Dwie dekady po atomowej zagładzie, czasy Pożogi. Gatunek homo sapiens na powrót został sprowadzony do roli jednego z konkurentów w grze o przetrwanie. Zmieniło się wszystko. Tylko ludzie pozostali tacy jak dawniej.
Nowa Huta. Zaprojektowane i zbudowane od podstaw robotnicze miasto. XVIII dzielnica Krakowa. To tu, w podziemnych schronach, mieszkają ci, którzy przetrwali nuklearną apokalipsę. Każdy dzień oznacza dla nich walkę, każdy miesiąc przynosi nowe zagrożenia. Wśród strzępów cywilizacji przeżycie kolejnego roku zakrawa na cud.
Zdradzeni i zmuszeni do ucieczki mieszkańcy Nowej Huty wyruszają na poszukiwanie mitycznego raju - Kombinatu. Nie wiedzą jeszcze, że z niedostępnego dla nich centrum Krakowa nadciąga przerażająca horda, która odmieni znany im świat.
Jednak to śmiertelne niebezpieczeństwo okaże się tylko tłem dla piekła, które ludzie niezmiennie gotują sobie sami nawzajem.
Wydawnictwo: Insignis
Data wydania: 2014-08-27
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 432
Jakieś 3 lata temu przeczytałam "Metro 2033" Dmitrija Głuchowskiego. To była pierwsza powieść rozpoczynająca projekt Uniwersum Metro 2033. Do tej pory wydano w tej serii w Rosji aż 52 książki. W Polsce miałam okazję poznać tylko niektóre z nich. Jednak "Dzielnica obiecana" wyróżnia się spośród nich, bowiem została stworzona przez polskiego pisarza. To pierwsza powieść o naszym kraju, jaka się ukazała w projekcie Uniwersum Metro 2033. Czekałam na tę chwilę z niecierpliwością. Dość długo, a moje oczekiwania były względem niej coraz większe. Niełatwo bowiem zadziwić, gdy już poznałam wcześniejsze pozycje z tej serii wydane na polskim rynku. Zatem czy Pawłowi Majce udało się stworzyć historię wartą poznania?
Prolog wbił mnie wprost w fotel. Pisarz zaskoczył mnie ciekawą kreacją Króla i jego zdolnościami nadprzyrodzonymi. Atmosfera ociekała strachem, wprowadzała niepokój. Nie mogłam oderwać się od lektury. Jednak moje odczucia co do historii szybko się zmieniły wraz z zagłębieniem się w niej. Niestety okazało się, że Król nie będzie głównym bohaterem książki. A szkoda. Pisarz wybrał do roli centralnej postaci tej książki nastolatka. Na początku pomyślałam - o jakaś odmiana. Później zauważyłam, że to właśnie jego zachowanie najbardziej mnie denerwuje. Mimo swego młodego wieku zachowywał się jakby "pozjadał wszystkie rozumy". A w rzeczywistości był łatwowierny i naiwny. A dodatkowo rozdziały gdzie się pojawiał spowalniały akcję. Moim zdaniem to był najbardziej nietrafny wybór na głównego bohatera. Książka byłaby o wiele bardziej interesująca, gdyby pisarz wyznaczył do tej roli chociażby Szramę. Fragmenty z udziałem tego żołnierza obfitowały w szybką akcję przez co czytało mi się je przyjemniej. Poza tym sama kreacja postaci tego woja wydała mi się najbardziej wiarygodna w tej historii. Jako jedyny, moim zdaniem, był ludzki i postępował logicznie.
Umiejscowienie akcji w różnych częściach stworzonego świata wprowadzało nieco urozmaicenia. Dzięki temu mogłam poznać życie w schronach jak i na powierzchni. Chwilami zastanawiałam się dlaczego autor wprowadził tak wielu bohaterów i dużo miejsc. Może pragnął za ich pomocą scharakteryzować większy fragment świata po pożodze? Niestety nie zrobiło to na mnie pozytywnego wrażenia. Większość postaci była jakby zduplikowana, niczym nie wyróżniająca na tle pozostałych. W pamięć zapadło mi tylko kilka. A mnogość miejsc chwilami wprowadzała nieco niepotrzebnego zamieszania. Po pewnym czasie dało się odczuć pewną schematyczność w budowaniu otoczenia.
