Kolejna urzekająca opowieść mistrzyni literatury kobiecej, która pokazuje, że na pogoń za szczęściem nigdy nie jest za późno
Pru Plum jest właścicielką znanej i szalenie modnej piekarni Mayfair. To typ eleganckiej kobiety, która roztacza wokół siebie aromat Chanel, a na fryzjera wydaje niemalże fortunę. Niemal nikt nie uwierzyłby, że ta atrakcyjna kobieta ma już sześćdziesiąt sześć lat.
Jednak w głębi duszy Pru wcale nie czuje się pewną siebie i odnoszącą sukcesy bizneswoman. Aby osiągnąć swoją obecną pozycję, dopuściła się czynów, które kładą się cieniem na jej przeszłości. Teraz zrobi wszystko, żeby jej sekrety nie wyszły na jaw, zwłaszcza że po raz pierwszy w życiu naprawdę się zakochała.
__
Romantyczne, wciągające dzieło. Na początku smakuje przesłodko, ale później niespodziewane zwroty akcji dodają książce wartości.
- ,,Page to Stage"
___
Amanda Prowse - spędziła 10 lat życia, pracując w korporacji jako konsultantka. Po tym czasie odkryła, że jej powołaniem jest pisarstwo. Specjalizuje się w prozie miłosnej, która swoim niepowtarzalnym stylem urzeka niejedną kobietę. Amanda mieszka w West Country z mężem i dwójką nastoletnich synów.
Wydawnictwo: Kobiece
Data wydania: 2017-09-15
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 384
Tytuł oryginału: A Little Love
http://nie-oceniam-po-okladkach.blogspot.com/2017/10/117-szczypta-miosci-amanda-prowse.html#more
_________
Pru Plum główna bohaterka najnowszej książki Amandy Prowse, jest kobietą sukcesu. Wraz ze swoją kuzynką – Milly, prowadzi w Londynie słynną i jednocześnie kapitalnie prosperującą i rozwijającą się piekarnie Mayfair. Pru, mimo iż, skończyła sześćdziesiąt sześć lat, to niejedna kobieta mogłaby jej pozazdrościć urody, energii i wdzięku. Jednak wciąż nie osiągnęła pełni szczęścia. Nigdy nie była mężatką, i nigdy też nie przypuszczała, iż jeszcze kiedyś dosięgnie ją strzała amora. A jednak. Kiedy na jej drodze pojawia się przystojny senator - Christopher, Pru, nie potrafi o nim tak po prostu zapomnieć.
Jednak mimo iż, Pru wydaje się być nadzwyczaj szykowną i elegancką kobietą, to jednak nie zawsze tak było. Pru niebywale dobrze pamięta ciężkie i bardzo trudne chwile z przeszłości i po dziś dzień dręczą ją koszmary. Mimo wszystko, stara się zakamuflować przeszłość i jest w stanie zrobić wszystko aby jej sekrety nie wyszły na jaw... To co wydarzyło się w przyszłości, jest dla niej bardzo wstydliwe, a zrobiła to w celu osiągnięcia poziomu życia, w którym obecnie egzystuje. Zdaje sobie sprawę, iż przyznanie się do błędów, może kosztować ją utratę prawdziwej miłości, która pojawiła się niespodziewanie, ale jednak jest dla niej znacząca. Co ukrywa Pru? Czy jej sekrety wyjdą na jaw? Jak zareaguje Christopher?
To moje już czwarte spotkanie z twórczością Amandy Prowse. Każda z historii jest inna, niebanalna, wyróżniająca się na tle pozostałych. Każda chwyta za serce, skłania do refleksji, powoduje zadumę. Z tej powieści akurat wyłania się istotne przesłanie, odnoszące się do siły miłości. To także słodko-gorzka powieść, ukazująca ogromną siłę marzeń, jak i uświadamiająca, iż nigdy nie jest za późno aby żyć, a nie tylko egzystować. Każdy ma prawo do szczęścia, bez względu na status, wiek, wyznania, przekonania.
Lektura zdecydowanie jest lekka i przyjemna, mimo tajemnicy skrywanej przez Plu. Całość czyta się niebywale szybko, dzięki lekkim, plastycznym opisom. Biorąc pod uwagę dialogi, to bez wątpienia należą do tych dynamicznych, naturalnych i niewymuszonych. Akcja należy do tych wartkich i angażujących czytelnika, myślę, iż nie można narzekać na nudę.
Kreacja Pru, jest nienaganna, Autorka nadała jej piękną i wyrazistą rolę. Bardzo polubiłam Pru, a jej dorastanie w biedzie, a także ogromne poświęcenie aby osiągnąć wymarzony cel, bardzo mnie poruszyło. To co się również wyróżnia, to relacja łącząca Pru z jej kuzynką. Wątek romantyczny, który również został wkomponowany w tę historię, należy raczej do tych ciepłych i jednocześnie wzruszających.
Szczypta miłości to bardzo ciepła historia, która zdecydowanie nas rozgrzeje, w te coraz częściej pojawiające się melancholijne wieczory. Historia świetnie ukazuje, iż każdy wiek jest tym odpowiednim, aby znaleźć prawdziwe uczucie, a także zawalczyć o nie. Zdecydowanie polecam.
