Kontynuacja poczytnej serii dla młodzieży To nie jest, do diabła, love story. Kolejny tom cyklu o Poznaniu, który można czytać niezależnie od poprzednich - o innej bardzo wybuchowej parze!
Wera - ma żal do losu, że wiele lat temu wydrapał jej głębokie rany - dosłownie i w przenośni.
Alek - który pisze o sobie Palant Ikoniec - uważa, że los pozbawił go wszystkiego.
Weronika Meller jest mistrzynią w stosowaniu uników. Ludzie, rzeczy, emocje - omijanie wszelkich komplikacji to jej specjalność. Pewnego dnia jednak z opresji ratuje ją rycerz w lśniącej zbroi. No dobra, nie jest rycerzem i nie ma zbroi i w zasadzie jest całkowitym przeciwieństwem rycerza. Ma za to w sobie ogromne pokłady złości.
Kiedy wątki Wery i Alka się splotą w dwudzieste pierwsze urodziny chłopaka, ten wpadnie na pomysł, jak pomóc Werze zatuszować pech, i spróbuje ją przekonać, że czasem warto zabrudzić krew tuszem, żeby oczyścić serce i głowę.
A Ella i Jonasz? Powrócą.
Zabliźnione piękno. Zatuszowana przeszłość. Silni, wspaniali ludzie, którzy chcą udowodnić, że zamiast nosić pamiątki po traumatycznych wydarzeniach, można nosić dzieła sztuki.
Wydawnictwo: Media Rodzina
Data wydania: 2021-06-02
Kategoria: Dla młodzieży
ISBN:
Liczba stron: 380
„Skin Deep” to rewelacyjna, trzecia już część młodzieżowego cyklu „To nie jest, do diabła, love story” Julii Biel. Mimo, że jest to kolejny tom cyklu, jest z poprzedniczkami dość luźno powiązany, bo tak naprawdę tylko poprzez postaci Jonasza i Elli, bohaterów dwóch pierwszych tomów. Z tego powodu można tę część czytać niezależnie od poprzednich.
Główną bohaterką powieści jest Wera, siostra Jonasza. Dziewczyna jest trochę wycofana. Unika kontaktów z ludźmi, odsuwa od siebie emocje. Kiedy była małą dziewczynką los nie obszedł się z nią łaskawie. Wydrapał na jej ciele głębokie rany, które wprawdzie się zagoiły, pozostawiając blizny, jednak te w sercu, jeszcze głębsze i bardziej bolesne, nie potrafią zagoić się do dziś. W świecie Wery niespodziewanie pojawia się Aleks, chłopak o złotym sercu i równie bolesnej przeszłości. Czy przypadkowo odkryta przez Aleksa tajemnica Wery zmieni coś w życiu obojga? Czy Aleks będzie w stanie przekonać Werę, że zwykły tusz da radę oczyścić nie tylko jej głowę, ale i serce?
Odpowiedź na te pytania otrzymacie w najnowszej części „To nie jest, do diabła, love story”, jeszcze lepszej, jeszcze bardziej wybuchowej i piekielnie dobrej powieści dla młodzieży niezastąpionej Julii Biel. Pierwsze dwie części kupiły mnie nie przede wszystkim świeżym i takim właściwym Julii poczuciem humoru, wyjątkowym stylem, błyskotliwymi, pełnymi ciętych ripost dialogami, świetną kreacją bohaterów, których zwyczajnie nie da się nie pokochać całym sercem i interesującą, angażującą opowieścią. Nie sądziłam, że w trzeciej odsłonie mojego ulubionego „Love Story” otrzymam jeszcze więcej. „Skin Deep” to zdecydowanie najlepsza z dotychczasowych książek Julii. Wydaje się bardziej dojrzała, chociaż nadal całość utrzymana jest w bardzo humorystycznym tonie. Autorka umiejętnie wplotła pomiędzy genialne, często ociekające sarkazmem, słowne potyczki bohaterów, ważne, nie tylko dla młodych ludzi problemy. Bo przecież każdy z nas nosi w sobie coś, czym za żadne skarby nie chce podzielić się ze światem. Coś, co sprawia, że oddalamy się od ludzi, nie łakniemy kontaktów, najchętniej przebywalibyśmy sami ze sobą, i to najlepiej w ogóle przez ten czas nie patrząc w lustro. Bohaterowie powieści zmagają się z brakiem samoakceptacji. Kiedy przypadkowo na siebie trafiają, nie wiedzą jeszcze, że to zrządzenie losu odmieni ich życia na zawsze. Razem będą dążyć do zrozumienia siebie i podzielenia się ze światem swoimi obawami. Nie wiedzą, że ta przypadkowa znajomość przyniesie im ukojenie i da im siłę do walki o samych siebie. Nie wiedzą też, że dzięki temu zyskają jeszcze więcej. Serce drugiego człowieka, które w każdej sytuacji, w każdym trudnym momencie, będzie gotowe rzucić się za nimi w ogień.
