Koralia ma czterdzieści dwa lata i czterdzieści dwa powody, by zmienić swoje życie. Oraz jeden dodatkowy, który wywraca jej świat do góry nogami. Tytus jest osiemnaście lat młodszy. Kiedy ona zdawała maturę, on własnie się rodził. I jeszcze jedno - jest synem jej najlepszej przyjaciółki. Co w życiu jest ważniejsze? Przyjaźń czy miłość? Czy naprawdę trzeba wybierać? ,,Troje na huśtawce" to współczesny romans obyczajowy, spisany w formie pamiętnika, opowiedziany z dystansem, ironią i dużą dawką emocji.
Jeśli przyjmiemy, że życie jest windą, która zatrzymuje się na każdym piętrze, a potem jedzie dalej, to wszystko można sobie bardzo prosto wytłumaczyć. Piętro z napisem małżeństwo zostało przeze mnie opuszczone, a ja znowu przesuwam się w górę.
Obecnie wysiadłam na poziomie ,,romans z młodszym".
Wydawnictwo: Edipresse Książki
Data wydania: 2018-02-15
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 300
„Troje na huśtawce” Nataszy Sochy, której premiera była 31 stycznia bieżącego roku, wzbudziła niemałe kontrowersje wśród czytelników. Już sam tytuł powieści jest intrygujący - z jednej strony huśtawka kojarzy nam się z beztroską zabawą, a z drugiej strony sugeruje, że troje na huśtawce to już tłum i może się okazać to niebezpieczne. Temat podjęty przez autorkę ma tyle samo zwolenników co przeciwników. Czy „Troje na huśtawce” to przysłowiowa puszka Pandory?
Koralia ma czterdzieści dwa lata i czterdzieści dwa powody, by zmienić swoje życie. Oraz jeden dodatkowy, który wywraca jej świat do góry nogami. Tytus jest osiemnaście lat młodszy. Kiedy ona zdawała maturę, on właśnie się rodził. I jeszcze jedno – jest synem jej najlepszej przyjaciółki. Co w życiu jest ważniejsze? Przyjaźń czy miłość? Czy naprawdę trzeba wybierać? „Troje na huśtawce” to współczesny romans obyczajowy, spisany w formie pamiętnika, opowiedziany z dystansem, ironią i dużą dawką emocji.
Jeśli przyjmiemy, że życie jest windą, która zatrzymuje się na każdym piętrze, a potem jedzie dalej, to wszystko można sobie bardzo prosto wytłumaczyć. Piętro z napisem małżeństwo zostało przeze mnie opuszczone, a ja znowu przesuwam się w górę.
Obecnie wysiadłam na poziomie „romans z młodszym”.
„Troje na huśtawce” to nie pierwsza i nie ostatnia książka Nataszy Sochy, po którą sięgnęłam z wielkim zainteresowaniem. A im dalej w las tym autorka bardziej mnie zaskakuje, zarówno podejmowaną tematyką jak i stylem pisania.
Tym razem autorka podjęła się kolejnego kontrowersyjnego tematu, jakim jest miłość młodego chłopaka do dużo starszej od niego kobiety.
Żyjemy w czasach, gdzie na co dzień stykamy się z różnorodnością związkową. Nie dziwią nas pary tej samej płci, zarówno męskiej jak i żeńskiej, choć nie obywa się bez homofobicznych zachowań. Nie specjalnie dziwi nas również kiedy dojrzały mężczyzna wiąże się z dużo młodszą od siebie kobietą, chociaż pierwsza myśl jaka pojawia się w głowie to sponsoring. Takie związki wryły się już mimo wszystko w krajobraz naszego społeczeństwa na tyle, że nie zwracamy na nie szczególnej uwagi.
Dlaczego zatem tak wiele emocji, plotek i negatywnych opinii jesteśmy w stanie z siebie wyrzucić, gdy spotykamy młodego mężczyznę związanego ze starszą kobietą?
