, że kiedy zbliżałam się do końca w mojej głowie rysowało się coś zupełnie innego. Kiedy przeczytałam ostatnie strony, zamarłam… I długo siedziałam w tym zawieszeniu. Potem szepnęłam tylko : to było tak cholernie dobre Pani Agnieszko! Dziękuję!
Diabeł ma dziś dla Was powieść niebanalną. Agnieszka Lingas-Łoniewska " W szponach szaleństwa", wydawnictwo Novae Res, 2017. To moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki i od razu z przytupem. Jeśli nie możecie sobie pozwolić na bezsenną noc, to nie zaczynajcie czytać tej powieści wieczorem, bo gwarantuję Wam, że się nie oderwiecie. Krótko o fabule. Komisarz Ewa Barska to ambitna policjantka. Zostaje wezwana na miejsce zbrodni, gdzie odnaleziono zwłoki młodej kobiety potwornie okaleczonej. Rozpoczyna śledztwo, które całkowicie zdominuje jej życie. W tym samym czasie poznaje mężczyznę, który sprawia, że Ewa bezgranicznie oddaje się miłości. Tymczasem pojawiają się kolejne zwłoki okaleczone jak poprzednie. Czy we Wrocławiu grasuje seryjny morderca? Połączenie kryminału z romansem, to może niekoniecznie moja dziedzina-tak myślałam, dopóki w moje ręce nie wpadła ta powieść. Agnieszka Lingas-Łoniewska mistrzowsko łączy style. Jej książka jest porywająca, czyta się ją jednym tchem. Szybka akcja, wielowątkowa, zgrabnie stworzone postacie-wszystko jest na najwyższym poziomie. Dawno już nie byłam tak pochłonięta i oczarowana lekturą. Majstersztyk. Bardzo podoba mi się to, że akcja toczy się dwutorowo, obok wydarzeń aktualnych mamy wątek z przeszłości. Oba wątki pięknie zostają połączone. Przyznam, że w pewnym momencie można domyśleć się dalszego ciągu, ale nie uznaję tego za minus, bo powieść jest po prostu świetna, a zaskoczenie jest bardzo udane. Świetnie bawiłam się czytając "W szponach szaleństwa" i z czystym sercem mogę polecić ją każdemu, kto lubi dobry kryminał i sprawnie stworzoną warstwę obyczajową. Powieść prezentuje mocny, równy poziom i na pewno nie można się nudzić czytając ją. Jedynym chyba jej minusem jest to, że ma niecałe 300 stron,a chciałoby się dużo więcej :-) .Podsumowując : ciekawa fabuła, wątek miłosny, który nie nudzi i nie jest infantylny, szybka, sprawna akcja, ciekawi bohaterowie, nie wymuszeni. Daję najwyższą ocenę 5 , ponieważ nie ma absolutnie nic , co by mi się nie podobało :-). Zachęcam Was do sięgnięcia po tę książkę i do sięgania w ogóle po polskich autorów, ponieważ na naszym rodzimym podwórku mamy niesamowite talenty a Agnieszka Lingas-Łoniewska to jeden z nich.
Jeżeli książka najpierw nie pozwala ci zasnąć, bo musisz ją czytać. Później nie pozwala, bo wzbudziła wielkie emocje. Wiedz, że to dobra książka.
Na początku chciałabym powiedzieć kilka słów o fabule. Ewa Barska jest komisarzem we Wrocławskiej policji. Jak nikt inny wie ile zła kryję się na ulicach tego miasta. Jednak wciąż nie potrafi przejść obok tego obojętnie. Pewnego dnia zostaje wezwana do brutalnego morderstwa. Zwłoki młodej kobiety są mocno okaleczone i to nie w miejscach, o których myślimy w pierwszej chwili :) Kolejne ofiary sprawiają, że szaleństwo ogarnia całe miasto. Każdy trop prowadzi jednak do Uniwersytetu Wrocławskiego, na Wydział Historii. Tam właśnie spotykamy niezwykle przystojnego, o magicznych oczach, doktora Mateusza Herza. Uczucie rośnie w szybkim tempie. Chciało by się powiedzieć, że tak szybko jak pojawiają się nowe ofiary, tak szybko rozwija się uczucie między Ewą i Matuszem. Jednak nic nie jest takie na jakie wygląda. Zagadki, tajemnice, niedopowiedzenia. To właśnie odnajdują bohaterowie i czytelnicy.
