Turkusowe szale

Ocena: 4.95 (22 głosów)
Inne wydania:

Polskie lotnictwo na Zachodzie to nie tylko Dywizjon 303.
"Turkusowe szale" to powieść sensacyjna, której fabuła opiera się na rzeczywistych wspomnieniach, dokumentach, oraz wydarzeniach związanych z 307 Dywizjonem Nocnym Myśliwskim „Lwowskich Puchaczy”.

Polacy patrolują brytyjskie niebo po zmroku, za dnia zmagając się z szeregiem problemów – aklimatyzacją pośród "herbaciarzy", przestarzałymi samolotami, brakiem zaufania i… barierami językowymi utrudniającymi podrywanie Brytyjek w rozlicznych pubach. Ich maszyny nazywane są latającymi trumnami, ale mimo to Polacy niczego nie pragną bardziej, niż wzbić się w przestworza i zetrzeć z wrogiem.
RAF jednak nie pali się do tego, by dać im szansę. Podczas gdy koledzy strącają niemieckie messerschmitty i dorniery, Lwowskie Puchacze siedzą bezczynnie, zaś ich szeregi topnieją.
Do czasu…

Jeden z Polaków bierze sprawy w swoje ręce, a niedługo potem dywizjon zostaje rzucony w wir walki. I wszystko byłoby w porządku, gdyby nie fakt, że w szeregach Trzysta Siódmego ukrywa się szpieg…

Informacje dodatkowe o Turkusowe szale:

Wydawnictwo: Bellona
Data wydania: 2017-03-17
Kategoria: Historyczne
ISBN: 9788311143272
Liczba stron: 528
Język oryginału: polski
Tłumaczenie: brak

więcej

Kup książkę Turkusowe szale

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Turkusowe szale - opinie o książce

Avatar użytkownika - blackolszi
blackolszi
Przeczytane:2017-05-06, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki 2017, Mam,
Jak zachęcić kogoś do przeczytania książki o tematyce, która w ogóle nie jest dla tej osoby pociągająca? Wystarczy nazwisko Mróz na okładce i wszystko jasne. Turkusowe szale mimo, że są o polskich lotnikach z czasów, gdy latali wspólnie z Anglikami w dywizjonie 301 czy 303, jest historią wartą poznania. Przygody Feliksa i jego kompanów są miłą odskocznią od kryminałów, którymi raczy nas pan Remigiusz, ale jak zawsze książka klasa sama w sobie.
Link do opinii
"Nie ma mocniejszych więzi niż te wykształcone w walce. Czasem jedna wspólnie przeżyta chwila w powietrzu przywiązuje bardziej niż całe życie spędzone na ziemi." Jedna z pierwszych powieści Remigiusza Mroza, a dla mnie pierwsza przygoda czytelnicza z książką tego autora. Przygoda sympatyczna, miło spędza się z nią czas, jednak nie wciąga w takim stopniu jak się spodziewałam. Powieść prowadzona w dość dynamicznym rytmie, bazująca na sensacyjnych, szpiegowskich i romantycznych wątkach. Wiele opisów powietrznych walk, ponieważ fabuła inspirowana losami asy przestworzy Lwowskich Puchaczy z Dywizjonu 307 utworzonego w ramach Royal Air Force. Przenosimy się z książką do początku lat czterdziestych, opanowanej wojną Wielkiej Brytanii, gdzie polscy lotnicy patrolują niebo i aktywnie uczestniczą w operacjach wojskowych. Wszystko wskazuje na to, że w ich szeregach czai się niemiecki agent, pozyskujący tajne informacje, sabotujący, szkodzący, przyczyniający się do śmiertelnych wypadków lotników. Jak ustalić jego tożsamość? Niestety, z głównym bohaterem podporucznikiem Feliksem Esskerem nie udało mi się nawiązać bliższej więzi, mimo, że to jego przygody wiodły prym w utrzymaniu czytelnika w oczekiwaniu i niepewności, to jednak zarówno ona sam, jak i ogarniające go moralne wątpliwości, w moim odczuciu potraktowane zostały zbyt powierzchownie. Również wydarzenia na wyspie Alderney okazały się mało realne i przekonujące. Za to z niecierpliwością wyczekiwałam wszelkich wzmianek o sierżancie Leonie Merowskim. Trzeba przyznać, że profil tej postaci został intrygująco wykreowany. Zaś dialogi między Feliksem a Leonem zabarwiono doskonałym humorem, sytuacyjnymi odniesieniami, barwnym wydźwiękiem kontrastów między polską a angielską kulturową mentalnością. Bardzo podoba mi się płynność i swoboda w kreśleniu obrazów w wykonaniu autora, wyjątkowo lekki i przyjazny styl pisania. Brakowało mi za to wyjaśnień, pociągnięcia do końca kilku aspektów ze scenariusza zdarzeń, na które tak bardzo liczyłam. Szkoda, że książka nie okazała się bardziej porywająca i trzymająca w napięciu. bookendorfina.pl
Link do opinii
Avatar użytkownika -

