Witkacy miał nadzieję, że jeśli zaliczy kryzys przed czterdziestką, będzie się on objawiał idiotycznie szybkim samochodem i nieprzyzwoicie ślicznymi kobietami. Zamiast tego rozpleniły się magia, duchy i upiory. A gdy tylko zaczął sobie radzić z tą pokręconą rzeczywistością, kryzys wszedł w fazę drugą. W życiu Witkaca pojawia się kobieta z jego przeszłości, która nieoczekiwanie zniknęła szesnaście lat wcześniej. Cała w czerwieni, z bagażem kłopotów i tajemnic. Nie czas na spacer w deszczu aleją gorzkich wspomnień. Noworodki umierają, duchy się panoszą bardziej niż zwykle i coś złego czai się na Witkaca w ciemności. Nie czuje się on bohaterem, ale los zdaje się tym zupełnie nie przejmować i rzuca nowe wyzwania. Gdyby chociaż w zaświatach czekał kontyngent nieprzyzwoicie ślicznych kobiet, a nie rozwścieczeni i agresywni Przedwieczni…
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: 2016-01-26
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 424
Język oryginału: Polski
Ilustracje:Magdalena Babińska
Recenzja "Szamański blues"
Super książka. Historia ciekawa, ale najbardziej przyciągnęła moją uwagę postać Piotra Duszyńskiego, czyli Szamana który jest główną postacią książki. Mężczyzna nie jest typowym bohaterem który prawi morały, Piotr to w połowie policjant, a w połowie szaman który nie stroni od używek i dorosłych uciech. W pewnien sposób fakt ten zbliża nas do tej postaci, ukazuje ją jako zwykłego człowieka z wykłymi problemami, a nie cudowną magiczną postać. Główny bohater popełnia błedy, nie raz musi liczyć na swoich przyjaciół, ale to dodaje histori ciepła, pokazuje przyjaźnie i inne relacje jakie buduje Piotr. Książka składa się jakby z dwóch różnych opowiadań, jednak połączonych ze sobą. To mnie troche rozproszyło. Wciągnęłam się w pierwszą historię, w drugą jednak było mi ciężej się wdrożyć gdyż w mojej głowie Ci bohaterowie jeszcze żyli po akcji z pierwszej części. Nie znaczy to jednak że druga połowa była mniej interesująca, miała w sobie równie ciekawą historię i równie mocno wprowadziła mnie w świat Piotra.
"Szamański blues" to pierwszy tom przygód szamana Witkacego, który zdobył moją sympatię już podczas czytania Heksalogii o Dorze Wilk. Stąd też nie mogłam odmówić sobie możliwości poznania jego historii. Jak zwykle Pani Aneta mnie nie zawiodła. Książka jest naprawdę bardzo dobra i wciągająca, a wykreowany świat niezwykle intrygujący. Polecam serdecznie.
"Śmierć jest wszędzie dookoła, choć zwykle umyka naszej uwadze, dyskretna i niewygodna".
Piotr Duszyński zwany Witkacym przypomina mi trochę nieuchwytnego Włóczykija, który niby jest, a za chwilę go nie ma, pyka fajeczkę i balansuje na granicy dwóch światów. To postać sama w sobie szalenie interesująca, jest szamanem-detektywem z depresją i raczej niechlujnym stylem życia. Po lekturze mam wrażenie, że książka mogłaby być lepsza. Miała w sobie elementy, które bardzo mi się podobały oraz takie, które mi się bardzo nie podobały.
Co było na plus? Na pewno wątek z prowadzeniem śledztwa dotyczącego upiora. To była szokująca sprawa i ciekawie się ją śledziło. Gdyby autorka skupiła się wyłącznie na tym, zamiast wprowadzać inne tematy, to myślę, że książka wiele by zyskała. Niestety zagadka szybko została rozwiązana i trochę gubi się przy odbiorze całości. Postać Kurczaczka i jej relacja z Witkacym również były interesujące, chociaż fakt, że nie wiedział o niczym przez tyle lat jest szyty strasznie grubymi nićmi. Humor był bardzo dobry, styl autorki lekki i błyskotliwy, wszystkie zgromadzone wiadomości na temat duchów i zaświatów sprawiały wrażenie porządnie wykonanego researchu.
Co było na minus? Dora to, Dora tamto... Witkacy jest postacią poboczną w Heksalogii o Wiedźmie, a "Szamański blues" miał być jego sceną, to miało być jego 5 minut sławy. Niestety heroina Ti jest przywoływana tak często, że czasem miałam wrażenie, iż ta powieść jest tylko dodatkiem do głównej serii albo, jak napisał już któryś recenzent, jego reklamą. Oprócz tego strasznie irytowały mnie erotyczne spięcia pomiędzy detektywem a Konstancją. Powstało już multum historii kryminalnych, w których para tropiąca złoczyńcę coś do siebie czuła. Tylko, na bogów, zwykle jest to wyrażane subtelniej. Czasami rozmowy bohaterów albo kierowane do siebie podteksty aż mnie odrzucały.
Polecam szczególnie obecnym fanom Anety Jadowskiej, jako poszerzenie jej magicznego uniwersum. Osoby nieznające wcześniejszej twórczości autorki mogą poczuć, że ominęło je coś ważnego.
Nie jestem wielką miłośniczką twórczości Anety Jadowskiej, ale Witkacy w dziwny sposób skradł moje serce. Podoba mi się jego historia i on sam jako bohater. Nie jest szczególnie wyjątkowy, ma trochę porąbane priorytety, ale jest w porządku.
Trochę przeszkadzają mi tak liczne nawiązania do Dory Wilk, której nie znam i której nie chcę poznać, bo mam wrażenie, że przez to sporo mi umyka. Z jednej strony rozumiem, co kierowało autorką, a z drugiej mam lekki żal, że nie mogę docenić smaczków, które wyłapałabym, gdybym znała jej najważniejszą serię.
Mimo to sam Witkacy jest po prostu fajny. Dałam się wkręcić w tę jego historię, podoba mi się, że sam tak niewiele wie, więc w naturalny sposób może wprowadzać czytelnika w kolejne stopnie wtajemniczenia. Powiedziałabym, że to bardzo przyjemna przygodówka z fajną postacią o poczuciu humoru, które trafia w mój gust, i ciekawą magią. W literaturze rzadko spotyka się szamanów. Aż żałuję, że nie było więcej o samej magii.
No i ciekawi mnie Sęp. Myślę, że jeszcze namiesza (chociaż to zupełnie nie mój typ bohatera).
Cieszę się, że dałam szansę tej książce, bo miło poczytać o rodzinnym mieście (zwłaszcza że Witkacy praktycznie mieszka w mojej dzielnicy :) ).
Piotr Duszyński o pseudonimie Witkacy jedną część życia spędza pracując w policji, a drugą jako szaman przeprowadza duchy na drugą stronę. Jego codzienność zaburza pojawienie się dawnej miłości Konstancji, która ma poważne kłopoty. Czy mężczyźnie uda się pogodzić dwa światy?
Szamański blues to moje pierwsze spotkanie z twórczością Anety Jadowskiej. Przyznaję, że źle robiłam odkładając jej książki w czasie,bo językowo autorka uwiodła mnie od samego początku. Fabularnie niestety już tak nie do końca. O ile ta kryminalna część była dla mnie interesująca, to wątki szamańskie to totalnie nie mój klimat. Zdecydowanie opowiadam się po stronie bohaterki tej książki Dory Wilk, która duchów nie widzi, co przekłada się na ich niezrozumienie. Plusem książki są również obrazki w niej zawarte, które pozwalają wczuć się w fabułę jeszcze bardziej. Ode mnie na początek 8/10. Coś czuję, że kolejne części jeszcze bardziej mnie do siebie przekonają.
