To one są ,,przy łóżku" pacjenta, stale poddane ocenie - pacjentów, rodzin, lekarzy. Wzbudzają skrajne emocje - od uwielbienia, poprzez lekceważenie, po agresję. Młode i stare, wykształcone i przyuczone, entuzjastyczne i zgorzkniałe. Zbyt nisko opłacane. Przepracowane.
Przestały milczeć. Opowiadają o sobie, o trudnych warunkach pracy, o chorych relacjach ze zwierzchnikami, o wzajemnych konfliktach.
Z tych opowieści wyłania się portret środowiska, który każe nam się bać. Bo etap spolegliwych ,,sióstr" po prostu się skończył. Pielęgniarki chcą być traktowane przez system jak profesjonalistki, jeśli nie... tym gorzej dla systemu.
Marianna Fijewska, absolwentka dziennikarstwa na Uniwersytecie Warszawskim, jedna z najzdolniejszych, młodych autorek Wirtualnej Polski. Każdego dnia zadaje trudne pytania, odkrywa fakty i zbiera opinie w najbardziej gorących, poruszających historiach społecznych. Zazwyczaj ,,idzie pod prąd", dlatego jej teksty stale wywołują dyskusje i polemiki. Dziennikarka prowadzi też program wideo w serwisie WP Kobieta "#11 Pytań" poruszający ważne tematy, takie jak śmierć, choroba czy konflikty z prawem.
Wydawnictwo: W.A.B.
Data wydania: 2019-02-13
Kategoria: Literatura faktu, reportaż
ISBN:
Liczba stron: 320
Język oryginału: polski
Tłumaczenie: brak
„Rodzina kazała nam za wszelką cenę trzymać przy życiu pacjenta, który właściwie był już martwy. Leżał na sali pooperacyjnej z rozciętym brzuchem – jelita na wierzchu, na nich widoczny nowotwór. Wszędzie smród rozkładającego się ciała, ale serce jeszcze ciągnęło, więc trzeba było go reanimować za każdym razem, gdy odchodził. Przecież to nieludzkie.”
Jako osoba, która sama myśli nad pracą w zawodzie związanym z medycyną, niekoniecznie jednak jako pielęgniarka, chętnie sięgnęłam po tę książkę. Fakt faktem, tylko utwierdziła mnie w przekonaniu, że pielęgniarstwo to nie moja bajka. Aż się przykro robi, kiedy się słucha z czym pielęgniarki codziennie się mierzą. Pozwala też zobaczyć ich sytuację z perspektywy młodych, starszych, lekarzy a nawet pacjentów.
Ciekawa pozycja. Ukazuje świat pielęgniarek. Ich trudną pracę, bolączki ale również sukcesy. Niemniej czytając miałam wrażenie, że skoncentrowano się bardziej na tych trudnuych stronach. Osobiście znam środowisko pielęgniarskie bardzo dobrze, wiem od podszewki jak wygląda ich praca i czasami miałam wrażenie, że nie do końca wszystko jest autentyczne i zgodne z prawdą.
W Polsce wszyscy wiedzą wszystko na temat pielęgniarek, lekarzy, nauczycieli... bo przecież każdy chodził do szkoły i każdy był kiedyś chory. Tak, zapewne. Ja mam wiele swoich prywatnych historii o pielęgniarkach - większość z nich nie jest miła. Staram się jednak nie generalizować i nie wpychać wszystkich do jednego worka. W tej książce autorka przedstawiła fragmenty niezliczonych wywiadów zarówno z pielęgniarkami, jak i za pacjentami (choć tych jest zdecydowanie mniej, bo nie oni grają tu główną rolę). Po lekturze nasuwa się jedna myśl: chory jest system. A praca pielęgniarki nie jest łatwa. Niby to wiemy. No właśnie... bo potem trafiamy do szpitala, my, albo nasz rodzic w starszym wieku... i ... Dobrze byłoby, gdyby każdy mógł przeczytać - lektura nie jest ani bardzo obszerna, ani trudna w odbiorze, a warta przemyślenia.
Marianna Fijewska w swojej książce podjęła się tematu pracy pielęgniarki. Jej relacji z pacjentami, lekarzami, rodzinami pacjentów, przełożonymi - a często relacje te bywają trudne.
W książce autorka rozmawia z pielęgniarkami, pielęgniarzami, studentami i studentkami pielęgniarstwa oraz m.in. z Naczelną Rady Pielęgniarek. Ich spostrzeżenia dają światło na zawód pielęgniarki ale też w dużej mierze na pielęgniarki jako osoby.
Taka forma reportażu jest dobrym zabiegiem. Sprawia, że książkę czyta się szybko i z zainteresowaniem. Historie pielęgniarek przeplatają się ze spojrzeniem studentek pielęgniarstwa. Dodatkowo mamy komentarze fachowców (np. radców prawnych przy temacie aneksów do umów itp.). Czytelnik ma wrażenie jakby sam był świadkiem tych rozmów a wypowiadający się w książce ludzie siedzieli obok niego i opowiadali to wszystko właśnie jemu. Fajne wrażenie, gdyż nie mamy tu do czynienia wyłącznie z suchym tekstem opartym na zebranych faktach oraz statystycznych danych, a bardziej na rzeczywistych przykładach pielęgniarek zmierzających się na co dzień z "ciemnymi stronami" swojego zawodu.
