Co zrobić, gdy nagle rzuci cię chłopak, z którym rok temu się zaręczyłaś? Płakać? A może przyjąć zaproszenie przyjaciółki i polecieć do... Nowej Zelandii? Sylwester - dobry początek. Zuza błyskawicznie odkrywa uroki nowego świata, zwłaszcza że towarzyszy jej niezwykle przystojny Simon. Prawdziwe życie na Antypodach poznaje, podejmując pracę opiekunki dzieci. Niepokoi ją tylko tajemnicza przeszłość chłopaka. Czy Zuzę czeka kolejny zawód? Pasjonująca i gorąca historia o miłości i odkrywaniu siebie, dzięki której przeniesiesz się na drugi koniec świata..
Wydawnictwo: Media Rodzina
Data wydania: 2022-01-26
Kategoria: Dla młodzieży
ISBN:
Liczba stron: 344
Język oryginału: polski
Nowa Zelandia jest państwem wyspiarskim położonym na południowy wschód od Australii; znalazłam w Internecie, że odległość między Polską a Nową Zelandią wynosi aż 17804 kilometrów, dlatego kiedy mnie by rzucił wieloletni narzeczony, na kraj ucieczki wybrałabym raczej Europę, ewentualnie Amerykę.
Zuza, główna bohaterka debiutanckiej powieści Miki Modrzyńskiej, nie bawiła się w półśrodki. Po niespodziewanym rozstaniu z Mikołajem, porzuciła ukochane mieszkanie we Wrocławiu i znienawidzoną pracę w korporacji, wsiadła do samolotu i wylądowała dopiero w Nowej Zelandii. Kraju, w którym w zimie jest lato, które dzieli z Polską różnicę dwunastu godzin i w którym na wolności biegają niebieskie kurczaki?
Przyjaciółka Zuzy, Ola, od kilku ładnych lat zamieszkuje ten przepiękny, wyspiarski krajobraz, dlatego pomaga jej w znalezieniu pracy. Zuza zatrudnia się u małżeństwa jako niania, lecz zanim rozpocznie pracę na pełen etat, próbuje wrócić do swoich korzeni. Do zachowania, kiedy była wolna, dzika i przede wszystkim kiedy nie przejmowała się wszystkimi problemami wokół. W tym akcie szaleństwa, a dokładnie w sylwestrową noc, Zuza poznaje Nowozelandczyka, Simona.
Ten przystojny i jedyny w swoim rodzaju mężczyzna umiejętnie pokaże Zuzie uroki Nowej Zelandii. Pytanie, co się stanie po trzech miesiącach pobytu i czy Zuza wreszcie doceni siebie?
"Styczniowa letnia noc" Miki Modrzyńskiej jest lekkim romansem, w którym przyjemna historia przeplata się z przepięknymi, nowozelandzkimi krajobrazami. Fabuła nie należy do mocno skomplikowanych ani wyjątkowo oryginalnych, co zupełnie nie przeszkadza w ostatecznym odbiorze - książkę czyta się szybko i z wielką przyjemnością. Losy bohaterów śledzi się z ogromnym zaangażowaniem, ale również z przymrużeniem oka.
Najbardziej w książce zainteresowały mnie ciekawostki dotyczące Nowej Zelandii - wszak nie jest to zbyt popularne miejsce akcji wybierane przez autorów. Mika Modrzyńska oprowadza czytelnika po wyspie: pokazuje najciekawsze tereny czy wyjątkowo piękne zjawiska przyrodnicze, wplątuje odrobinę historii, zbliża niecodzienne zachowania mieszkańców albo podaje zaskakujące fakty dotyczące na przykład włączanych ręcznie kontaktów. Widać, że autorka znakomicie zna Nową Zelandię od strony tubylca, a umiejętne wplatanie komentarzy a propos tego wyspiarskiego państwa sprawia, że "Styczniowa letnia noc" jaki się jako wyjątkowa lektura.
Co się tyczy stricte samej fabuły, poruszanych wątków czy relacji między głównymi bohaterami - nie było szału. Jak wspomniałam na powyżej, "Styczniowa letnia noc" nie należy do historii oryginalnych, czyli mamy zagubioną, zrozpaczoną bohaterkę, która po zerwaniu ucieka do innego kraju, gdzie poznaje przystojnego, seksowanego i niezwykle tajemniczego mężczyznę. I od tego momentu fabuła kręci się prawie wyłącznie wokół tej dwójki; schemat goni schemat.