Muszę przyznać, że bardzo bałam się kolejnej serii z tego uniwersum... Zaczęłam jakoś koślawo i nie po kolei bo od Nikity, która mnie urzekła i ją pokochałam ❤ potem była nieszczęsna Dora, w sumie tylko 1tom ale to i tak o jeden za dużo, do której nie chce już nigdy wracać... 😬 więc przyszła pora na Witkaca, promyczek nadziei w tym bagnie beznadziei... Nie zawiodłam się! Witkac to jednak jest super gość! 🙌 choć nie brakowało peanów na cześć Dory i tego jak wspaniałą jest mentorką i w ogóle... 🤮 to dało się przymknąć na to oko 😜 kryzys egzystencjonalny jaki przechodzi Witkac jest niecodzienny bo przecież nie codziennie ktoś dowiaduje się, że jest Szamanem 🙈😂 Bardzo podoba mi się klimat paranormalny, duchy i upiory są jednak lepsze niż wampiry i wilkołaki z Heksalogii 🙊 Może jest trochę mało opisów jego mocy i tego czym konkretnie się zajmuje i jak to robi ale rozumiem, że on sam nie do końca to ogarnia bo jest w tym świeżakiem. Fajnie, że możemy uczyć się tego razem z nim, uczestniczyć w rytuałach i śpiewać pieśni odesłania. Oprócz Witkaca reszta postaci jest również świetnie wykreowana. Konstancja i tajemniczy Kurczaczek mocno namieszali/ły ale wyszła z tego całkiem ciekawa mieszanka 😅 Katia... Nie wiem ile jej było w Heksalogii ale tu całkiem dobrze się zapowiada. Ma bardzo ciekawe podejście do swojej mocy i chciałabym poznać szerzej jej historię. Najbardziej jednak zainteresował mnie Sęp - wielopostaciowy duch opiekun? Sarkastyczny i bezpośredni? Chyba nie wyniknie z tego nic dobrego... a może właśnie tak będzie? 🤔😅 chce go więcej i liczę na to w kolejnych tomach 😁
Ogólnie książka podzielona jest na dwie części. Pierwsza jest bardziej kryminalna druga raczej paranormalna. Dawno nie czytałam dobrego kryminału więc może moja opinia nie jest obiektywna ale bardzo mi się podobał wątek odgrzebywania sprawy sprzed kilkudziesięciu lat. I to jeszcze za czasów komuny gdzie większość spraw zamiatano pod dywan. Tajemnicze zabójstwa dzieci z przeszłości mające swoje odbicie w teraźniejszości. Socjopatczny morderca. A do tego duchy i upiory... Mocno Creepy 😱 idealnie wpasowała się w halloweenowy czas 👻
Druga część była słabsza choć bardziej brutalniejsza... Biedne zwierzątka... 😭 Ci bardziej wrażliwi na krzywdę niech się lepiej przygotują bo będzie tego sporo...
Walka ze złymi, magicznymi siłami ehh trochę wieje nudą... W sumie to nawet nie było jej dużo raczej więcej sprzątania 😬 Jednak oceniam całość gdzie wszystko się sprawnie uzupełnia i w ogólnym rozrachunku książka wypada bardzo dobrze. Brakowało tylko papierosa, szklanki whisky w ręku i bluesa w tle ❤ Świetnie się bawiłam czytając Szamański Blues i dobrze, że mam pod ręką kolejny tom bo jestem ciekawa jak potoczą się dalsze losy Witkaca ❤
Wybrałam sobie te książkę z portalu Czytam Pierwszy, ale nie mogąc się jej doczekać zajrzałam do nie na Legimi..., i po prostu wpadłam.
Anetę Jadowską znam tylko z książki "Trup na plaży", mam pozostałe dwie części tej serii z Ustki, lecz postanowiłam przeczytać coś o innej tematyce jej autorstwa, w ten sposób padło na pierwszy tom "Cyklu szamańskiego" - "Szamański blues".
Już dosyć dawno nie czytałam książek fantastycznych, więc postanowiłam odnowić znajomość za pomocą Anety Jadowskiej, gdyż czytając opinie czytelników zauważyłam, że bardzo im się podoba sposób pisania autorki, mnie podobała się ta jedna książka, którą przeczytałam, więc już bez zbędnych ceregieli zaczęłam ekscytujące czytanie.
"Czasem, jeśli nie możesz zrobić nic mądrego, robisz to, co właściwe."
Głównym bohaterem jest policjant Piotr Duszyński, zwany powszechnie Witkacym. Nie ma on jakoś szczęścia do kobiet, bo mimo tego, że znajduje miłość, to jednak nie są trwałe związki. Ma za to bardzo rzadką, niespotykaną wręcz umiejętność komunikowania się z duchami, potrafi je wyczuwać a nawet czasami z nimi współpracować. Tematy poruszane w książce są jednak dość poważne, mimo trochę luzackiego, prześmiewczego podejścia Piotra.
Witkacy jako bohater nawet mi się spodobał, miałam tylko problem z tym, że autorka nawiązuje do bohaterów z poprzednich cykli, więc ja trochę się pogubiłam, gdyż np. nie wiem nic o Dorze Wilk. Myślę, że chyba muszę przeczytać wcześniejsze książki z Dorą, aby może lepiej zrozumieć różne niuanse, szkoda, że nie było wzmianki o tym, wtedy zaczęłabym od innej książki.
"Pokusa całkowitej akceptacji i lojalności jest nie do odparcia. Każdy z nas w głębi duszy boi się, że jeśli się odsłoni, jego bliscy uciekną z wrzaskiem."
Jednak mimo to wkręciłam się w tę historię składającą się właściwie z dwóch opowiadań, ale tworzących jedną, łączącą się całość. Pisana jest w lekkim stylu, z odrobiną czarnego humoru. Jest tu trochę magii, duchów, upiorów oraz fantazji.
Bardzo klimatyczna książka, z pewnością przeczytam dalszą część oraz postaram się wrócić do wcześniejszych powiązanych z tym cyklem książek.
Aneta Jadowska ma jakiś dar przyciągania do siebie czytelników jak ogromny magnes. Trudno się oderwać od lektury, zwłaszcza w takie chłodne, jesienne dni i wieczory. Można sobie umilić czas, nie sposób się tu nudzić a dodatkowym atutem tej książki są niesamowite ilustracje Magdaleny Babińskiej.
Polecam wam tę książkę, naprawdę warto po nią sięgnąć.
Od dawna zabieram się za książki Jadowskiej i w końcu udało mi się znaleźć na nie czas. I muszę przyznać, że były to dobrze wykorzystane dni przy lekturze. Sam pomysł na takie przedstawienie szamanizmu, kontaktów z duchami, walki dobra ze złem były dla mnie całkiem ciekawe.
Akcja nie zwalnia ani na chwilę. Od początku wiele się dzieje, a Witkacy ma pełne ręce roboty. Jego głównym zadaniem jest dbanie o to, by duchy nie zakłócały świata śmiertelników. Czasami wymaga to sporo pracy. A jako że jest policjantem, to ma pewne doświadczenie w rozwiązywaniu takich zagadek.
Niewiele mi tu zgrzytało. Najbardziej denerwowała mnie postać Sępa. Ktoś, kto powinien być opiekunem, powinien pomagać, wspierać. A zamiast tego woli wyjadać jedzenie z lodówki swojego podopiecznego (a to jego najmniejsze przewinienie). Jednak mam nadzieję, że autorka ma co do niego jakiś zamysł. Drugą sprawą są nawiązania seksualne. Jak dla mnie w ogóle były zbędne w tej lekturze i zostały w większości wrzucone na siłę.
Ogólnie jednak książka przestawia się ciekawie. Wciąga od pierwszego akapitu i nie pozwala się odłożyć ani na jedną chwilę. To lektura z gatunku, że gdy się zacznie czytać, trzeba wytrwać do ostatniej strony. I liczę na to, że z drugim tomem będzie podobnie.
I cóż ja mam napisać? Jak na otwarcie nowego cyklu to dla mnie za mało. Zderzaka mi nie urwało. Nie ma się co oszukiwać, dopóki autorka będzie czerpać na pomysłach raz już objawionych m.in w przygodach o Dorze Wilk i niczym nowym nas nie zaskoczy to marne szanse na sukces kolejnych książek. Niestety nie ma tu nic, co mogłoby mnie choć trochę zainteresować, powtarzalne schematy i rozwiązania fabularne, podobne sylwetki bohaterów - wciąż ten sam odgrzewany kotlet. Zdecydowanie lepiej wychodzi autorce zawiązanie intrygi i okraszenie jej specyficznym dla Jadowskiej humorem. Poza tym całość wymaga porządnej korekty, mnóstwo tu błędów stylistycznych, zdań bez logiki. Samej ciekawej akcji też jak na lekarstwo
Jeszcze nie czytałam tej książki, jednak widzę dużo pozytywnych opinii na jej temat. Bardzo mnie kusi, aby ją zamówić😊 Kto z Was czytał? Jak oceniacie?
Aneta Jadowska zasłynęła serią o Dorze Wilk i jest teraz jedną z najbardziej popularnych polskich pisarek fantastyki. Szamański blues to jednak moje pierwsze zetknięcie z jej twórczością. Dość udane, choć fanką raczej nie zostanę.