Przeczytane:2016-11-06,
Remigiusz Mróz kolejny raz rzuca nas w wir wydarzeń II wojny światowej. Tym razem towarzyszymy dzielnym pilotom 307 Nocnego Dywizjonu Myśliwskiego. Genialny pomysł! Niewyeksploatowana tematyka, szerokie pole do popisu i - nie ukrywajmy, ten dreszcz przeszywający każdego Polaka za każdym razem, kiedy mowa o dzielnych, polskich pilotach rozrzuconych na niebie IIwś. Zacznę w tym wypadku od końca, a więc posłowia historycznego, w którym autor wyjaśnia niektóre z poruszanych kwestii, tłumaczy które wątki czerpie z historii, a co jest jedynie fikcją literacką. W posłowiu odnajdziemy szereg źródeł, przydatnych w pogłębianiu informacji o polskich lotnikach - nie tylko z 307! Mam zamiar - w miarę możliwości, sięgnąć po większość z przywołanych przez Remigiusza Mroza zbiorów i opracowań. Za posłowie więc niech będą autorowi dozgonne chwała i dziękczynienie. W Turkusowych szalach znajdziecie zderzenie dwóch światów - jeden z nich to irytujący herbaciarze, przekonani o konieczności "niańczenia" Polaków, a drugi to grupa wspomnianych polskich lotników - szaleni, narwani, skorzy do bójki i do butelki, kochający piękne kobiety patrioci o genialnym poczuciu humoru. Głównymi bohaterami - a już na pewno najbardziej zapadającymi w pamięć, są trzej mężczyźni: Feliks Essker ps. Lucky, Leon Merowski ps. Merowing oraz Czesław Tummel ps. Disney. Temperamentni Polacy rwą się do walki z niemieckim okupantem, jednak nie wystarczy być dobrym pilotem aby wznieść się w podniebną zawieruchę wojny. Na drodze naszym lotnikom staje dowództwo, maszyny będące latającymi trumnami, trudności z aklimatyzacją, problemy z nauką języka angielskiego, a przede wszystkim szereg - czasem tragicznych, czasem mrożących krew w żyłach wydarzeń, które ciągną za sobą kolejne konflikty, nieporozumienia, ale i nieprzemyślane acz fantastyczne posunięcia i bohaterskie czyny. Kiedy Felo podrywa samolot z płyty lotniska, przenosimy się w zupełnie inny świat. Mamy wrażenie, jakbyśmy siedzieli tuż obok, a szalone manewry pewnego siebie pilota - absolwenta Szkoły Orląt w Dęblinie, wywracają nam wnętrzności i sprawiają, że serce podchodzi do gardła. Feliks i Leon uzupełniają się jak dwie połówki... jabłka? Raczej mocnego koniaku. Ich rozmowy bawią do łez, czasem wzruszają, a podniebne perypetie jeżą włos na głowie. Jednak to nie na nich skupimy całą swoja uwagę, a na próbie wykrycia... szpiega! I gwarantuję Wam - będziecie tonąć w domysłach, podejrzewać każdego z bohaterów, a kiedy już się ujawni - będziecie zaskoczeni! Czy można liczyć na szczęśliwy koniec? Przekonajcie się.
Link do opinii
Dawno, dawno temu był czas, kiedy zaczytywałam się w książkach wojennych. Przerobiłam chyba wszystko co było w tamtejszej bibliotece a dotyczyło II wojny światowej. Aż w końcu mi przeszło. Teraz od czasu do czasu wpadnie mi w ręce jakaś książka o tematyce wojennej, jednak z reguły są to książki poważne, wzbudzające gniew i zadumę. Do "Turkusowych szali" podchodziłam z lekką dozą niepewności. Co prawda recenzji na temat książki jest bardzo dużo i są raczej pozytywne, jednak zastanawiałam się czy książka o lotnikach mnie wciągnie. Wciągnęła,a jakże, lecz muszę się przyznać, że o wiele bardziej podobało mi się czytanie o akcji dziejącej się na ziemi niż pod niebem. O czym książka jest, każdy pewnie wie. Dywizjon 307, zwany Lwowskimi Puchaczami. Polscy lotnicy ogarnięci zgorzknieniem i niemocą uczestniczenia w lotach bojowych. Gorsze maszyny. Bariera językowa. Marazm. I dwóch narwańców, którzy swoimi wyskokami urozmaicają nudne życie w bazie lotniczej. Feliks Essker zwany Lucky i Leon Merowski, przez "herbaciarzy" nazywany Merowingiem. Para, która wykończy każdego brytyjskiego dowódcę. Najlepsi przyjaciele. Świetny pilot i jego nawigator. Osoby z charyzmą, odwagą i patriotyzmem wzbudzający podziw lub zazdrość innych pilotów. Ludzie, którzy chcą walczyć za ojczyznę, mężczyźni, którzy czują się pomijani, gorzej traktowani, odsunięci na margines w momencie, kiedy mogliby strącać wrogie samoloty. Pozostaje im tylko picie, rozruby i ciągłe utarczki z przełożonymi, co nie poprawia wizerunku Polaków w oczach angielskiej obsady lotniska. W końcu jednak nadchodzi ich czas i obaj pokażą na co ich stać. W książce występuje dość spora liczba bohaterów, Polaków, jak i Anglików, co początkowo stwarzało mi problemy z ogarnięciem kto jest kim. Każdy z bohaterów ma cechy wyróżniające go z tłumu, dlatego też po jakimś czasie w końcu udało mi się ich odróżniać:) Kilku polubiłam, kilku mnie wkurzało, paru wzbudzało podejrzenia. Książka jest tworem sensacyjnym, więc musiał się takowy wątek znaleźć. Tutaj dotyczy to poszukiwań zdrajcy, szpiega, który uszkadza maszyny powodując śmierć lotników. Moje podejrzenia skupiły się na zupełnie innej osobie, zatem rozwiązanie było dla mnie zaskoczeniem. W ogóle końcówka książki ma mocne tempo i multum akcji tak zamotanej, że ciężko się domyślić rozwiązania. Książka napisana jest lekkim stylem, z bardzo dostępnym słownictwem dotyczącym samolotów i ich działania. Nie czułam się zagubiona, lecz tak jak pisałam na początku, wolałam, gdy akcja skupiała się na naziemnych przygodach bohaterów. A tych nie brakowało. W powieści dzieje się całkiem sporo, nie ma zbędnych opisów, wątki się przeplatają, tworząc ciekawą opowieść o bohaterstwie, zdradzie, przyjaźni i miłości. "Turkusowe szale" to bardzo udana powieść wojenno-sensacyjna, w której każdy może znaleźć coś dla siebie.