Ta książka jest inna od poprzednich, jest mocna i bolesna, potrafi poruszyć najczulsze struny w duszy czytelnika. Charakterystyka bohaterów jest dopracowana w najdrobniejszym szczególe, dzięki czemu z łatwością możemy się z nimi identyfikować. Jednak bohaterowie są zupełnie inni od tych znanych nam z poprzednich tomów. To młodzi, poranieni fizycznie i psychicznie ludzie, którzy z duszą na ramieniu wchodzą w dorosłość. Wydają się poukładani, a jednak jest w nich jakiś smutek, żal i złość. Ale jest też rodząca się nadzieja. Werę pokochałam już w poprzednich częściach. Mimo bólu rozdzierającego jej serce, jest odważną i silną młodą kobietą. Dopiero jednak, kiedy spotyka na swojej drodze odpowiednią osobę, jest w stanie tę siłę z siebie uwolnić i przekazać światu. Bardzo inspirująca osoba. I chociaż początkowo może wydawać się mało wyrazista, przechodzi metamorfozę, która robi wrażenie. Aleks z kolei całkowicie zawładnął moim sercem. Ten tajemniczy mężczyzna, skrywa w sobie ogromne pokłady bólu, żalu i wstydu, które aż proszą się o wydostanie się na zewnątrz. Z jednej strony jest to taki typowy młody-gniewny, który został bardzo mocno zraniony i stroni od nawiązywania nowych relacji, z drugiej jest w nim silna potrzeba zaopiekowania się kimś. Pragnie bliskości i chce się otworzyć na ludzi, jest też troskliwy i czuły. Wydaje się, że znalazł sposób na poradzenie sobie z nękającymi go demonami, jednak przed nim jeszcze długa droga do tego, aby mógł w pełni poczuć się sobą. To bardzo ciekawa i złożona postać. Odkrywanie krok po kroku jego tajemniczej przeszłości jest jednym z najciekawszych elementów powieści. Również interesująca jest relacja Wery i Aleksa. Ta dwójka, chociaż tak różna, idealnie się dopełnia. Mimo, że nie zawsze jest między nimi dobrze, kibicuje się im od samego początku i z zaciekawieniem śledzi sposób, w jaki łączące ich więzi ewoluują.
Bardzo spodobała mi się w powieści również symbolika. Świetnym pomysłem było wykorzystanie tatuażu. Dzięki niemu przekaz książki jest klarowny i przystępnie podany. A jest to szczególnie ważne w przypadku młodych czytelników, do których przecież kierowana jest ta historia. Uwielbiam czytać też o Poznaniu w książkach Julii. Widać, że autorka kocha to miejsce, bo pisze o nim nie tylko szczegółowo, ale też wkłada w te opisy całe swoje serce. Dzięki temu miasto, w którym jeszcze nigdy nie byłam, staje się powoli tak bliskie mojemu sercu jak to, w którym mieszkam. Dla wszystkich, którzy pokochali Jonasza i Ellę „Nutellę” dobra wiadomość jest taka, że nie zabraknie ich również w najnowszej części, do której wnoszą swoją świeżość, młodzieńczość, miłość. I tutaj również zarażają szczęściem. Bardzo się cieszę, że ponownie mogłam się z nimi spotkać.
