W wilii pod kasztanem nastała jesień. W wielkim ogrodzie jak zawsze pięknie, ale w życiu mieszkańców wiele zawirowań. Pewien mężczyzna, który częściej niż pod nogi spogląda w gwiazdy - z zawodu jest bowiem astrofizykiem - wprowadzi sporo zamieszania w życie jednej z kobiet. Bartek w swoim polowaniu na miłość będzie przekraczał kolejne granice, a dwie synowe pod jednym dachem mocno dadzą się we znaki spokojnej z natury babci Kalinie. Zapach szarlotki i smak domowej lemoniady nie wystarczą, by zaprowadzić pokój. Trzeba będzie użyć mocniejszych środków. Jak wyprostować zawikłane rodzinne relacje? Czy uda się wszystkim zasiąść przy wspólnym stole? Kto zostanie w wilii pod kasztanem? Droga do szczęścia czasem bywa krucha, ale zawsze warto jej szukać.
Wydawnictwo: Edipresse Książki
Data wydania: 2019-09-18
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 352
Język oryginału: polski
Tłumaczenie: brak
Ostatnio miałam przyjemność przeczytać sporo tytułów pióra Krystyny Mirek, jednak nie wszystkie jej książki mam już za sobą, zdarzają się bowiem pewne zastoje i zaległości. Dlatego pod koniec listopada sięgnęłam po czwarty tom serii, której akcja rozgrywa się w Krakowie i Warszawie. Bardzo polubiłam jej bohaterów, co u nich słychać?
Śmiem twierdzić, że główną bohaterką tej części stała się Dorota Mirska, matka Konstantego, która po trzydziestu latach małżeństwa została sama. Owszem, w jej małżeństwie od dawna nie działo się dobrze, ale nie odeszła od Mariusza - zmarł w pracy na zawał. Teraz Dorota jedzie do Warszawy, by odebrać przyznaną mu nagrodę dla biznesmena roku. W pociągu poznaje Tomasza - astrofizyka, który wypowiada się bardzo dziwnie i naukowo, ale w niewytłumaczalny sposób przyciąga uwagę współpasażerki, która po długich namysłach robi coś szalonego! Zgadza się z nim spotkać na kolacji a do domu wraca dopiero na następny dzień...
Spotyka się to z niezrozumieniem ze strony dzieci, które już dorosłe i w większości posiadające własne rodziny, ale jednak są zbulwersowane. Tak szybko po śmierci ojca matka spotyka się z nowym facetem... Uważają, że nie szanuje pamięci po nim a jednocześnie nie chcą przyjąć do wiadomości, że to małżeństwo już dawno tylko się tliło. Nikt nie doceniał jej pracy w domu, liczyła na cud, na zmiany, które nie nastąpiły.
Teraz poczuła wolność i nie zamierza odpuścić. Bo dla Tomasza liczą się rozmowy i wspólnie spędzony czas a nie kolorowy, wykwintny i wielodaniowy posiłek.
Z jakimi krokami ze strony dzieci się spotka? Z czym będzie musiała się zmierzyć? Czy spodziewalibyście się decyzji jakie zapadały w rodzinie Mirskich?
Jednocześnie zaglądamy do domu babci Kaliny, gdzie sporo jest nie tak, jak powinno. Nadal mieszkają tutaj dwie synowe babci a ona nie może zdobyć się na odwagę, by je wyprosić co z kolei skutkuje tym, że młodzi małżonkowie (a zwłaszcza Bianka) nie wytrzymują napięcia i podejmują ważną decyzję. Antek z Magdą nadal nie rozmawiają normalnie, nie doszli bowiem do porozumienia z własnymi uczuciami do siebie nawzajem a Bartek próbuje wszelkimi sposobami udowodnić Ani, że jest jego planem B po Biance, tylko obiektem jego zakochania. Jest jeszcze jedna para, która u schyłku życia znalazła w tym drugim człowieku świetnego kompana do wszystkiego... Ludwik jest dla Kaliny również odskocznią do wydarzeń, jakie rozgrywają się w willi.