Link do opinii
Avatar użytkownika - asagao
asagao
Przeczytane:2014-12-22,
Każdy z nas zna dzieje Dywizjonu 303, osławionej formacji dzielnych polskich lotników, jednej z najlepszych jednostek myśliwskich II wojny światowej. A jeśli nie zna, to zapewne, gdy słyszy tą nazwę, ma przynajmniej ogólne skojarzenia, typu: II wojna światowa, bitwa o Anglię, odważni polscy piloci, szkarłatne szaliki, "Rafałki" i oczywiście powieść Arkadego Fiedlera. Jednak nie była to jedyna eskadra, która zdobyła sławę podczas walk II wojny światowej i nie jedyna w której walczyli Polacy. Był jeszcze, np. Dywizjon 307, tzw. "Lwowskie Puchacze", jedyna nocna jednostka w Wielkiej Brytanii w okresie II wojny światowej. Dywizjon ów został sformowany 24 sierpnia 1940 r. w Blackpool, a w jego skład weszli piloci z 5 i 6 pułku lotniczego. Jednostkę często przenoszono z miejsca miejsce, wciąż przydzielając lotnikom nowe zadania. Załogi latały na samolotach typu Boulton "Defiant", "Beaufighter'ach" Mk-II i Mk-V oraz "Mosquito'ach" Mk-II, Mk-VI, Mk-XII i Mk-XIII. Formacja miała za zadanie, m.in. obronę całej południowo-zachodniej Anglii oraz południowej Walii, patrolowanie wód Kanału La Manche, wykonywanie lotów nad Niemcami, Belgią, Francją, Islandią, czy nad Norwegią. Kilka załóg Dywizjonu 307 osłaniało również desant pod Arnhem, pierwszy etap operacji Market Garden, przeprowadzonej we wrześniu 1944 r. na terytorium Holandii. Ogółem Dywizjon 307 wykonał 3879 lotów bojowych i zestrzelił oraz uszkodził nie tylko kilkadziesiąt samolotów nieprzyjaciela, ale także zniszczył wiele innych celów typu: lokomotywy, pociągi, łodzie, stacje, budynki. Jednostka została rozwiązana 2 stycznia 1947 roku. I to właśnie to ta formacja i jej członkowie stali się kanwą dla "Turkusowych szali" Remigiusza Mroza. Jest rok 1940. Rozgoryczeni swoją bezużytecznością i znudzeni kolejnymi wykładami, polscy piloci nareszcie zaczynają postrzegać swoją przyszłość w lotnictwie brytyjskim w jaśniejszych barwach i dostrzegają dla siebie możliwość czynnego udziału w walkach z Niemcami. Do życia zostaje powołany Dywizjon 307, którego znakiem rozpoznawczym staje się sowa o zielonych oczach i turkusowe szaliki, noszone przez jego członków. Ku rozczarowaniu lotników formacja nie zostaje od razu rzucona do walki z wrogiem, lecz przechodzi kolejne szkolenia i ćwiczenia. Sprzęt na którym mają latać załogi jest przestarzały, a współpraca z Brytyjczykami nie układa się najlepiej. Na dodatek w szeregach dywizjonu zaszył się szpieg, którego wykrycie ma decydujące znaczenie dla bezpieczeństwa i życia żołnierzy. Główni bohaterowie powieści Mroza - Feliks Essker, czyli "Lucky", oraz Leon Merowski zwany "Merowingiem - to postaci pełnokrwiste i wyraziste. Zresztą również pozostałe charaktery zaludniające powieść "Turkusowe szale" wydają się być wyjęte żywcem z realnego świata i podsłuchane oraz podejrzane przez pisarza. Remigiusz Mróz doskonale raz jeszcze uczynił ze swoich bohaterów postaci bardzo realistyczne, dzięki czemu czytelnikowi łatwiej zrozumieć ich postępowanie, ich decyzje. Piloci nie przebierają w słowach i środkach, gdy chodzi o obronę ojczyzny i ich macierzystej jednostki, ale też wdają się w bijatyki z Anglikami (szczególnie chętnie z jednym z nich), niektórzy nie wylewają za kołnierz. Mróz odmitologizował bohaterów wojennych, lecz w żadnym wypadku nie pozbawił ich odwagi i patriotyzmu, nie umniejszył im. Sprawił za to, że czytając o chłopakach z 307 dywizjonu, czytelnik jeszcze mocniej docenia prawdziwych pilotów walczących w przeróżnych dywizjonach w trakcie II wojny światowej, z jeszcze większym szacunkiem patrzy na ich dokonania. "Turkusowe szale", podobnie zresztą, jak oba tomy "Parabellum", nie są w żadnym wypadku typową literaturą wojenną, czy historyczną, lecz raczej powieścią sensacyjną, osadzoną w latach II wojny światowej, której realia pisarz oddał całkiem dobrze. Zarówno bohaterowie, jak i wiele z wydarzeń opisanych przez Remigiusz Mroza to fikcja. W powieści znajdziecie ciekawych bohaterów i wciągającą fabułę, choć na wartką akcję z powietrznymi walkami raczej nie liczcie. Te ostatnie, co prawda pojawiają się na kartach publikacji, jednak ja czułam lekki niedosyt pod tym względem i przyznam, że wolałabym poczytać więcej o chłopakach z 307 i ich ryczących maszynach, o szalonych manewrach, zapierających dech w piersi i pościgach samolotowych za wrogiem. A, jak już jestem przy marudzeniu, to wspomnę jeszcze o pewnej rzeczy, która niezbyt przypadła mi do gustu w "Turkusowych szalach". Otóż w książce pojawia się wątek miłosny, który do mnie nie przemawia. Nie żebym nie wierzyła, że ktokolwiek miał czas i ochotę na miłość w trakcie wojny. Rzecz w tym, że odniosłam wrażenie, że został on dołączony do powieści na siłę, by podtrzymać mit o tym, jak to polscy żołnierze podbijali serca niewiast w Wielkiej Brytanii. Dla mnie wątek ten jest pozbawiony zupełnie emocji, nie przekonuje mnie, lecz jest na tyle zgrabnie napisany, że nie zakłócał mi czytania. Mimo osadzenia akcji w środowisku pilotów wojskowych czytelnik nie musi obawiać się terminologii lotniczej, której w książce jest tylko tyle, by opowiadana historia była wiarygodna, lecz równocześnie także, by była zrozumiała dla laika. Język powieści jest lekki i prosty, powiedziałabym, że przesiąknięty specyficznym, nieco sarkastycznym poczuciem humoru, co sprawiło, że lektura "Turkusowych szali" była dla mnie bardzo przyjemna.
Link do opinii