W kilku słowach podsumowania powiem, że mimo wspomnianych nieoryginalnych aspektów, debiut Miki Modrzyńskiej jest ciekawą, lekką historią wartą przeczytania. "Styczniowa letnia noc" zachwyca przede wszystkim przedstawionym krajobrazem Nowej Zelandii, a swoich czytelników zabiera w podróż i sprawia, że z miejsca zakochują się w tym wyspiarskim państwie. Polecam, bo opowieść śledzi się z dużym zainteresowaniem, jest przyjemna, momentami zabawna i pełno w niej ciekawostek o Nowej Zelandii.
Zuza uważa, że Mikołaj jest idealnym dla niej narzeczonym. Nie wymagającym, spokojny, układnym. Partnerstwo idealne. Może i tak, ale nagle narzeczony staje się eks a porzucona kobieta pod wpływem procentów na koniec roku leci do Nowej Zelandii do przyjaciółki Oli, która tam mieszka. Zuza potrzebuje resetu, dlatego zostaje au pair. Nie przewidziała tylko, że na jej drodze stanie pewien zadziorny mężczyzna o opinii lekkoducha i bawidamka. Simon dość szybko staje się nieodłącznym elementem jej pobytu na antypodach.
Jak bardzo znajomość z Simonem wpłynie na Zuzę? A jaki wpływ będzie miała Zuza na niego? Czy Nowa Zelandia da jej to, czego szukała?
Mika Modrzyńska jest bloggerką, której pasją są podróże z z naciskiem na: dużo za małą kwotę. Wszystko znajdziecie na blogu alecojak.bloggspot.com. Jako iż miejscem zamieszkania Miki jest Nowa Zelandia, autorka postanowiła akcję swojego debiutu umieścić właśnie tam. Na antypodach, które są moim skrytym marzeniem.
Także pod tym względem miałam nadzieję na odrobinę przybliżenia tego magicznego dla mnie miejsca. I nie zawiodłam się. Było wręcz bajkowo. Bez problemu przeniosłam się oczyma wyobraźni na drugą półkule Ziemi.
Autorka pisze barwnie i plastycznie. Zwraca uwagę na istotne kwestie i nie rozpisuje się byle tylko zapełnić czymś miejsce. Pisze interesująco i konkretnie. Z dużym naciskiem na emocje. Jak również realność historii. Pod tym względem nie odczułam żadnej sztuczności czy wymuszonych wydarzeń.
Główna bohaterka jest osobą ostrożną, perfekcyjną i stale wszystko kontrolującą. Bardzo podobała mi się jej przemiana. Fajnie było mocy zobaczyć Zuzę bardziej beztroską i wesołą.
Postać Simona w tej powieści z początku wprowadziła mnie w konsternację. Z jednej strony taki luzak, wesołek z opinią lekkoducha i bawidamka a jego zachowanie przy Zuzi było całkiem inne. To tylko podsyciło moją ciekawość.
Autorka postawiła również na chemię, która była widoczna. Na pożądanie i ogieny, który spalał. Sceny uniesień bardzo smakowite.
Znajdziemy tutaj również kilka ciekawostek. Zarówno z przeszłości wyspy, krajobrazowych czy nawet grupie etnicznej, jaką byli Maorysi. Dzięki temu widać pasję podróżniczą autorki.
To bardzo udany debiut. Ba, nawet nie powiedziałabym, że to debiut, gdybym tego nie wiedziała. Bardzo dobra lektura. Pełna pasji i ognia. Wzruszająca, przejmująca i romantyczna. Pokazująca, że czasami zmiany są potrzebne, i że czasem wychodzą na dobre.
Zachęcam z czystym sumieniem do czytania. Mnie lektura zachwyciła. Czekam na kolejne książki autorki, po które koniecznie będę chciała sięgnąć.
Polecam.
Współpraca: Media Rodzina
"Styczniowa letnia noc" to debiutancka powieść Miki Modrzyńskiej, której główną bohaterką jest Zuza, a akcja dzieje się przede wszystkim w Nowej Zelandii.
Kobieta ma stabilne życie oraz mężczyznę z którym czuje się bezpiecznie. Niestety ta stabilizacja niespodziewanie runęła wraz z zerwaniem zaręczyn przez jej narzeczonego. ?
Po załamaniu jakie przeszła Zuza za namową przyjaciółki wraz z Nowym Rokiem wyrusza do Nowej Zelandii. Tam chce pozbierać się do kupy. Niestety jej myśli od pierwszego spotkania zabiera tajemniczy Simon. ? Mężczyzna ma niezbyt dobrą reputację wśród znajomych. Jednak to nie zraża Zuzy. Kiedy przyjmuje pracę jako opiekunka do dzieci i odkrywa, że nie tak łatwo uwolni się od Simona postanawia w pełni wykorzystać czas spędzony w Nowej Zelandii. Jednak jej były narzeczony nie daje o sobie zapomnieć nawet kiedy dzielą ich tysiące kilometrów.