Agnieszka Lingas-Łoniewska jest nazywana dilerką emocji. Znana jest ze swojego niezwykłego pióra, zwięzłych fabuł i wrocławskich klimatów. Tutaj nie jest inaczej. Tajemniczość książki jest chyba najlepsza. Spotykamy tutaj dwa sposoby narracji. Narracje trzecioosobową, gdzie narrator widzi Ewe. Czytelnik widzi wszystko, co dzieje się u kobiety i wie co ona myśli. Jej emocje stają się naszymi. Drugi narrator jest, moim zdaniem, ciekawszy. Dość długo próbujemy odgadnąć kim on właściwie jest. Tutaj mamy narracje pierwszoosobową. Wspomnienia i teraźniejszość tajemniczego osobnika przeplata się wzajemnie. Gdy mówi do nas, tajemniczy ktoś, dowiadujemy się o pewnej sekcie. Sekcie Mądrości. Sekcie, która działała w sposób brutalny. Sekcie, która już nie istnieje. Sekcie, która miała swe miejsce w Bieszczadach. Przez ową sektę mnożą się tylko pytania. Co ciekawe? Autorka prowadzi czytelnika przez tę historie w sposób, że gdy wydaje nam się, że już wszystko wiemy, że wiemy kim jest tajemniczy ktoś, nagle zaczynamy wątpić. Jeszcze ciekawszy jest wątek braterski. Tutaj więcej nie zdradzę :) Mamy jeszcze jedną ciekawą postać. Kalinowski, który jest jedną wielką zagadką. W trakcie czytania, tysiąc razy zmieniałam moje zdanie na jego temat. Raz go lubiłam, za chwile mnie wkurzał. Momentami było mi go szkoda, innym razem oskarżałam go o wszystko. Kim on właściwie jest? Kim się okazał? To musicie sprawdzić sami.
"W szponach szaleństwa" jest książką, która ma w sobie wszystko co powinna mieć dobra książka. Wywołuje milion emocji. Nie można się od niej oderwać. Później żałujemy, że już się skończyła.
Powoduje skołowanie. Zagadki mnożą się zamiast się rozwiązywać. Czytelnik jest cały czas w napięciu, "co będzie za chwilę?". Po przeczytaniu za to kac murowany. Dla mnie dużym plusem jest miejsce akcji. Kocham moje miasto. Każda książka, której akcja dzieje się we Wrocławiu, na dzień dobry mnie zaciekawia. Uwielbiam czytać i wiedzieć gdzie to jest. Widzieć te miejsca. Nie chcę się powtarzać. Jednak autorka ma bardzo plastyczny język i zwięzłe fabuły. Jej książki to prawdziwe perełki.
Agnieszka Lingas-Łoniewska należy do grona autorek, które każdą swoją kolejną książką, dają poprzeczkę coraz wyżej. Dziękuję!
Moja ocena: ******
Skala ocen: * nie polecam ** nie moja bajka *** daje radę **** dobra ***** bardzo dobra ****** lotta poleca
Dwa małe szatany. Możecie mnie wyklinać, ale sześciolatek i dwuipółlatka (dziatwa moja) to prawdziwe szatany. Jak się zawezmą to nie dadzą żyć. Nie pomagają groźby, nie pomagają ostrzeżenia, prośby w stylu „Mamusia czyta, zajmijcie się sobą”. Oj nie. „A co czytasz?”. Pomyślałam, że co mi tam, pokażę. Popatrzyli na okładkę, na siebie, na mnie i… poszli. Chyba zrozumieli, co im grozi, jeśli zaraz nie zostawią matki w spokoju. Dzięki Bogu za Lego. I za Agnieszkę Lingas – Łoniewską. Swoją najnowszą książką „W szponach szaleństwa” dała mi kilka godzin spokoju. Nie. Wróć. To nie było kilka spokojnych godzin. Bo uwierzcie mi – cztery godziny na wdechu to trochę wyczyn. Przy dwudziestej szóstej stronie obstawiłam zabójcę myląc się przeokrutnie. Potem było już tylko gorzej. Ze mną. Łapałam powietrze co kilka stron zastanawiając się, czy dotrwam do końca bez interwencji karetki. A szatany? Poległy na dywanie przytulając ludziki z Lego. Bardzo pedagogiczne.