Witkacy jest policjantem ze zdolnościami magicznymi – widzi duchy i potrafi je odsyłać w zaświaty. Można przypuszczać, że to dostatecznie komplikuje mu życie – jak sam twierdzi trudno prowadzić przesłuchanie, kiedy duch wisi nad głową i prosi o przekazanie informacji rodzinie. Okazuje się jednak, że sprawy mogą skomplikować się jeszcze bardziej, kiedy w jego życie wkracza Konstancja – była dziewczyna – z nietypową sprawą kryminalną i paroma niespodziankami.
Szamański blues otwiera kolejną serię osadzoną w Thorn Universe, ale nieznajomość poprzednich książek w niczym nie przeszkadza – świat przedstawiony płynnie przenika się z rzeczywistym, nic nie jest niezrozumiałe, zwłaszcza, że większość jego elementów Witkacy tłumaczy. Nie żeby było ich jakoś szczególnie dużo – Thorn, Trójprzymierze, zaświaty i działanie eteru, do tego opis kilku zdolności magicznych – na tym kończą się elementy nowego świata. Zastanawiam się, czy naprawdę jest tak ubogi, czy też więcej nie było potrzebne/nie wie o nich Witkacy, ale to jest do sprawdzenia w innych powieściach uniwersum. Nawet tak szczupłe przedstawienie świata (a może zwłaszcza?) od razu nasuwa skojarzenia z innymi powieściami o podobnej tematyce, choćby serią Pośredniczka Cabot oraz Charley Davidson Jones. Zwłaszcza z tą drugą, bo poza podobnym motywem przewodnim – detektyw rozwiązujący sprawy kryminalne z udziałem duchów, powieść Jadowskiej ma podobny styl narracyjny – pełen potocyzmów, bezpośrednich nawiązań do popkultury, swoistego dystansu głównych bohaterów-narratorów do świata, pozostałych postaci oraz siebie i swojej niewiedzy. Zwłaszcza niewiedzy, bo jak Charley, tak i Witkacy niewiele o swoich umiejętnościach i otaczającym go świecie wie. Nie przywołuję tych dwóch powieści tylko po to, by wykazać podobieństwo, ale także by stwierdzić, że Szamański blues na ich tle wypada nieco blado. Zarówno Pośredniczka, jak i cykl Jones są lepsze za sprawą fabuły – znacznie bardziej rozbudowanej i tajemniczej, ale także postaci, które są bardziej charakterystyczne i mają niebanalne osobowości. Być może w kolejnych tomach się to zmieni – oba opowiadania z Szamańskiego bluesa służą głownie za wprowadzenie w życie bohatera.
Witkacy na początku powieści skradł moje serce za sprawą swojego podejścia do ludzi i rozmów, więc bardzo szybko przestałam podchodzić do niego krytycznie. Tylko że gdy po przeczytaniu zastanowiłam się nad nim, to sporo stracił. Może nie sympatii, ale na pewno mojego zainteresowania i uznania dla kreacji. Z jednej strony jest dość schematyczny – stary kawaler, który nie sprząta, nie gotuje, nie pierze, z własnym życiem się nie liczy. Z drugiej stale definiuje się przez postać Konstancji, swojej byłej, i w pewnym momencie miałam wrażenie, że niczego poza nią w jego życiu nie ma. Trochę to zaskakujące, zważywszy, że rozstali się piętnaście lat wcześniej i nawet nietypowe okoliczności jej pojawiania się i sprawa, nad którą Witkac w związku z tym pracuje, stają się jedynie tłem do jego rozważań nad Konstancją i nim samym. Zwłaszcza, że na początku ma do niej żal za porzucenie, a potem nagle, jak za dotknięciem magicznej różdżki, stwierdza, że to jego wina i ojej, jak ją skrzywdził.
Pozostałe postacie… Cóż, są, ale nie żeby jakoś szczególnie ciekawe. Zainteresowała mnie Katia, która ma predyspozycje, by stać się skomplikowaną postacią, ale to jeszcze nie ten etap, żeby nią była. Dora, o której postacie często mówią i która na chwilę się pojawia, stanowi bardzo dobry odstraszacz od Heksalogii o Wiedźmie – jeśli tutaj jest tyle peanów na jej cześć, to aż boję się, co może być w serii jej poświęconej. Konstancja jest klasycznie irytującą postacią – najwyraźniej przekonana o swojej wspaniałości nie zamierza pozwolić profesjonaliście spokojnie pracować i cały czas włóczy się z nim, by dopilnować, że… Pracuje? Dobrze pracuje? Trudno powiedzieć, ale dla Witkacego jest strasznym problemem i dlatego bohater tylko kombinuje jak jej uciec i pozbyć się problemu.
To nie jest tak, że Szamański blues mi się nie podobał. Po prostu postawiłabym go na półce z napisem „klasyczne czytadło na jeden wieczór”. Nic ciekawego i oryginalnego tam nie ma, ale czytanie też nie boli – wszystko jest spójne i logiczne. Nie zachęci do zastanowienia, nie pozostanie na długo w pamięci, ale jeśli trzeba się odstresować, to sprawdzi się przyzwoicie.
///
Takze na szarakawiarenka.pl
Książka dostepna za punkty ISBN na portalu CzytamPierwszy.pl
"Szamański blues" Anety Jadowskiej jest zarówno pierwszym tomem Trylogii Szamańskiej, jak i swego rodzaju spin-offem do popularnej serii o Dorze Wilk. Główną rolę gra tutaj Witkacy, czyli Piotr Duszyński, który próbuje połączyć zwyczajne życie policjanta-samotnika z magicznym - niedawno poznał prawdę o własnym pochodzeniu i dopiero rozkręca swoją szamańską działalność. Kontakt z duchami, przeprawianie ich przez bramę, korzystanie z różnego rodzaju ziół czy leków wspomagających wędrówki po "drugiej stronie" to jeszcze niezgłębione do końca tematy, z jakimi musi sobie poradzić Witkacy.
Książka dzieli się na dwa opowiadania, z czego drugie w pewien sposób jest kontynuacją pierwszego, jeśli spojrzy się przez pryzmat wątków pobocznych. "Szamański blues" rozpoczyna się w chwili, gdy Witkacy zderza się z przeszłością. Odwiedza go ex, o której nadal nie potrafił całkowicie zapomnieć. Konstancja prosi Piotra o pomoc, ponieważ w szpitalu w niewyjaśnionych okolicznościach umierają noworodki (Konstancja pracuje jako położna). W ten sposób odnawiają się stare rany i pojawiają się poszlaki sprawiające, że Witkacy odgrzebuje starą, niewyjaśnioną sprawę seryjnego mordercy grasującego wśród mieszkańców jednego z biedniejszych osiedli miasta.
Drugie opowiadanie, czyli "Bossa nova dla szamana", porusza nieco odmienną tematykę, ponieważ poza duchami czytelnik będzie miał do czynienia z ożywającymi trupami oraz wyjątkowo czarną magią. Witkacy wraz z Katią starają się dotrzeć do przyczyn powstania aberracji między światami, a także pojawienia się prawie zabójczo agresywnych duchów.
"Szamański blues" Anety Jadowskiej to pełna magii historia, którą czyta się bardzo szybko ze względu na nieskomplikowany styl autorki i wciągającą, bogatą w zabawne elementy fabułę. Uwielbiam, kiedy książka łączy w sobie elementy wielu gatunków, dzięki czemu można wyciągnąć z nich to, co najlepsze. W Szamańskim bluesie czytelnik ma do czynienia nie tylko z motywami typowymi dla fantasy, czyli wiedźmami, magią, szamanami, duchami i nekromantami, ale również z wątkami kryminalnymi - seryjny morderca albo nielegalne buszowanie po cmentarzach.
Pierwsze opowiadanie bezapelacyjnie wygrało. Pochłonęłam je dosłownie w chwilę, ponieważ wątek związany odkrywaniem tajemniczych morderstw sprzed lat całkowicie mnie zaabsorbował. Druga historia, owszem, również była intrygująca, lecz czegoś mi w niej ostatecznie zabrakło. Chyba skończyła się zbyt przewidywalnie, jak na moje gusta.
Witkacy to z kolei bohater idealny - po przejściach, z wieloma wadami, niepotrafiący radzić sobie w trudnych sytuacjach związanych bezpośrednio z relacjami z innymi ludźmi, ciągle poszukujący najlepszej życiowej drogi. A przy tym nietracący nadziei oraz doceniający szczęśliwe momenty. Autorka kilkakrotnie rzuci Witkacemu kłody pod nogi, sprawi, że zwyczajny człowiek, by się załamał lub poddał, a dodatkowo dokopie, jak już padnie z wyczerpania - wszystko to sprawi, że Witkacy okaże się jeszcze ciekawszy, bardziej realistyczny i będzie bohaterem, którego nie da rady nie lubić.
