Pierwsze polskie wydanie znakomitej książki Wilkie Collinsa, jednego z najpoczytniejszych i najbardziej cenionych dziewiętnastowiecznych pisarzy, prekursora powieści sensacyjnej i detektywistycznej. MG wydało dotychczas jego Córki niczyje oraz Armadale.
Powieść o tym, jakiego spustoszenia może dokonać kłamstwo i jaką siłę ma prawdziwa miłość.
Przy śmierci lady Treverton obecna jest tylko jedna osoba – zaufana pokojówka, Sara Leeson. Lady Treverton poleca jej napisać pod dyktando list do swego męża, kapitana Trevertona, w którym wyznaje największą tajemnicę swego życia – tajemnicę, której nie ma odwagi wyjawić mu osobiście. Przed śmiercią wymusza jeszcze na Sarze przysięgę, że ta nie zniszczy listu ani nie zabierze go z sobą, jeśli opuści dom. Pokojówka postanawia ukryć list w niezamieszkałej części dworu, w szufladce stolika w Pokoju Mirtowym, a potem uciec, aby uniknąć niewygodnych pytań.
Piętnaście lat później w wiejskim kościółku odbywa się cichy ślub Rosamond Treverton, córki kapitana, oraz Leonarda Franklanda, niewidomego szlachcica. Ojciec Leonarda, który ma ambicje arystokratyczne, dowiaduje się od kapitana Trevertona, że Porthgenna Tower – starożytna siedziba rodu Trevertonów – jest na sprzedaż, i kupuje ją wraz z przyległościami. Tym samym dwór, w którym Rosamond spędziła dziecięce lata, przypada w udziale jej mężowi. Wydawać by się mogło, że nic już nie zmąci szczęścia nowożeńców, a jednak wkrótce ich losy okrutnie się skomplikują.
Wydawnictwo: MG
Data wydania: 2017-07-19
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 368
Tytuł oryginału: The Death Secret
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Joanna Wadas
"Będąc po lekturze „Tajemnicy Mirtowego Pokoju – z pewnością sięgnę, gdyż moje pierwsze spotkanie z twórczością Collinsa uznaję za nader satysfakcjonujące. Bo choć sama tajemnica tytułowego pokoju została przeze mnie bardzo szybko rozwiązana (i zapewne dla większości czytelników nie będzie ona stanowiła na długo zagadki), to jednak sam proces dochodzenia do odkrycia prawdy na jej temat, przedstawienie poszczególnych postaci, klimat całej powieści, jak i sposób operowania przez Collinsa słowem sprawiają, iż powieść ta zasługuje na uwagę szerszego grona czytelników i uznania dla talentu autora."
Pełna recenzja: http://magicznyswiatksiazki.pl/tajemnica-mirtowego-pokoju-wilkie-collins/
Ale w jaki labirynt się teraz zapuszczamy? (s. 160)
W kolejny labirynt poplątanych wydarzeń i niespodziewanych zdarzeń, który stworzył Wilkie Collins w powieści Tajemnica mirtowego pokoju. Ten XIX-wieczny pisarz uważany jest za prekursora powieści sensacyjnej i detektywistycznej. W epoce wiktoriańskiej był znany i czytany.
Na dobre czy na złe, nieszczęsna tajemnica była teraz ukryta – stało się. W uzmysłowieniu sobie tego faktu było coś kojącego. Od tej chwili Sara z większym spokojem mogła myśleć o sobie i niepewnej przeszłości, jaka ją czekała. (s. 32)
Lady Rosamond Treverton jest umierająca. Czuwa przy niej jej zaufana pokojówka, Sara Leeson. Pod dyktando swej pani pisze list do kapitana Trevertona, męża lady, w którym odkrywa swoją tajemnicę skrzętnie przed nim skrywaną. Lady nie była w stanie wcześniej jej osobiście ujawnić mężowi, gdyż to była tak wielka tajemnica. Ale miała jeszcze siły, by wymóc na służącej dwie obietnice – że Sara nie zniszczy listu ani nie zabierze go ze sobą, jeżeli opuści dom. Pokojówka znalazła sposób, aby obejść dwie obietnice, bowiem była zbyt bojąca, aby przeżyć conocne nawiedzanie ducha lady. Przemknęła niezauważona do północnej, niezamieszkałej części dworu Porthgenna Tower. W Pokoju Mirtowym ukryła list. Wkrótce potem uciekła ze służby.