Sekrety zawsze mącą spokój. Wydaje się, że człowiek osiąga szczyt, w końcu odnajduje upragnioną miłość, ale na radości cieniem kładzie się przeszłość. Czy można nieustannie uciekać, na złamanie karku? Co zrobić, gdy ciągle odczuwamy lęk przed zawirowaniami złego losu?
Pru Plum jest kobietą sukcesu. Wraz z kuzynką, Milly, prowadzi w Londynie świetnie prosperującą piekarnię. Sklep słynie ze wspaniałych wypieków. Pru skończyła sześćdziesiąt sześć lat, lecz nadal pięknie wygląda, roztaczając wokół siebie woń drogich perfumów. Nigdy nie wyszła za mąż i nie spodziewałaby się, że w tym wieku poczuje motyle w brzuchu. A wszystko za sprawą przystojnego Christophera. Niestety, na rodzinę Pru spada tragedia, a kobieta musi się natrudzić, aby na światło dzienne nie wyszły jej tajemnice. Popełniła w przeszłości wstydliwe rzeczy, wyłącznie dla osiągnięcia odpowiedniego poziomu życia. Wie, iż przyznanie się do błędów może kosztować ją stratę prawdziwej miłości. A zakochała się po raz pierwszy, mimo upływu lat.
Oto drugie spotkanie z Amandą Prowse. Kiedy wśród zapowiedzi wydawniczych zobaczyłam jej nazwisko, to od razu wiedziałam, że muszę przeczytać kolejną książkę. „Świąteczna kafejka”, poprzedniczka, absolutnie podbiła moje serce w okresie zimowym. Nawet popłynęła dalej w świat, ponieważ swój egzemplarz pożyczyłam kilku bliskim dziewczynom, w różnym wieku. Mogę zaręczyć, iż twórczość Prowse łączy pokolenia. Tego samego spodziewałam się po „Szczypcie miłości” i autorka spełniła oczekiwania. To nie jest trudna w zrozumieniu, wręcz wybitna literatura. Raczej lekka, przyjemna, za to ją cenię. Świetna odskocznia od codzienności. Nadmienię, że bardzo lubię okładki. Do tej pory utrzymywano je w podobnej stylistyce, mam nadzieję, iż wydawnictwo będzie się ich trzymać. Tytuł „Szczypty miłości” dobrze odzwierciedla treść. Po przeczytaniu człowiek czuje dziwną życzliwość wobec otoczenia, jakby niewidzialna ręka dodała magiczny składnik do właśnie jedzonego ciasteczka.
Muszę przyznać, że początkowo nie byłam pewna, czy fabuła do mnie odpowiednio przemówi. Między mną a Pru jest kilkadziesiąt lat różnicy. Wczucie się w jej historię wymaga pewnej dozy dojrzałości. Nie myliłam się w ocenie, widzę po mojej mamie, iż w innej formie przeżywa tę książkę. Dlatego warto egzemplarz podrzucić drugiej osobie i skonfrontować przemyślenia. To świetny sposób, aby zacieśnić więzy, a przy okazji spędzić czas nad naprawdę przyjemną lekturą. Wspaniale, iż autorka w głównych rolach obsadza starsze kobiety. Taka odmiana dla naszych mam, cioć, babć, które mogą czuć się zmęczone ciągłym czytaniem o młodych podbijających świat.
Stylistykę Amandy Prowse charakteryzuje duża dbałość o opisy. I są śliczne, co idealnie widać w przypadku tych wszystkich wypieków. Dosłownie nabiera się ochoty, by wstać, pójść do najbliższej cukierni, skosztować każdej możliwej słodyczy. Polecam zaopatrzyć się w jakiś talerzyk pełen smakołyków, inaczej książkę zamkniecie z poczuciem głodu! Co do dialogów, to nigdy nie wypadają sztucznie. Są zgrabnie napisane, bez zbędnego nadawania pompatycznego tonu. Akcję poprowadzono w taki sposób, że trudno byłoby się znudzić. Jest ciągle wartka, nawet w momentach, kiedy dana postać analizuje poszczególne sceny.
Główna bohaterka, Pru, z całą mocą zdobyła moją sympatię. To bardzo silna osobowość. Dorastała w biedzie i dużo poświęciła, by dojść na wymarzony szczyt. Spodobała mi się jej relacja z kuzynką. Obie postaci świetnie nakreślono, przez cały czas im kibicowałam, gdy pojawiały się kłody pod ich nogami. Wątek romantyczny może wydawać się niektórych odrobinę zbyt przesłodzony, ale moim zdaniem jest ciepły i wzruszający. Randki Pru i Christophera przypominają cudowne spotkania dwójki nastolatków, którzy potrafią się zawstydzić. Ujęła mnie ta nieśmiałość kobiety obawiającej się, jak ukochany przyjmie widok jej ciała — już niemłodego. Autorka ma talent do konstruowania powieści autentycznie urzekających.