Muszę koniecznie wspomnieć o przepięknym wydaniu okraszonym klimatycznymi ilustracjami - lubię, kiedy książka nie została potraktowana po macoszemu. Tutaj dopracowano niemal każdy szczegół, przez co wyjątkowo dobrze wygląda na regale. :)
"Szamański blues" jest opowieścią idealną na nudne dni, ponieważ nie tylko pozwoli uciec od nieinteresującej rzeczywistości, ale także wzbudzi tony przeróżnych emocji: rozbawi, wzruszy, zirytuje, rozczuli. Aneta Jadowska stworzyła wyjątkową, wciągającą historię, którą serdecznie polecam, bo każdy znajdzie w niej to, co najbardziej lubi: magię, duchy, kryminalne zagadki, morderstwa, a także miłość, przyjaźń i wyjątkowe oddanie sprawie.
Nie jestem fanką tego typu powieści dlatego nigdy nie sięgnęłam po żadną opowieść tej autorki która słynie z fantastyki, ale ponieważ nie ocenia się książki po okładce, pewnego wieczoru sięgnęłam po "Szamański Blues" i nie mogłam się już oderwać.
Głównym bohaterem książki Anety Jadowskiej jest Piotr Duszyński na którego mówią Witkacy z zawodu policjant oraz....szaman. Idąc do pracy jest jak zwykły człowiek, policjant strzegący prawa, poprawny obywatel, gdy wychodzi z pracy ma styczność z duchami i upiorami których wysyła w zaświaty.
Książka nabiera smaku gdy w drzwiach Witkacego pewnego wieczoru pojawia się Konstancja jego dawna miłość która obecnie pracuje w szpitalu, niestety teraz nie dzieje się tam dobrze, umierają wszystkie noworodki i nikt nie umie temu zapobiec, dlatego Konstancja którą bardzo martwi ta sytuacja prosi o pomoc Piotra który oczywiście zgadza się. Witkacy bierze się od razu do pracy i postanawia sięgnąć do historii szpitala w Toruniu, po drodze przydarza mu się również wiele innych nieciekawych niespodzianek, które na pewno bezpowrotnie zmienią jego życie.
Powieść jak dla mnie powinna mieć więcej dreszczyku emocji, czytając niektóre momenty na rękach miałam gęsią skórkę ale po tym tytule spodziewałam się ich więcej. Gdy coś zaczyna wciągać i przerażać kończy się dość mało zaskakująco, wątki są poprowadzone bardzo szybko chociaż są dobrze opisane więc możemy sobie wyobrazić każdy detal. Książka jest tak napisana że na pewno trafi do każdego człowieka i każdy będzie potrafił ją zrozumieć, cała fabuła pomimo magii jest dość realistyczna.
Akcja jest skomplikowana a bohaterzy nieoczywiści trzeba dobrze wciągnąć się w fabułę żeby ich odkryć. Główna postać pomimo to że jest policjantem ma swoje wady i to nawet sporo ale jest bardzo ciekawą postacią, taką którą jednocześnie się kocha i nienawidzi. Tekst często napisany jest sarkastycznie więc więc zawsze trzeba szukać tego drugiego dna i mieć duży dystans. "Szamański Blues" to pierwszy tom Szamańskiej Serii, na pewno pokuszę się o przeczytanie dalszych perypetii Witkacego ponieważ zaintrygowała mnie jego postać a Was zapraszam do ciekawej lektury.
TAKI BLUES…
Piotr dobiega czterdziestki. Pracuje w Toruniu jako policjant. Mieszka w małej klitce, cierpi na bezsenność i jest szamanem. Nie, nie takim jak ci z Syberii. No, może trochę… Piotr Duszyński – zwany Witkacym- widzi duchy. A jest na ziemi po to, żeby te duchy odprawiać w zaświaty, bo jak wieść gminna niesie, jakieś tam dusze plączą się po tym świecie i czasami bywają wyjątkowo denerwujące. Ma więc Piotr bransoletkę, ma zioła, świece i magiczne księgi, a wszystko to upchane w plecaku, bo diabli (pardon za kontekst) wiedzą, kiedy te klamoty będą mu potrzebne. Duchy- jak wiadomo- wolą noc, ale w dzień też przecież gdzieś być muszą…
Z książkami jest trochę tak, jak z zakochaniem. Nikt specjalnie nie kalkuluje- „a teraz wezmę i się zakocham w tym albo w tamtym”. Z książkami też tak jest- dopóki jej nie otworzysz, nie zaczniesz czytać, tak naprawdę nie wiesz, czy się zakochasz, czy nie. A z miłością bywa różnie, oj różnie… W przypadku „Szamańskiego bluesa” Anety Jadowskiej wyraźnie nie zaiskrzyło pomiędzy książką a niżej podpisaną. Nie znaczy to bynajmniej, że książka jest zła. Nie jest. Więcej- ma kilka momentów prawie że fenomenalnych. Ale te trzy fenomenalne momenty nie mogą decydować o miłości, tak jak nikt normalny nie weźmie ślubu z facetem tylko dlatego, że wybitnie zna esperanto i ma ciepłe dłonie.
Książka Jadowskiej- jak wskazuje tytuł i początek tego, co piszę- jest o duchach. Duchach, upiorach, zaświatach i szeroko pojętym okultyzmie. I wszystko byłoby w porządku, gdyby tylko na tym autorka się skupiła. Ale nie- jest i miłość. Miłość utracona i odnaleziona po szesnastu latach (tak jakby odnaleziona, sama przyszła…). Może bym i tę miłość jakoś przełknęła, gdyby nie fakt, że owa Konstancja wybitnie jest wkurzająca. Jest idealna. Jest piękna, jest mądra, jest szczupła, jest tak wspaniała, że dech zapiera. Lepiej- wygląda na to, że od szesnastu lat (czyli od czasu, kiedy zwiała) nie przytyła ani o trzy kilo! No błagam… Konia z rzędem temu, kto zna kobitę, która przez szesnaście lat nie przytyła! Gdyby takie herezje wypisywał facet, machnęłabym ręką; ale kobieta?! Statystyczna kobieta koło czterdziestki (tak się zabawnie składa, że to wiek i owej Konstancji, i mój) czytając o takim chodzącym ideale znienawidzi go już po trzech stronach. Amen. Po drugie- ta utracona luba ma tajemnicę. Tyle tylko, że ktoś(czytaj: ja), kto od piętnastu lat z rzędem pochłania kryminały na morgi, już po kilku stronach zorientował się, co to za tajemnica. I kolejne kręcenia, wymówki i podkręcanie akcji tyle mnie irytowały, co nużyły. Serio, dorosły chłop i się nie domyślił? Policjant na dodatek?! Trochę to grubymi nićmi szyte…
Czytając „Szamański blues” czułam się trochę jak podczas jazdy samochodem. Kiedy było o duchach- super. Akcja rwie do przodu, intryga jak malowanie, dobrze jest. Ale zaraz potem- jak to na polskiej drodze- dół. Bo zaczyna się o miłości, uczuciach, rozstaniach i powrotach, a ja mam ochotę odłożyć książkę i wrócić do niej za kilka dni. Czytałam zrywami: szybko, szybko, powoooooli, szybko, jeszcze szybciej, mielizna. Dlatego mam problem z tą książką. Niby dobrze napisana, niby akcja (momentami, pamiętajcie) wciąga, ale jest w niej kilka rzeczy, których nijak przeskoczyć nie mogę. I co z tego, że Witkac to fajny bohater? Taki trochę jak z kryminału noir- zarośnięty, w prochowcu, samotnik. Kiedy czasami jest tak durny, że żadna ustawa tego nie uniesie. A może zwyczajnie to nie jest moja książka? Tak jak nie lubię jasnych blondynów, tak i historia o szamanie mnie nie kupiła. A szkoda, bo potencjał jest. I to spory, bo duchy to chodliwy temat. Tak jak miłość, tylko że akurat ja historii miłosnych nie znoszę. Za to duchy- i owszem. Ale raczej nigdy razem… Podsumowując- jak dla mnie: za mało duchów, za dużo utraconej miłości. Gdyby odwrócić proporcje byłabym zachwycona. A tak- jest letnio. I szans na romans brak. Smutne. A jak smutno- to blues…
"- To brzmi jak opis syndromu sztokholmskiego.
- Dla psychologów. My, laicy, nazywamy to rodziną."