Czy nie jest to zbyt ksenofobiczne podejście z naszej strony? Dlaczego takie związki od razu na starcie skazujemy na zaszczucie i dyskryminację? Dlaczego nie możemy zaakceptować miłości, która nie patrzy na numer pesel?
„Troje na huśtawce” Nataszy Sochy napisana jest w formie pamiętnika głównej bohaterki. Jego forma nie jest jednak szablonowa, ponieważ Koralia nie zachowuje porządku chronologicznego podczas pisania. Zdawać by się mogło, że takie przeskakiwanie z tematu na temat, ze zdarzenia na zdarzenie jest chaotyczne i nastręczać będzie trudności w zrozumieniu kolejności wydarzeń. Nic bardziej mylnego. Zabieg retrospekcji pozwala czytelnikowi poznać Koralię od czasów jej dzieciństwa, poprzez okres nastoletni aż po dorosłość. Mamy okazję poznać dzieje jej przyjaźni, mamy wgląd w jej nieudane małżeństwo, a pomiędzy tym wszystkim mamy dokładny opis jej emocji, rozterek, targających nią sprzeczności i racjonalności, tego co wypada, a co nie.
Można pokusić się o stwierdzenie, że poznajemy jej życie od podszewki.
Opowieść Koralii to swego rodzaju spowiedź nafaszerowana szczerością. Bohaterka dzieli się swoimi uczuciami, strachem, obawami, a nawet wyrzutami sumienia, które dopadają ją nazbyt często. Mimo wszystko nieplanowane uczucie miłości, które zrodziło się w jej sercu, a przed którym długo się broniła, pokazało swoją siłę. Koralia ulega, poddaje się miłości, chociaż nie bez strachu przed światem, a przede wszystkim przed własną przyjaciółką.
Czy podjęła dobrą decyzję? Czy takie uczucie ma prawo bytu w świecie olbrzymich technologi, ale wciąż emocjonalnie bywającym na etapie średniowiecza?
„Troje na huśtawce” Nataszy Sochy pobudziło mnie do wielu refleksji. Z ciekawości prześledziłam nawet internet w poszukiwaniu takich par jak Koralia i Tytus. Jest ich sporo – chociaż ku memu rozczarowaniu to częściej panie pisały o swej miłości niż ich młodzi partnerzy. Internet daje im szansę na to, by mogli walczyć o własne uczucia i opowiedzieć o swoich związkach. Czy jednak tak samo odważnie walczą na swoim podwórku? Czy nie spuszczają wzroku pod potępiającymi spojrzeniami sąsiadów? Tego nie wiem.
Wiem jednak, że Natasza Socha po raz kolejny wywołała „burzę” tematyczną. Być może stanie się ona dobrym początkiem do akceptacji takich związków. Inne schematy przerabiane były społecznie wiele lat, czas więc rozbić kolejną puszkę Pandory i pokazać światu, że każdy ma prawo do miłości, niezależnie od wieku. Czas powiedzieć głośno, że to co nieszablonowe nie zawsze musi oznaczać sponsoring czy symbiotyczną zabawę.
Bo czy wiek partnerów może być wyznacznikiem powodzenia i trwałości związku?
Z własnego doświadczenia powiem Wam, że absolutnie nie!
Najważniejsza jest ich wzajemna szczerość i wspólny cel.
„Troje na huśtawce” autorka napisała we własnym stylu. Lekkie pióro i gładkie podejście do tematu sprawia, że człowiek zagłębia się w lekturze a akcja niepostrzeżenie leci do przodu. Ta lekkość jest jednak pozorna, wszak czytamy opowieść płynącą prosto z serca głównej bohaterki. Towarzyszymy jej podczas najdrobniejszych czynności, współodczuwamy z nią niemalże wszystkie emocje, widzimy jej odbicie w lustrze, liczymy zmarszczki pod oczami, płaczemy z nią w poduszkę. To bardzo głęboka refleksyjna fabuła, która nieubłaganie ciągnie nas w stronę najtrudniejszego dylematu Korali – miłość do Tytusa czy przyjaźń Aurelii?