 

Polacy patrolują brytyjskie niebo po zmroku, za dnia zmagając się z szeregiem problemów – aklimatyzacją pośród "herbaciarzy", przestarzałymi samolotami, brakiem zaufania i... barierami językowymi utrudniającymi podrywanie Brytyjek w rozlicznych pubach. Ich maszyny nazywane są latającymi trumnami, ale mimo to Polacy niczego nie pragną bardziej niż wzbić się w przestworza i zetrzeć z wrogiem. RAF jednak nie pali się do tego, by dać im szansę. Podczas gdy koledzy strącają niemieckie messerschmitty i dorniery, Lwowskie Puchacze siedzą bezczynnie, ich szeregi zaś topnieją. Do czasu...



Remigiusz Mróz jest współczesnym pisarzem, który urodził się w 1987 roku. Ponadto jest doktorantem w Kolegium Prawa Akademii Leona Koźmińskiego. Jego debiutem jest Wieża milczenia.

Język w książce jest prosty i płynny, przez co książkę czyta się lekko i szybko oraz autorem kilku publikacji naukowych. Jego debiutem jest Wieża milczenia.

I w on czas Śmierci Anioł tkliwy
Pod niebem leciał południowem;
Wtem słyszy w dole szmer gniewliwy,
I płacz miłości z żalu słowem...



Turkusowe szale to powieść sensacyjna, której fabuła opiera się na rzeczywistych wspomnieniach, dokumentach oraz wydarzeniach związanych z 307 Dywizjonem Nocnym Myśliwskim "Lwowskich Puchaczy".

Bohaterowie są tacy jakich lubię, czyli intrygujący i popełniający wiele błędów, za które muszą srogo zapłacić, co powoduje zachwyt czytelnika.W książce, która liczy 518 stron nie licząc posłowia historycznego, jest bardzo dużo bohaterów, przez co można się pogubić, szczególnie w trakcie czytania. Ktoś musi spać, więc my czuwamy, I przyczajeni pośród chmur, Na obcym niebie załatwiamy, Prastary nasz rasowy spór. A kiedy Niemiec się zapali, Aby rozjaśnić sobą mgły, Ryby radują się w Kanale, Bo martwy Niemiec nie jest zły. Uhu... Uhu... Uhu... wołają tak, Po nocach Lwowskie Puchacze, Uhu... Uhu... Uhu... lecą na szlak.
W książce doszukałem się dwóch małych wad. Pierwszą jest dość spora liczba literówek. Bardzo duża liczba bohaterów, w których można się pogubić, to już ostatni minus.