Piotr, nazywany również Witkacy to zmęczony policjant, dla którego magia staje się ważną częścią życia. Jest to dla niego nowość. Dopiero co zaczął się uczyć na temat swojego przeznaczenia, a tu nagle spada na niego ogrom kłopotów. Nie dość, że noworodki zaczynają umierać, musi zacząć się zastanawiać czy dalej jest w związku czy nie i na dodatek w jego drzwiach staje dawna miłość sprzed lat. Kiedy widzi piękność w czerwieni która potrzebuje jego pomocy, nie może odmówić. Nawet jeżeli będzie to go kosztować kolejne nieprzespane noce, fantazje i powrót do przeszłości. Ale kłopoty w które go wciągnie kobieta którą kochał 16 lat temu są znacznie większe niż sobie wyobrażał. Czy jako nowicjusz, poradzi sobie z czekającym go zadaniem? Co takiego ma wspólnego jego dawna miłość z śmiercią dzieci?
Zacznę od tego, że jest to moje pierwsze spotkanie z Anetą Jadowską i jest mi przez to wstyd! Ta książka to perełka którą będę wspominać jeszcze przez długi czas! Niesamowicie dobrze się bawiłam podczas czytania, przeżywałam wszystko razem z bohaterami i znalazłam w Piotrze bratnią duszę. A ogromna dawka humoru dodaje książce smaku.
Aneta Jadowska pisze książki prostym językiem który sprawia, że czyta się szybko i przyjemnie. Tworzy sytuacje tak, że czytelnik nie ma problemu z wyobrażeniem sobie tego wszystkiego. Całość dzieli się według mnie jakby na dwie części ponieważ główny Bohater ma dwie zagadki do rozwikłania. Autorka nie śpieszyła się z akcją, nie było to napisane po macoszemu, ale ze starannością i dokładnością. Według mnie obie części książki były podobne, miały podobny schemat i też pewne sytuacje były niemal identyczne. Rozwijany był też wątek związany z głównym bohaterem i jego dawną miłością. W pierwszej części bardzo dokładnie, nie był to romans, a jednak obie postacie ze sobą współpracowały, niestety w drugiej części ten wątek zanika co trochę mi się nie podobało.
"Kranówka też by się nadawała, ale herbata miała przynajmniej posmak, który mówił: "Spotyka cię coś miłego w tym oceanie gówna"."
Witkacy, który naprawdę nazywa się Piotr jest moim ulubieńcem. Uwielbiam policjantów, a on dodatkowo był początkującym Szamanem. Podoba mi się to, że nie jest idealny, że się uczy, nie próbuje pokazać jaki on to nie jest i że popełnia błędy. Trochę trudne ma problemy do rozwiązania jak na początkującego Szamana, jednak nie przeszkadzało mi to aż tak bardzo. Niestety nie podoba mi się to, że nie był zdecydowany co do kobiet które pojawiły się w jego życiu. Ale jego charakter przyćmiewał wszystkie minusy. Był po prostu genialny.
"Byłem jednak umiarkowanym optymistą, dostrzegałem więc cień szansy, że kiedyś nie będzie mokro, zimno i szaro, a ja, być może, doczekam tego dnia. "Być może" to wszystko, na co mnie stać, ale nie mówcie, że nie próbowałem wykrzesać z siebie radości istnienia."
Plusami są bohaterowie których polubiłam od razu, prosty język, płynnie prowadzona akcja, która nie jest przesadzona i też nie zanudza oraz przede wszystkim wszystko prowadzone jest tak jak w normalnym życiu. Witkacy jest zmęczonym człowiekiem, często sięgającym po używki, popełnia błędy, żyje jakby był najbiedniejszym studentem w mieście i do tego trzeba dodać magię. Ogromna ilość humoru niesamowicie działa na czytelnika. Nie jest przesadzona, nie irytuje tylko rozbudza i sprawia, że historia jest nieprzewidywalną rozrywką.
Minusami jest to, że Witkacy nie ze wszystkiego się zobowiązywał gdy składał obietnice. Nie było tak jakby wszystko dokończone. Sprawy nie zostały zamknięte, a szkoda bo chciałabym wiedzieć jak po tym wszystkim główny bohater sobie radzi. Wkurzała mnie relacja Piotra z kobietami w jego środowisku i to, że książka jest tak jakby podzielona na pół. Oczywiście wszystko dzieje się w kolejności bez prawdziwego rozdzielenia, jednak ja miałam takie wrażenie. Są dwie osobne sprawy do rozwiązania, z pozoru inne, a jednak podobnie prowadzone. Piotr znajduje się w podobnych kłopotach które aż raziły podobieństwem.
Podsumowując jest to książka pełna humoru, nieprzewidywalnych akcji, rozwiązywania problemów i oryginalnych bohaterów. Czytelnik przywiązuje się do tej twórczości i ma ochotę sięgnąć po więcej. Świat przedstawiony w książce jest do bólu realny, przeplatany z elementami magii. Aż pragnie się sprawdzić czy czasem naprawdę nie istnieją duchy, upiory i magia. Była to niesamowita przygoda, która zapada w pamięć. Na pewno sięgnę po inne książki tej autorki ponieważ zachwyciła mnie swoim pomysłem. Tak jak pisałam – ta książka to perełka, a czy inne historie stworzone przez Anetę Jadowską też takie są? To już będę musiała następnym razem sprawdzić. Polecam każdemu!
Są takie książki, które czytając, szkoda robić sobie przerwę nawet na sen. Taką właśnie książką okazała się dla mnie "Szamański Blues". Pierwsza część cyklu Szamańska seria autorstwa Anety Jadowskiej.
Bohaterem powieści jest Witkacy, a raczej Piotr Duszyński, policjant, były partner Dory Wilk oraz jej przyjaciel. Po godzinach pracy dobiegający czterdziestki mężczyzna zajmuje się odprowadzaniem, czy też odsyłaniem w zaświaty duchy oraz upiory, jest szamanem.
Pewnego wieczora, gdy Witkacy wraca z kolejnej "szamańskiej misji" w jego drzwiach zjawia się Konstancja, dawna miłość. Prosi szamana o pomoc, ponieważ w szpitalu, w którym pracuje, zaczynają umierać zdrowe noworodki. Mężczyzna zgadza się pomóc. Żeby rozwiązać zagadkę Witkacy musi sięgnąć do historii tajemniczej serii morderstw dzieci na Toruńskim Podgórzu. Cała jednak sprawa, nie jest jeszcze końcem przygód. Oprócz mrożącej krew w żyłach historii z upiorem, na Witkacego czeka jeszcze kilka zwalających z nóg rzeczy.
Akcja książki jest dla mnie bardzo zróżnicowana. Wątek tajemniczej śmierci nowo narodzonych dzieci, moim zdaniem jest poprowadzony bardzo szybko, może trochę aż za szybko? Bo liczyłam na coś więcej, ale wynagradzają to szczegółowe opisy zdarzeń i klimat, który wciąga. Dalsze perypetie bohatera, może nieco obniżają poziom napięcia w fabułę, ale znakomicie podtrzymują klimat.
Rzeczą, którą bardzo przypadła mi do gustu, jest język. Aneta Janowska użyła prostego luźnego języka, który używany jest na co dzień,za który bardzo lubię tą autorkę.
Kolejnym plusem jest bogactwo opisów, dzięki nim można wciągnąć się w książkę na długie godziny i przeczytać jednym tchem. Nadają one realności wydarzeniom dziejącym się na toruńskich ulicach.
Podsumowując pierwsza część cyklu Szamańskiej Serii, genialnie zapowiada całą serię. Wspaniałą treść wzbogacają przepiękne, cieszące oko czytelnika ilustracje wykonane przez Magdalenę Babińską.
Czy polecam tą książkę? Oczywiście. Przyjemnie i szybko czytało mi się tą powieść i nabrałam ochoty na kolejny tom.
Uwaga polscy miłośnicy przygód Felixa Castora, Harryego Dresdena i innych literackich detektywów parających się magią! Oto mamy wreszcie swojego rodzimego bohatera powieściowego, który na co dzień łapie złych przestępców, a po godzinach zajmuje się duchami, demonami, upiorami, i robi to w niezwykle dowcipny sposób:) Nazywa się on Piotr Duszyński, zwany Witkacym, i został on powołany do literackiego życia wyobraźnią Anety Jadowskiej:). Po drugoplanowej roli w powieści "Ropuszki", Pani Aneta zafundowała tej postaci jego własny cykl, który to otwiera książka pt. "Szamański blues".