Zakończenie książki jest niejednoznaczne – zielone drzwi! Za jednymi jest Tytus za drugimi Aurelia. Do których zapuka Koralia? Kto jej otworzy? Czyje oczy spojrzą na nią pierwsze?
„Troje na huśtawce” to powieść obalająca stereotypy. Autorka propaguje w niej zdrowy egoizm, któremu kobiety tak rzadko ulegają. Bo jak to tak, przecież nie uchodzi? Co powiedzą inni? A w ogóle to w pewnym wieku należy się już tylko zaszyć w czterech ścianach i nie oczekiwać od życia niczego, no bo jakim prawem?
Tymczasem Natasza Socha neguje te wszystkie utarte w ludzkich głowach schematy. Nie broni nikomu iść znanymi ścieżkami, ale pokazuje, że czasem warto podjąć ryzyko. Rozwaga i dystans z jakim autorka potraktowała temat jest godny oklasków. Doskonale wyważyła emocje i poutykała je pomiędzy rozdziałami, tak, by dojrzały czytelnik wyciągnął z lektury pełną gamę refleksji.
Ja osobiście po lekturze tej książki powróciłam nie bez nostalgii do własnych wspomnień. Choć nie do końca identycznych z przeżyciami bohaterów, to jednak mogło potoczyć się to podobnymi torami. Stojące między nami sześć lat różnicy początkowo dla nas nie były przeszkodą, chociaż ludzie gadali różnie. Z biegiem lat okazało się, że nasze pragnienia i wizje przyszłości są zupełnie inne. Skończyło się przyjaźnią.
Nie wiem – co by było gdyby…
Wiem za to, że czasami warto ryzykować...nawet jeśli potem życie nie układa się idealnie, to dla miłości warto przecierać najtrudniejsze szlaki.
„Troje na huśtawce” Nataszy Sochy to powieść , która mam nadzieję, stanie się pierwszym milowym krokiem ku akceptacji takich związków. Bardzo bym chciała, żeby nasze społeczeństwo porzuciło swoją zaściankowość, choć może pragnę zbyt wiele…jeszcze większość do tego nie dorosła, żeby móc powiedzieć o sobie „jestem tolerancyjny”. Chciałabym zatem, by zamiast zajmować się innymi – wszyscy Ci co pierwsi rzucają kamieniem szyderstwa i szykany – zajęli się własnymi brudami i śmieciami na swoim podwórku.
Zachęcam Was gorąco do lektury „Troje na huśtawce” - warto bowiem zagłębić się w temat i przeżyć go razem z główną bohaterką. Mam nadzieję, że po lekturze wiele z Was otworzy się na innych, a może niektóre kobiety zobaczą w Koralii siebie! Może nabiorą odwagi i więcej wiary we własne możliwości i dadzą sobie szansę na miłość i szczyptę zdrowego egoizmu? Tego Wam życzę z serca.
z bloga: http://przeczytajka.blogspot.com/
Topienie się w brei wyrzutów sumienia i niepewności? Miotanie między lojalnością a miłością? Wybieranie mniejszego zła? Mogłabym napisać, że przeżywałam to wszystko przez ponad trzysta stron albo – jak kto woli – przez jeden wieczór i jeden krótki poranek. Skłamałabym. Tak naprawdę przeżywałam to przez kilkaset dni kilkanaście miesięcy temu.
Nie wiem, kiedy Natasza Socha wpadła na pomysł napisania „Trojga na huśtawce”. Nie wiem, kiedy dokładnie ukończyła tę książkę. Wiem jednak, że po trosze uczyniła mnie jej główną bohaterką i opisała moje rozterki z przeszłości. Wlazła mi do głowy, otworzyła szufladę z moim pamiętnikiem, a potem dołożyła kilka lat tu czy tam i stworzyła historię.