Z pozoru to powieść, w której niewiele się dzieje. Nie ma fajerwerków czy wybuchów, nikogo nie porwano, ale wrażeń i emocji nie brakuje. Są motyle w brzuchu, mnóstwo humoru w kwestii oświadczyn, rozpamiętywanie, analizowanie, poważne decyzje, ale również szantaże emocjonalne i trudne wybory. Niektórzy bohaterowie muszą schować honor do kieszeni, przyznać się do błędów i pozwolić innym sobie pomóc, choć słowo przepraszam czy dziękuję nie chce im przejść przez gardło.
Jak zawsze u Mirek jest ciepło, przytulnie, rodzinnie, ale nie brakuje poważnych kłopotów, które przeplatają się z chwilami szczęścia i rodzącymi się uczuciami. Czasami jest o krok od tragedii, ale czy w każdym wątku będzie happy end musicie już sprawdzić sami.
Podsumowując - "Światło gwiazd" to powieść pełna emocji o odrzuceniu, nadziei, wyrzutach sumienia i braku porozumienia z własnym dzieckiem. Historia o niewłaściwych wyborach, szukaniu szczęścia, dobrych radach, zawiedzionych uczuciach i podejmowaniu ryzyka. W tej książce znajdziecie mnóstwo życiowych sytuacji pokazujących relacje między rodzicami a dziećmi, które czasami wykraczają poza jakiekolwiek normy, bowiem jedni chcą wywrzeć na drugich nacisk i podporządkować ich sobie sposobami nie do końca uznawanymi za właściwe. Polecam!
Lubię powieści Krystyny Mirek i z przyjemnością sięgnęłam po kolejny tom cyklu "Willa pod Kasztanem". W tej części znowu dużo się dzieje, u pewnych bohaterów nadchodzą spektakularne zmiany. Podobał mi się wątek dotyczący Doroty Mirskiej, która w końcu odważyła się zawalczyć o siebie i swoje marzenia. Jak zawsze Krystyna Mirek potrafi w swoich powieściach rozbawić, ale sprawia, że nieraz są momenty wzruszeń. W książce też jest ważny przekaz, że trzeba też w życiu uszczęśliwić siebie a nie tylko spełniać oczekiwania innych. Mam cichą nadzieję, że to nie koniec cyklu. Pewne wątki zaczęły się rozwijać i pozostawiły po sobie wiele pytań. szczególnie przy zakończeniu pojawiło się pytanie "co dalej?" Dołączam do grona tych, którzy są za następnym tomem. Żal byłoby kończyć powieść w tak obiecujących momentach
Czekałam na nią, ale się rozczarowałam. Pół książki smęcenia o miłości, jedna wypadła jak zając z kapelusza. Taaa, bo t tak łatwo. Idziesz i już masz. Druga sytuacja kocha na zabój, płacze większość książki po czym pod koniec stwierdza, że jednak nie kocha. Za słodko, za dużo lukru. Jedynie warto przeczytać, by uświadomić się co jest ważniejsze. Praca czy rodzina?
"To straszne uczucie, kiedy człowiek nie może zaufać samemu sobie."
Po pierwszych stronach książki zaczęłam się zastanawiać czy dobrze kojarzę serię Willa pod kasztanem. Nie było babci Kaliny, Magdy, Antka i innych bohaterów. Jednak po chwili skojarzyłam Dorotę - matkę Konstantego, która pojawia się w tym tomie często i trafia pod dobre skrzydła babci Kaliny. Pozostali bohaterowie po maleńku rozwiązują swoje życiowe rozterki, zaczynają ufać sobie i innym, na którym bardzo im zależy.
Zachęcam do czytania
Przystań dla życiowych rozbitków.