Na lekturę tej książki składają się dwie mini opowieści, przenoszące nas do współczesnego Torunia, w którym to poznajemy jej głównego bohatera - rzeczonego Witkaca. To policjant i szaman w jednym, który posiada niezwykłe nadprzyrodzone zdolności widzenia, komunikowania się i odsyłania z tego świata, nie do końca przyjaznych ludziom istot. Prywatnie, przyjaciel i po części podopieczny doskonale znanej nam Dory Wilk. Ale do rzeczy... Pierwsza opowieść - "Szamański blues" rozpoczyna się od tego, iż pewnego wieczora do drzwi Piotra puka jego wielka miłość z młodości - Konstancja, która to 16 lat temu porzuciła naszego detektywa, odchodząc bez słowa... Jednak to nie przeprosiny i skrucha sprowadzają tę kobietę w do Witkaca, lecz prośba pomoc w wyjaśnieniu tajemniczych i przerażających zdarzeń... Otóż w miejscowym szpitalu, w którym Konstancja pracuje jako pielęgniarka na oddziale noworodków, umierają najmłodsi z pacjentów... Jak się okazuje, stoi za tym czarna magia, zła energia i ktoś lub coś, co nie powinno nigdy znaleźć się na tym świecie... I tak oto Witkac wraz z dawną ukochaną u boku, rozpoczynają trudne śledztwo, które doprowadzi ich oboje do straszliwych wydarzeń sprzed lat...
Druga z proponowanych nam tu opowieści - "Bossa nova dla szamana", rozgrywa się tuż po zakończeniu wydarzeń z poprzedniej odsłony, i odnosi się do bardzo tajemniczych, niepokojących i niebezpiecznych wydarzeń w jednej z toruńskich dzielnic, oczywiście jakże mogłoby być inaczej, zamieszkiwanej przez Witkaca, i będącej pod jego jurysdykcją... Otóż na chodnikach, ulicach, parkingach tej okolicy, pojawiają się tłumy duchów, zjaw i innych form bytowych, które z każdą chwilą stają się coraz bardziej bezczelne i agresywne w swych poczynaniach. Do tego występują tam tajemnicze kręgi świetlne, wyraźnie związane z niecodziennym zachowaniem duchów. Witkac wraz z Katią - swoją byłą dziewczyną, podejmuje się rozwikłania tej zagadki, co oczywiście sprowadzi na jego głowę masę kłopotów....
Lekkie pióro, czarny i rozśmieszający do łez humor oraz umiejętnie prowadzenie akcji, która z każdym kolejnym rozdziałem bardziej i bardziej porywa, fascynuje i zaskakuje czytelnika - oto najkrótsza definicja warsztatu pisarskiego Anety Jadowskiej, za który to tak bardzo cenimy i uwielbiamy jej kolejne powieści. I wszystko to odnalazłam także i w przypadku "Szamańskiego bluesa", który pochłonął mnie bez reszty na czas tych kilku dni lektury. Charakterni i intrygujący bohaterowie, świetnie poprowadzona fabuła z licznymi zwrotami akcji, i przede wszystkim autentyczny strach, który nie często gości na łamach opowieści spod znaku fantasy, a w tym przypadku tak właśnie było. I jeszcze muszę zwrócić uwagę na dwie zasadnicze części tej lektury, które się wzajemnie przeplatają i które to obie są doskonale zarysowane. Pierwszą z nich jest ta stricte kryminalno - fantastyczno, odnosząca się do rozwikłania śmierci noworodków na szpitalnym oddziale, zaś w drugiej opowieści do dziwnych zachowań duchów na ulicach Torunia. Drugą zaś tworzy świetnie przedstawiona relacja pomiędzy Piotrem i Konstancją, będąca swoistą grą pożądania, pretensji, nadziei, obaw, jak i również bardzo zaskakujących i niespodziewanych wiadomości dla naszego szamańskiego detektywa... Obie są pasjonujące, barwne i ogromnie ciekawe dla czytelnika. Oto jakże subiektywna, pierwsza i wciąż jeszcze gorąca opinia o tej książce, która sprawiła mi naprawdę wielką radość:)
Jeśli miałabym porównywać obie mini opowieści, to w moim mniemaniu zarówno "Szamański blues" jak i "Bossa nova dla szamana", zasługują na wielkie uznanie, brawa i docenienie,. Obie są intrygujące, bardzo inteligentnie przedstawione, zaskakujące i niosące humor rodem z najlepszej komedii:) Pierwsza z nich jest z pewnością bardziej mroczna, trudniejsza i mocniejsza w swym przekazie, co jest związane niewątpliwie z zabójstwami noworodków, co już samo w sobie jest jakże wymownym i kontrowersyjnym tematem. Druga opowieść to już bardziej fantastyczna historia, bardziej rozbudowana i złożona, niosąca sobą większą porcję informacji o życiu i funkcjonowaniu Piotra jako szamana, jak i również ukazująca w znacznie większym stopniu jego życie prywatne, w którym dzieje się nie mniej, aniżeli na arenie potyczek z duchami:) I jeśli już naprawdę miałabym wskazać tę, która bardziej mnie pochłonęła...,, to zdecydowałabym się na "Bossa novą dla szamana", która po prostu więcej wyjaśnia i tym samym układa odpowiednie części tej literackiej układanki, na swoim miejscu. Niemniej, jak już wspominałam, obie te opowieści tworzą świetną książkę, którą czyta się jednym tchem:)!
Wielkie słowa uznania należą się autorce za stworzenie tego całego literackiego świata, z częścią jak najbardziej realistyczną, i tą nadprzyrodzoną, ukrytą przed wzrokiem zwyczajnych śmiertelników. Pani Aneta ukazała tutaj całą gamę logicznych powiązań, praw, zasad kierujących istnieniem i funkcjonowaniem tych swoistych strażników magii, do których należą m.in. nasz Witkacy, Dora czy też Katia... Czuwająca nad wszystkim Starszyzna, pełna lista warunków i przepisów do jakich muszą się stosować ich podopieczni, miasto podzielone na sektory podlegające konkretnym "magicznym"... - wszystko to przypomina coś na wzór korporacji, która na pozór działa skutecznie i prężnie, jednak gdy się zajrzy głębiej w jej tryby, to już tak idealnie to nie wygląda...;) I do tego jeszcze pomysł na ukazanie formy i roli "Nieświata", w którym na Witkaca czekają jego pradawni przodkowie, tylko po to by poddać go najbardziej przerażającym torturom, oczywiście dla jego dobra...:) I jeszcze ten czarujący duch opiekuńczy Piotra, jego psychopomp, którego chyba nie można było wymyślić w bardziej zabawny i niecodzienny sposób! Dla czytelnika, który nie poznał dotychczasowych opowieści o Dorze Wilk, świat ten rysuje się niezwykle zaskakująco i barwnie:)
Jeśli chodzi o bohaterów, to jestem nimi zauroczona:)! Zarówno zabawnym, szarmanckim (bynajmniej na swój sposób), czarującym i o bardzo dobrym sercu Witkacym, jak i również całą grupą pań, od Dory począwszy, poprzez Katię, Konstancję, i na Wiktorii skończywszy. W zasadzie to trochę szkoda mi Piotra, że jest otoczony przez ten cały babiniec..., choć chyba w sumie całkiem nie najgorzej na tym wychodzi;) Piotr jest idealnym bohaterem dla tej opowieści, ze wszystkimi jego wadami, łobuzerskim sposobem bycia i naiwnością w relacjach z paniami - po prostu kupuję go w 100%. Nie inaczej ma się sprawa z bohaterkami tej opowieści, czyli rozsądną i wrażliwą Konstancją, bojowniczą i skuteczną do bólu w swym działaniu Katią, fantastyczną w każdym calu (jakże mogło być inaczej) Dorą, i bardzo zwyczajną, bynajmniej na pozór, Wiktorią. O tych postaciach czyta się ciekawie, przyjemnie i z wielką pasją, a to przecież chyba powinno być, i zresztą jest, najważniejsze! A, i jeszcze Pan "Sęp", o którym można by długo opowiadać..., a i tak by nie starczyło papieru. ;)
Humor... Jest rewelacyjny:)! Zresztą, tego też mogłam się spodziewać, śledząc liczne posty facebookowe Anety Jadowskiej, która co jakiś czas dzieli się z nami swoimi przemyśleniami i obserwacjami życia, i które to charakteryzują się mega wielką porcją ironii:) Tak też jest i w przypadku tej książki, która średnio co 3, 4 strony serwuje nam taki tekst, po przetrawieniu którego śmiech jest gwarantowanym skutkiem ubocznym:) I co ważne nie jest to łagodny i poprawny humor, gdyż momentami jego dosadność, rubaszność i pieprzność, mocno zaskakują..., I bardzo dobrze:)!