„Szczypta miłości” to cudownie ciepła powieść, która rozgrzeje w te brzydkie wieczory. Nieprawdopodobnie urocza i jasno pokazująca, że każdy wiek jest odpowiedni na znalezienie uczuć, zawalczenie o nie, z całych sił. Niekiedy trzeba długo czekać, lecz warto. Będę wypatrywać kolejnych książek Amandy Prowse, z własnego doświadczenia wiem, iż doskonale nadają się na prezent!
Jakiś czas temu miałam okazje czytać jedną z książek Amandy Prowse. Byłam zachwycona jej lekkim stylem. Autorka w magiczny sposób potrafi przelewać na papier emocje. Nie mogłam odpuścić sobie przyjemności zapoznania się z jej najnowszą książką. Szczypta miłości to powieść o trudnej sztuce kochania. Autorka pokazuje, jak w pogoni za sukcesem można zapomnieć o własnym szczęściu. Główna bohaterka książki jest właścicielką modnej piekarni Mayfair. Pru Plum na swój sukces ciężko pracowała i do wszystkiego doszła sama. Teraz może cieszyć się dostatkiem. Problem z tym, że czegoś jej brakuje.
"Była dowodem na to, że można zdobyć wszystko. (...) Nie bez powodu los przywiódł je wiele lat temu na Curzon Street i nie bez powodu Christopher teraz pojawił się w jej życiu. Może jednak nie musi z niczego rezygnować. Może on zdoła wybaczyć jej przeszłość. Może... (...)"
Od kuchni poznajemy biznes Pru. Ciasta sygnowane jej nazwiskiem kosztują fortunę. Wśród jej klienteli są bogaci i wpływowi mieszkańcy. Poznajemy Pru w momencie w przygotowań do ślubu jej siostrzenicy. Rodzinne szczęście głównej bohaterki przerywa tragiczny wypadek w którym ginie Bobby. W tym momencie akcja nabiera tempa. Autorka wprowadza nas w świat sekretów rodzinnych, które nigdy nie powinny wyjść na światło dzienne. Pru odnajduje szczęście u boku przystojnego mężczyzny. Idylla nie trwa jednak długo...
Pru Plum to kobieta sukcesu. W życiu jednak nie miała łatwo. Bohaterka wie, co to bieda. Miała jednak marzenie- chciała wraz ze swoją kuzynką otworzyć piekarnie. Piec uczyła się pod czujnym okiem swojej babci. Pru nie wzbudzała zainteresowania u mężczyzn. W pewnym momencie swojego życia gówna bohaterka rzuciła się w wir pracy zapominając o życiu osobistym. Pru przygarnęła córkę swojego brata. Bobby stała się iskierką w życiu głównej bohaterki i nadała sens jej życiu.
Miłość nie ma żadnych ograniczeń wiekowych. Życie Pru Plum odmienia się w momencie poznania Christophera. Pru to mądra kobieta, która w życiu nie miała lekko. Polubiłam ją za jej ciepło. Podejmowane przez nią decyzje nie zawsze jednak były przemyślane. Trochę było mi przykro, że główna bohaterka przez długi czas nie mogła znaleźć szczęścia w miłości. Byłam zszokowana tajemnicą z jej przeszłości, która nagle wyszła na światło dzienne. Nie podejrzewałam, że Pru będzie zdolna do podjęcia tak drastycznych kroków.
Amanda Prowse postanowiła nieźle namieszać w życiu głównych bohaterów. Szczypta miłości to powieść z morałem. Autorka wielokrotnie skłania czytelnika do refleksji. Bohaterowie książki mają okazje zmierzyć się z wieloma dylematami moralnymi. Amanda Prowse obrazuje jak łatwo przychodzi nam osądzać innych. Wobec siebie nie jesteśmy tacy samokrytyczni.
"Kocham cię nawet popękaną. Będę nosił wszystkie twoje kawałki w kieszeni już na zawsze. (...)"
Sama nie wiem, jak postąpiłabym będąc na miejscu Pru. Spodobał mi się hart ducha głównej bohaterki. Pru Plum nie należała do osób, które łatwo się poddają. Bohaterowie drugoplanowi zostali dobrze wykreowani. Na uwagę zasługuje szczególnie postać byłej dziewczyny Williama- Megan. Autorka pokazała, że przeszłość nie determinuje tego, kim jesteśmy teraz. Każdą winę można odpokutować. Szczypta miłości uzmysławia nam, że mimo wszystko zawsze powinniśmy walczyć o nasze marzenia. Ta piękna historia została zakończona bajkowym happy endem.
Szczypta miłości to przepiękna historia o uczuciu, które zrodziło się w mało sprzyjających okolicznościach. Każdy z nas potrzebuje do szczęścia szczypty miłości. Autorka kolejny raz oczarowała mnie. Z niecierpliwością czekam na kolejną książkę Amandy Prowse. Polecam!