Awanturujący się, roszczeniowi pacjenci i ich rodziny? Narzekanie pielęgniarek na przełożonych? Narzekanie na zarobki, ciężką pracę ponad siły? Narzekanie na koleżanki? Zapewne sporą część czytelników zawarte w książce rzeczy zaszokują, innych - przeciwnie - nie wzruszą bo będzie to dla nich zwyczajnie obojętne. Jeszcze inni (w tym ja) powiedzą: "Cóż, samo życie i... realia pracy pielęgniarki".
I tak... w przytoczonych tu wypowiedziach pielęgniarek nie ma nic, co byłoby mnie w stanie zadziwić, zaszokować, zbulwersować - bo, istotnie, tak ta praca wygląda; tak te relacje (z innymi pielęgniarkami, z pacjentami/ich rodzinami/lekarzami/przełożonymi/kadrami wyglądają... Braki kadrowe, ciągły wyścig z czasem i związany z tym stres: "żeby zdążyć ze wszystkim"? Mobbing ze strony przełożonych i... kolejny stres z tego tytułu? Pacjent (tudzież jego rodzina), którzy najchętniej wysłaliby do wszystkich diabłów? Teksty: "siostro... przynieś, podaj". Bądź druga strona medalu: konający pacjent, który ma w oczach lęk i tę świadomość, że oto nadchodzą jego ostatnie chwile. Śmierć i bezradność. Albo wdzięczność w ludzkich spojrzeniach za uratowane życie lub... towarzyszenie w najgorszych chwilach ich życia. Witam w świecie pielęgniarki...
Oczywiście, że są też jasne strony tego zawodu, nawet były w książce wspomniane w kilku miejscach. Wiadomym jednakże jest to, iż lepiej sprzedają się dramaty. Tu mamy więcej tych mniej przyjemnych aspektów (według mnie in plus - bo tym bardziej owa książka staje się prawdziwa).
Reportaż ten oceniam jako dobry. Autorka rzetelnie przyłożyła się do swojego zadania i pokazała zawód pielęgniarki z punktu widzenia wielu osób (także pacjentów i lekarzy - jak oni widzą ich oraz ich pracę), co daje możliwość kompleksowego spojrzenia na osobę pielęgniarki.
Styl pisania autorki jest lekki. Minusem są literówki, których jest mało i choć nie mają bardzo dużego wpływu na jakość czytania, to jednak występują i czasem to niedopatrzenie wydawnictwa trochę razi.
Książkę polecam w szczególności wszystkim tym, którzy ciągle narzekają na pielęgniarki walczące o swoje prawa i godne płace. Może ta książka niektórym otworzy oczy i pomyślą dwa razy, nim powiedzą słynne: "O, znowu narzekają. Ciągle im mało, a nic nie robią tylko by piły kawkę i plotkowały w socjalnym".
Bardzo potrzebna książka pokazująca pielęgniarki, ich pracę i środowisko na wielu płaszczyznach i z wielu perspektyw. Poznajemy tutaj zdanie zarówno młodych, jak i doświadczonych pielęgniarek, lekarzy, a nawet pacjentów. Spotykamy tutaj pełne zapału, młode kobiety, które szybko zostają "usadzone" szarą rzeczywitością polskich szpitali. I niechęcią starszych koleżanek, które mimo większego doświadczenia zarabiają mniej (bo np są "zaledwie" po szkole pielęgniarskiej). Są pielęgniarki wypalone, zmęczone, zniechęcone. Traktujące źle pacjentów i ich rodziny. Są pielęgniarki przepracowane, w szpitalach cierpiących na brak kadry. Są pięlgniarki z prywatnych klinik, które zarabiają godnie, nie przepracowują się, ale "nie czują, że spełniają misję".
Każda zasługuje na wysłuchanie i zrozumienie. Polecam każdemu, być może wtedy okaże nieco wiecęj cierpliwości i zrozumienia przy następnej wizycie w szpitalu.
Autorka bestsellerowych "Tajemnic pielęgniarek" oraz "Trudnego przypadku" tym razem wchodzi w środowiska policjantek, żeby od środka zobaczyć, jak wygląda...
Neurochirurdzy. Mówi się o nich, że są bogami, wszechmogącymi, dla których ludzki mózg nie jest tajemnicą. Ich zawód uznaje się za jedną z najtrudniejszych...
„Jakieś kilkadziesiąt razy byłam pokopana, pobita, miałam powykręcane ręce i poranione palce, ale nie zgłaszałam mojej krzywdy. To znaczy, zgłosiłam tylko raz i dowiedziałam się od pani z BHP, ze to moja wina. <Jak wiesz, że agresywny, to po co się narażasz? Do takiego pacjenta przepisowo powinny podchodzić cztery pielęgniarki, a nie ty jedna>. Teraz pytanie, skąd mam wytrzasnąć cztery, skoro na zmianie nigdy tyle nie pracuje?”
Więcej