"Szamański blues" to książka, którą przyniosła mi znacznie więcej przyjemności i radości z lektury, aniżeli się po niej spodziewałam. Uwielbiam takie zaskoczenia, po których to nie mogę darować sobie tego, iż tak nie wiele brakowało, bym nigdy nie poznała tej opowieści. Rasowa, intrygująca, inteligentna przygoda z kryminalną historią fantasy, której Pani Anecie spokojnie mogliby pozazdrościć tacy autorzy jak Mike Carey czy też Jim Butcher. Otóż nasz Piotr (Witkac) Duszyński jest lepszy od postaci stworzonych piórem powyższych autorów, bo jest po prostu nasz, polski:) Polecam tę powieść wszystkim miłośnikom fantastyki, zarówno tym młodszym jak i starszym, a sama już wyczekuję z wielką niecierpliwością drugiego tomu cyklu o toruńskim szamanie...:)
Do drzwi mieszkania Witkacego ktoś puka. W drzwiach stoi jego była miłość. Nie widzieli się kilkanaście lat. Rozstali się burzliwie, nie utrzymywali ze sobą kontaktu – nagle ona się zjawia. Witkacy szybko w myślach stwierdza „jej obecność oznaczać może tylko kłopoty”. Czy tak rzeczywiście będzie? Konstancja – położna - prosi go o pomoc w wyjaśnieniu tajemniczych zgonów dzieci w szpitalu, w którym pracuje. Z uwagi na to, iż zgony mają zawsze miejsce na jej dyżurze, staje się ona podejrzaną. Witkacy – policjant - oferuje jej swoją pomoc. Wciąga się w wir tajemniczych wydarzeń i okoliczności. Czy rozwiążą zagadkę? Kto stoi za śmiercią dzieci? Konstancja nie tylko poprosi go o pomoc, ale ma też dla niego skrywaną od wielu lat tajemnicę. Czy dotyczy ona Witkacego? A jak myślisz? Czy tylko sprawa wyjaśnienia śmierci dzieci sprowadza ją do niego? Co z tego wyniknie? Zapewniam, takiego rozwiązania zagadki się nie spodziewałeś. Ale nie zdradzę szczegółów, sięgnij do książki, a sam się przekonasz.
Kim jest główny bohater „Szamański blues”? Policjantem, szamanem, duchem . . . Witkacy żyje w dwóch światach: realnym i pozaziemskim. Gdy nie radzi sobie ze swoimi emocjami w świecie rzeczywistym, rozpoczyna swoje szamańskie rytuały i przenosi się w świat duchów. Jak tam jest? Walka o dusze, władzę, lepsze miejsce w hierarchii są na porządku dziennym. Ma też swojego „opiekuna” z zaświatów – sępa, który często odwiedza go w świecie realnym.
Powieść „Szamański blues trzyma w napięciu, mimowolnie stajesz się uczestnikiem obrzędów szamańskich, wywoływania duchów, dostajesz drugie życie w zaświatach. Czy odpowiada ci taki świat? Autor od początku książki daje nam duża dawkę opisów, wzajemnych relacji między ludźmi a duchami, jak również samymi duchami. Jeżeli ktoś lubi historie z udziałem duchów, to pozycja jest zapewne dla niego. W książce jest dużo realistycznych i dokładnych opisów duchów, seansów wywoływania istot pozaziemskich. Przyznam, że w drugiej części książki opisy są nużące, a wręcz męczące, zbyt dokładne, często przysłaniają fabułę. Chociaż nie jestem fanką takich historii, to przyznam, że czytałam ją z zapartym tchem. Byłam jednak ciekawa jak skończy się ta historia i - ku memu zaskoczeniu – zakończenie nie było sztampowe.
Pozycja warta poświęcenia kilku jesiennych wieczorów.
Choć kryzys wieku średniego zazwyczaj wiąże się z uganianiem się za młodymi, ponętnymi kobietami i nabywaniem drogich samochodów, aby odpowiednio prezentować się na mieście, to w przypadku Witkacego wygląda to zupełnie inaczej. Magia, duchy i upiory – oto jego kryzys. I to nie tylko wieku średniego, to kryzys całego jego życia. Chłop nigdy się nie ustatkował, choć oczywiście próbował, ale jego młodzieńcza miłość uciekła bez słowa wyjaśnienia. Aż tu nagle po szesnastu latach pojawia się na progu jego mieszkania. Dlaczego? Konstancja wierzy, że tylko Witkacy jest w stanie jej pomóc. W szpitalu, w którym pracuje jako pielęgniarka, zaczynają umierać zdrowe noworodki. Kobieta czuje, że ma to związek z czymś więcej, czymś, co zawsze czuła w obecności Witkacego…
Spójrzmy prawdzie w oczy – mało jest książek urban fantasy, w których głównym bohaterem jest facet. Ciekawe dlaczego? Przecież to sprawdza się naprawdę świetnie! Owszem, jako dziewczyna preferuję kobiecy punkt widzenia, bo wtedy jestem w stanie się zżyć z główną bohaterką, tak jak to mam chociażby w przypadku mojej ukochanej Kate Daniels, ale hej! Faceci też mają w sobie potencjał. I to spory. Witkacy jest naprawdę genialną postacią, humorystyczną, sympatyczną… Naprawdę ciężko go nie polubić, bo jest po prostu niesamowity. Świetnie działa jako szaman, choć kłopotów mu nie brakuje. Zwłaszcza teraz, kiedy powróciła Konstancja. Witkacy musi się zmierzyć nie tylko z mrocznymi siłami zła, ale i ze swoją osobistą przeszłością. Musi zrobić wszystko, aby Konstancja wyjaśniła mu, czemu odeszła bez słowa. No, może nie to, że nie będzie spał po nocach, bo i tak ma z tym problem, ale jednak prawda mu się należy.
Już od pierwszych stron wiedziałam, że polubię głównego bohatera. Aneta Jadowska ma talent do tworzenia takich postaci, które po prostu momentalnie zyskują sympatię czytelnika. Każdy bohater jest inny, w całym tym uniwersum, poczynając od Dory, kończąc na Witkacym, a nawet idąc dalej do Nikity, mamy gamę tak różnobarwnych bohaterów, że po prostu ciężko ich pomylić z kimkolwiek innym. Są tak realistyczni, jakby istnieli gdzieś naprawdę, stają się nam bliscy, niczym dobrzy przyjaciele. Już sobie wyobrażam wyjście na piwo z taką ekipą! A po drodze byśmy zgarnęli kilka duchów czy innych stworów. Jest moc ludzie, jest moc! A sam fakt, z jakimi zaskakującymi zwrotami akcji mamy tutaj do czynienia – czy to w przypadku śledztwa w sprawie śmierci noworodków, czy też tych dotyczących życia osobistego Witkacego, sprawia, że ta powieść staje się wielowymiarowa – poznajemy każdy obszar życia szamana, nie ma tutaj miejsca na nudę, a wszystko łączy się w porywającą, świetnie dopracowaną i w pełni przemyślaną całość.
Istotnym elementem tej powieści jest motyw duchów, magii i szamanizmu. Tutaj autorka pokazała klasę! Jest to naprawdę świetnie zaprezentowane, bardzo realistycznie, to rasowe urban fantasy, które po prostu porywa do swojego świata. Cała magiczna otoczka jest niesamowita, a Aneta Jadowska czerpie inspiracje z wielu mitologii, ma głowę pełną pomysłów i naprawdę w znakomity sposób wplata je w swoje historie. Posługuje się też niezwykle barwnym, plastycznym i dojrzałym językiem, dlatego jej książki są po prostu klasą samą w sobie, a ja jestem zachwycona każdą kolejną opowieścią, jaką Jadowska stworzy.
Jestem zachwycona, że mogłam bliżej poznać Witkacego! To była niesamowita przygoda, którą pochłonęłam w mgnieniu oka. To jest chyba ten minus genialnych powieści – po prostu się je pożera, a chciałoby się nimi delektować dłużej. Ale jak, skoro akcja ma niesamowite tempo, bohaterowie są perfekcyjnie wykreowani, a fabuła nie pozwala się oderwać od lektury choćby na chwilę? Jak żyć?! Myślę, że oficjalnie mogę się przyznać, że uniwersum stworzone przez Anetę Jadowską całkowicie mnie pochłonęło i stałam się jego częścią. Nadal najbliższa memu sercu jest chyba Dora, ale sama już nie wiem… Nikita jest niesamowita, a Witkacy – jak się okazuje – profesjonalny i urzekający. Chyba po prostu zostanę sobą i będę towarzyszyć im wszystkim na każdym kroku. Będę przenikać pomiędzy ich historiami, ale jedno jest pewne – każda z tych historii zajmie kawałek mojego czytelniczego serca.