Ostatnim czasem do moich rąk wpadały różne książki - czy to literatura faktu, czy też biografia Haruki Murakamiego, czy jakaś młodzieżówka... Aż nagle zapragnęłam sięgnąć po coś, co lubię najbardziej, czyli powieść obyczajową okraszoną historią miłosną i to nie taką, jak to czasami bywa w lekkich romansach, gdzie to uczucie jawi się jako zbyt banalne, a taką, która zapadnie w pamięci i pokaże, jak wygląda prawdziwa, dojrzała miłość. Dokładnie taką, a nie inną opowieść zaserwowała mi autorka książki "Szczypta miłości" - Amanda Prowse. Jestem absolutnie urzeczona tą książką i to właśnie ona sprawiła, że rosnąca we mnie od jakiegoś czasu nieuzasadniona niechęć do czytania, na jakiś moment po prostu zniknęła. Główna bohaterka tej książki - Pru Plum - to właścicielka słynnej piekarni Mayfair w Londynie. Wraz ze swoją kuzynką Milly od lat prowadzi biznes, jaki znany jest przez każdego mieszkańca tamtejszego miejsca, przyciągając klientów wspaniałymi wypiekami - chlebem, bułeczkami, ciasteczkami, tortami i wieloma innymi, kuszącymi pysznościami. Wszyscy postrzegają ją jako kobietę sukcesu i niemal nikt nie wie, że ta dama ma sześćdziesiąt sześć lat. Jednak sama Pru kryje w sobie mnóstwo sekretów, szczególnie tych, jakie dotyczą jej przeszłości. Kiedy więc przypadkiem poznaje Christophera, do którego serce zaczyna jej mocniej bić, postanawia, że zrobi wszystko, byle go nie stracić. Jak zatem potoczą się jej losy? Czy jej dawne życie wyjdzie na jaw? Jakich czynów się dopuściła? Czy jej relacja z Chrisem będzie miała szansę istnieć? Odpowiedzi na te pytania znajdziecie sięgając po książkę "Szczypta miłości". Tak, jak już wspomniałam, jestem całkowicie urzeczona historią zawartą na kartach tej książki. Kiedy po nią sięgałam, nie spodziewałam się, że tak bardzo mnie do siebie przyciągnie i sprawi, że nie będę mogła się od niej oderwać. Po pierwsze, już sam styl, jakim posługuje się autorka, jest niezwykle lekki w odbiorze, a jednocześnie dobiera ona słowa wprost idealnie - nie są to banalne zdania czy równie zbyt proste dialogi, a niejednokrotnie to fragmenty, które skłaniają do przemyśleń. Co więcej, autorka wspaniale tworzy wszelkie opisy - osób, miejsc czy też tych doskonałych wypieków, przez co podczas czytania czułam się tak, jakbym sama znajdowała się w tym niezwykłym miejscu pachnącym świeżo wypiekanym chlebem czy też aromatycznymi ciastami. Stąd też z przyjemnością śledziłam losy bohaterów i chociaż całość czytało mi się szybko, to wręcz nie chciałam rozstawać się z tą książką. Przede wszystkim jednak spodobał mi się sam pomysł na historię, który pokazuje, że na prawdziwą miłość nigdy nie jest za późno. Bez względu na to, jak toczyło się nasze życie, nigdy nie wiadomo co nas spotka, a kiedy już to się wydarzy, może okazać się, że warto robić wszystko, by dana relacja się nie rozsypała. Autorka ukazuje, że czasami ludzie, których życie niejednokrotnie doświadczało, gdy nagle spotykają miłość, traktują ją już dojrzalej i bardziej delikatnie wiedząc, że tak naprawdę to od nich samych zależy czy resztę życia spędzą w samotności czy pozwolą sobie na to, by ponownie poczuć się młodym i zakochanym. Stąd też uczucie, jakie stopniowo odkrywali w sobie bohaterowie, było wręcz rozczulające i pokazywało, że na prawdziwą miłość nigdy nie jest za późno, a wiek to jedynie bariera, jaką sami tworzymy sobie w głowie. Co więcej, ta książka dotyka też kilku innych, ciekawych problemów. Przede wszystkim pokazuje, że życie często daje w kość i nie zawsze to, co widzimy, jest takim, jakim wydaje się być. Ukazuje, że ludzie, których kochamy, też są w stanie kłamać i nas oszukiwać, chociaż czasami ciężko jest nam pojąć dlaczego tak się dzieje. Ta książka uświadamia także, że w dobie gorszych chwil, ludzie dokonują czasami wyborów, jakich żałują i jakie często chcieliby zmienić, chociaż wiedzą, że to niemożliwe. To także historia o sile miłości i o tym, że musi ona niejednokrotnie stawiać czoła ciężkim sytuacjom i dopiero wtedy okazuje się, czy była na tyle silna, by je przezwyciężyć. Dlatego też ta książka sprawiła, że niezwykle miło spędziłam przy niej czas i chociaż od dłuższego okresu momentami czytanie napawa mnie nieuzasadnioną niechęcią, tak tym razem powróciła mi wiara w to, że jednak wciąż czytam, bo po prostu lubię to robić i jest to moją pasją. Ta książka na chwilę oderwała mnie od szarej rzeczywistości i przeniosła do całkowicie innego świata zakłócając to poczucie "czytelniczej niechęci". Bohaterowie natomiast zostali wykreowani niezwykle ciekawie. Każda kreacja została stworzona z rozmysłem i widać, że autorka naprawdę postarała się przy tworzeniu każdej postaci. W zasadzie do żadnej nie byłam w stanie nie pałać sympatią, bo polubiłam zarówno Pru, jak także jej kuzynkę Milly i niejednokrotnie wybuchałam śmiechem czytając niektóre ich rozmowy. Również Chris zdobył moją sympatię, podobnie jak mnóstwo innych bohaterów, którzy pojawili się w tej książce. Stąd też uważam, że również co do postaci, wprost nie ma się do czego przyczepić. Podsumowując, książka "Szczypta miłości" to niezwykle przyjemna historia, która ukazuje, że na miłość i prawo do własnego szczęścia nigdy nie jest za późno. Osobiście jestem nią zauroczona i polecam każdemu, kto lubi powieści obyczajowe, która obracają się też wokół miłości.
