„Jesteś moją ostoją, przy tobie odpoczywam i zbieram siły do kolejnego pełnego niepewności i trudnych wyborów dnia.”
Charlotte wiedzie życie jak z bajki – mieszka w Wersalu wraz ze swym mężem, cesarzem Francji Aleksandrem, a już wkrótce na świat ma przyjść ich pierwszy potomek. Młoda cesarzowa pragnie zapomnieć o przykrych doświadczeniach z przeszłości i próbuje odnaleźć się w nowej roli, jednak zazdrosne dwórki nie ułatwiają jej tego zadania, nie mogąc pogodzić się z faktem, że to właśnie ona zajęła miejsce u boku cesarza. W dodatku tuż za rogiem czai się ich największy wróg, który tylko czeka, by uderzyć w najmniej oczekiwanym momencie. Charlotte nie pomaga też fakt, że wskutek wypadku straciła pamięć, wymazując z niej kilka miesięcy życia, i tak naprawdę nie wie, co stało się z jej poprzednim mężczyzną. W jej głowie rodzą się kolejne pytania, na które nie chce poznać odpowiedzi – z obawy, że prawda może okazać się zbyt trudna do zniesienia. W końcu o morderstwo jej poprzedniego narzeczonego po cichu oskarżano samego cesarza.
Ile jesteśmy w stanie zrobić w imię miłości? Jakie tajemnice skrywają mieszkańcy pałacu? I jaką rolę w tych wydarzeniach odegra Franciszek, zapomniany przyjaciel?
„Te czarne źrenice przywodziły na myśl głęboką studnię, choć wiedziałam, że zbytnie pochylenie się jest niebezpieczne, ciemność przywoływała mnie, kusiła i zachęcała, bym znalazła się w jej środku, obiecując, że po drugiej stronie spotka mnie coś dobrego.”
Wydawnictwo: WasPos
Data wydania: 2020-02-10
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 680
Język oryginału: Polski
Zapewne po wydarzeniach, które miały miejsce w poprzednim tomie, tj. „Pocałunku cesarza” nie tylko ja zastanawiałam się, co takiego Sylwia Bachleda przygotuje tym razem, bowiem jego zakończenie wywołało spory szok. Jeśli myślicie, że będziecie w stanie przewidzieć cokolwiek w tej historii, czeka was niemałe zaskoczenie. Autorka bardzo umiejętnie wciąga czytelnika w życie i pełen zamętu świat nowej cesarzowej Charlotte, i chociaż jest to dosyć długa powieść i zaczyna się dosyć powoli, możemy ją czytać godzinami. Ta książka jest niezwykłą podróżą na wiele sposobów, bo oprócz barwnych i bardzo szczegółowych opisów miejsc, kultury czy społeczeństwa, dzięki którym odnosimy wrażenie, jakbyśmy byli świadkami wydarzeń mających miejsce w XIX-wiecznej Francji, to dodatkowo czujemy emocje targające bohaterami, obok których nie jesteśmy w stanie przejść obojętnie. Od początku do końca byłam pochłonięta ich dramatem i mierzeniem się ze wszystkimi wyzwaniami, które los stawiał na ich drodze. Niejednokrotnie zdarzyło się, że tylko (!) jeden rozdział wywołał we mnie jednocześnie szczęście, radość, smutek ale i mnóstwo gniewu, kiedy miałam dosłownie ochotę rzucić czytnikiem o podłogę! Autorka z pewnością nie oszczędza czytelnika, historia Charlotte i Aleksandra zawiera tyle zwrotów akcji, że co chwilę w głowie rodzi się pytanie: który z bohaterów jest dobry, a który zły? Naprawdę doceniam fakt, że do samego końca praktycznie trzyma nas w niepewności, sekrety ujawniają się warstwami, co pozwala nam stopniowo samemu odkrywać i łączyć pewne fakty, jednocześnie sprawiając, że kwestionujemy nasze założenia co do zakończenia powieści. Widać, jak wiele pracy zostało włożone w dopracowanie tej powieści, i jak duży postęp Sylwia Bachleda zrobiła, biorąc pod uwagę poprzedni tom.
Jeśli definicją dobrej książki jest wspaniała i fascynująca historia, z dobrze wykreowanymi bohaterami, ukazująca nie tylko ich powierzchowność, ale także głębię postaci, a także wzbudzająca w czytelniku mnóstwo emocji, czasami nawet doprowadzająca do łez i frustracji, to „Tajemnica cesarza” to powieść historyczna w najlepszym wydaniu! Zachwycająca aż do ostatniej strony, a jej zakończenie, choć nieco zaskakujące, jest zdecydowanie bardzo satysfakcjonujące. To jest dokładnie taki rodzaj książki, którą poleciłabym każdemu!
A gdyby tak z historii wymazać wydarzenia Drugiej Wojny Światowej? Jak wyglądałaby dziś Polska, gdyby nie zniszczyły jej wojska Trzeciej Rzeszy? Kim byśmy...
Jeśli pewnego dnia zaufasz komuś za bardzo, razem ze wspomnieniami możesz stracić część siebie. Dziewiętnastowieczna Francja to idealne miejsce na historię...
Przeczytane:2020-02-20, Ocena: 6, Przeczytałam, Mam u siebie !, 52 książki 2020, 26 książek 2020, 12 książek 2020, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu - edycja 2020, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2020,
Powieści historyczne, jak sami wiecie, nie są moją mocną stroną. Bardzo długo obiecywałam sobie, że przeczytam pierwszy tom jakże znajomej serii. Zawsze jednak było jakieś „ale”, a moje postanowienie co rusz było przekładane. Kiedy wyszła oficjalna informacja, że pojawi się drugi tom, postanowiłam mocno, teraz, albo nigdy! I już nie było odwrotu, a ja zaciągałam się zapachem druku, trzymanego w dłoniach grubaska.
Pierwszym ważnym atutem tej historii jest na pewno fakt, że autorka napisała ją tak, by nie musieć znać tomu wcześniejszego – na pewno wielu z nas to ułatwi poznawanie losów naszych bohaterów Charlotte i Aleksandra (niemniej jednak solennie i obowiązkowo obiecuję nadrobić wcześniejszy tom, bo ta książka jest po prostu doskonała!).
Większość fabuły obraca się wśród zdarzeń i perypetii i faktu, jak wiele potrafi poświęcić w imię miłości / uczucia człowiek dla człowieka. W świecie, gdzie na każdym rogu czyha na nas jakieś kłamstewko, a intrygi ścielą się syto to naprawdę nie lada wyzwanie.
Pani Sylwia ma taki styl pisania, że nigdy nie wiemy kiedy przysłowiowy królik wyskoczy z kapelusza. Ma zdecydowanie lekkie pióro, świetny warsztat słowny, a do tego tworzy opowieści, które wywołują masę rożnych emocji, począwszy od uśmiechu, a kończąc na takim oniemieniu, że chwilami Kruszyn śmiał się, bym zamknęła buzię, a to najlepiej świadczy samo o sobie. A przecież nie tylko były zwroty akcji, były i łzy i uśmiech i co tylko zwykły czytelnik może poczuć w trakcie czytania książki.
Jeśli się zastanawiacie to więcej tego nie róbcie. Szkoda czasu, a ten czas będzie perfekcyjnie nadawał się do spożytkowania go na czytanie tak dobrej książki. Ja się mogę śmiało pod tym podpisać, a 680 stron wcale nie jest takie straszne jakby się wydawało! Z każdą stroną chce się coraz więcej i więcej!