Czy Simon okaże się tak mroczny jak go opisują znajomi? Czy Zuza ułoży sobie życie na nowo?
Na te pytania nie dam Wam odpowiedzi. Mogę jedynie zachęcić aby sięgnąć po "Styczniową letnią noc", bo naprawdę warto!
Ta książka to jeden z lepszych debiutów jakie czytałam. Choć mamy tutaj "oklepaną historię" to jest ona przedstawiona w mega interesujący sposób. Bohaterowie nie są płascy, a fabuła wciąga od pierwszych stron.
Ależ mnie ta Zuza irytowała swoim zachowaniem, to szok ?. Ale zacznijmy od początku ?.
Pewnego dnia narzeczony Zuzy niespodziewanie wpada w panikę i oświadcza, że nie chce się z nią żenić. Po tym popisowym oświadczeniu, dziewczyna postanawia spakować swoje rzeczy i polecieć do swojej przyjaciółki do Nowej Zelandii. Leci do niej w sylwestra i nie spodziewa się, że jaki Nowy Rok, taki Cały Rok. A, że nowy rok spędziła w objęciach nowo poznanego przystojniaka... ?.
Choć sporo czasu zajęło jej zrozumienie zarówno siebie jak i swoich uczuć, to cieszę się, że w końcu udało się jej przejrzeć na oczy i wyraźnie dostrzec czego chce w życiu. Że udało jej się dorosnąć też mentalnie.
A Simon okazał się nie tylko nieziemsko przystojnym Nowozelandczykiem, ale także fajnym przewodnikiem i .. przyjacielem? ?
Książkę czytało się lekko, i choć przez większość historii przeleciałam i miałam w głowie myśl "nie wierzę, w to co czytam" ?, to jednak zamknęłam ją z lekkim uśmiechem na twarzy. Z takim trochę pobłażaniem, że "no dzieciaku, w końcu zrozumiałaś" ?. Mimo wszytko mogę polecić, ale ze względu na opisane w niej sceny, książka jest skierowana dla młodzieży 16+.
Związek Zuzy nie jest idealny, jednak dziewczyna cieszy się ze swojego stabilnego życia. Gdy Mikołaj nieoczekiwanie ją rzuca, ta nie wie co ma ze sobą zrobić. Płakać? Czy może zabawić się jak nigdy dotąd? Rozmawiając z przyjaciółką wpada na pomysł wycieczki do Nowej Zelandii, by zaznać życia i zapomnieć o byłym narzeczonym. Będzie się działo!
Jak na romans przystało, historia jest dość przewidywalna, niemniej jednak dobrze się bawiłam wraz z Zuzą, która potrzebowała w życiu odrobiny szaleństwa.
Właściwie, podsumowując, dostałam od tej historii wszystkiego, czego od niej oczekiwałam. Nie czekałam na wiele zwrotów akcji, tylko na lekką historię miłosną, w której bohaterka zatraci się bez pamięci, a przy okazji tłem będzie piękna i słoneczna Nowa Zelandia. Jest to debiut Autorki i uważam, że jest on niezwykle udany. Polecam!
"Styczniowa letnia noc" okazała się nie letnią, a gorącą historią Zuzy, która rzuca wszystko i jedzie w Biesz..., znaczy do Nowej Zelandii. Dlatego niech nie zwiedzie Was ta śliczna, optymistyczna okładka, bo to żadna młodzieżówka.
Może sama historia nie jest bardzo odkrywcza, ot romans z nieznajomym na drugim końcu świata. Ale już przedstawienie tego, pokazanie przemiany bohaterów, walki ze swoimi słabościami i przepracowania swoich traum czyni tę powieść ksiażką z przesłaniem. Dodatkowym atutem jest właśnie umiejscowienie akcji w Nowej Zelandii. Dla mnie ten kraj jest mocno egzotyczny i nieznany. Może chciałabym więcej ciekawostek, więcej codziennego nowozelandzkiego życia, ale i tak czuje się mocno zainteresowana tym krajem.
Sama powieść jest zabawna, przyjemna i wciągająca. Przeczytałam ją błyskawicznie, a losy Zuzy i Simona całkowicie mnie pochłonęły. Jest to debiut autorki, bardzo dobry i gdyby nie fakt, że o tym wiem, mogłabym tego nie dostrzec. Styl jest przyjazny i ładny, ja już czekam na kolejne powieści pełne słońca i zapachu kiwi.