Ciężko być oryginalną, jeśli chodzi o ocenę twórczości Agnieszki Lingas – Łoniewskiej. O tym, że jest wielbiona przez rzesze członkiń Sekty Agnes wiadomo nie od dziś. Zupełnie nie zdziwi mnie, jak za parę lat jej kandydatura pojawi się w wyborach prezydenckich. Już widzę tłum fanów w czerwonych koszulkach skandujący „Lingas – Łoniewska na prezydenta!”. To byłoby coś - Partia Czytających Książki jako rządząca w polskim parlamencie. A tak poważnie, to uwielbienie dla pisarki nie jest niczym dziwnym. Przecież tworzy dla każdego - dla zwolenników romansów, obyczajówek, thrillerów i New Adult. Nawet kotów. Są pisarze, którzy polegli na takim podejściu, ale to nie ten przypadek. Jej najnowsza książka to krwisty thriller, w którym spotykamy się ze szczególnego rodzaju okrucieństwem, fanatyzmem, zaburzeniami i dewiacją. Mamy zderzenie świata wykształconych pedagogów Uniwersytetu Wrocławskiego ze światem zabobonów i sekciarskim kultem Ateny.
We Wrocławiu zostają znalezione zwłoki bardzo zdolnej studentki Wydziału Historycznego tamtejszego uniwersytetu. To, co zrobił jej zabójca, przechodzi najśmielsze oczekiwania i w żaden sposób nie pozwala na myślenie o nim inaczej, jak o psychopacie. Śledztwo prowadzi komisarz Ewa Barska, która w całą sprawę zostaje wmieszana również uczuciowo. O tym, że autorka potrafi pisać romanse wszyscy wiedzą. Niemniej jednak ja jestem jej szczególnie wdzięczna za to, że tak dobrze wyważyła w tej książce proporcje między gatunkami. Bo to nie jest romans i nie tego oczekiwałam. Na szczęście po prostu porządnie splotła wszystko ze sobą tak, że nie miałam wątpliwości, z jakim gatunkiem mam tutaj do czynienia. Akcja nabiera tempa z każdym rozdziałem, co spotęgowane jest dwutorową narracją – z jednej strony toczy się śledztwo, a z drugiej wchodzimy w meandry umysłu psychopaty, poznając motywy jego działania. Autorka skrupulatnie wpuszcza nas w tak zwane maliny zmieniając tropy i podstawiając nam teoretycznie jasne rozwiązanie, by po chwili skierować nasze prywatne śledztwo w zupełnie przeciwną stronę. Oj, można się spocić przy tym ganianiu za mordercą. Zwłaszcza stając po stronie któregokolwiek z bardzo charakterystycznych bohaterów.
„W szponach szaleństwa” to lektura obowiązkowa dla tych czytelników, którzy w książce lubią się zatracić, zapomnieć o otaczającym świecie, poświęcić wieczór na niełatwe spotkanie z bardzo nieprzewidywalnym mordercą. Zdecydowanie odradzam czytania tej książki „po kawałku”. Tu trzeba pozwolić się oddać akcji, zostać cieniem bohaterów, przeżywać całym sobą to, co funduje nam autorka. Naprawdę warto.
I jeszcze jedno krótkie pytanie do wydawnictwa: czy mogliby Państwo dodawać do książek Agnieszki Lingas – Łoniewskiej jakieś Lego? Żeby dzieci uśpić
Recenzja pochodzi z FP: Spadło mi z regała
"Wówczas... nie wiedziałam jeszcze, że biorąc tę sprawę, wpadam w szpony szaleństwa. Z których wydostać się nie mogę do dzisiaj..."