Pru Plum jest kobietą po sześćdziesiątce. Spełniła się zawodowo. Jest właścicielką słynnej piekarni Mayfair. Wciąż jednak nie osiągnęła pełni szczęścia. Chociaż ubiera się w niezwykle eleganckie ubrania, pachnie perfumami Chanel i wydaje fortunę na fryzury, wciąż jest starą kobietą, która nigdy nie zaznała miłości. Nie kroczyła dostojnym krokiem w białej sukni w kierunku ołtarza, przy którym czekał na nią mężczyzna jej życia. Nie spędziła nieprzespanych nocy nad łóżeczkiem słodkiego i rozkrzyczanego maleństwa. Przez całe życie nie zaznała tego rodzinnego szczęścia, czego inni jej zazdroszczą, a tylko ona sama wie, jakie to nieszczęście...
Pru wychowuje swoją siostrzenicę od kiedy, Alfie, jej brat narkoman zostawił jej dziewczynkę pod opieką. Niebawem mężczyzna zmarł i od tego czasu, Pru często opowiada mu co się dzieje, co u Bobby, rozważa wewnętrzne rozterki. Obecnie jej świat kręci się wokół dziewczyny, która wychodzi za mąż. Wśród tych zawirowań i radosnych przygotowań, na drodze Pru staje Christopher, przystojny senator. Kobieta nigdy nie przypuszczała, że może spotkać ją takie szczęście. Obawia się jednak, że potrwa ono zbyt krótko...
Pru wydaje się być idealną i niebywale szykowną kobietą, która posiada majątek. Jednak nie zawsze tak było. Starsza pani pamięta ciężkie i niezwykle trudne chwile, a koszmary dręczą ją po dziś dzień. Za wszelką cenę pragnie zatuszować przeszłość. Zrobi wszystko, by jej sekrety nie wyszły na jaw. Za każdym dniem jest coraz bardziej zdeterminowana, by utrzymać swoją pozycję, zwłaszcza że spotkała miłość swojego życia...
Szczypta miłości to niezwykle wzruszająca i chwytająca za serce historia. Powieść zawiera bardzo ważne przesłanie. Pokazuje niezwykłą siłę miłości. Amanda Prowse stworzyła słodko-gorzką historię, by pokazać, jak wielką siłę mają marzenia i że nigdy nie jest za późno, by zacząć żyć, by cieszyć się życiem, by znaleźć szczęście, by znaleźć miłość.
Autorka napisała niezwykle przyjemną i lekką powieść, którą czyta się z prawdziwą przyjemnością. Książki Amandy Proswe mogłabym czytać i czytać i nigdy nie będę miała ich dosyć.
Pru Plum to sześćdziesięciosześcioletnia właścicielka słynnej piekarni w Londynie. Jest elegancka, bardzo dba o swój wygląd, a przez innych jest szanowana i postrzegana jako kobieta sukcesu. Jej wypieki są małymi dziełami sztuki i przyciągają najbardziej wymagających i bogatych klientów, których uznanie zdobyła, dzięki wieloletniemu doświadczeniu. Życie w dostatku, dobrze prosperująca firma to naprawdę wiele, ale pewne wydarzenia z przeszłości nie dają jej o sobie zapomnieć i burzą jej pewność siebie oraz spokój. Do pełni szczęścia Pru brakuje również miłości, którą w końcu spotyka, ale czy przeszłość nie zburzy jej radości?
To pierwsza książka Amandy Prowse, którą mam okazję czytać, ale od razu bardzo polubiłam jej styl! Jest lekki, przyjemny, nawet wtedy, kiedy porusza trudniejsze tematy. Miałam pewne obawy przed tą lekturą, bo opisuje losy kobiety o wiele ode mnie starszej. Zastanawiałam się, czy będę w stanie zrozumieć główną bohaterkę już nie wspominając o utożsamianiu się z nią. Jednak nic bardziej mylnego, „Szczypta miłości” jest napisana w taki sposób, że naprawdę może ją czytać zarówno młoda osoba jak i rówieśnica Pru.