,,Styczniowa letnia noc" to lekka, zaskakująca i zabawna historia. Do tego wciągająca! Przeczytałam ją w jeden wieczór.
Bardzo podobało mi się, że pomimo, iż jest to lekka historia, poruszała też ważne tematy. Pokazuje, że tkwienie w związku bez uczucia i z przyzwyczajenia, może prowadzić do niechęci i powoli zabijać od środka. A także, że nie warto oceniać ludzi pochopnie i że nie zawsze warto starać się dla rodziny, która już dawno temu Cię przekreśliła.
Książka jest napisana lekko i z humorem, do tego akcja jest osadzona w Nowej Zelandii! Zawsze chciałam odwiedzić ten kraj, jednak po lekturze tego tytułu to pragnienie, zdecydowanie się powiększyło. Do tego cały czas słucham piosenki ,,The Cather in the Rye" Elephanz, która pojawiła się w książce. Kocham!
A o czym jest ,,Styczniowa letnia noc"? Zuzę rzucił narzeczony i postanowiła odwiedzić swoją przyjaciółkę, w Nowej Zelandii i to w Sylwestra! Spotyka tam tajemniczego Simona i myśli, że nigdy więcej nie go zobaczy, jednak się myli. Warto zobaczyć jak potoczy się ich znajomość.
Świetny tytuł aby oderwać się i zrelaksować. Polecam!
Co łączy zaginioną przyjaciółkę, demoniczne siły i martwą nauczycielkę matematyki? Tosia, dla przyjaciół Ted, ma typowe nastoletnie problemy: klasówkę...
Niezapomniana opowieść o miłości, żalu i nadziei Lidia, dwudziestodwuletnia dziewczyna, czuje, że jej świat się rozpada. Za chwilę zawali studia, zakończyła...
Przeczytane:2022-04-10, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2022, 26 książek 2022,
Główna bohaterka Zuza - lubi swoje życie. Jest ono poukładane, ale takie schematyczne. Nie ma tutaj nic ekscytującego, żadnego szaleństwa. Ma ona stałą pracę i narzeczonego z którym mieszka. Co prawda nie są w sobie szalenie zakochani, a bardziej króluje u nich przyzwyczajenie. Jednak jedna sytuacja wywraca spokojne życie kobiety do góry nogami. Bowiem Mikołaj - jej narzeczony na wspomnienie o ślubie - uwaga…. Dostaje ataku paniki! Oznajmia, że nie poślubi Zuzy i tyle, więc postanawia się z nią rozstać. Jest to moment otrzeźwienia. W przypływie chwili postanawia rzucić wszystko i wyjechać do Nowej Zelandii. Tam czeka na nią przyjaciółka. Spotyka tam także pewnego Simona, co wyniknie z tej znajomości?
Książkę czyta się naprawdę szybko. Sama nawet się tego nie spodziewałam.
Wszechobecne opisy krajobrazu Nowej Zelandii pobudzają wyobraźnie i dają jej duże pole do popisu. Dla mnie to był dodatkowy plus, bo wiecie jak uwielbiam “Władcę Pierścieni”, a właśnie tam były nagrywane świetne filmy!
Bohaterowie są dobrze wykreowani. Zuza- śmieszna, sympatyczna, zapadająca w pamięć. Simon - przystojny, pociągający facet. Jest to naprawdę dobry debiut!
Dzięki lekkiemu i przejrzystymu językowi pochłonęłam ją w jeden wieczór! Dodatkowym plusem jest wielka czcionka - przez co oczy się zbytnio nie męczą i te strony uciekają. Jedynym takim minusem było zbyt szybko rozwinięcie się relacji pomiędzy bohaterami. Wiem jaki był zamysł itd, ale fajnie by się czytało jak się bardziej starają o swoje względy. Ale to jest taki drobny minusik.
Jest to naprawdę miła obyczajówka, połączona z erotyzmem. Wzbudza wiele zmysłów i już nie możemy się doczekać, tego co będzie dalej!
Mogę śmiało stwierdzić, że po twórczość Autorki będę częściej sięgać!
A przez to, że akcja dzieje się w Nowej Zelandii, mój apetyt na odwiedzenie tego miejsca wzrósł i to baardzo. No szczególnie chcę zobaczyć Hobbicki domek.
Może kiedyś się uda spełnić marzenie i tam polecieć!
Weźcie ją ze sobą na hamak, albo leżak wtedy kiedy jest słońce i zatraćcie się w jej klimacie.