Co się stanie, gdy przyszłość wymknie ci się spod kontroli?
Zło potrafi przybierać najróżniejsze formy. Jego źródłem może być inżynieria genetyczna wykorzystywana do nielegalnego wspomagania ludzkiego organizmu. Podobnie jak symbioza człowieka z larwalną formą obcych. Ci, którzy po śmierci wstali z grobów, również nie zwiastują niczego dobrego... Czy znajdzie się ktoś, kto stawi czoła tym wszystkim zagrożeniom? Czy walka w obliczu przeważających sił wroga ma sens? Czy istnieje jakakolwiek nadzieja dla ludzkości? Odpowiedzi szukajcie w tych trzech niezwykłych historiach o facetach, którzy się nie poddali i mimo przeciwności losu mieli odwagę, by popłynąć pod prąd.
Kiedy amok przeminął, stałem rozebrany do pasa, ociekając krwią. Część była moja – ze świeżo wykonanej dziary niemrawo sączyło się kilka cienkich strużek. Ale większość czerwonej, lepkiej mazi pochodziła z dwóch ciał, które leżały nieruchomo u mych stóp. Oba były zmasakrowane. Nie ulegało wątpliwości, że jakakolwiek akcja reanimacyjna z góry skazana byłaby na porażkę. Zresztą nie było nikogo, kto by się jej podjął. Z pewnością nie zrobiłbym tego ja. Nie po to zabijałem, żeby przywracać do życia. Gnojek, który pozbawił mnie rodziny, dostał za swoje, ale to nie było wyrównanie rachunków. Jego śmierć usatysfakcjonowała mnie tylko częściowo. To był dopiero pierwszy, malutki krok. Takie zaledwie otwarcie rachunku, który miałem do wyrównania z hybrydami. Tamtego dnia narodził się drapieżnik. Witold Czarnecki. Czarny. Ja.
Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: 2020-10-10
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 0
Takiego żołnierza nie było jeszcze na żadnej wojnie Wiceadmirał Jabłoński nie ma żadnych wątpliwości: plan jego dowódcy okaże się tragiczny w skutkach...
Billy Anders – wiodący nudne życie urzędnik pracujący w Veramie, stolicy Niepodległego Marsa – zaczyna zauważać niepokojące zmiany w otoczeniu...
Ocena: 4, Przeczytałam, 52 książki 2021, 26 książek 2021, 12 książek 2021,
Nasze mózgi są zaprogramowane pozytywnie. Wierzymy, że przyszłość przyniesie coś lepszego niż mamy teraz. Wierzymy, że nauka proponuje rozwiązania, które pozwolą ludom żyć dłużej, lepiej, szczęśliwiej. Nie bierzemy pod uwagę, ze "przyszłość wymknie się spod kontroli"[1]. Jaki przymiotnik będzie wtedy do ciebie pasował: twardy, zimny czy martwy?
Na książkę "Twardy, Zimny, Martwy" tak naprawdę składają się trzy opowieści. Łączy je apokaliptyczne tło, wartka akcja i bohaterowie, przy których "terminator to cieć"[2].
Tematem przewodnim dla tych trzech mini powieści jest szeroko pojęta ingerencja w ludzie ciało i skutki jakie może ona (globalnie) wywołać. Inżynieria genetyczna, symbioza, wskrzeszanie zmarłych - kiedy sobie pomyślimy o tych zjawiskach, na pewno każdy z nas szybko wymieni ich dobre i złe strony. Spróbujmy wyobrazić sobie konsekwencje każdej z dróg.
Marcin Pełka przedstawia dość ekstremalną wizję, kiedy to zło czy też prywatne interesy zdobędą monopol w korzystaniu z dobrodziejstw nauki. Różowo nie jest. Każda z trzech historii przynosi nas do świata pogrążonego w chaosie.
"Twardy, Zimny, Martwy" to powieść akcji.
Narratorem w każdej części jest inny mężczyzna, ale łatwo znaleźć ich cechy wspólne. Wszyscy pracują w służbach mundurowych (mamy dwóch policjantów i żołnierza), zdecydowanie opierają się apokalipsie i nawet nieźle im to wychodzi, są inteligentni, odważni, potrafią się obronić, a i zaatakować. Zwykli faceci, niemający żadnych ulepszeń w swoim ciele, a jednak jest coś co daje im siłę do wali z dużo silniejszym przeciwnikiem. Nienawiść, smutek, agresja, testosteron, wola życia? A może kumulacja tych cech.
Jak to w książkach akcji, znajdziemy tu sporo scen walki, latających pocisków, gróźb w stronę przeciwnika i innych tego typu elementów. Nie jest to powieść szczególnie głęboka, chociaż autor próbuje przemycić ustami bohaterów pewne refleksje i teorie spiskowe. Wyszło mu to całkiem nieźle, aczkolwiek proporcja jest w dalszym ciągu na korzyść akcji niż rozważań na temat przyszłości.
Fabuła jest dynamiczna, ale zabrakło mi porządnych zwrotów akcji. Czegoś co wbiłoby mnie w fotel. Dzieje się dużo, ale jednak jest to jednostajne. Bohaterowie odhaczają kolejne punkty z listy, a my tuptamy za nimi do finału.
Styl
W tym akapicie staję przed bardzo trudnym zadaniem. Słowa, które przychodzą mi do głowy, aby opisać styl powieści mają negatywny wydźwięk, a nie chcę abyście pomyśleli, że mamy do czynienia z grafomaństwem. Hmmm... spróbujmy.
W tym jak Marcin Pełka napisał książkę "Twardy, Zimny, Martwy" jest coś prymitywnego i przerysowanego. Wynika to m.in. z tego o czym już wspominałam, że myśli zawarte w powieści nie są odkrywcze, co nie znaczy, że nieciekawe. Druga sprawa to charaktery narratorów i ich sposób wysławiania się. Przypominam, że mamy trzech panów, którzy są prostolinijni i brutalni kiedy potrzeba. Nie możemy od nich oczekiwać poetyckiego stylu czy górnolotnych zdań. Oni czasami przeklną, mają swoje dziwne maniery językowe (np. używanie skrótu PKP w powieści "Twardy"), używają pospolitych porównań (np. prosty jak konstrukcja cepa). Całość jest, w językowym sensie przyziemna, ale spójna. I chyba inna nie powinna być, bo nie byłoby szczerze.
Podsumowanie
"Twardy, Zimny, Martwy" to twór bardzo ryzykowny pod względem konstrukcji. 3 minipowieści w granicach 150- 180 stron. Na tyle długie, że zdążymy wsiąknąć w przedstawiony świat (co jest na plus), a co za tym idzie trudno nam szybko przeskoczyć od jednej historii do kolejnej (co spowalnia czytanie). Mimo tego nie wyobrażam sobie, aby zaproponowane przez Marcina Pełkę opowieści zostały wydane w innej formie. Mają dużo wspólnych elementów i po prostu do siebie pasują, a ich tytuły połączone w jeden tworzą konstrukt rodem z Dzikiego Zachodu. Czy postęp technologiczny zafunduje nam taki Dziki Zachód, a może przejmiemy z niego tylko burdel?
[1] Marcin Pełka, "Twardy, Zimny, Martwy", wyd. Novae Res, Gdynia 2020, okładka.
[2] Tamże, s. 325.