Moi drodzy, czy znacie to uczucie, kiedy tęsknicie za swoimi przyjaciółmi, z którymi nie widzieliście się już dosyć długo i wreszcie nadchodzi ten z utęsknieniem wyczekiwany przez Was moment, kiedy możecie ich odwiedzić i dowiedzieć się co u nich słychać, jak się mają i co zmieniło się w ich życiu od czasu waszego ostatniego spotkania? Ja tak właśnie czuję się za każdym razem, kiedy sięgam po kolejne części cyklu Willa pod kasztanem autorstwa Pani Krystyny Mirek, Tym razem za sprawą książki „Światło gwiazd” już po raz czwarty byłam z wizytą w gościnnych progach domu cudownej babci Kaliny, której serce, jak i drzwi tytułowej willi zawsze stoją dla każdego szeroko otwarte.
Dziś przychodzę do Was, aby opowiedzieć Wam trochę o moich wrażeniach z tych odwiedzin. A możecie mi wierzyć, jest o czym opowiadać. Jednak aby nie zdradzać zbyt wiele tym, z was, którzy jeszcze nie czytali poprzednich odsłon cyklu, powiem tylko, że po ciszy i spokoju, którym zawsze charakteryzował się dom babci Kaliny, nie ma już śladu. Teraz śmiało można, powiedzieć, że willa stała się przystanią dla życiowych rozbitków. To właśnie w niej schronienia szukają mieszkańcy i przyjaciele domu. W życiu praktycznie każdego z bohaterów dzieje się naprawdę wiele zawirowań i obawiam się, że tym razem aromatyczny zapach pysznej szarlotki przy kuchennym stole seniorki, który zawsze był lekiem na wszelkie smutki i rozterki, może nie wystarczyć.
„Wszyscy jesteśmy na zakręcie i każdy podejmuje nowe decyzje”.
To jedno zdanie doskonale oddaje istotę tego, z czym będą zmuszeni zmierzyć się tym razem bohaterowie powieści. Czytając książkę, przez cały czas miałam nieodparte wrażenie, że każdy z nich zachowuje się niczym niewidomy, który nagle odzyskał wzrok i nagle po wielu latach trwania w życiowej ciemności zaczyna dostrzegać, to, co w życiu najważniejsze.
„Światło gwiazd” skrywa w sobie bardzo mądre i życiowe przesłanie: Każdy z nas zasługuje na szczęście, choć często droga do niego wiedzie przez naprawdę kręte ścieżki życia.
Najbardziej, ogromną prawdziwość tych słów odczuła na własnej skórze Dorota, matka jednego z bohaterów, którego mieliśmy okazje poznać w poprzednich częściach cyklu.
Kobieta całe swoje życie była cieniem własnego męża odnoszącego biznesowe sukcesy. Ona sama całe swoje życie poświęciła życiu rodzinnemu i wychowywaniu dzieci. Jej małżeństwo od dawna było fikcyjną grą pozorów, w której próżno było spodziewać się szczerych przejawów uczucia i oddania ze strony małżonka. Kiedy dziś przystępujemy do lektury „Światła gwiazd”, dowiadujemy się, że Dorota od kilku miesięcy jest wdową i teraz kiedy jej dorosłe już od dawna dzieci wiodą samodzielne życie, została zupełnie sama. Czas żałoby to dla bohaterki również okres wielu refleksji i gorzkich wniosków. Dopiero po śmierci męża dostrzega, jak wiele straciła, godząc się na życie według narzuconego według niego scenariusza, który ten dla niej wykreował. Nie wie jednak, że los przygotował dla niej niezwykłą niespodziankę, która może zupełnie odmienić jej życie, jeśli tylko przestanie wreszcie myśleć o innych i zawalczy wreszcie o swoje szczęście.
Uwierzcie mi - dla Doroty, będzie to czas wielu niełatwych decyzji i naprawdę nie będzie kolorowo, bo niestety rewolucja w jej życiu nie spodoba się wszystkim zainteresowanym, a tym samym będzie wiele emocji i gorzka pigułka, którą będzie zmuszona przełknąć, by choć raz móc być szczęśliwą.