Ewa Barska to 32-letnia komisarz, która zostaje wezwana na miejsce zbrodni, gdzie znaleziono zwłoki makabrycznie okaleczonej młodej studentki. Ale to dopiero początek spirali szaleństwa... Kobieta prowadząc sprawę morderstwa poznaje wybitnego historyka, doktora Mateusza Herza. Między tą dwójką szybko wywiązuje się przyciąganie, chemia, a co za tym idzie związek.
"Zaczęłam płakać, chociaż starałam się z całych sił panować nad sobą. Nie zamierzałam wpaść w histerię. Ale w tym momencie byłam właśnie na granicy. Bo spojrzałam na jego twarz. I dostrzegłam... Zobaczyłam to... I wówczas znalazłam się na granicy szaleństwa. Nie jego. Mojego własnego."
Główna bohaterka to ciekawa postać. Zbudowała wokół siebie "policyjny mur", jest zamknięta w sobie, nerwowa, ale z drugiej strony to ostra i bezpośrednia kobieta, co szczególnie widać w zawodowej sferze jej życia.
Bieszczadzka sekta, starogreckie wierzenia, kult rozumu, ofiary, nienawiść, żądza zemsty - to i jeszcze więcej znajdziecie w książce. Tu nic nie jest jasne, oczywiste ani pewne. Wraz z Ewą staramy się rozwikłać tajemnicze morderstwa. Ofiar przybywa, a my dalej kluczymy w poszukiwaniu mordercy. Do prawdy dochodzimy małymi kroczkami. Przez większą część książki autorce udało się mnie skutecznie zmanipulować. Później niby wyjawia kto jest zabójcą, by ponownie sprowadzić czytelnika na manowce, zaskakując obrotem spraw. Niestety nie mogę Wam ujawnić w jaki sposób.
Autorka porusza temat sekty, i bynajmniej nie sekty Agnes. Każdy z nas co nieco słyszał o tym jak działa taka organizacja. Siła przekonywania, mocny charakter wystarczą, by porwać tłumy, wciskając im własną ideologię, zrobić papkę z mózgów. To potwory w ludzkiej skórze, dla których najważniejsza jest ich własna chora religia. W swojej książce autorka pokazała czym jest fanatyzm wiary, przekonanie o własnej doskonałości, metody, które prowadzą do realizacji własnych chorych pseudoreligijnych przekonań, ludzi, dla których życie nie przedstawia żadnej wartości i odebranie go nie powoduje w nich najmniejszych wyrzutów sumienia. Mamy tu do czynienia z wątkiem kultu Ateny, rozumu, mądrości, dlatego na ofiary wybierane są osoby bardzo inteligentne, które pozbawiane są mózgów.
Miłość, tęsknota, żal, rozpacz, okrucieństwo, ból, wściekłość i nienawiść te wszystkie uczucia nie opuszczają bohaterów, które i czytelnikowi się udzielają oraz wyzwalają wiele skrajnych emocji. Napięcie towarzyszy od pierwszej strony, by pod koniec wybuchnąć ze zdwojoną siłą.
Pojawiają się wątki miłosne, ale to nie one stanowią filar powieści. Tu istotniejsze okazuje się być śledztwo, dążenie do poznania prawdy i psychologiczna strona bohaterów. Ta kwestia została doskonale nakreślona. Powoli odkrywamy motywy postępowania mordercy, jego chory umysł. Autorka prowadzi nas poprzez mroczne zakamarki ludzkiej duszy. Często mówi się, że miłość pokona największe zło. Po tej lekturze już nie jestem tego taka pewna.
"I myślałem o Tobie bez przerwy. Ciągle. Tak jak teraz. Tak bardzo chciałbym wrócić do tamtej chwili. Wówczas... powiedziałbym Ci... żebyś... uciekała przede mną jak najdalej. Bo jestem złym człowiekiem. Takim samym jak on."