Autorka stworzyła bohaterki, które od razu polubiłam – Pru i Milly to kuzynki, ale obie kobiety od samego początku zdobyły moją sympatię. To mądre, ciepłe, życzliwe kobiety, które życie dotkliwie doświadczyło, a wydarzenia te ciągną się za nimi cały czas. Jednak nie sprawiło to, że stały się zgorzkniałe, a wręcz przeciwnie, kiedy tylko nadarza się okazja, niosą pomoc. Jednak to co spodobało mi się najbardziej to mnóstwo humoru w dialogach, przy tej książce naprawdę można się popłakać ze śmiechu.
Kolejnym fajnym elementem było wprowadzenie licznych opisów dotyczących gotowania i dekorowania dzieł powstających w piekarni Pru. Dzięki temu czytelnik może się poczuć jakby był z nimi na miejscu i dowiedzieć się jak od kuchni wygląda proces tworzenia takich wyrobów.
„Szczypta miłości” to książka z przesłaniem. Opowiada o miłości, walce o przetrwanie, mierzeniu się ze swoją przeszłością, a także o tym, że na nic nigdy nie jest za późno. A to wszystko zostało umieszczone w lekkim, przyjemnym w odbiorze stylu.
Jedyne, co trochę mnie zawiodło to zakończenie, które jest bardzo przewidywalne. Chociaż być może nie powinnam tego oceniać negatywnie, bo w książkach tego typu po prostu tak to już bywa, że nie ma wielkich zaskoczeń na końcu.
Bardzo polubiłam tę książkę. Jest lekka, szybko się ją czyta, zawiera mnóstwo humoru, a do tego w prosty sposób opowiada o ważnych i mądrych rzeczach. Polecam i ja na pewno niedługo sprawdzę, czy inne książki Prowse są tak samo dobre.
Lubicie czytać romanse? Takie piękne, z przesłaniem? Na pewno lubicie. No to ja mam coś dla Was.
Szczypta miłości Amanda Prowse to kolejna propozycja autorki, od której nie będziecie mogli się oderwać.
Pru piękna i bardzo elegancja bizneswoman, która ma już swoje lata, przygotowuje się do zaręczyn swojej siostrzenicy. Bobby już za rok wychodzi za mąż za przystojnego oficera. Okazuje się jednak, że życie układa swój scenariusz i nie zawsze pokrywa się on z naszym.
Na przyjęciu zaręczynowym Pru poznaje przystojnego starszego pana, w którym zakochuje się od pierwszego wejrzenia. Ona ponad sześćdziesięcioletnia kobieta, wydawać by się mogło ustatkowana, nagle czuje motyle w brzuchu.
Zastanawiam się co napisać Wam dalej, żeby nie spoilerować, a uwierzcie, jeśli napisze więcej, pozbawię Was wielu przyjemnych zaskoczeń, wielu radości i smutków.
Mogę napisać tylko tyle, że Pru,skrywa wielką tajemnicę z przeszłości, czeka wiele zawirowań. Zarówno tych dobrych, jak i tych złych.
Czy motyle w brzuchu zatańczą swój taniec? Czy Pru i Christhopher będą mogli być razem? Czy tajemnica z przeszłości ujrzy światło dzienne?
I tu kochani stawiam …, musicie sami odpowiedzieć na zadane przeze mnie pytania.
Jedno mogę powiedzieć, nie zawiedziecie się. Książka pozwala na wyciszenie się, na zrozumienie, że każdy ma prawo do uczucia. Jest to tej rodzaj literatury, która pozwala nam na zwolnienie tempa. Czyta się ją dość szybko, nie mniej jednak jest ona bardzo stonowana i pozwalająca nam odpocząć, a jednocześnie jest zaskakująca, nie pozwala na nudę i bylejakość.
Prum bogata właścicielka piekarni ma najskrytsze tajemnice i czasami czuje strach, gdy dopadają ją pewne wspomnienia. Singielka, samotna, bez drugiej połówki, mieszka z kuzynką i bratanicą, którą wychowywała. Aby osiągnąć obecny sukces zawodowy musiała wiele poświęcić, wiele przeszła, walczyła o przetrwanie. Zrobiła w życiu kilka rzeczy, z których nie jest dumna. Dokonała wyborów, których dziś żałuje. Żałuje też czegoś innego. Czy przeszłość się o nią upomni?
„Nie mogę tego cofnąć. Żałuje, ale nie mogę.”
W tej powieści mieszają się chwile radości i szczęścia, chwile, gdy serce pęka z żalu i cierpienia. To historia o pomocy innym i i innych, o potrzebie opieki, o szczypcie miłości, uprzedzeniach. Warta uwagi, słodko-gorzka.
„W tym domu nie ma miejsca na nienawiść, jest jej wystarczająco dużo za progiem.”
Główna bohaterka Pru jest po sześćdziesiątce, nigdy nie była zakochana i nigdy nie wyszła za mąż. Nie liczy, że w tym wieku może się jeszcze zakochać, a miłość pojawia się niespodziewanie. Autorka kolejno odkrywa tajemnice z przeszłości Pru, których się wstydzi i je ukrywa. Rozpoczynając czytanie nie spodziewałam się, że ta elegancka kobieta sukcesu w przeszłości przez kilka była prostytutką aby zarobić na otworzenie cukierni swojej marzeń. Jej przeszłość komplikuje relacje z Christoferem, miłością jej życia.