Pod dachem zakątka Babci Kaliny również dużo się dzieje, co wzbudza niepokój starszej pani. Znowu będzie musiała wziąć sprawy w swoje ręce, aby spróbować wyprostować zawikłane rodzinne relacje. A z dwiema synowymi w jednym domu i wnukiem, który zagubiony we własnych emocjach stąpa po bardzo niebezpiecznym gruncie, nie będzie to łatwe.
„Wobec ogromu świata nasze życie jest takim okruszkiem – szkoda tracić czasu na udawanie”.
Warto, abyśmy wszyscy wzięli sobie mocno do serca te słowa, wszak życie to tylko chwila i jeśli nie znajdziemy w sobie odwagi na szczerość i otwartość, a jedynie pozwolimy zamknąć się w klatce pozorów i konwenansów pewnego dnia możemy obudzić się zupełnie samotni i zrozumieć, że nasze życie to tylko fikcja. Przeciekło nam przez palce, a my nigdy tak naprawdę nie poznaliśmy smaku prawdziwego szczęścia i miłości. Nie pozwólmy na to, walczmy o siebie. Dopóki żyjemy, wszystko jest możliwe. Na to, co dobre w życiu nigdy nie jest za późno.
Kochani tych z Was, którzy znacie już cykl Willa pod kasztanem, z pewnością nie muszę namawiać do poznania dalszych perypetii jego bohaterów, a tym z Was, którzy jeszcze nie mieliście okazji poznać tej serii, z całego serca ją polecam. Jej autentyzm i niezwykłe ciepło sprawi, że na pewno skradnie ona Wasze serca. Daje Wam moje słowo, że wyjątkowy klimat całej historii otuli Wasze serca niczym ciepły kocyk w chłodny jesienny wieczór, wlewając w nie nadzieję na lepsze jutro, jeśli Wy również podobnie jak jej bohaterowie znajdujecie się obecnie na życiowym zakręcie.
Książki Pani Krystyny Mirek to samo życie. Nie odnajdziemy w nich przesłodzonych bajkowych scenariuszy. Tu jak w życiu każdego z nas bywa trudno, ale zawsze nadzieja umiera ostatnia. Książka dostarczy Wam wielu emocji i mnóstwo refleksji.
Mam nadzieję, że nie było to ostatnie spotkanie z mieszkańcami i przyjaciółmi Willi pod kasztanem, bo bardzo mocno się z nimi wszystkimi zżyłam i strasznie żal mi ich opuszczać.
Recenzja powstała we współpracy z portalem Czytajmy polskich autorów, za co bardzo dziękuję.
https://kocieczytanie.blogspot.com/2019/11/przystan-dla-zyciowych-rozbitkow.html
„Światło gwiazd” to już czwarty tom cyklu „Willa pod Kasztanem” autorstwa Krysi Mirek. Poprzednie części tj. „Światło w Cichą Noc”, „Światło o poranku” a także „Na strunach światła” skradły moje serce swoim ciepłem i rodzinną atmosferą.
Czy zwieńczenie tetralogii również otuliło mnie swoim świetlistym i pełnym miłości klimatem?
W Wilii po kasztanem nastała jesień. W wielkim ogrodzie jak zawsze pięknie, ale w życiu mieszkańców wiele zawirowań. Pewien mężczyzna, który częściej niż pod nogi spogląda w gwiazdy, bowiem z zawodu jest astrofizykiem, wprowadzi sporo zamieszania w życie jednej z kobiet. Bartek w swoim polowaniu na miłość będzie przekraczał kolejne granice, a dwie synowe pod jednym dachem mocno dadzą się we znaki spokojnej z natury babci Kalinie. Zapach szarlotki i smak domowej lemoniady nie wystarczą, by zaprowadzić pokój. Trzeba będzie użyć mocniejszych środków.
Jak wyprostować zawikłane rodzinne relacje?