„Troje na huśtawce” to opowieść o wielkiej przyjaźni między dwiema ponad czterdziestoletnimi kobietami, którym życie nie poukładało się zgodnie z przyjętymi normami. Aurelia to porzucona przez swojego partnera kobieta, która – będąc w ciąży – zostaje pozostawiona sama sobie. Koralia to zapatrzona w nią koleżanka z podwórka, która z czasem dorasta i – będąc już dojrzałą kobietą – rozwodzi się z mężem. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie „subtelny” zgrzyt, „drobna” nieścisłość, pewna „delikatna” rysa. Żartuję. Tak naprawdę to burza z piorunami, trzęsienie ziemi, wybuch wulkanu i koniec świata zwiastowany bukietem różowych piwonii. Po prostu pewnego pięknego dnia Koralia odkrywa, że zakochała się w Tytusie. Kim jest Tytus? Facetem, weterynarzem nawet. Dwudziestoczteroletnim synem Aurelii. Bum!
Najnowsza powieść Nataszy Sochy napisana została w formie pamiętnika kobiety zmagającej się z zakochaniem, które ogarnęło jej serce (a zdaniem wielu również mózg) niczym powódź tysiąclecia południe naszego kraju. Siejąc spustoszenie w czymś, co powszechnie nazywane jest racjonalnością albo moralnością, wygładziło zwoje mózgowe i spowodowało, że stara baba zaczęła sypiać z młodym chłopakiem. Skandal! Pytanie tylko, czy powinni ją zamknąć w kaftanie bezpieczeństwa w pokoju bez klamek czy może poddać leczeniu, przypiąć pasami do łóżka (bo przecież stanowi zagrożenie) i postawić przed drzwiami jakąś herszt babę, co by sobie z nią poradziła „w razie W” (faceta lepiej nie stawiać, bo wiadomo – nawet się nie obejrzy, a zostanie omotany biedaczek).
O czym Socha postanowiła tym razem opowiedzieć? O przyjaźni, która może, ale nie musi przetrwać wszystkiego, o miłości, która powinna, ale nie musi wygrać, o rozterkach, które mogą się skończyć, ale tak naprawdę nie wiadomo, czy kiedykolwiek do tego dojdzie. Autorka nie zostawia jasnej odpowiedzi i chwała jej za to – ona po prostu uwierzyła w moją mądrość i dała mi wybrać. Doskonale, bo to książka o wyborach właśnie: między stabilnym, aczkolwiek nieszczęśliwym życiem w klatce, bez miejsca „dla siebie” a walką o siebie, między przyjaźnią a miłością, między swoim szczęściem a chęcią zaspokojenia ograniczonych wizji otoczenia.
Pisarka zadaje pytanie: czy metryka może decydować o tym, gdzie znajdziemy oddanie, czułość, pełnię życia i – no sorry – dobry seks? Czy naprawdę może nam to wszystko dać tylko i wyłącznie rówieśnik lub starszy, „doświadczony” partner? Te dwie opcje są dopuszczalne. Jeśli po drugiej stronie staje młodszy facet to już niekoniecznie. Oczywiście, że sytuacja jest mocno przejaskrawiona – nie dość, że młodszy, nie dość, że syn przyjaciółki, to jeszcze w pewnej mierze wychowywany przez swoją kochankę. Wydaje mi się jednak, że Socha wcale nie chciała opowiedzieć realnej historii, tylko – po swojemu – po prostu poharatać nieco nami.
Jedna uwaga: jeśli spodziewacie się porażającego romansu okraszonego erotyką i obrazami rodem z podręcznika kamasutry, to zdecydowanie nie ten kierunek. „Troje na huśtawce” to zbiór przemyśleń na temat tego, co dzieje się w życiu dojrzałej kobiety, gdy cały świat krzyczy, żeby się opamiętała i przestała myśleć o sobie. To wszystko zaserwowane jest w zabawnej i czasami ironicznej konwencji, która nie ujmuje tematowi powagi.
