Shen Qiao is a devout Daoist priest who has spent his life honing his skills and spirit, leading his sect with martial talent, beauty beyond measure, and an earnest heart. His polar opposite, Yan Wushi, leads one of the most powerful demonic sects and is said to be unrivaled in his strength and cunning. Yan Wushi believes in the inherently selfish nature of all people—himself included—and that nobody is above committing dark deeds for their own benefit.
When a fight leaves Shen Qiao injured, blind, and with hazy memories, Yan Wushi takes in the defeated sect leader with a dark plan: test the limits of the man’s patience and faith in others to lure him onto the demonic path. Little does he know that he is about to meet the first immovable force of his life, and that two hearts can connect in unexpected ways. With the passing of a thousand autumns, who can stay eternal?
Wydawnictwo: inne
Data wydania: 2023-03-14
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 396
Tytuł oryginału: Qian Qiu
Język oryginału: chiński
Tłumaczenie: Faelicy
As emperors, generals, and kings vie for dominance, martial sects mount bloody clashes to determine who will influence the nations’ leaders. Fallen...
“HE DOESN’T DESERVE TO DIE HERE, NOT LIKE THIS.” Despite the sting of Yan Wushi’s betrayal fresh on his heart, Shen Qiao rushes...
Przeczytane:2024-05-19, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki 2024,
Więc Yan Wushi znajduje na dole góry połamanego i na wpół martwego Shen Qiao. No, ratuje go, ale nie z dobroci serca, bo Wushi to kawał skurczybyka jest. Tak sobie wymyślił, że sprowadzi duszyczkę Qiao na manowce, bo nie ma na świecie dobrych ludzi, bo ludzie z natury są źli. I tom pierwszy to taki rozbudowany wstęp do kuszenia :)
Shen Qiao jest bardzo dobrym człowiekiem, wręcz zbyt dobrotliwym i na pierwszy rzut oka wydaje się, że to naiwny facet. Że wiecie, ktoś mu krzywdę zrobi, a ten się oprawcę spyta, czy ręka od bicia go nie boli. Ale nie! Są momenty, dobrze napisane i dobrane, gdzie Qiao pokazuje się z innej strony - przebaczenie przebaczeniem, ale pamięta, co kto mu zrobił (aaalbo się domyśla) i chociaż się nie mści, to wygarnie, co mu na serduszku leży. A patrząc po ilości zdrad -- będzie tego wiele. Bić się umie, nawet zabić potrafi, ale to jego zdrowie, oj, tu trzeba popracować. Ale to nic, znajdzie się ktoś, to mu pomoże (no chyba, przecież to danmei jest).
I do Shena dostajemy dwie ważne postacie -- w pierwszej połowie ksiąki jest to hm, taki cwaniak kozaczący. Chyba tak go nazwę, ale w książce stoi jako Chen Gong. Póki Shen nie pokazuje swoich zalet, to ten ma go gdzieś, ale jak już zwęszy piniądz... Wiadomo. I chyba największe skurwysyństwo wychodzi z niego, kiedy trafia na polowaniu na Mu Tipo. Żeby jeszcze jakoś faceta zwiódł, ale nie, przehandlował Shena. I. wiecie, ta scena, gdzie Tipo widzi Shena i jego chore fantazje, co to by mu zrobił i tak dalej i tak dalej, ja się nie spodziewałam, że to cenzura przepuści. I nie spodziewałam się, że to będzie tak... otwarcie powiedziane. Finalnie mam nadzieję, że te dwie paskudy pojawią się w kolejnym tomie. Trochę więcej pikanterii dodadzą.
Druga postać kluczowa, to oczywiście przywódca sekty demonicznej, Yan Wushi. Se wraca chłop do jianghu po dziesięciu latach i, patrz jaki fuks, na dzień dobry znajduje taką piękność. Z początku jest nad wyraz dupkiem, ale jak już zauważy, że strategia pod tytułem 'dokuczaj i spróbuj złamać Shena' mu nie wychodzi, to wpada na jeszcze ciekawszy pomysł (znów się danmei kłania). I sceny z nim i Qiao są jak przekomarzanie się męża i żony z długoletnim stażem. Tak się jego występy dobrze czyta i taka szkoda, że jest ich trochę mało. A jego odpowiedź do koleżanki Yuan, że choć ładnie ubrana to twarz i zachowanie ma jak ulicznica, ujjj, cały ten rozdział jest świetny. I tak trzymać. Chwilowo nie wiem, czy jego celem jest Qiao sam w sobie, czy ta cała Księga. Chyba... oba, z przechyłem w stronę Qiao. Tak, zdecydowanie tak.
Jedyne, co mnie na razie irytuje, to stan Shena. Kiedy ten chłop w końcu odzyska wzrok? Znaczy, no ile można. Jasne, jest chory i ranny i w ogóle Yan Wushi powinien się nim bardziej zająć, no ale kaman. Niech sobie chłopina nacieszy oczy widoczkiem. Tak to na razie może tylko uszy cieszyć (no dobrze, że chociaż to mu pozostawili).
Ciekawostką jest, że w książce możemy znaleźć ludzi, którzy wzorowani są, albo po prostu są osobami historycznie udokumentowanymi. I czasami naprawdę jesteśmy zasypywani imionami i nazwiskami, ale w sumie nie muszę ich zapamiętywać, bo na końcu książki jest glosariusz w razie co, a i niektóre postacie od czasu do czasu przypomną, kto toto jest albo kim był.
Pytanie - co dalej. Zaletą w tym dziele jest połączenie historii z fikcją, balans między wspaniałymi herosami jianghu, a normalsami, którzy sobie przemykają ze swoim nużącym życiem. I w miarę krótkie rozdziały. Tom drugi kupiony, idę czytać.