Tym razem miałam ogromne oczekiwania co do najnowszej powieści Agnieszki Lingas-Łoniewskiej. Autorce udało się w stu procentach zaspokoić wszystkie z aspektów, jakich się spodziewałam. Zafundowała mi ostrą jazdę bez trzymanki. Pisarka skonstruowała niezwykle mocną, mroczną, miażdżącą i wciągającą historię. To nie jest łatwa i przyjemna opowieść. O nie! Pani Agnieszka tym razem naprawdę dała popis tego, na co ja stać. Po skończeniu lektury cały czas o niej myślę, roztrząsam postępowanie bohaterów, zarówno Ewy, jak i mordercy. Brawo!
Połączenie thrillera z watkami obyczajowo-romansowymi wyszło wyśmienicie. Wszystkie elementy fabuły zagrały idealnie tworząc powieść, która pochłania od pierwszej strony, a zakończeniem wbijając w fotel. Tu nie ma miejsca na nudę, przestój, wszystko dzieje się w tempie, który nie pozwala na chwilę oddechu. Przepadłam i gwarantuję Wam, że i Wy to zrobicie, gdy tylko weźmiecie tę książkę do ręki.
"W szponach szaleństwa" to mroczny, wstrząsający, zaskakujący, intrygujący, intensywny i poruszający thriller czystej krwi. Powieść chwyciła mnie w swoje szpony szaleństwa i trzyma do tej pory! Szaleńczo polecam!
Do tej pory przeczytałam kilka książek Pani Agnieszki ale kryminał czytałam pierwszy raz. Kryminał otulony wątkiem romantycznym, który ma niebagatelny wpływ na prowadzone przez komisarz Barską śledztwo. Książkę przeczytałam zarywając noc, ponieważ trudno było mi się od niej oderwać. Koniecznie chciałam wiedzieć co wydarzy się na kolejnej stronie. A to dlatego, że niemal po każdym odwróceniu strony pojawiało się coś nowego. Dużo akcji, mroczna atmosfera, rosnące cały czas napięcie i ogrom emocji. Polecam. Książkę mimo trudnej tematyki czyta się szybko, lekko i przyjemnie.
Jak każda książka #dilerkaemocji, także i ta, trzyma w napięciu do samego końca. Powieść opisuje historię seryjnego mordercy, i pięknej pani komisarz prowadzącej śledztwo. Nie obejdzie się bez miłości i niebezpieczeństwa, w którym znajdzie.soe główna bohaterka
Książka bardzo wciąga, czyta się ją niezwykle szybko (pochłonęłam jednego wieczoru). Akcja ciekawa, fabuła mroczna, zakończenie mnie zaskoczyło. Język pisania autorki jest czasami ubogi, zdarza się dużo powtórzeń.
" W szponach szaleństwa" to kawał dobrego thrillera,gdzie jest sporo dawki emocji,nieustannie zaskakuje i porywa a zakończenie wciska w fotel.Autorka w swej powieści nie idzie na skróty,doskonale utrzymuje klimat dreszczowca,stopniuje go i na moment nie zwalnia.W książce od pierwszej strony wyczuwa się napięcie i tajemnice ale autorka zadbała również o to by czytelnik był świadom tego,że zwrot akcji może nastąpić w każdej chwili.I chwała za to bo nie lubię zbyt prostych zagadek.
Ewa Barska to główna bohaterka powieści,zerwała zaręczyny z Tomaszem tłumacząc sobie ze nie jest jeszcze gotowa na taki krok. Wystarczyło jednak jedno spotkanie na Uniwersytecie, aby serce mocniej zabiło pani komisarz. Ewa wraz z jej partnerem Szymonem prowadzi sprawę morderstwo studentki.Z czasem ofiar przybywa a morderca ciągle im ucieka choć jest na wyciągnięcie ręki.Autorka równie ciekawie porusza tematy sety, która ludziom z mózgu zrobiła papkę. Dla mnie osobiście ciężko jest zrozumieć jak można zaufać jednemu mężczyźnie ,nazwać go kapłanem, czcić, oddać swój cały dorobek a na dodatek pozwolić na ofiarowanie swoich najbliższych.Czytając o tym ciarki mnie na prawdę przeszły.