„To nie jest, do diabła, love story. Skin Deep” to całkiem nowe, lecz równie błyskotliwe i nietuzinkowe love story. Jeśli macie ochotę na przejażdżkę emocjonalnym rollercoasterem, koniecznie sięgnijcie po historię skłóconego z losem Aleksa i głęboko poranionej Wery. Ta opowieść będzie krążyć w Waszych głowach jeszcze długo po zakończeniu lektury. Jest warta każdej sekundy, którą z nią spędzicie. Polecam z całego serca!
Są książki, które się czyta. Tak spokojnie, bez presji. Ale są też takie jak pisane przez Julkę, na które się czeka jak na wyjście z nieudanego odwyku. I które zaraz po otrzymaniu , wciąga się jak tlen po zbyt długim nurkowaniu. Zachłannie, łapczywie, za szybko , bo moment i już masz za sobą ostatnie strony ,a na kolejny tom znów trzeba czekać. I to boli. Kocham książki Julki, każdą jak dziecko, bez opamiętania. Czekałam na ten tom tak niecierpliwie i teraz nie wiem co dalej.
Julka ma to do siebie , że zachwyca i mimo , że człowiek jest przekonany, że lepiej być nie może , to jest. Deep Skin , to inny wymiar. Nie krytykuje absolutnie poprzednich tomów bo nie przestałam ich kochać i wielbić. Ale tak jak czytałam w recenzjach innych fanów , ta jest dojrzalsza, bardziej emocjonująca, Wera i Aleks mają swoje przejścia i dramaty, których nie sposób nie przeżywać wraz z nimi.
Dostajemy kolejną dawkę świetnych tekstów, pełnych ironii, sarkazmu i niezaprzeczalnie - inteligencji, bo uparcie jestem zdania, że złośliwość to domena ludzi inteligentnych ;) nie zabraknie śmiechu ale też wzruszeń, bo historia tych młodych ludzi porusza.
Wera obsesyjnie wstydzi się swoich blizn i dzięki nieszczęśliwemu przypadkowi, który stawia na jej drodze Aleksa, ma szansę zmienić coś czego się wstydziła w coś z czego będzie dumna.
A Aleks , jest nieufny, zraniony, zamknięty w sobie, cierpli ale nie potrafi się tym z nikim podzielić. I wiele kwestii z nim związanych w tej książce zaskoczy . Nic nie jest takie oczywiste jakby się wydawało...
Ella i Jonasz będą znów z nami, lecz czuję niedosyt ich obecności. Poznajemy kilka nowych osób i lepiej już poznanych. Można się w tej serii po prostu zadomowić, zżyć z każdym i poczuć jak wśród swoich . A jak wiadomo, rozstania bolą i jak już się przywiążemy do kogoś, to później tęsknimy i ja już tęsknie. Już chce więcej a obecnie nawet nie wiem do kiedy będę czekać i to trudne...
Ale polecam Wam te serię i ten tom z całego serca
- To nie jest, do diabła, love story, Weroniko.
- Masz świętą rację. To jest horror z elementami komedii.
Wera Meller jest siostrą między innymi Jonasza i bliźniaczką Jody (Jagody). Ich rodzina jest duża. W młodości Werę zaatakował pies Demon, który pozostawił blizny. Zarówno na ciele i duszy. Dziewczyna przez to jest zamknięta w sobie a najbliżsi obchodzą się z nią niczym z jajkiem. I tak by sobie tkwiła w swoim świecie, gdyby nie pewne zrządzenie losu, za sprawą którego na jej drodze staje gniewny młody. Aleks również zmaga się z demonami przeszłości. I to właśnie on, o dziwo, nakłania Werę do zrobienia sobie tatuażu. Darmowego tattoo zakrywającego jej blizny w ramach projektu w studiu Deep Skin.