Książka zachwyciła mnie pod wieloma względami. O niektórych pisałem wyżej, ale jeszcze raz wspomnę. Wspaniale wykreowani bohaterowie, dużo zwrotów akcji, momenty strachu i przerażenia oraz lekkie pióro autora.

Książkę polecam osobom, które lubią czytać rodzime powieści (co wszystkim polecam). Książka zawiera parę przekleństw, więc osoby, które nie lubią wulgaryzmów, powinni stronić od tej powieści.
Link do opinii
Żałuję. Żałuję, że sięgnęłam po tę książkę. Nie wiem, co mogło spowodować taką a nie inną sytuację. Zarzekałam się, że nie będę sięgać po literaturę historyczną. Strzelanie, uciekanie przed świstem kul, strach czy bohater dożyje jutra. To nie dla mnie. A tu proszę jeszcze samoloty, które atakują z góry. Żałuję..., że sięgnęłam po tę książkę... tak późno. Biję się w pierś, moja wina, coś mi po prostu do niej nie było po drodze i swoje dni musiała odleżeć. Miałam dziwne przeczucie, że Remigiusz Mróz, nie może pisać tak dobrze, to jest nie możliwe. Rozumiem udała mu się zarówno pierwsza jak i druga część Parabellum, ale żeby jeszcze Turkusowe szale były tak dobre? Od dziś sięgam w ciemno po literaturę, która wyjdzie spod pióra Mroza. To on obok Malinowskiego przekonał mnie, że historia może być przyjemna, interesująca, może zaciekawić takiego laika w tej kwestii jak ja i spowodować, że będę sięgać po tego typu książki coraz częściej. A literatura wojenna może być przyjemnością, o ile przedstawi się ją tak piękny sposób. Turkusowe szale to niesamowita i wciągająca od samego początku historia. Nietuzinkowi bohaterzy, wartka akcja, wciągająca fabuła i świat przedstawiony nader realnie powodują, że od książki ciężko się oderwać. To powieść sensacyjna z wątkiem militarnym, historycznym i miłosnym. Tu każdy znajdzie coś dla siebie. Ponownie mam problem z określeniem, co mi się podobało w tej książce, na tyle, aby was zachęcić do lektury. Nie odnajduję w niej minusów, no może jeden malutki. Chodzi mianowicie o nagromadzenie bohaterów już od samego początku historii, co powodowało lekki mój mętlik. Wydaje mi się jednak, że Remigiusz Mróz tak już ma, ma taki sposób na przedstawienie swojej historii, gdyż podobnie (dla mnie) było w Parabellum. Oczywiście postanowiłam nie zwracać już jakoś szczególnie na to uwagi i oddałam się przyjemności, czyli lekturze. Remigiusz Mróz bardzo dobrze i realnie kreśli postacie swoich bohaterów. To osoby z krwi i kości, bez zbędnych upiększeń, tacy po prostu zwykli ludzie, których albo się lubi, albo nie. Autor w umiejętny i bardzo przystępny sposób ukazuje realia wojny umiejscawiając je w zmyślonym przez siebie świecie. Zatarcie granicy między tymi światami jest tak niewyczuwalne, że czytelnik, który nie do końca zna przedstawiane wydarzenia (czytaj: ja) nie odczuje przeskoku. Może jest jeszcze ktoś, kto nie czytał Turkusowych szali, to zachęcam serdecznie. Do mnie autor przemawia i pozostanę mu wierna w kwestii literatury z wątkami historycznymi, wojennymi.
Link do opinii

Jeżeli chodzi o książki, to są dwie rzeczy, które robię rzadko, a mianowicie: sięgam po polskich autorów (chociaż to się już zmienia!) oraz czytam literaturę wojenną. Nieraz jednak trzeba nagiąć swoje zasady i pozytywnie się rozczarować. Turkusowe szale, to moje już trzecie spotkanie z twórczością Remigiusza Mroza i muszę przyznać, iż jest ono kolejny raz udane.
Chociaż na początku nie umiałam polubić bohaterów...  