Dla kogo jest ta książka? Poza tym, że dla każdej kobiety, to – moim zdaniem – dla absolutnie każdego… mężczyzny. Tak, oczy Was nie mylą. Uważam, że powinien ją przeczytać każdy facet, nieważne, czy ma dwadzieścia czy czterdzieści kilka lat. Myślę, że mógłby wiele dowiedzieć się o sposobie myślenia kobiet, czego one oczekują i że nie chodzi o to, by mieć coraz to nowszy model. Chodzi o to, że czasami stagnacja przechodzi w regres i jeśli nic nie da się z tym zrobić, to… to może trzeba gdzieś poszukać zielonych drzwi.
Pamiętacie szum medialny dotyczący różnicy wieku Agaty Paskudzkiej i Piotra Rubika? W chwili gdy w 2008 roku brali ślub, wynosiła ona osiemnaście lat... Od tamtej pory osobiście nie interesowałam się celebrytami, ale przed napisaniem tej recenzji doczytałam, że się nie rozwiedli i mają dwie córki... Dlaczego o tym wspominam? Ot, takie było moje pierwsze skojarzenie, gdy czytałam najnowszą powieść Nataszy Sochy. Lada moment przekonacie się dlaczego...
"Miłość można skatalogować na różne sposoby, można ją też podzielić na gorsze i lepsze okresy. Ale jeśli jest to miłość naszego życia, to nie można jej przekreślić tylko dlatego, że jednemu z nas wyczerpują się baterie. Albo że komuś to przeszkadza." *
"Troje na huśtawce" jest pamiętnikiem Koralii, kobiety dojrzałej, która znalazła się na życiowym zakręcie i postanowiła spisać swoje wspomnienia oraz przemyślenia. Może dzięki tej spowiedzi łatwiej poradzi sobie z chaosem w głowie?
Koralia dorastała w czasach, gdy dzieci tęsknym wzrokiem zerkały ku Peweksowi i półkom z klockami Lego czy lalkami Barbie. Tylko nieliczni mogli dostąpić zaszczytu przekroczenia progu i zabrania wymarzonej zabawki do domu. Do tego grona należała Aurelia, sześć lat starsza od Koralii dziewczynka z sąsiedztwa, która z biegiem lat stała się wręcz 'obiektem fascynacji' i to nie tylko za sprawą Lego. Gdy Aurelia została samotną matką to właśnie maturzystka Koralia objęła funkcję niani małego Tytusa. Dbała o jego rozwój, chodziła na spacery, pokazywała świat... Ogromnie zbliżyła się do Aurelii i jej synka, patrzyła jak dorastał, jak zmieniał się jego światopogląd, zainteresowania...
Los sprawił, że Amor nie zwrócił uwagi na ich numery Pesel... Wycelował, strzelił i próbując uszczęśliwić niechcący obarczył ich dodatkowym problemem. Bo jeśli miłość może być problemem to właśnie w takiej sytuacji, kiedy to mężczyzna spotyka się ze starszą o osiemnaście lat kobietą, na dodatek przyjaciółką matki. Czy zdecydują się wyznać prawdę? Czy pomimo docinków, krzywych spojrzeń i walki ze schematami będą razem?
"Człowiek nie powinien mieć zbyt dużo wolnego czasu, bo wtedy zaczyna intensywnie myśleć. Nie są to jednak myśli konstruktywne, to raczej robienie bilansu życiowych strat i niepowodzeń, a stąd już krótka droga do kolejnej butelki wina i zatopienia się w depresji." **
Jeśli szukacie powieści, która tętni przygodami bohaterów, niesie liczne sensacyjne niespodzianki czy też wartką akcję to wybierzcie inny tytuł. "Troje na huśtawce" to historia o przewidywalnych ale i spontanicznych związkach, samotnym macierzyństwie oraz miłości, która często musi stoczyć walkę o akceptację. Tylko czy my potrzebujemy zgody otoczenia na bycie z NIM czy NIĄ?