Momentami odnosiłam wrażenie, że autor planował skierować swą książkę do młodzieży. Sugerował to użyty tu język. Pozbawiony jakichkolwiek "mocnych" słów. Chwilami wręcz bardzo denerwujący, gdy w trakcie bitew bohaterowie zwracali się do siebie per pan, pani. Natomiast czytając inne fragmenty wydawało mi się, że pisarz poprzez tą powieść próbuje przekazać czytelnikowi ważne przesłanie. O niezmienności natury ludzkiej nawet po pożodze. Tylko czy ta niefantastyczna część powieści spotka się z uznaniem w oczach tych młodych odbiorców? A może jednak książka została zaadresowana do innej grupy odbiorców, tylko słownictwo zostało tu nietrafnie dobrane...
Krótko mówiąc Paweł Majka stworzył tu bardzo wciągający początek i udane zakończenie. Niestety koniec i jednocześnie kulminacyjne chwile zostały tu bardzo skrócone, jakby pisarz się dokądś spieszył. Moim zdaniem to rozdziały początkowe powinny zostać trochę okrojone, a część poświęcona scenom kończącym wydłużona. Szkoda, że autor postąpił na odwrót. Pragnę dodać, że ostatnie strony zapowiadają nawet kontynuację. Tylko czy po mniej niż średnim "środku" tej historii nadal mam ochotę na poznanie dalszych losów tego nastolatka? W tej chwili nie wiem.
Czy w świecie zniszczonym przez atomowe wybuchy, strawionym przez wieloletnie pożary, po którego powierzchni przechadzają się mutanty i prawdziwe upiory powstałe na skutek promieniowania może być coś jeszcze bardziej przerażającego i zagrażającego nielicznym ocalałym ludziom niż to, co ich dotąd spotkało? Jak się okazuje... może, a to, co ze sobą przyniesie może stać się ostatecznym końcem ludzkości.
Rzecz dzieje się w Nowej Hucie, jednej z dzielnic dawnego Krakowa, zaprojektowanej i zbudowanej swego czasu jako miasteczko robotnicze. To tu w podziemnych schronach z dnia na dzień żyją Ci, którym udało się przetrwać Pożogę. Na powierzchnię wychodzą jedynie szperacze przeszukujący pobliskie okolice w celu odnalezienia czegoś, co mogłoby się przydać mieszkańcom schronów, oraz patrole strażników strzegące ich bezpieczeństwa. Po dwudziestu latach od nuklearnej zagłady coraz bardziej dają się we znaki braki pożywienia, zdatnej do picia wody, jak i innych niezbędnych do przeżycia rzeczy. Nikt jednak nie zamierza się poddać, każdy twardo trzyma się życia, bo tylko ono im tak naprawdę pozostało. Morale wśród mieszkańców starają się podnosić aktorzy z trupy pana Onufrego, którzy wędrując od sektora do sektora wystawiają kolejne sztuki ku pokrzepieniu serc, niosące nadzieję oraz przypominające wydarzenia z czasów sprzed apokalipsy. Wśród nich jest nastoletni chłopak o imieniu Marcin, dla którego opowieści o dawnym, lepszym świecie wydają się być wyssane z palca, wręcz niemożliwe, by były prawdziwe. No bo dlaczego niby ludzie żyjący w tak idyllicznym świecie, mający nieograniczone możliwości rozwoju oraz wszystko, czego dusza zapragnie na wyciągnięcie ręki postanowili nagle go doszczętnie zniszczyć, obracając wszystkie te cuda w perzynę? Przychodzi jednak taki dzień, który pokarze chłopcu, jacy potrafią być ludzie... A będzie to bolesna nauka. Zdradzony i zmuszony do ucieczki Marcin opuszcza wraz ze swą przyszywaną siostrą jedyny znany mu dom. Młodzi uciekinierzy upatrują dla siebie nadzieję na ratunek w odległym od schronów Kombinacie, owianym tajemnicą miejscu, w którym ponoć ludzie żyją w prawdziwych luksusach. Tylko czy uda im się znaleźć do niego drogę? I czy jego mieszkańcy zechcą ich do siebie przyjąć? Tymczasem z centrum Krakowa nadchodzi nowe, nieznane zagrożenie, niebezpieczeństwo, które może położyć kres istnieniu wszystkich ocalałych mieszkańców Nowej Huty.