Moja sympatia do nich rosła stopniowo i raczej wolno. Jednocześnie sama historia mnie intrygowała, a także byłam bardzo ciekawa czy Dywizjon 307 stoczy jakąś podniebną walkę. Polscy lotnicy stacjonują w Wielkiej Brytanii, mają tam szkolenia na nowych (dla nich) maszynach i nieco się denerwują, gdyż na początku nie są za bardzo dopuszczani do walki.
Lwowskie Puchacze, których wojenne zmagania obserwuje czytelnik mają w swoich szeregach kilka ciekawych i wyrazistych postaci. Przede wszystkim jest tutaj Feliks Essker, najważniejszy z załogi, pilot. To do niego najbardziej nie mogłam się przekonać, wydawał mi się zbyt pewny siebie i za bardzo był wychwalany. Jednak z biegiem czasu stał się normalniejszy (przynajmniej w moich oczach). Morowing, przyjaciel Fela, to typ również pewny siebie, może nieco zagubiony, a przede wszystkim tajemniczy, wierny przyjaciel oraz wierny swojej ojczyźnie żołnierz. Disney dla mnie był bardzo słodki i kochany, chociaż najmniej autor skupił się na tej postaci, to moja sympatia do niego okazała się największa.
W książce przedstawiona została bardzo trudna (z czasem zmieniająca się na lepsze) relacja załogi Angielskiej i Polskiej. Już sam przyjazd lotników Polskich był ukazany w dość smutny (przynajmniej dla mnie) sposób, zwłaszcza jeśli chodzi o nieznajomość flagi czy godła przyjezdnych. Pierwszą osobą, która zaakceptowała obcokrajowców była Aileen, jedna z nielicznych kobiet w szeregach herbaciarzy. Bardzo podobały mi się jej relacje z Esskerem, były takie nieporadne i całkiem sympatyczne (ze strony Fela) oraz konkretne i zdecydowane (ze strony Saville).
Turkusowe szale, to bardzo dobrze skonstruowana powieść, gdzie narracja trzecioosobowa jest wielką zaletą i powoduje, iż akcja staje się bardziej dynamiczna. Książka z każdym kolejnym rozdziałem trzyma w napięciu coraz mocniej. Wątek sensacyjny z jednej strony jest bardzo konkretny i intrygujący, a z drugiej dyskretny i nie pierwszoplanowy. Na najważniejszym planie są bohaterowie, ich wojenne zmagania oraz chwile ciężkiej walki o przetrwanie.
Powieść Remigiusza Mroza bardzo mnie wciągnęła i zachwyciła. Jest to autor, którego styl tworzenia historii i kreowania bohaterów do mnie przemawia. Pomimo tego, iż tematyka jego książek nie jest do końca prosta, to sprawia on, iż staje się ona bardzo przystępna i przyjemna w odbiorze. Zaletą są tutaj bohaterowie, barwne i wyraziste postaci, a także mnogość wątków i szybka akcja. Serdecznie zachęcam do sięgnięcia po Turkusowe szale, bo z pewnością się nie zawiedziecie i spędzicie przyjemne chwile z książką w ręku.

Link do opinii
Avatar użytkownika - Franca
Franca
Przeczytane:2014-09-16,

II wojna światowa jest jednym z najczęściej występujących w powieściach wątków historycznych. Jest to bardzo wdzięczny temat, za jego pomocą można ukazać bohaterstwo, tragedię oraz niezwykłe cechy charakteru stworzonych przez siebie postaci. Świadomość historyczna dotycząca tego okresu nie jest dobra, powszechnie znane są tylko najważniejsze momenty tego okresu. Z tego względu na szczególną uwagę zasługują teksty kultury, które ukazują swoim odbiorcom mniej popularne wątki tego konfliktu. Jeśli chodzi o polskie lotnictwo, to szczególne miejsce w świadomości wszystkich Polaków zajął działający na terenie Wielkiej Brytanii Dywizjon 303. Remigiusz Mróz, w swojej najnowszej książce zatytułowanej ,,Turkusowe szale" postanowił przybliżyć losy innej formacji wojskowej działającej na obczyźnie - 307 Dywizjonu Nocnego Myśliwskiego ,,Lwowskich Puchaczy".

Akcja tej powieści rozpoczyna się w 1940 roku w Squires Gate. Grupa polskich lotników, czekająca na sformowanie dywizjonu, do którego mieli zostać wcieleni, odbywa konieczne szkolenia. Nie są oni zainteresowani podnoszeniem swoich umiejętności w zakresie znajomości języka angielskiego i topografii państwa, na terenie którego będą walczyć, chcą walczyć. Ich sytuacja poprawia się, gdy Feliks Essker i Leon Merowski biorą sprawy w swoje ręce i wyruszają na samozwańczą misję. Od tej pory zadaniem Polaków jest patrolowanie wyznaczonego terenu w nocy i zmaganie się z trudami dnia codziennego za dnia, tymczasem ich szeregi zaczynają topnieć. Z czasem okazuje się, że nie jest to dziełem przypadku, ani wrogich samolotów. W bazie czai się szpieg. 

Niemalże wszyscy bohaterowie tej książki to żołnierze, nic więc dziwnego, że posługują się oni wojskowym żargonem. Jego szczególną odmianą są maksymy pułkownika Tritcharta, które towarzyszyły bohaterom podczas każdej większej akcji, wizyty w barze, czy koleżeńskiej kłótni. Poza akcentem humorystycznym, ukazują one przywiązanie żołnierza do swojego pierwszego przełożonego czy też, jak w tym przypadku, szanowanego szkoleniowca. Jest to wyraz starego żołnierskiego, choć niekoniecznie eleganckiego, etosu. Przedstawicielem starej wojskowej szkoły jest major Żyro. Jego nieco przerysowana postać wzbudziła we mnie wiele sympatii, trzymałam kciuki za to, by do końca lektury okazał się on tak kryształowo uczciwy, jak na jej początku. Poza tym, styl wypowiedzi, którym się posługiwał, stanowił miłą odskocznię od nieco irytującego pod koniec wojskowego żargonu. 