Agnieszka Lingas-Łoniewska zaspokoiła moje oczekiwania ,doskonale połączyła thriller z wątkami miłosnymi w całość a mroczna i miażdżąca opowieść nie pozwoliła na nudę do tego stopnia,że książkę połknęłam w jeden dzień.Polecam jak najbardziej
Bieszczadzka sekta, energiczna komisarz, wielka miłość i Wrocław, który nie jest już bezpiecznym miejscem. Gdy komisarz Ewa Barska zostaje wezwana na miejsce znalezienia okaleczonych zwłok młodej dziewczyny, nie wie jeszcze, że to dopiero preludium szaleństwa, które ogarnie cały Wrocław. Kolejne ofiary pojawiają się w zastraszającym tempie, a trop prowadzi na Wydział Historii Uniwersytetu Wrocławskiego.
Kiedy na drodze energicznej policjantki stanie wybitny historyk, doktor Mateusz Herz, to także będzie początek jej własnej historii, gdzie uczucia odegrają kolosalną rolę. Jednak w tej opowieści nic nie jest jasne i oczywiste.
Czas na ostateczną rozgrywkę. Leon Mills, zwany Leo, to brat Wiktora - Revenge'a. Po kilku zatargach z prawem i głupich wybrykach zaczyna zawodowo walczyć...
Historia miłosna, która mogłaby być Twoja! Lekko, romantycznie, zadziornie - Agnieszka Lingas-Łoniewska w najlepszej formie! Zmysłowa, rozpalająca...
Przeczytane:2021-11-15, Ocena: 5, Przeczytałam,
O rany…
Co się podziało w tej książce... Myślałam, że po lekturach Grange’a, Keplera, Miniera czy Chattama niewiele może mnie już zaskoczyć w kwestii literackiego okrucieństwa. A jednak Pani Agnieszce się to udało. Weszłam w ten koszmar tak głęboko, że niemal stopiłam się z Ewą Barską, której tak po prawdzie nie polubiłam. Nie znalazłam w niej siły czy niezłomności. Widziałam zagubioną kobietę z mnóstwem deficytów emocjonalnych, która pod płaszczykiem policjantki udaje twardzielkę. Ale to nie ma znaczenia. Owszem, zastanawiałam się po wielokroć czy miłość, potrzeba bliskości, niemal desperacka próba ułożenia sobie życia mogą aż tak zaślepiać. Ja dość szybko zorientowałam się who is who w tej opowieści ale to nie zmienia faktu, że ją pochłonęłam z ogromną ciekawością ziszczając tym samym słowa Autorki z dedykacji: poświęciłam noc by poznać motywacje bohaterów i zrozumieć co tak naprawdę się stało.
A to naprawdę był koszmar. Szaleństwo.
Rozbita wiele lat temu bieszczadzka sekta oszołomów, którzy pozwolili sobie wmówić, że są w prostej linii potomkami bogini mądrości, Ateny i najważniejszy, pochodzący od człowieka pierwiastek mądrości koniecznie musi się stać ich udziałem. Obecnie, we Wrocławiu, dochodzi do serii bestialskich morderstw na wybitnie uzdolnionych studentkach. Po śmierci ich ciałom brakuje tylko jednej rzeczy… no właśnie.
Było niepokojąco, trochę strasznie i bardzo emocjonalnie.
Zakończenie odzwierciedlające tytuł: gdy człowiek znajdzie się w szponach szaleństwa jest zdolny do wszystkiego…
Uwierała mnie trochę mieszana narracja. Raz w trzeciej osobie, raz w pierwszej. I o ile kiedy był podział na trzecioosobową wtedy gdy sprawy dotyczyły śledztwa, a przeszłość wspominał sprawca w pierwszej osobie było to klarowne, ale w pewnym momencie Ewa Barska zaczęła mówić swoim głosem i zrobił się trochę mętlik.
Pani Agnieszko, mam tylko nadzieję, że pisząc tę powieść trzęsła się Pani ze strachu tak samo jak ja gdy ją czytałam :) To by mi nieco zrekompensowało nieprzespaną noc :)