Czy te dwie zranione dusze potrafią się na wzajem uleczyć? Czy Aleks znowu poczucie bicie swego obumarłego przed laty serca? Czy Wera skorzysta z szansy od losu? Co z Jonaszem i Ellą/Nutellą?
Odkąd przeczytałam pierwszy tom tej serii mam jej ciągły niedosyt. Zakochałam się w historii Jonasza i Nutelli. Z uwagą śledziłam ich poczynania. I po pojawieniu się drugiego tomu ogarnął mnie smutek. Myślałam, że to już koniec. A to jak później okazało wcale nie. Autorka zaserwowała swoim fanom trzeci tom. Trzecią książkę o przygodach miłosnych Mellerów. Był Jonasz, teraz pora na jedną z bliźniaczek. Na Weronikę. Dziewczynę z przeszłością, która nie nawiązuje z nikim znajomości. Ma wstydliwy sekret, o którym wiedzą tylko najbliższe jej osoby. Patrzy na świat z innej perspektywy. To fajna i zadziorna młoda kobietka, tylko że skryta. Zaraża humorem, rzuca ciętymi ripostami. Uczuciowa ale i rozważna. Ciągle w podświadomości czai się strach. Jest zaintrygowana nowym znajomym, który jej pomógł feralnego dnia. Poznał sekret i chce jej pomóc, choć wcale tego nie planował. Przecież ona nie ma serca. Zgasło kilka lat temu, kiedy zawalił mu się świat. Zły, nabuzowany i gniewny młody człowiek, który podczas biegania oczyszcza swój umysł. Dręczy go przeszłość, o której nie może i co najlepsze, wcale nie chce zapomnieć Nie chce zaakceptować tego, co się stało. to nadal w nim tkwi niczym drzazga. Katuje się tym, zamiast zamknąć rozdział i pójść do przodu. Autorce udało się zachować tę cienką niebezpieczną linię rozdzielającą jego zachowanie. Raz jest wesoły a raz się zadręcza i świadomie posypuje rany solą. Otrzymałam doskonała kreację bohaterów. Szkoda tylko, że Jona i Ella tak mało mieli tutaj do powiedzenia. Ale mimo wszystko zostało tu podane z ich strony to, co najistotniejsze. To co wnosi wiele do fabuły, aby zachować spójność i ład. A tej powieści wszystko jest właśnie na swoim miejscu. Autorka sprawnie lawiruje pomiędzy uczuciami głównych bohaterów. Oddaje cała paletę emocji. Od żalu po radość. Julia cały czas dawkowała informacje. Podsycała moją ciekawość odnośnie dość mocno tajemniczego męskiego osobnika. Nic bowiem nie było wiadomo o Aleksie. Pojawił się znikąd, pomógł w potrzebie i towarzyszy Weronice. Za to wyjawiona prawda była zrzuconą bombą atomową. No, czegoś takiego nie brałam w ogóle pod uwagę. Siedziałam z otwartą buzią i szokiem wypisanym na twarzy. Ale mnie zamurowało. Co rusz udawało się autorce mnie zaskoczyć. I co najważniejsze - w powieści nie brakuje tak dobrze znanego mi z poprzednich części humoru. Jest tak wesoło, momentami tak ironicznie i słodko, że buzia się sama szczerzy. Nie sposób przestać się uśmiechać czytając chociażby konwersacje głównych bohaterów. No chyba, że autorka funduje huśtawkę emocjonalną i rzuca smutkiem oraz bólem. Genialne. Do samego końca świetnie się bawiłam. Łzy wzruszenia nie raz tańczyły w moich oczach. Mimo wesołości i humoru jest tutaj również smutno i szokująco. To jazda na wysokich obrotach. W moim odczuciu to najlepszy tom z całej serii. Serii, która po takich finiszu będzie miała kontynuację. Musi mieć, bo nie wierzę, że to już koniec. O nie! Ja się na to nie zgadzam! Zdecydowanie chcę więcej.