Głównym bohaterem tej książki jest Feliks Essker, to głównie jemu towarzyszymy podczas poznawania akcji tej książki, chociaż poczynania podporucznika nie są jedynym planem fabularnym tej powieści. Losy Esskera przestają być najważniejsze, gdy na pierwszy plan wysuwają się dramatyczne poszukiwania grasującego w bazie szpiega. Akcja tej książki rozgrywa się bardzo szybko, głównie z powodu braku ,,nadprogramowych" opisów. Remigiusz Mróz nie lubi stosować opisów i dał temu wyraz również w swoich książkach z serii ,,Parabellum". Jego czytelnicy poznają dokładniej dane miejsce, postać czy przedmiot tylko wtedy, gdy jego wygląd odgrywa znaczącą rolę dla rozwoju akcji książki. 

,,Turkusowe szale" mogę polecić osobom ceniącym autora za jego poprzednie książki, z pewnością nie zawiodą się oni na tej powieści. Tym, którzy nie mieli z nimi do czynienia rekomenduję ,,Turkusowe szale" jako sensacyjno-historyczną powieść popową. Dlaczego popową? Dlatego, że jest to książka, którą czyta się niezwykle szybko, autor nie wymaga od czytelnika poważnej wiedzy historycznej, to on ją podaje i to w pigułce bardzo łatwej do połknięcia. Profesjonalny historyk lub po prostu osoba żywo interesująca się historią z pewnością potraktują ją jako przyzwoitą powieść rozrywkową zgodną z ich zainteresowaniami. Moimi też. 

 

 

Link do opinii
Avatar użytkownika - Eliza89
Eliza89
Przeczytane:2020-01-15, Ocena: 6, Przeczytałam,

Poznałam pióro Pana Remigiusza od strony kryminalnej, politycznej i thrillerowskiej. Teraz podjęłam się jego książki o tematyce wojennej.
„Turkusowe szale” to powieść historyczna, która opowiada o Dywizjonie 307 i jego pilotach noszących właśnie takiego koloru znak rozpoznawczy. Pomimo, iż autor wielokrotnie zaznacza, że jest w większości to fikcja literacka, to jednak z bardzo wielu źródeł historycznych korzystał i na końcu książki, w swoim posłowiu, przybliża czytelnikowi materiały źródłowe oraz co tak naprawdę było przez niego zmyślone.
Sama fabuła jest fascynująca. Autor nie daje czytelnikowi ani chwili wytchnienia. Dużo akcji dzieje się zarówno w powietrzu, jak i na lądzie. Jest maluteńki również wątek miłosny. Poznajemy głównych bohaterów -pilotów Feliksa oraz Leona, którzy są przyjaciółmi i bronią wraz z innymi towarzyszami nieba brytyjskiego przed Niemcami w latach 1940-1942. Oprócz licznych brawurowych akcji w przestworzach i walki z wrogiem na lądzie, autor serwuje również motyw szpiega/kreta w Dywizjonie 307, który co rusz prawdopodobnie uszkadza brytyjskie samoloty, co prowadzi do ich katastrof w powietrzu. Końcówka pełna emocji i dość zaskakująca. Wielokrotnie uśmiałam się z dialogów głównych bohaterów i byłam pod wrażeniem ich odwagi, lojalności a czasem impertynencji? W skrócie taki „Top Gun” lat 40-tych. Zdecydowanie polecam. 

Książka przeczytana w ramach wyzwania "Olimpiada czytelnicza 2020" org.przez Pośredniczkę książek.

Link do opinii

Przepiękna książka o polskich lotnikach. Jest wojna. Polacy lotnicy wyruszają do Wielkiej Brytanii, by tam pomóc ,,herbaciarzom". Są niedoceniani i nie pozwalają im zasiąść za sterami samolotów. Główny bohater Feliks Essker (Lucky) wraz z przyjacielem Leonem Merowskim (Merowing) postanawia wyruszyć w walkę z Czesławem Tummlerem (Disney). Po ich akcji, w której strącają pięć wrogich maszyn, Brytyjczycy po mały zaczynają doceniać Polaków. W swym dywizjonie bohaterowie zdobywają kolegów, ale także wroga Frasera. Na dodatek ,,herbaciarz" bije się z Luckym o Brytyjkę Aileen. Okazuje się, że w szeregach 307 Dywizjonu Myśliwskiego Nocnego ,, Lwowskie Puchacze" kryje się szpieg. W tym czasie znika Merowing. Wszyscy tracą nadzieję na ocalenie Polska oprócz Feliksa. Polak popada w małą depresję. Pewnego lotu rozbija się samolot z Luckym i jego kolegą Lemonem. W tym czasie powraca Leoś. Essker trafia na wysepkę Alderney, zabija dwóch Niemców, z czego jednego w samoobronie, a potem próbuje się wydostać. Znajdują go małżeństwo - Hort i Marry Ann. Pozostaje u nich w ukryciu, bo całą wyspę przejęli Niemcy i zbudowali na niej obóz. W tym czasie prowadzone są poszukiwania dwóch lotników. W końcu Puchacze tracą nadzieję i uznają ich za zmarłych. Okazuje się, że Brytyjczycy oszukiwali Feliksa. Udałoby mu się wcześniej uciec, bo kolega Horta posiadał samolot. Po spotkaniu z Niemcami Feliks i Marry Ann uciekają. Hort trafia do obozu. W wyzwoleniu go pomaga im Holender, który stamtąd uciekł. Wyzwalają Horta i z Hansem naprawiają samolot. Hort grozi bronią pozostałym i każe Feliksowi i swej małżonce wsiąść do samolotu i odlecieć. Tak się stało. Samolot jednak się rozbija i znajdują go piloci z dywizjonu. Po powrocie Lucky'ego jest wielka radość. Merowing zostaje posądzony o zdradę. Jest to jednak przykrywka. Lucky też zostaje wciągnięty w akcję, która na na celu odnaleźć szpiega. Udaje się do stacji radiowej, by tam go przyłapać. Człowiek, którego zatrzymał jednak nie mógłby być szpiegiem. A jednak...