"Wszyscy jesteśmy fragmentami wymarłej, zaginionej cywilizacji (...) Tyle że nie będzie archeologów, którzy mogliby nas odkopać i zbadać."
Historia opowiedziana w powieści toczy się dwutorowo. Z jednej strony mamy uciekinierów ze schronów starających się dotrzeć do miejsca, które zapewni im bezpieczeństwo i które być może stanie się ich nowym domem. Z drugiej zaś jest grupka wyszkolonych żołnierzy, uważanych za elitę, wysłanych śladem tych pierwszych, aby ich schwytać i doprowadzić z powrotem do schronu przez oblicze sprawiedliwości. Wszyscy oni przemierzają zniszczone ziemie stawiając czoła kolejnym niebezpieczeństwom, czy to w postaci zmutowanych stworów, czy też przedstawicieli kilku zróżnicowanych enklaw żyjących na powierzchni - bandytom, komunistom, faszystom, kanibalom, popielnym, muzealniakom, duchom... Dzięki zabiegom autora mogłam dość dokładnie wyobrazić sobie wszystkie te klany jak i mutanty, zarówno ich wygląd czy zachowania, a także miejsca, które obrali za swe siedziby.
"I co ludzie robili z tym życiem? Zabijali się nawzajem. A w najlepszym wypadku ukrywali się przed sobą, zamiast współpracować."
Wizja świata po apokalipsie przedstawiona przez Pawła Majkę w jego powieści jest w pewien sposób przerażająca. Czemu? Po nuklearnej zagładzie wydawać by się mogło, że zmianie ulegnie ludzka mentalność, skończą się wojny, wzajemne aluzje, ludzie w końcu zaczną szanować nie tylko siebie, ale też innych, będą dbać o wspólne dobro oraz przyszłość. Nie będzie już układów i potajemnych spisków, a zwłaszcza walk o władzę, która to właśnie doprowadziła do zagłady całego świata. Sądziłby kto, że dla ludzkości najważniejszym priorytetem stanie się chęć przetrwania oraz odbudowanie tego, co utracono. Ale nic z tego. Autor daje nam jasno do zrozumienia, że człowiek tak naprawdę nie potrafi się zmienić, jest zepsuty do szpiku kości, kłamliwy, przebiegły, egoistyczny i rządny władzy za wszelką cenę. To naprawdę bardzo smutne, bo jeśli tak jest naprawdę, to ludzkości grozi zagłada szybciej, niż się tego spodziewa. I nie będzie dla niej żadnego ratunku. Znikąd nadziei...
W "Dzielnicy obiecanej" zabrakło mi dwóch rzeczy - wyrazistego głównego bohatera oraz tego szczególnego napięcia odczuwalnego podczas lektury powieści, jak to miało np miejsce przy okazji zgłębiania historii opowiedzianej przez Glukhovsky'ego w jego dziele "Metro 2033". Marcin jest jaki jest, można by rzec, że to taki zwykły, dość przeciętny nastolatek. Co prawda posiada pewną szczególną umiejętność, która wyróżnia go na tle większości postaci przewijających się na kartach powieści, jednakże nie ma w nim tego czegoś, co pozwoliłoby mi bardziej się z nim zżyć, mocniej przeżywać wszystko to, co dane mu było przeżyć, a co za tym idzie - kibicować mu. To samo tyczy się wspomnianego napięcia, które starał się zbudować w swym dziele Majka. Jest wyczuwalne, to fakt, niemniej jednak włos nie jeżył mi się na głowie, ani nie pojawiła się na mej skórze gęsia skórka. Nie miałam więc większych oporów, by przerywać lekturę i odkładać ją na bok, by powrócić do niej później. Trochę szkoda, bo liczyłam na coś o wiele lepszego. Ale spokojnie, nie twierdzę bynajmniej, że książka ta jest zła, bo to byłaby nieprawda. To całkiem niezła historia, opowiedziana dość zgrabnie. Widać, że autor ją sobie dokładnie przemyślał, tylko że w ostatecznym rozrachunku nie wszystko wyszło tak, jak tego oczekiwałam. Gdyby bardziej dopracował te dwa wspomniane powyżej elementy, wówczas uznałabym "Dzielnicę obiecaną" za bardzo dobrą lekturę i bez żadnych oporów polecałabym ją wszystkim miłośnikom cyklu Uniwersum Metro 2033. A tak otrzymuje ode mnie ocenę dobrą, co oznacza, że jak najbardziej warto poświęcić jej swój czas, jednakże lepiej nie spodziewać się po niej jakiegoś wielkiego "wow" oraz emocji, które doświadczyć można było podczas lektury powieści Glukhovsky'ego.