W tym przypadku wymuszony pojedynek na linii miłość-przyjaźń sprawi, że Koralia będzie musiała zmierzyć się z wyborem. Okrutny ciężar spocznie na jej barkach - czy będzie sobie potrafiła poradzić z emocjami, uczuciami i poświęcić przyjaźń dla miłości lub miłość dla przyjaźni? Czy Ty potrafiłbyś/-łabyś jednoznacznie wybrać? Ja tak...
W sprawie powieściowych zakochanych Natasza Socha zostawiła czytelników w niepewności co do zakończenia - jest ono otwarte, każdy może po swojemu zinterpretować ostatnią scenę z udziałem głównej bohaterki.
Książka jest zbiorem luźnych przemyśleń na różne życiowe tematy, nie tylko miłości czy przyjaźni. Natasza Socha posługując się swoją bohaterką - Koralią - zwraca naszą uwagę na fakt, iż nieistotne są tutaj daty, dni tygodnia a czasami nawet miesiące. Liczy się to czego pragniemy, jakie mamy ambicje oraz czy potrafimy będąc z kimś mieć coś swojego - ulubione miejsce, potrawę czy piosenkę, trochę czasu poświęconego dla swoich zainteresowań. Korzystajmy z dobrodziejstw życia, bowiem nic nie jest na zawsze... Autorka w typowy dla siebie sposób zgrabnie posługuje się słowem, które bywa przesycone nie tylko powagą, ale też humorem czy ironią.
"Człowiek nie starzeje się dlatego, że jego metryka pokazuje mu taką, a nie inną datę, ale z powodu własnych ograniczeń." ***
Podsumowując - "Troje na huśtawce" to powieść napisana w formie chaotycznego pamiętnika, który ma uświadomić nam, że schematy nie zawsze wytyczają właściwe ścieżki a w życiu człowieka szczęście przeplata się z wyrzutami sumienia. Jednak warto spojrzeć ponad to, co myślą inni i podążać własną ścieżką ku szczęściu... Oby tylko wybory, których należy dokonać nie były zbyt trudne.
* N. Socha, "Troje na huśtawce", Wyd. Edipresse Książki, Warszawa 2018, s. 306
** Tamże, s. 78
*** Tamże, s. 51
Karolina ma czterdzieści dwa lata, zakochuje się w synu najlepszej przyjaciółki, a różnica wieku to osiemnaście lat. Karolina jest rozdarta z jednej strony wie, że zdradzając prawdę straci przyjaźń Aurelii, jednak uczucie jakim darzy jej syna to coś głębszego. Z jednej strony jest lojalność a z drugiej miłość, ktora sprawia, że kobiecie na nowo chce się żyć. Bardzo skomplikowana sytuacja i relacja skłania do glębszych przemyśleń, analizy moralości i postawy bohaterów.
"...ta różnica nie ma żadnego znaczenia. Po jakimś czasie liczy się głównie to, czy potrafimy patrzeć w jedną stronę".
Czy miłość mimo największej "przeszkody" jest możliwa?
Autorka porusza temat niełatwych związków pomiędzy starszymi kobietami a młodszymi mężczyznami. Myślę, że gdyby powieść ta skupiałaby się jedynie tylko wokół tego wątku, ukazana historia nie wywołałaby większych przemyśleń. Natasza Socha w bardzo przemyślany sposób zmusza czytelników do analizy postawy moralnej głównej bohaterki. Można przecież zakochać się w młodszym mężczyźnie, można mieć z nim romans, jednak sytuacja ta nie jest już taka oczywista, gdy okazuje się, że sypia się z mężczyzną, któremu w dzieciństwie podcierało się pupę i zmieniało pieluchy oraz dla którego było się opiekunką.