To bajeczna historia i zranionych duszach, nadziei i miłości, która potrafi zdziałać cuda. Autorka pokazała, że tatuaż to nie brzydactwo. To nie szkaradztwo. To piękno i dzieło sztuki, które nieraz skrywa pod sobą koszmar. Staje się jedynym lekiem na doświadczone zło. Dodaje odwagi, zmienia nastawienie i wyzwala wolę walki o lepsze jutro. Szczerość i cierpliwość popłaca w kontaktach z ludźmi. Szczególnie tymi, którzy mają za sobą traumę. Historia Wery i Aleksa dodaje otuchy i pokrzepia. Przejmuje i dostarcza emocji. Bawi i rozwesela jednocześnie wzbudzając niepokój i drżenie serca. Ta powieść skutecznie oderwała mnie od rzeczywistości. Przeczytałam ją w kilka godzin. Autorka ma świetny styl. Lekki i przyjemny. Pisze naturalnie, nie wprowadza sztuczności ani zbędnych i przytłaczających opisów. Moja wyobraźnia szalała i z największą przyjemnością towarzyszyłam bohaterom tej części. Choć to tom trzeci, to śmiało można go czytać bez zachowania kolejności. Ale nie odbierajcie sobie tej przyjemności. Warto czytać po kolei. I śmiało mogę powiedzieć, że nie jest to seria tylko dla młodzieży. Ona jest dla każdego z nas. Dla tych, którzy lubią romantyczne historie miłosne okraszone dawką bólu, niesprawiedliwością losu i takie, jakby były pisane samym życiem.
Polecam serdecznie.
Skin Deep to historia Weroniki - starszej siostry Jonasza. Dziewczyna ma problem z samooceną. Kto by nie miał, kiedy jej całe plecy pokryte są bliznami po ataku psa. Kiedy nad rzeką zostaje napadnięta nie ma pojęcia, że to punkt zwrotny w jej życiu, a to wszystko za sprawą bohatera dnia, który nie tylko wymierza sprawiedliwość, ale okazuje się, że też nosi blizny. A te widoczne na skórze nie są aż tak naznaczające, a to za sprawą artystycznego tatuażu. Aleks daje Werze kontakt do studia Skin Deep, którego właścicielka specjalizuje się w tatuowaniu blizn. Być może tatuaż mógłby pomóc dziewczynie zyskać pewność siebie. Być może nawet nowa znajomość ma szansę stać się czymś więcej. Tylko Aleks nosi więcej blizn, niż chce się do tego przyznać.
Historia Wery i Aleksa - dwojga ludzi, których kiedyś mocno poturbował los. Ich przypadkowe spotkanie odmienia ich życie o 180 stopni i powoli leczy ich rany.
Wera w nietypowej sytuacji poznaje Aleksa. Łączą ich blizny na ciele. Aleks postanawia pomóc dziewczynie. Wera jest zakompleksiona, pilnowana przez Igora i brata. Igor oficjalnie jest jej najlepszym przyjacielem, ale on uważa, że jest jego dziewczyną...
Kontynuacja losów Elli i Jonasza w tle.
Szybko i dobrze się czyta. Polecam!
Czy tatuaże zmieniają ludzi?
Atak rottweilera naznaczył Werę na zawsze, i nieodwracalnie zmienił jej życie. Kompleksy spowodowane głębokimi szramami na plecach wyznaczały dziewczynie ścieżkę, którą podążała przez życie, starając się być niewidzialną i niezauważaną przez nikogo. Kiedy w niezwykłych okolicznościach spotyka Aleksa, jej poukładany dotąd świat wywraca się do góry nogami. A wszystko przez niesamowicie dziwną, ale i kuszącą propozycję, którą składa jej chłopak. Twierdzi, że zna sposób na to, by odmienić jej życie, chociaż on sam każdego dnia musi walczyć ze swoimi demonami.