Czy uda się wszystkim zasiąść przy wspólnym stole?
Kto zostanie w Wilii pod kasztanem?
Droga do szczęścia czasem bywa krucha, ale zawsze warto jej szukać.
Jesień w Willi pod Kasztanem jest szczególnie malownicza. Muszę przyznać, że Krystyna Mirek świetnie oddała wszystko to, co w tej porze roku najpiękniejsze i najbardziej urzekające. I udało się to autorce osiągnąć we własnym lekkim stylu, do tego stopnia, że byłam niemal gotowa pokochać jesień jako porę roku. A to już sporo, bo jak wiecie – nie przepadam, a nawet nie lubię takiej pogody, aury i klimatu.
„Światło gwiazd” zaczęło się od tzw. wielkiego bum, a raczej od podróży do gwiazd.
Od razu poczułam, że w tej części cyklu sporo się wydarzy.
I nie myliłam się!
To powieść, która zawiera w sobie wszystkie najważniejsze składniki jakie powinna mieć wciągająca historia obyczajowa. Napisana charakterystycznym stylem pani Krysi, sprawia, że jest doskonałym antidotum na kłopoty dnia codziennego. Można się oderwać od własnej codzienności i znaleźć się w malowniczym i nostalgicznym ogrodzie Willi pod kasztanem, lub w kuchni babci Kaliny, gdzie panuje atmosfera ciepła i pachnie gorącą szarlotką.
Autorka niezwykle mocno podkreśla (tak też było w poprzednich tomach), jak bardzo ważnym aspektem w życiu każdego człowieka jest rodzina. Rodzina, w której powinno być wzajemne poszanowanie, wsparcie i zrozumienie. Troska powinno być jej drugim imieniem. A jak wiadomo nie zawsze tak jest. Rodzina to skomplikowana machina, która czasami szwankuje. Wystarczy czasem jedno zdarzenie, jedna chwila, jedno słowo – a jej fundamenty zaczynają pękać. Autorka wielokrotnie podkreśla, że mimo wszystko można te spękania posklejać. Da się wszystko naprawić pod warunkiem, że w rodzinie panuje miłość.
„Światło gwiazd” to historia mocno ujmująca, miejscami zabawna, a czasem wzruszająca. Nie chcę Wam zbyt dużo zdradzać, ale jedno musicie wiedzieć, że w tej części naprawdę sporo się wydarzyło, nie wspominając już o zakończeniu, które...hmm zaskakuje, bo nie do końca tak sobie to wymarzyłam. No bo jak to tak?
Nie mam pojęcia czy doczekamy się kontynuacji tej serii, ale nie ukrywam, że po takiej końcówce w moim odczuciu istnieje taka szansa. I ja chętnie wówczas ponownie powrócę do Willi pod Kasztanem.
„Światło gwiazd” to także historia, w której autorka porusza problematykę dojrzałej miłości pomiędzy dwojgiem doświadczonych życiowo ludzi. Czy łatwo jest zdecydować się na zakochanie w późniejszym wieku? Czy kobietom łatwo jest się otworzyć na coś nowego co staje na ich drodze? Jak widzą to inni? Czy dorosłe dzieci potrafią akceptować fakt, że ich rodzice wchodzą w silne relacje z nowymi osobami? Myślę, że to bardzo ciekawy temat. I warto się nad tym zastanowić i zadać sobie też pytanie: czy my jako społeczeństwo potrafimy być tolerancyjni wobec dojrzałej miłości, czy może raczej piętnujemy takie obrazki twierdząc „w tym wieku już nie wypada”?
„Światło gwiazd” jak i cała seria – to tak naprawdę lek na wszystko. Na smuteczki codziennego dnia, na zły humor, na zmęczenie, na zwątpienie i na stres.
Otula ciepłym szalem, nakłada kolorowe okulary, aby jesienne słońce nie raziło zbyt mocno i wkłada rękawiczki na dłonie, by zbytnio nie zmarzły na wietrze.