Moja ocena: 4/6
http://magicznyswiatksiazki.pl/?p=13779
Pierwsza ksiąka polskiego pisarza w uniwersum Metro 2033.Książka nie jest jedną z najlepszych książek z cyklu ale od czegoś trzeba zacząć.Plusami tej ksiąki są na pewno lokacja w polsce, ciekawe opisy mutantów.Do minusów trzeba zaliczyć to że książka jest miejscami nielogiczna i troche się wlecze.
Paweł Majka, dwukrotny laureat Nagrody Literackiej im. Jerzego Żuławskiego, powraca do Uniwersum Metra 2033, by swoją nieokiełznaną wyobraźnią uchylić...
Wyobraź sobie, że przez dziewięć lat siedziałeś w więzieniu i niemal każdego dnia wyobrażałeś sobie w jaki sposób zabijesz swoją żonę. A w dniu, w którym...
Przeczytane:2018-02-02, Przeczytałam,
Lubię książki, w kórych tłem jest Kraków i dlatego skusiłam się na "Dzielnicę obiecaną", choć po fantastykę sięgam dość rzadko.
Paweł Majka przedstawia miasto w sposób nietypowy: w okresie po wielkim katakliźmie zwanym Pożogą, w wyniku której Kraków został zdewastowany i stał się śmiertelnie niebezpiecznym miejscem. Nawet jego symbol - gołębie - to teraz niebezpieczne "jednomyślne ptaki", które są w stanie opętać człowieka i zmusić go do posłuszeństwa.
W tej ponurej scenerii śledzimy przygody Marcina i Ewy - dwojga młodych ludzi, którzy traktują się jak brat i siosrta. Wychowuje ich wędrowna trupa aktorów, więc występując dla publiczności, poruszają się po całej Federacji Schronów (jak nazwano społeczność powstałą po Pożodze i zajmującą schrony umiejscowione pod Nową Hutą), niewiele wiedząc o dawnym życiu w ich mieście i ciesząc sie względnym spokojem. Spokój ten zostaje zmącony przez ludzi pragnących przejąć władzę nad Federacją - oskarżają oni trupę aktorską o zdradę i skazują ich na śmierć. Marcinowi i Ewie udaje się uciec ze schronów i postanawiają dotrzeć do "Ziemi obiecanej", jaką w ich mniemaniu stanowi Kombinat. W ich wędrówce zyskują niespodziewanego sojusznika - mężczyznę zwanego Duchem, który dobrze zna miasto i jego sekrety.
Wyprawa pełna jest niebezpieczeństw, bo wśród opuszczonych ulic miasta grasuje wiele groźnych istot, a na dodatek za uciekinierami podąża grupa żołnierzy porucznika Siedlara (pseudonim Szrama), których wspiera sojuszniczka z Armii Czerwonej - Ninel. Ten wątek wprowadza element sensacji i ostrej walki, a takze nieco humoru - bo sojuszniczka ze Wschodu to niebanalna postać o interesującej osobowości...
Pomysł Pawła Majki jest bardzo ciekawy - alternatywna wizja miasta jest oryginalna, ale czegoś mi w tej książce zabrakło. Mam wrażenie, że problemem jest chaos i trochę nierówy poziom poszczególnych rozdziałów - niektóre są nużące, a w innych dzieje się tyle, że trudno nadążyć. Ogólnie jednak opowieść mi się podobała.