Wydawnictwo Kobiece ma pod swoimi skrzydłami prawdziwą perłę literatury obyczajowej. Jest nią Amanda Prowse, autorka poczytnych powieści dla kobiet, które charakteryzują się pogodą, ciepłem, serdecznością, nietuzinkowymi bohaterami, niebanalnymi fabułami, zaskakującymi zwrotami akcji. Pisarka zagarnia serce czytelnika dla siebie, a on bez przeszkód się jej oddaje. Nie sposób nie docenić warsztatu jakim posługuje się Prowse. Ma dar pisania o trudnych, przytłaczających sprawach w sposób lekki zachowując przy tym powagę sytuacji. W swoich dziełach na scenie często stawia postacie starsze wiekiem a młode duchem o wielkiej chęci życia, z niesamowitą energią. Mam wrażenie, że pisarze pałają ogromnym uczuciem do bohaterów młodych, ambitnych, żywiołowych, przed którymi całe życie. Tutaj Prowse jest jedną z niewielu, która pokusiła się o odejście od jakiegoś schematu i pójście zupełnie inną, jeszcze nie wydeptaną do końca, drogą.
Pru zawsze marzyła o własnej piekarni. To pragnienie w końcu stało się rzeczywistością. Piękne ciasta, jakie wychodzą pod jej nazwiskiem, nie kosztują mało.. Oprócz własnego biznesu troszczy się także o swoją siostrzenicę, Bobby, która lada moment ma wyjść za mąż. Dziewczyna jest bardzo przez Pru kochana, została wychowana w pełnym dobra domu. Po śmierci Bobby świat zamiera. Kobieta prowadząca piekarnię musi na nowo poukładać swój świat, w którego centrum już nie ma iskierki, jaką była Bobby. Na szczęście Pru ma obok siebie bratnią duszę, kuzynkę... To nieocenione wsparcie w trudnym czasie. Właśnie w tym momencie powieść nabiera tempa. Zaczyna się bardzo dużo dziać. Do drzwi serca Pru zapuka miłość, ale czy kobieta odważy się otworzyć? Przez całe życie temat uczuć spychała na samo dno duszy. Nigdy nie cieszyła się powodzeniem mężczyzn. Jednak teraz wszystko wskazuje na to, że los w końcu wynagrodzi te samotne lata...
Miłość bowiem nie liczy godzin i lat... O tym właśnie Pru Plum ma szansę się przekonać...
Oj piękna to opowieść. Wyważona idealnie, skrojona na miarę, nigdzie nic nie odstaje... nic tylko brać i czytać. Wejść w ten pachnący wypiekami i niewyobrażalną miłością świat, zatopić się w nim i na parę chwil zapomnieć o wszystkim. To kawał świetnej kobiecej nietuzinkowej literatury, która rozczula, wprawia w dobry nastrój i wraca wiarę w to, że gdy na niebie szaleje burza, deszcz zacina to i tak prędzej czy później pojawi się słońce w towarzystwie tęczy. Bardzo polecam!
Pru jest właścicielką słynnej piekarni Mayfair. Jest postrzegana jako kobieta sukcesu, która wydaje małą fortunę u fryzjera. Jednak nikt nie wie, że ta kobieta ma sześćdziesiąt sześć lat.
W głębi duszy Pru nie jest wcale pewna siebie, ponieważ wciąż pamięta rzeczy, jakich dopuściła się w przeszłości, a teraz zrobi wszystko, byleby jej sekrety nie wyszły na jaw. Z każdym dniem jest coraz bardziej zdeterminowana, aby chronić swoją pozycję zwłaszcza, że spotkała miłość życia.
Główna bohaterka, czyli Pru Plum jest kobietą, której nie sposób nie lubić. Twardo stąpa po ziemi i dobrze wie czego chce, chociaż do pełni szczęścia brakuje jej tylko miłości. Jednak, kiedy już ją znajduje absolutnie nie zaniedbuje swoich obowiązków. Oczywiście, pojawiają się dobrze znane "motylki w brzuchu" i myśli krążące tylko wokół obiektu westchnień, ale Pru pamięta również o rzeczach, które musi zrobić.
W powieści poznajemy również Mills, czyli kuzynkę Pru. Jest to kobieta, która żyje w cieniu głównej bohaterki, chociaż nie pozwala zapomnieć o sobie i swoim zdaniu. W pewnym momencie, miałam szczerze mówiąc jej po prostu dosyć. Denerwowała mnie swoim dziecinnym wręcz zachowaniem.
Amanda Prowse ponownie zauroczyła mnie wykreowaną przez siebie historią. Na początku dostajemy proste przedstawienie postaci, potem dostajemy (brzydko mówiąc) po łbie, aby potem na zmianę przeplatały się te szczęśliwe momenty i te złe.