Są takie chwile, Lenny – rzekła – gdy całe obecne szczęście zależy od pewności co do przyszłości. (s. 287)
Minęło 15 lat. Rankiem w wiejskim kościółku bierze cichy ślub dziedziczka starego rodu Rosamond Treverton i niewidomy szlachcic Leonard Frankland. W wyniku splotu różnych okoliczności ojciec Leonarda z arystokratycznymi ambicjami kupił siedzibę Porthgenna Tower wraz z przyległościami. Dwór, w którym Rosamond spędziła dzieciństwo, znowu jest w jej rodzinie, choć przypadł on jej mężowi. Szczęśliwi i zakochani nowożeńcy udają się w podróż poślubną. Nie wiedzą, jaka przyszłość ich czeka, jaki los bywa przewrotny i jak potrafi skomplikować życie.
Dlaczego mielibyśmy komukolwiek wyjawiać tajemnicę? (s. 297)
Bezpieczeństwo tajemnicy z Pokoju Mirtowym było nienaruszone przez 15 lat. Mogłoby i dłużej, ale ze względu na splot różnych okoliczności… inaczej się zadziało. Państwo Frankland dowiadują się o tajemnicy ukrytej w jednym z pokoi ich dworu. Szybkie jej odkrycie utrudnia tajemnicza pani Jazeph oraz realia 1884 roku. Wówczas źródłem informacji były listy, a te krążyły dzięki posłańcom lub były przewożone powozami i pociągami. Zabierało to sporo czasu, a często informacje się spóźniały w wyniku niespodziewanych zdarzeń. Państwo Frankland znaleźli się w takiej właśnie sytuacji. Racjonalny umysł Leonarda i jego spokój nieraz studziły gorące emocje jego żony i stopowały jej plany. Razem krok po kroku, po omówieniu wszelkich tropów i propozycji w sposób metodyczny dążą do odkrycia tajemnicy. A przy okazji odkrywają kolejne sekrety.
Słowo honoru, Saro, twoje wyjaśnienia, tylko wprowadzają mi mętlik w głowie. (s. 160)
Wilkie Colins wnikliwie opisuje bohaterów i ich stan psychiczny, ich myśli, sposób zachowywania się. Bacznie zwraca uwagę na uczucia postaci. W powieści dużo skrajnych emocji i uczuć oraz radzenia sobie z nimi lub nie. Wynika to z tego, iż każdy bohater inaczej odczuwa daną rzeczywistość, dane zdarzenie. Autor dba przy tym o wierne odtworzenie otaczającej go rzeczywistości – szczegółowo opisuje okoliczności, miejsca, ludzi, atmosferę, oddając klimat epoki wiktoriańskiej.
Kolejny zamek! – zawołała niecierpliwie. – Nawet to nędzne coś jest przed nami zamknięte. (s. 277)
Akcji rozwija się stopniowo, by pod koniec przyspieszyć, gdy bohaterowie są coraz bliżej rozwiązania tajemnicy Pokoju Mirtowego i odkrycia prawdy oraz jej konsekwencji. W powieściach Wilkiego Collinsa prawda i uczciwość są najważniejsze. To one koją sumienie i zapewniają spokój duszy. W pewnej chwili można odnieść wrażenie, że się wie, jak się wszystko skończy. Mylne wrażenie, bowiem autor przygotował nietuzinkowe zakończenie powieście. Zwrócił uwagę czytelnika na inny aspekt związany z dworem i jego tajemnicą, który odsłoni prawdziwe oblicze ludzkości, lecz w nieco ironiczny sposób…
Tajemnicę trzeba ujawnić. (s. 16)
Moim zdaniem Tajemnica mirtowego pokoju ma najsłabiej skomplikowaną fabułę w porównaniu z innymi powieściami autora (Córki niczyje, Armadale). Tytułową tajemnicę można szybko rozwikłać. Po prostu trzeba umieć czytać okładkę, tekst również, oraz znać obyczajowość i mentalność ludzi epoki wiktoriańskiej. Lecz nie odkrycie tajemnicy jest w tej powieści najważniejsze. Angielski autor skupił się na czymś zupełnie innym – na obciążeniach psychicznych i fizycznych, wiążących się z dochowaniem tajemnicy złożonej na łożu śmierci; na kłamstwie i sile spustoszenia, jakie może ona uczynić; na uczciwości; na wyrzutach sumienia oraz spokoju ducha oraz na sile prawdziwej miłości.