Krystyna Mirek niezawodnie zabrała mnie kolejny raz w magiczną podróż, pełną ciepła i dobroci oraz wiary.
Jeśli i Wy macie ochotę zanurzyć się w takim niesamowitym klimacie, który panuje w Willi pod kasztanem – to serdecznie Was tam zapraszam!
Babcia Kalina z pewnością od razu uraczy Was słodkim ciastem i pyszną herbatką.
Za egzemplarz do recenzji serdecznie dziękuję Wydawnictwu Edipresse Książki.
https://przeczytajka.blogspot.com/2019/11/swiato-gwiazd-krystyna-mirek.html
Jest wiele rodzajów szczęśliwych zakończeń Liwia prowadzi zupełnie zwyczajne życie. Mieszka w szarym domu, samotnie wychowuje córkę i pracuje...
Iga i Wiktor żyją w zupełnie odmiennych światach. Ona dobrze rozumie, co to znaczy nie mieć wsparcia rodziny ani pieniędzy. Życie mocno ją doświadczyło...
Przeczytane:2024-09-03, Ocena: 4, Przeczytałam, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2024, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2024 roku, 26 książek 2024, 52 książki 2024,
"Światło gwiazd" to kolejna części powieści z serii Willa pod Kasztanem. Nie miałam możliwości poznania wcześniejszych, dlatego też trochę obawiałam się, czy odnajdę się w tej historii. Czy poczuję ten klimat i polubię bohaterów?
Każdy z bohaterów tej książki był dla mnie nowy. Najbardziej polubiłam Dorotę i Kalinę. Dorotę poznałam w chwili, kiedy już od miesiąca była wdową. Tkwiła w nieudanym małżeństwie prawie trzydzieści lat. Wszystko w nim było na pokaz. Żona prezesa firmy musiała się dobrze prezentować. Kobieta była idealną żoną, matką, panią domu. Nie pracowała zawodowo, zajęta była wychowywaniem trójki dzieci i robieniem wystawnych biznesowych kolacji w swoim pięknym domu. Nagła śmierć męża była dla niej szokiem, ale też sprawiła, że Dorota nagle przebudziła się jak z letargu. Przez przypadek w pociągu spotyka pewnego mężczyznę i od tej pory nic już nie będzie takie jak dawniej. Życie Doroty wywróci się do góry nogami, postawi wszystko na jedną kartę nie patrząc na konsekwencje.
Kalina jest właścicielką Willi pod Kasztanem. To ciepła, starsza kobieta, która ma serce na dłoni. Nie jeden w jej willi znalazł ukojenie i lekarstwo na swoje smutki. Jak będzie tym razem? Czy kobieta będzie umiała pomóc bliskim i odzyskać swój spokój?
Autorka ma lekkie pióro i dzięki temu przyjemnie się ją czyta. Już od pierwszych stron wiedziałam, że książka wpisze się w mój gust czytelniczy. I nawet nie bardzo przeszkadzał mi fakt, że czytam czwartą część. Szybko odnalazłam się w tej całej historii. Krystyna Mirek porusza ważny problem na przykładzie Doroty, kobiety zahulanej, zapracowanej, która nie ma czasu na własne życie, na własne potrzeby i pragnienia, dając się przy tym wykorzystywać najbliższym. Kibicowałam Dorocie i bardzo chciałam, żeby w końcu zawalczyła o siebie, żeby odnalazła swoje szczęście. Czy tak się stanie?
Autorka również pokazuje, że na miłość i szczęście nigdy nie jest za późno. Dobrym tego przykładem jest relacja Kaliny i Ludwika, starszych państwa, którzy odnaleźli swoje szczęście w jesieni życia. Ich relacja jest taka spokojna jak poranny jesienny spacer po ogrodzie.
"Światło gwiazd" to ciepła, rodzinna powieść. Powieść o miłości, przyjaźni i poszukiwaniu swojego miejsca w życiu. Polecam:)