Aneta Jadowska ubóstwiana przez fanów Urban Fantasy i nieco bardziej magicznych kryminałów, postanowiła rozszerzyć THORN UNIVERSE i serwuje czytelnikom nową „Szamańską serię”, w której to Witkacy będzie grał pierwsze skrzypce.
Wzrost śmiertelności wśród noworodków w jednym z Toruńskich szpitali, budzi wątpliwości i pytania. Na jedną z pielęgniarek padają oskarżenia, lecz ona również martwi się o dzieci i szuka pomocy u Witkaca. Jak się okazuję dawna miłość nieźle namiesza w życiu mężczyzny, które ostatnio i tak toczy się dziwnym rytmem. Kryzys wieku średniego? W żadnym razie! Dla Witkaca to dopiero początek trudnego śledztwa, przygody i kolosalnych zmian, które bezpowrotnie odmienią jego życie.
Jest to moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki i ogromnie się cieszę, że okazało się w stu procentach udane. Podoba mi się uniwersum stworzone przez Panią Jadowską. Szamani, nekromanci, czy choćby krwiożercze duch, zawsze zaskakują i czynią powieść bardziej kuszącą. Po lekturze „Szamańskiego bluesa” spokojnie mogę powiedzieć, że jest to kawał dobrej, swojskiej literatury. Pomijając całą magiczność, to pozostaję nam wyśmienity kryminał z elementami grozy z wątkiem obyczajowym. Magia to tylko dodatek, który co prawda dominuję, jednak fani kryminału docenią książki autorki.
Autorka ma lekkie pióro i umiejętnie wplątuje humor w wypowiedzi bohaterów, lecz nie to zrobiło na minie największe wrażenie. Książkę można podzielić na dwie części. Jedna dotyczy tajemniczych zgonów, a druga ma więcej wspólnego z nekromancją, jednak obie mają jeden wspólny wątek, który dotyczy życia osobistego głównego bohatera. Śledztwo prowadzone przez Witkaca ujawnia tragiczne zdarzenia sprzed lat i niektóre oposy przyprawiły mnie o gęsią skórę. Uwielbiam taki efekt! Odrobina strachu, jednak bez większej przesady.
Bohaterowie są skomplikowani i poznawałam ich z rozkoszą. Nie wszystko tu jest podane jak na tacy. To rozwój akcji ujawnia charaktery postaci, a Witkacy wielokrotnie mnie zaskoczył. Nie jest wyidealizowany, wręcz przeciwnie! Posiada wady i chyba za to najbardziej go lubię. Jeśli miałabym szukać wad, to trudno je tu znaleźć, bo książka po prostu mi się podobała. Dialogi są pełne humoru i sarkazmu, a ja to uwielbiam. Opisy niezwykle obrazowe, lecz momentami za długie i ciągnęły się przez kilka stron, jednak szybki rozwój wypadków nieco osłodził mi to.
„Szamański blues” to świetny i co najważniejsze pełen zwrotów akcji początek nowej serii, osadzonej w THORN UNIVERSE. Nie trzeba znać poprzednich książek autorki, by można czytać ten cykl, bo Witkacy od pierwszej strony zjednuje sobie sympatię, a śmiertelnie niebezpieczne duchy zapewnią Wam wyśmienitą zabawę! Polecam 7/10 !
Gdy bębny wybijają rytm szamańskiego bluesa…
…a po przekroczeniu bramy rozmawia z tobą psychopomp o (nie)wdzięcznej formie sępa, zaczynasz się zastanawiać czy na pewno chcesz wieść takie życie. W sumie z tych dywagacji i tak nic nie wyniknie – taki już twój marny los i nic tego nie zmieni. Możesz skamleć, a nocne błagania i przekleństwa w niczym nie pomogą. To twój dar i klątwa. Od ciebie zależy jak go rozwiniesz i twoja w tym głowa, aby nic cię wcześniej nie zabiło. Tak, Witkac. Jesteś szamanem, czy tego chcesz, czy nie i w końcu będziesz musiał to zaakceptować, by przeżyć.
Więcej na zukoteka.blox.pl
Piotr Duszyński zwany Witkacym to policjant a po godzinach szaman przeprowadzający duchy na drugą stronę. Niektóre idą z chęcią inne się awanturują. Na dodatek w życiu naszego szamana pojawia się Konstancja (dawna miłość) a wraz z nią Kurczaczek.
Witkacy jest narratorem sarkastycznym ze specyficznym poczuciem humoru. W książce wiele się dzieje na szczęście wszystkie wątki płynnie się przeplatają.
Witkacy to postać znana mi dobrze z uniwersum Anety Jadowskiej i zawsze wydawało mi się, że zasługuje na większą uwagę. Bardzo ucieszył mnie fakt, że ma wreszcie swoje 5 minut. Z niecierpliwością ustawiłam się w bibliotecznej kolejce, by zdobyć "Szamański blues". Muszę przyznać, że tytułowe opowiadanie jest niesamowite. Mroczny klimat i zagadkowe zgony niemowląt. Wartka akcja i kłopoty, w które jak zwykle wpada główny bohater. Wreszcie wychodzi z cienia heroiny Dory W. i musi sobie sam poradzić. I bardzo dobrze! Poznajemy całkiem fajnego gościa, któremu przytrafiają się fantastyczne przygody i mam chrapkę na więcej.
Biedny Witkacy. Akurat jak sobie poukładał swoje szamańskie sprawy, na progu pojawia się jego dawna ukochana z nadprzyrodzonym zleceniem. Rozpoczyna się polowani na szpitalnego upiora. Następnie Wtkacy dostaje nagrodę w postaci nastoletniego potomka, a właściwie potomkini.
Kolejna seria od Anety Jadowskiej, która przenosi nas w świat, w którym tuż obok nas mieszkają szamani. Witkacy jest trochę nowy, trochę "nieopierzony", jednak poświęcony swojemu zawodowi. Ale jeśli myślicie, że to taka typowa fantastyka, no to nie, tak nie będzie.
Jest to mieszanka różnych gatunków - kryminału, obyczaju i fantastyki. Będzie dużo humoru, a gawędziarski styl autorki, pełen nawiązań sprawia, że wsiąkamy całkowicie w lekturę. Spodziewajacie się duchów, wiedźm, niewyjaśnionych zbrodni i... Kurczaczka.
Bardzo polecam!
Witkacy ma szczęście (lub pecha) do kobiet w swoim życiu. Pojawiają się nagle i wprowadzają zamęt. Silne osobowości z kłopotami na swoich barkach. A gdy tylko zawitają w jego codzienności... Wszystko zdaje się walić.
Trylogię Szamańską otwiera pojawienie się po kilkunastu latach Konstancji -- jego największej miłości, która zniknęła z dnia na dzień. Witkacy najchętniej wypomniałby jej wszystko, co do teraz sprawia mu ból, ale zamiast tego angażuje się w sprawę, w której kobieta potrzebuje pomocy. W końcu chodzi o zgony niemowląt, które w jednej chwili są jeszcze zdrowe, a w kolejnej okazują się martwe. Sprawa zdecydowanie należy do jego rewiru -- czyli zamieszane są w nią istoty nadnaturalne.
,,Szamański Blues" ma formę tak naprawdę dwóch opowiadań, ale drugie z nich wynika bezpośrednio z pierwszego, więc tworzy to spójną historię, którą można nazwać powieścią. W moim odczuciu jest to czymś pośrodku. Napisane natomiast jest stylem lekkim, jak to Aneta Jadowska tylko potrafi, a dialogi ociekają czarnym humorem. Lektura bawi, ale nie jest tak infantylna jak chociażby ,,Cud, miód, malina". Klimat jest mroczny, sprawy są trudne i wszędzie spotkać można duchy. Póki co to moja ulubiona książka autorki i utwierdziła mnie w przekonaniu, że po książki Jadowskiej warto sięgać, gdy ma się ochotę odpocząć, ale jednocześnie nie chce się obcować z literaturą zbyt pogodną. To taki idealny umilacz jesiennych dni, o!
Smutek i Gniew buszujący po Toruniu to dopiero początek Witkacy, nieoczekiwanie wysłany na wczesną policyjną emeryturę, szuka nowych możliwości zarobku...
Spokój? W słowniku Namiestniczki Thornu ten wyraz nie istnieje. W mieście grasuje zabójca, a terytorium wilków skrywa masowe groby. Jedyny trop prowadzi...
Unikanie tematu nie sprawia, że on znika... a czasem niewiedza, na jaką narażają nas niektóre pytania i odpowiedzi, może być znacznie bardziej groźna niż niewygodna.
Więcej