Tajemnica mirtowego pokoju Wilkiego Collinsa to wciąż aktualna lektura, choć napisana w XIX wieku. Napisana pięknym, bogatym językiem, z którego współcześni mogą uczyć się kulturalnego wysławiania się oraz dobrych manier. Uniwersalność powieści to przesłanie i wartości oraz wzorce przekazywane przez autora słowami bohaterów jego czytelnikom.
1829 rok. Zachodnie wybrzeże Kornwalii, Porthgenna Tower-siedziba rodu Trevertonów. Na łożu śmierci pani Treverton dyktuje zaufanej pokojówce, Sarze Lesson list, który po jej śmierci ma zostać przekazany kapitanowi Treverton. Lady nie ma odwagi wyjawić osobiście tajemnicy mężowi. Jednak Sara postępuje wbrew ostatniej woli zmarłej i zamiast przekazać list kapitanowi Treverton chowa go w biurku stojącym w niezamieszkanej części dworu z nadzieją, że nikt go nie znajdzie. List ze straszną tajemnicą ląduje w Pokoju Mirtowym, a Sara ucieka.
1844 rok. Long Beckley. W małym wiejskim kościółku biorą ślub córka kapitana Treverton, Rosamond i niewidomy szlachcic Leonard Frankland. Po śmierci żony kapitan Treverton sprzedaje majątek, kopalnię i przetwórnię ryb ojcu Leonarda Franklanda i wypływa w morze. Młodzi małżonkowie zamieszkują w Porthgenna Tower, ale ciąży nad nimi tajemnica z przeszłości.
Wilkie Collins najbardziej spośród bohaterów rozbudował postać Rosamond i Sary. Piękna, serdeczna, gorącokrwista Rosamond mówi co myśli i z całego serca kocha Leonarda. Współczuje ukochanemu, że stracił wzrok, nie powstrzymuje jej to jednak przed związaniem się z nim węzłem małżeńskim. Obiecuje mężowi, że nigdy go nie okłamie, nawet jeśli będzie chodziło o najmniejszą drobnostkę. Jej oczy służą im obojgu i wspierają się w każdy możliwy sposób. W trakcie lektury Rosamond wiele traci, gdyż jej zachowania są często nieadekwatne do sytuacji. Raz jest wyniosła i opryskliwa dla służby, by za chwilę za bardzo się spoufalać i rozdawać prezenty. Jej zachowanie i uczucia względem męża nigdy się nie zmieniają, ale przychodzi taki moment, że uczucia męża zostają wystawione na próbę. Sara, która robi wszystko, by tajemnica jej pani nie wyszła na jaw nadwyręża przez to swoje zdrowie. Przedwcześnie posiwiała, krucha, blada, wygląda na starszą niż w rzeczywistości ma lat. Smutna, zatroskana stara się nie obarczać nikogo swoimi kłopotami. Często bez powodu przeszywa ją strach, który pełznie od stóp do głowy i sprawia, że drży nawet w upalny dzień. Boi się, bo nie dotrzymała przysięgi. ,,Największą krzywdę wyrządziłam sobie samej, a najgorszą śmiercią, jaka mi grozi, jest śmierć, którą wyzwoli uciśnioną duszę i uleczy złamane serce."