Link do opinii

Przepiękna książka o polskich lotnikach. Jest wojna. Polacy lotnicy wyruszają do Wielkiej Brytanii, by tam pomóc ,,herbaciarzom". Są niedoceniani i nie pozwalają im zasiąść za sterami samolotów. Główny bohater Feliks Essker (Lucky) wraz z przyjacielem Leonem Merowskim (Merowing) postanawia wyruszyć w walkę z Czesławem Tummlerem (Disney). Po ich akcji, w której strącają pięć wrogich maszyn, Brytyjczycy po mały zaczynają doceniać Polaków. W swym dywizjonie bohaterowie zdobywają kolegów, ale także wroga Frasera. Na dodatek ,,herbaciarz" bije się z Luckym o Brytyjkę Aileen. Okazuje się, że w szeregach 307 Dywizjonu Myśliwskiego Nocnego ,, Lwowskie Puchacze" kryje się szpieg. W tym czasie znika Merowing. Wszyscy tracą nadzieję na ocalenie Polska oprócz Feliksa. Polak popada w małą depresję. Pewnego lotu rozbija się samolot z Luckym i jego kolegą Lemonem. W tym czasie powraca Leoś. Essker trafia na wysepkę Alderney, zabija dwóch Niemców, z czego jednego w samoobronie, a potem próbuje się wydostać. Znajdują go małżeństwo - Hort i Marry Ann. Pozostaje u nich w ukryciu, bo całą wyspę przejęli Niemcy i zbudowali na niej obóz. W tym czasie prowadzone są poszukiwania dwóch lotników. W końcu Puchacze tracą nadzieję i uznają ich za zmarłych. Okazuje się, że Brytyjczycy oszukiwali Feliksa. Udałoby mu się wcześniej uciec, bo kolega Horta posiadał samolot. Po spotkaniu z Niemcami Feliks i Marry Ann uciekają. Hort trafia do obozu. W wyzwoleniu go pomaga im Holender, który stamtąd uciekł. Wyzwalają Horta i z Hansem naprawiają samolot. Hort grozi bronią pozostałym i każe Feliksowi i swej małżonce wsiąść do samolotu i odlecieć. Tak się stało. Samolot jednak się rozbija i znajdują go piloci z dywizjonu. Po powrocie Lucky'ego jest wielka radość. Merowing zostaje posądzony o zdradę. Jest to jednak przykrywka. Lucky też zostaje wciągnięty w akcję, która na na celu odnaleźć szpiega. Udaje się do stacji radiowej, by tam go przyłapać. Człowiek, którego zatrzymał jednak nie mógłby być szpiegiem. A jednak...

Link do opinii
Avatar użytkownika - Wiesia63
Wiesia63
Przeczytane:2018-05-10, Ocena: 6, Przeczytałam,

Fabuła tej książki to II wojna światowa - bitwa o Anglię. W mistrzowski sposób oparta na faktach i elementach fikcji o polskich lotnikach wlaczących o Anglię. Biorąc pod uwagę, że słynny Dywizjon 303 został już dokładnie opisany. Mróz bohaterem swej książki uczynił 307 Dywizjon Nocny Myśliwski inaczej zwany Lwowskie Puchacze. Zestrzelili oni ponad trzydzieści samolotów nieprzyjaciela na pewno, a siedem prawdopodobnie. Zniszczyli także pociski V-1, V-2, pociągi i pojazdy niemieckie. Fascynująca powieść przenosząca nas w ten trudny i straszny czas wojny.

Link do opinii
Inne książki autora
Z pierwszej piłki
Remigiusz Mróz0
Okładka ksiązki - Z pierwszej piłki

Rewera Opole miała być jednym z najbardziej niezwykłych zespołów w polskiej piłce nożne. Najpierw błyskawicznie przebiła się do głównej, najwyższej klasy...

Behawiorysta
Remigiusz Mróz0
Okładka ksiązki - Behawiorysta

Zamachowiec zajmuje przedszkole, grożąc, że zabije wychowawców i dzieci. Policja jest bezsilna, a mężczyzna nie przedstawia żadnych żądań. Nikt nie wie...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Katar duszy
Joanna Bartoń
Katar duszy
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Rok szarańczy
Terry Hayes
Rok szarańczy
Klubowe dziewczyny 2
Ewa Hansen ;
Klubowe dziewczyny 2
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy