As emperors, generals, and kings vie for dominance, martial sects mount bloody clashes to determine who will influence the nations’ leaders. Fallen and humbled, former sect leader Shen Qiao searches for direction in a tumultuous world. He finds an unlikely companion in the nefarious Yan Wushi.
The roguish and powerful demonic practitioner has helped Shen Qiao begin to rebuild his lost martial abilities. As the two travel and work together, the gentle Daoist master dares to imagine that the famed Demon Lord is warming to him. But all is not as it seems, and old treacheries draw fresh blood. As Shen Qiao confronts dangerous new enemies, the struggle for control of the Central Plains ignites!
Wydawnictwo: inne
Data wydania: 2023-08-22
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 388
Tytuł oryginału: Qian Qiu 2
Język oryginału: chiński
Tłumaczenie: Faelicy
“HE DOESN’T DESERVE TO DIE HERE, NOT LIKE THIS.” Despite the sting of Yan Wushi’s betrayal fresh on his heart, Shen Qiao rushes...
Shen Qiao is a devout Daoist priest who has spent his life honing his skills and spirit, leading his sect with martial talent, beauty beyond measure, and...
Przeczytane:2024-05-30, Ocena: 6, Przeczytałam, 52 książki 2024,
Ciąg dalszy naszego romansu, który jest tu nadal nie tak bliski, jak ciału koszula, choć otoczenie tak sugeruje. Widocznie wizyta na urodzinach Madam Qin oraz lakoniczne zaprzeczanie Shena Qiao doprowadziło do konkluzji -- tak, ten delikatny daoista musi być kochankiem-utrzymankiem Yan Wushi. A jak jest, to sobie poczytamy.
Bo jest tak, że dziwnym trafem Shen co i rusz spotyka Yan Wushi. Ja tam nie mam nic przeciwko, a i Yan nie ma. Sam Shen to tak na dwoje - nie cieszy się z widoku faceta, ale też nie bierze wideł i go odgania. Po prostu akceptuje kolej rzeczy, a ta kolej prowadzi do walki z innymi demonicznymi sektami i już szczególnie walka w wątku Yuwen Qing, a raczej po-finalne zdarzenia przypadły mi do gustu. Tak jest, Yan, tak trzymać, jeśli Shen ci nie przywalił, to może coś z tego wyjdzie :-)
I wychodzi. Ale nie tak, jak myślicie. Bo Shen staje w jego obronie i nie, nie jest mu łatwo walczyć z oponentami. Szczególnie że to nadal dobra duszyczka i nikogo zabić nie chce (ale zabije, tylko nigdy nie zgadniecie kogo, ja też bym na to nie wpadła). Zatem ratuje nam chłopa i co? W podzięce dostaje spotkanie z najbardziej obrzydliwym i lubieżnym szefem sekty, jakiego do tej pory poznałam. I to z winy Yan Wushi. Ale, żeby oddać mu sprawiedliwość, coś podejrzewam, że ta sprawa z rdzeniami była po to, by Yan upewnił się, że mu Shen w starciu nie zginie. Chyba? Chyba tak.
Że coś jest nie tak z nasza dobrą duszyczką, widać już było, jak ludzie Chen Gonga się pojawili. A cała ta scena z kanapkami, czy nie macie przeczucia, że takie zachowanie jest do Shena niepodobne? Takie... no takie pasujące bardziej do kultywatora demonicznego, dlatego uważam, że krótko przed tym zaczęła się sprawa z rdzeniami. Ale to jest jednak fajna scena. I hej! Chen Gong jako tak wielka szycha?! Jak on się tam wspiął po tej drabince, skoro w pierwszym tomie był li tylko zabawką Mu Tipo? Szczególnie że facet do zabaw już interesu nie miał, więc no, hm, a może wolał trochę inną zabawę, a może mu się odwidziała dominacja, no nie wiem. Ale fajnie, że się gościu pojawił i też czekam, żeby pojawił się w trzecim tomie.
Finał, nooo, finał był z jednej strony takie przewlekły, bo brakowało w nim Yan Wushi (fizycznie),ale z drugiej strony dynamiczny w walce (bo Kunye) i troszeczkę katastroficzny (bo Kunye lubi spoilerować, co w trzecim tomie będzie). A Shen... Shen miał dylemat, co zrobić i naprawdę nie zdziwię się, jeśli przybędzie do Fuqi i sobie po prostu stanie obok i popatrzy, jak się spotkanie potoczy. Bo to, co mu Wushi zrobił, to jest po prostu prawdziwe skurwysyństwo. Czynnik łagodzący winę jest, ale nie jestem pewna, czy to na tyle dobry czynnik, by Wushi się uratował. Chociaż kurde jest 5 tomów, więc pewnie przeżyje.
Nooo, także jestem po i podobało mi się. Tempo się utrzymało, jakieś zwroty akcji były, postacie nadal są z krwi i kości i nie są przerysowanymi papierowymi lalkami. Wciąż świat jest z jednej strony pełen żebrzących i praktykujących kanibalizm ludzi, a z drugiej przeżartych do cna hipokrytów na stanowiskach. Okej, idę czytać trzeci tom.
A i jeszcze muszę wspomnieć o Bai Rong. Nadal się narzuca, nadal oferuje seksualną kultywację, ma cycki na wierzchu i nie tylko i wciąż nie ogarnia, że Shena to nie interesuje. Ale tak trzymaj dziewczyno, tak trzymaj, bo wasze spotkania to dla mnie pasmo uciech i radości (bo ona jakoś dziwnym trafem potrafi zmusić A-Qiao do całkiem interesujących zwierzeń).