Tajemnica jest motywem przewodnim powieści i dopiero pod koniec zostaje rozwiązana, choć w trakcie czytania już wcześniej można się domyślać w czym rzecz wyławiając szczegóły z rozmów bohaterów. Moim zdaniem autor za bardzo starał się oddalić moment rozwiązania zagadki, a przez to wprowadził zbyt dużo powtarzających się rozmów między postaciami. Często miałam ochotę ominąć niektóre dialogi, które niewiele wnosiły do akcji i szybciej dotrzeć do tajemnicy. Zabrakło mi opisów wrzosowisk, dworu czy innych miejsc, w których toczyła się akcja. Wniosłyby wiele do podkręcenia atmosfery zagrożenia.
,,Tajemnica Mirtowego Pokoju" to dobra powieść o odkrywaniu rodzinnej tajemnicy z przeszłości, o miłości wystawionej na próbę, o poświęceniu i dumie. Trąci myszką, ale dzięki niej można poznać obyczajowość i problemy dziewiętnastowiecznego społeczeństwa. Powieść polecam miłośnikom klasycznych powieści.
https://magiawkazdymdniu.blogspot.com
Byłam oczarowana "Kobietą w bieli", więc sięgnęłam po inną książkę autora, ale "Tajemnica mirtowego pokoju" nie porwała mnie. Książka została wydana w połowie XIX i mocno się zestarzała. Trudno znaleźć w niej cokolwiek co przetrwałoby próbę czasu i sprawiło, że współczesny czytelnik mógłby znaleźć tutaj coś dla siebie. Na dodatek często wiało nudą. Drażnił mnie sposób narracji i bohaterowie kompletnie odklejeni od rzeczywistości. Może dwieście lat temu takie zachowania były normalne, ale teraz budziły we mnie irytację. Tajemnica wokół której skupia się akcja nie okazała się aż tak zaskakująca jak oczekiwałam.
Na plus piękna okładka, na minus brak dopracowania tekstu przez wydawnictwo. Na tej samej stronie imię służącej pojawia się jako Betsey, a następnym razem jest to Betzee. Czy czytelnik ma sobie wybrać, która pisownia bardziej mu odpowiada?
Warto czytać klasykę, ale ta powieść to nie powinien być jeden z pierwszych wyborów.
Pierwszy raz spotykam się z sytuacją, że książka patronowana przez granice jest w moim odczuciu po prostu słaba.
Początek świetny- byłam pewna , że będzie emocjonująca i pasjonująca do samego końca, lecz niestety przeliczyłam się. Im byłam dalej tym ogarniało mnie coraz większe znużenie , nim dotarłam do połowy odstawiłam na bok i wiem, że nigdy do niej nie wrócę. Jest zbyt wiele świetnych i pięknych książek by marnować czas na coś takiego.
Szkoda, bo zapowiadało się ciekawie.
Świetny klimat i język powieści sprawiły że chwile jej poświęcone należą do nader udanych :)
Tajemnica Mirtowego Pokoju to powieść typowa dla swojego gatunku. Od samego początku można się domyślić, co jest mroczną tajemnicą, która nie daje wytchnienia sumieniom dwóch kobiet. Nie jest to jednak duży minus. Książka, mimo tego, jest bardzo przyjmna. Z wyczekiwaniem śledzi się losy bohaterów, żeby się dowiedzieć, jakie po drodze czekają na nich trudności oraz jakie będą ich reakcje na poznaną tajemnicę.
Wilkie Collins, najbardziej uwielbiany autor swoich czasów, prekursor powieści detektywistycznej, w fascynującej mieszance tajemnicy i grozy. Nawiedzony...
Pierwsza i najlepsza angielska powieść detektywistyczna T.S. Eliot, laureat Nagrody Nobla Księżycowy Kamień, klasyczna powieść detektywistyczna pełna...
Przeczytane:2017-08-09, Ocena: 5, Przeczytałam, 80 książek 2017,
Tajemnica mirtowego pokoju to moje trzecie spotkanie z twórczością Wilkie Collinsa. Bardzo miło wspominam lekturę roraz (która swoją drogą jest jedną z moich ulubionych powieści), a więc perspektywa zapoznania się z kolejnym dziełem tego autora ogromnie mnie podekscytowała. Już sama okładka wypełniła mnie optymizmem - jest na swój sposób urocza, a jednocześnie przepełniona gotyckim klimatem oraz idealnie odzwierciedla tajemniczy opis książki.