"Troje na huśtawce" to powieść obyczajowa napisana dość niekonwencjonalnie, gdyż po pierwsze w formie pamiętnikarskiej, a po drugie - bez zachowania chronologii czasowej. Natasza Socha dość ryzykownie podjęła się ukazania tego miłosnego trójkąta, mieszając między sobą przeszłość z teraźniejszością. Takie przeskakiwanie pomiędzy wydarzeniami wywołuje pewien dyskomfort czytelniczy, ale jednocześnie potęguje napięcie i ciekawość tego, co będzie dalej, dlaczego wydarzyły się pewne sytuacje i co było ich genezą.
Na początku trudno było mi odnaleźć w historii - bo trochę było zdarzeń, które wydarzyły się niedawno i dużo starsze fragmenty z życia głównej bohaterki. Dopiero później wciągnęłam się w historię i starałam się zrozumieć główną bohaterkę i tego jaki dylemat ma. Czy wybrać miłość czy przyjaźń. I dzięki zakończeniu P. Sochy nie wiem co się wydarzyło. Ja napisałam swoje zakończenie :)
Początkowo książka wydaje się nudna. Jakiś pamiętnik starej rozwódki. No kto by to czytał. Jednak z każdą kolejną przeczytana strona książka staje się coraz bardziej interesująca.
Wieloletnia przyjaźń zostaje wystawiona na próbę. Jedna z bohaterek staje przed trudnym wyborem miłość czy przyjaźń.
Zakończenie książki okazuje się kolena "pustą kartka" gdyz nie wiemy kogo wybrała Koralia.
"Przyjaźń buduje się latami (...) jest mieszanką wspólnych przeżyć i wspólnych kłótni."
" Miłość, drogie panie, nie jest ślepawa, ona po prostu czasem wymyka się spod kontroli."
"Facet z młodszą kobietą u boku jest zjawiskiem normalnym, odwrotność tej sytuacji wszystkich zniesmacza."
Przyjaźń, miłość, dylematy pomiędzy Aurelią, Koralią i Tytusem. Zaskakujące, skomplikowane i nietuzinkowe spojrzenie autorki na problemy występujące w rzeczywistości bohaterów. Zakończenie, ... - brakuje słów
Opowieść o kobiecie, która na nowo musi stworzyć listę marzeń. Historia o tym, że każdy potrafi się odrodzić, zupełnie jak kolorowe salamandry. I o tym...
Słodko-gorzka opowieść o spełnianiu swoich i nie swoich marzeń Maja słyszy to pytanie na każdym rodzinnym obiedzie. Od dzieciństwa marzy o założeniu...
Przeczytane:2022-04-13, Ocena: 4, Przeczytałam,
Natasza zabrała mnie w niesamowitą podróż ze swoją bohaterką Koralią i jej rozterkami. Opowieść z trafnymi analizami psychologicznymi, głębokimi przemyśleniami o życiu, przyjaźni, miłości, odkrywaniu i poszukiwaniu siebie, swoich najbardziej ukrytych pragnień. Nie sądziłam, że opowieść w gatunku obyczajowym będzie tak intrygującą zagadką, a jej odkrywanie tak dużą przyjemnością.
Opowieść prowadzona w formie dziennika z odwróconą kolejnością chronologiczną. Bardzo podobał mi się ten zabieg, celowe przeskakiwanie pomiędzy dniami, miesiącami i jednocześnie każda data, wydarzenie są ze sobą połączone i spójne. Dążymy do równowagi, chronologicznie następujących po sobie zdarzeń, boimy się zmian. Czy jednak zmiana jest zła? Czy musimy tkwić w przekonaniach zaszczepionych w nas w dzieciństwie, w stereotypach? Czy człowiek zakochany, poszukujący siebie ma chronologię? Nie sądzę, gdyż w przemianie zawsze musimy wywrócić wszystko do góry nogami, by osiągnąć dobrostan i harmonię.
Nieprzewidywalne, fascynujące zakończenie, a może ta historia się nie zakończyła? Przekonajcie się sami.
Bardzo przyjemnie rozpoczęta przygoda z powieściami Nataszy Sochy. Polecam.