„To nie jest do diabła love story! Skin deep” to książka, wobec której miałam wysokie oczekiwania, i jak to w przypadku powieści Julii Biel, nie zawiodłam się. Historię Wery i Aleksa pochłonęłam w ekspresowym tempie. Moim ulubionym męskim bohaterem co prawda nadal jest Jonasz (tego chyba nic nie zmieni), ale do tajemniczego Aleksa również się przywiązałam. Co poradzić, bohaterów TNJDDLS nie da się nie lubić. Poza tym cieszę się, że miałam okazję przeczytać tę powieść akurat teraz. Książka jest fantastycznym poprawiaczem humoru i pozwala na oderwanie się od złych myśli i rzeczywistości. Jednym słowem jest wszystkim, czego w tej chwili potrzebuję. W związku z tym mam nadzieję, że już wkrótce pojawi się kolejna część.
Pierwszy tom nowej serii Julii Biel, autorki "To nie jest, do diabła, love story". Everlee musi uciec na drugą stronę kraju po tym, jak straciła wszystko...
Wyczekiwana kontynuacja Be My Ever Julii Biel, autorki To nie jest, do diabła, love story. For Ever More to dowód na to, że czasem miłość nie wystarczy...
Przeczytane:2022-06-05,
" To nie jest do diabła love story" Skin deep ~ J. Biel
Czytaliście już książki autorki?
Znacie Jonasza i Elle?
[...] Życie składa się z przypadków ze skłonnością do upadków.
[...] z każdym pocałunkiem oddawałem jej kawałek siebie, a może odbierałem jej po kawałeczku ją...
Gdy sięgnęłam po pierwsze dwa tomy książki @julia.biel.story nie mogłam sie oderwać. Długo sie zbierałam do nich, ale nie żałowałam. Stworzyła coś cudownego!
Skin deep to kolejna część, która tym razem opisuje historie innych bohaterów.
Wera - starsza siostra poznanego już wcześniej Jonasza - skrzywdzona przez życie dosłownie i w przenośni.
Aleks, który obwinia los o swoje krzywdy.
Ta dwójka wie co to ból, cierpienie i strach. Jeden incydent łączy ich drogi, które już nie chcą iść w przeciwnych kierunkach. Czy ta " tragicznie skrzywdzona para przez los" odnajdzie szczęście?
Wow 😍 i w sumie tyle by wystarczyło, ale to kompletnie nie oddaje tego co czułam gdy czytałam tą książkę!
Pełna emocji - ból, cierpienie, strach, radość, miłość, szczęście.. Julia zafundowała nam wachlarz emocji, który z każdym rozdziałem się zwiększał i zwiększał. Tyle poczucia humoru ile jest w książkach tej autorki nie ma chyba w żadnej. Autorka świetnie trafia w gust czytelnika - mimo iż historia opowiada o młodzieży nie jest w niczym gorsza od dojrzalszych miłości. Weronika to bardzo ciekawa, magnetyzmująca postać której nie da sie nie lubić. Przekomarzanki jakie przygotowała dla nas Julka są taką idealna wisienką na torcie! Aleks również zdobył moją sympatie jest facetem który przyciaga swoją historią, sposobem życia i żeby nie było tak kolorowo wcale nie zgadzałam się ze wszystkim co autorka stworzyła - byly niektóre zachowania, zdarzenia bądź zdania które wzbudzały we mnie złość, ale przecież oto chodzi prawda? Książka ma przynosić emocje, a najlepiej skrajne.
Cała książka jest cudowna! Okladka czarna na żywo robi furore, a zabarwione kartki dodają oryginalności. Dodatkowym plusem jest to, że w książce poruszane są problemy dnia codziennego, z którymi wiele osób sie zmaga. Autorka pokazała, że każdy człowiek musi sam pokonać swoje demony, ale wsparcie bliskich jest bezcenne!
Bardzo się cieszę, że moglam przeczytać książki To nie jest do diabła love story! Polecam je wam kochani czytelnicy z calego serducha!!! ❤️