Przez natłok obowiązków miałam niestety problem z wbiciem się w tą historię, ale po przeczytaniu dosłownie kilku stron, z łatwością wkroczyłam w świat Pru. Nawet nie wiecie jaką wielką ochotę miałam na babeczki przez tę książkę! Błędem jest na pewno czytanie Szczypty miłości na głodniaka, bo przez liczne wypieki, które tu spotykamy, możemy zgłodnieć jeszcze bardziej.
Dawno nie czytałam tak uroczej książki, a uwierzcie mi- potrzebowałam takiej historii. Amanda Prowse po raz kolejny mnie nie zawiodła, a ja utwierdziłam się w przekonaniu, że jest to jedna z moich ulubionych autorek powieści obyczajowych.
Jeżeli poszukujecie przyjemnej i ciepłej powieści na długie, jesienne wieczory- to ta książka jest jak najbardziej dla Was. ♥♥
Dramatyczna powieść o przemocy rodzinnej zamkniętej w czterech ścianach Od dnia ślubu mąż znęcał się nad Kathryn fizycznie i psychicznie. W trosce o...
Ciepła i poruszająca opowieść o miłości osadzona w świątecznym klimacie Nowego Jorku W dzieciństwie Meg zawsze marzyła o idealnym Bożym Narodzeniu. W...
Przeczytane:2017-10-18, Ocena: 5, Przeczytałam, Mam, Recenzenckie, ***Cukiernie, herbaciarnie... i sklepiki,
Po lekturze „Trzy i pół sekundy” z ciekawością sięgnęłam po kolejną powieść pani Amandy Prowse. I choć „Szczypta miłości” to historia zdecydowanie różna od poprzedniej, nie tak burzliwa jeśli chodzi o emocje, nie tak radykalna w swojej wymowie, to na pewno interesująca i warta przeczytania.
Poznajcie zatem dwie kuzynki Prudence i Millicent Plum – kobiety sukcesu, które własną pracą i zaradnością, przy niewielkiej pomocy życzliwych osób, wydźwignęły się z nizin społecznych, nędzy i ubóstwa i spełniły swoje dziecięce marzenie. A było to możliwe dzięki temu, że bohaterki wzięły sobie do serca słowa przyjaciółki:
„Moim zdaniem ludzie pozbawieni marzeń żyją tylko w połowie, a ja chcę żyć pełnią życia”… „Ale same marzenia na nic się nie zdadzą, jeżeli nie będą poparte ciężką pracą. Trzeba mieć marzenia, ale też wyznaczyć sobie drogę, żeby je osiągnąć. Marzeniami człowiek się nie naje ani nie wypcha portfela”.
Pru zarządza teraz dobrze prosperującą firmą Plum Patisserie o światowej renomie i jest właścicielką słynnej w całym Londynie piekarnio – cukierni o nazwie Mayfair. Milly wspomaga kuzynkę stojąc nieco na uboczu i jednocześnie angażując się bez reszty we wszystkie sprawy ich biznesu. Jednak nim kobiety odniosły sukces, ich życie biegło wyboistą drogą pełną zakrętów i ślepych zaułków. A ciężka praca wymagała podejmowania trudnych decyzji i dokonywania wyborów, które nie zawsze były łatwe i miłe. Teraz, po niemal czterdziestu latach, demony przeszłości budzą się i próbują zniszczyć to wszystko, na co bohaterki pracowały przez całe swoje życie…
„Szczypta miłości” to historia, która intryguje i zadziwia. Niby nic w niej niezwykłego, bo przecież temat podjęty przez autorkę nie jest niczym nowym, a jednak… Pani Prowse potrafi wspaniale prowadzić czytelnika przez meandry losów swoich bohaterów od czasu do czasu serwując nagły zwrot akcji, który dosłownie wprawia w osłupienie. Taka praktyka, stosowana zazwyczaj w powieściach kryminalnych, sensacyjnych i thrillerach, idealnie sprawdza się również w historiach obyczajowych wprowadzając pewną dozę niepewności i niepokoju. Język jakim posługuje się autorka jest prosty, zwyczajny, bez zbędnych ozdobników. Częste potoczne wstawki, być może charakterystyczne dla dziewcząt z East Endu jak chociażby „głupia krowa”, czy „durna cielęcina” wprowadzają element humoru i rozładowują atmosferę. Kiedy padają z ust sześćdziesięciokilkuletnich kuzynek podczas ich sprzeczek słownych, nawet w ponury dzień trudno się nie roześmiać.
„Szczypta miłości” to druga powieść Amandy Prowse jaką miałam przyjemność przeczytać i jestem pewna, że nie ostatnia. Pasują mi: lekki styl, niespodziewane zwroty akcji i ciekawe pomysły na ogólny zarys całej historii, jakie autorka proponuje czytelnikom. Jeśli lubicie takie trochę niezwyczajne powieści obyczajowe z elementem zaskoczenia i odrobiną kąśliwego humoru zachęcam do sięgnięcia po „Szczyptę miłości”. Przekonacie się, że „życie zaczyna się wtedy, kiedy mu się na to pozwoli, niezależnie, czy ma się dwadzieścia czy siedemdziesiąt lat”.