Trzech panów w łódce (nie licząc psa) to zabawna opowieść opisująca przygody trzech londyńczyków, którzy wybrali się w podróż łodzią po Tamizie i przebyli 123 mile - z Kingston do Pangbourne. Komiczne zdarzenia, opowiastki i anegdotki umilające trzem panom wyprawę, przyprawione specyficznym angielskim humorem, ironicznym i inteligentnym, od lat bawią czytelników na całym świecie. Urok tej książki zasadza się bowiem nie tyle na jej stylu literackim czy też użyteczności informacji, jakie zawiera (w zamyśle autora miała być poważnym przewodnikiem turystycznym), ile na jej wierności prawdzie i jedynym w swoim rodzaju komizmie.
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania: 2009-09-28
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 264
Farsa na Tamizie
Czy można polubić bohaterów neurotyków, hipochondryków i mitomanów? Otóż okazuje się, że można. Zwłaszcza gdy ci potrafią śmiać się z siebie i własnych przywar. A gdy do tego dorzucimy jeszcze psa, który wydaje się najbardziej rozgarniętym członkiem wesołej kompanii, udana podróż jest gwarantowana.
"Trzech panów w łódce (nie licząc psa)" to humorystyczna opowieść o tym, jak trzech znajomych postanawia ukoić swoje skołatanej nerwy i zszargane zdrowie podczas rejsu po Tamizie. Jak rychło jednak się okazuje, wycieczka niewiele wspólnego ma z odpoczynkiem, a i spokoju niewiele w tak niebezpiecznych warunkach. Bohaterowie nakreśleni z dużą dozą komizmu nie szczędzą sobie nawzajem uszczypliwości i choć zdarza się, że jednemu czy drugiemu puszczają nerwy, to jednak nic nie jest wstanie naruszyć prawdziwej przyjaźni.
Oprócz zbioru anegdot z podróży, powieść Jerome’a jest też nietypowym przewodnikiem na trasie między Kingston a Oxfordem, z opisami przyrody oraz ciekawostkami historycznymi. Ale spokojnie – żadnego przynudzania i zasypywania datami nie będzie – wszystko z polotem i poczuciem humoru (tak, tak – uwielbiam narratora). Taka konstrukcja powieści sprawia, że czytelnik nie czuje przesytu burzliwymi (głównie w mniemaniu bohaterów) rzecznymi przygodami i może złapać oddech w czasie licznych dygresji.
Sięgając po powieść Jerome’a zupełnie nie spodziewałam się lektury, która tak bardzo poprawi mi humor i którą przeczytam niemalże jedynym tchem, choć tempo fabuły nie należy do zbyt zawrotnych. Bawiłam się znakomicie. Jeżeli szukacie książki, przy której będziecie mogli odpocząć i zrelaksować się, to "Trzech panów w łódce (nie licząc psa)" jest tym, czego Wam potrzeba.
Czy książka wydana w 1889 roku może śmieszyć do tej pory? Czy żarty i anegdoty (często sytuacyjne) rozgrywające się w XIX wieku są w stanie rozbawić współczesnego czytelnika? Przyznam, że sama miałam co do tego wątpliwości, jednak okazuje się, że niektóre powieści się nie starzeją, a dorby humor zawsze się obroni. Przykładem na to jest powieść Jerome K. Jerome'a Trzech panów w łódce (nie licząc psa).
Trzech zmęczonych pracą panów postanawia wybrać się na wycieczkę. Ostatecznie decydują się na dwutygodniowy spływ łodzią po Tamizie. Główni bohaterowie to młodzi mężczyźni J. pełniący role narratora, Harris, George - pracownik banku i Montmorency - pies. Całość książki poświęcona została właśnie tej wyprawie, jej planowaniu, przygotowaniom i samej juz wycieczce z Kingston do Oksfordu i z powrotem. Przy okazji warto wspomnie, że wszyscy bohaterowie są postaciami prawdziwymi, na którcyh autor się wzorował pisząc.
Powieść Jerome K. Jerome'a początkowo miała być przewodnikiem, jednak autor postanowił uzupełnić ją o zabawne opisy i wydarzenia. Ostatecznie jednak zrezygnował z pierwotnego zamysłu i powstała swego rodzaju humoreska, która niezbyt przychylnie została przyjęta przez krytyków. Całe szczęście, zupełnie inaczej książkę przyjęli czytelnicy. Ta stała się bestsellerem, a autor dzięki temu zyskał nie tylko sławę, ale i pieniądze.
Książka stanowi właściwie zbiór humoresek, przepełniona jest żartem sytuacyjnym i ironią. Wydarzenia z życia bohaterów uzupełniane są opisami historycznymi miejscowości nad Tamizą, specyfika zarówno samej rzeki, jak również miast nad nią położonych. Historia skonstruowana przez Jerome'a jest poniekąd krzywym zwierciadlem ukazującym przywary napotykanych na drodze osób. Bohaterowie także wydają się wyjątkowymi pechowcami, jeśli coś może pójść nie tak jak planowali, to tak pójdzie, a oni często i gęsto ładują się w tarapaty. Na wielką uwagę zasługuje pies, bo i Montmorency'emu autor poświęcił sporo miejsca.
Całość jest lekka i zabawna. Ja nie raz się uśmiechnęłam, a nawet głośno zaśmiałam. Przypadli mi ci trzej panowie do gustu (łącznie z psem) i jestem zaskoczona, że humoreski sprzed tylu lat mogły mi się tak bardzo spodobać i okazać się niezwykle aktualne.
Książka napisana w XIX wieku, a bawi do dziś. Żałuję, że dopiero teraz ją przeczytałam. Polecam.
Ha, ha, ha. Tyle w skrócie o bohaterach i opisywanyh sytuacjach. Lektura zapewnia przednia zabawę, zachęca do myślenia, zaskakuje dynamiką. Nie przeszkadzają liczne anegdoty i niektóre dłuższe opisy.
Trzech panów w łódce (nie licząc psa) to zabawna opowieść opisująca przygody trzech londyńczyków, którzy wybrali się w podróż...
"[...] chciałbym być absolutnie uczciwy wobec czytelników tej książki. Nie będę ukrywał żadnych jej braków, nie chciałbym bowiem, by ktokolwiek poczuł...