- Ciekawe, czy dożyje jutra? - Spójrz na zegar, Mathew. - Dziesięć minut po północy! A więc już dożyła kolejnego dnia. Żyje wystarczająco, aby ujrzeć dziesięć minut nowego dnia, Robercie.
Na pierwszych stronach powieści poznajemy okoliczności powstania i ukrycia tajemniczego listu, wokół którego skupia się - w mniejszym lub większym stopniu - cała fabuła książki. Obserwujemy umierającą lady Treverton, oraz jej ekscentryczną pokojówkę, której przypada zadanie spisania sekretu swojej pani. Misterium to ogromnie przeraża służącą, która błaga na kolanach magnatkę o nieujawnianie tajemnicy. Choć treść listu nie zostaje czytelnikowi tak od razu ujawniona (dopiero w okolicach trzechsetnej strony ją poznajemy) - już w drugim rozdziale czytelnik domyśla się, co tak bardzo owe kobiety starały się ukryć... Nieco mnie to rozczarowało. Na dobre czy na złe, nieszczęsne tajemnica była teraz ukryta - stało się. Piętnaście lat później list zostaje odnaleziony przez osobę, której sekret dotyczy i... zmienia jej przeznaczenie. Mowa tu o Rosamond Treverton, jednej z czołowych postaci kobiecych i jednocześnie najbardziej poczciwych istot, jakie w świecie literatury miałam szansę dotychczas poznać. Jej relacja z niewidomym Leonardem, pełna otwartości i uczciwości, potrafi rozczulić - kobieta pokazuje mu świat swoimi oczami. Z jednej strony ogromnie podziwiam ją, jestem nią zachwycona i ze współczuciem śledziłam okrucieństwo kłamstwa, którego doświadczyła, a z drugiej - no cóż - nie jestem za przesadnie dobrymi charakterami... Na szczęście Tajemnica mirtowego pokoju jest wypełniona i bardziej złożonymi bohaterami - tutaj na szczególną uwagę zasługuje wcześniej wspomniana pokojówka, którą początkowo traktowałam z dystansem, a u krańców powieści prawdziwie ją pokochałam. Prawdę mówiąc, czytając odniosłam wrażenie, że Collins całkowicie w tej powieści skupił się na rozbudowywaniu bohaterów - nawet ci niewiele wnoszący do fabuły i pojawiający się epizodycznie zostali bogato opisani. Pewnie wielu czytelników ten zabieg zirytuje, ale ja widzę w nim jakimś głębszy sens - każdy jest na swoisty sposób ważny. (...) jestem wrakiem, którego już nigdy nie da się naprawić, który musi dryfować przez życie niedostrzegany i niesterowany - dryfować aż dobije do śmiertelnego brzegu i fale pochłoną na zawsze jego pogruchotane szczątki. Tajemnica mirtowego pokoju nie jest najlepszą powieścią Collinsa, ale zdecydowanie warto po nią sięgnąć. Nieco mniej tu napięcia niż we wcześniej poznanych przeze mnie książkach tegoż autora, a akcja w niektórych momentach zawodzi, wynagradzają ją za to misternie wykreowani bohaterowie, poetycko-urokliwy język powieści oraz iście gotycki klimat - mroczny, niekiedy wywołujący aż dreszcze. Na zakończenie powieści się zwyczajnie popłakałam - zarówno z nadmiaru emocji, jak i samej treści. I nigdy nie zapomnę - na pozór nieistotnego - fragmentu powieści, w której niewidomy Leonard obserwuje w snach świat własnymi oczami, by rankiem się zbudzić i czuć się jeszcze bardziej ślepym... Tajemnica mirtowego pokoju to wzruszająca, przepiękna i intrygująca lektura - o kobiecie, która skryła sekret i drugiej, która go odkryła... Jak rzadko słowa przychodzą nam z pomocą, gdy ich pomoc jest właśnie najpotrzebniejsza! Jak często łzy wysychają, gdy najbardziej chcielibyśmy, aby nam ulżyły!