Romans, że aż strach!
Stare domy - pełne historii, niepowtarzalnego uroku i... mrocznych tajemnic. Jeden z nich miał stać się własnością Lidki. Miał, bo niestety narzeczony, który kupił go dla niej w sekrecie, nieoczekiwanie zmarł. W testamencie zapisał swojej niedoszłej żonie tylko połowę posiadłości przy ulicy Klonowej. Druga część przypadła w udziale jego bratu. Problem w tym, że Lidka i Sebastian, delikatnie mówiąc, nie darzą się sympatią, a wspólne mieszkanie to dla nich scenariusz jak z horroru.
Jedyne, co mogą zrobić w tej sytuacji, to jak najszybciej sprzedać nieruchomość. Do tego jednak niezbędny będzie gruntowny remont, co okazuje się trudnym zadaniem, i to wcale nie z uwagi na konflikt między właścicielami. W starym domu zaczynają dziać się rzeczy niewytłumaczalne, jakby komuś - lub czemuś - obecność Lidki i Sebastiana była bardzo nie na rękę. Grozę potęgują jeszcze zasłyszane od sąsiadów historie o mrocznej przeszłości domostwa. Lidka sama już nie wie, co jest wytworem jej wyobraźni, a co przerażającą prawdą. Czy może liczyć na pomoc ze strony Sebastiana? Jaki sekret skrywają mury starego domu?
Wydawnictwo: Kobiece
Data wydania: 2022-09-28
Kategoria: Romans
ISBN:
Liczba stron: 352
Na książkę skusiłam się ze względu na fajną okładkę i zabawny tytuł. Po przeczytanych wcześniej kilku recenzjach założyłam, że nie będzie to rozrywka wysokich lotów, tylko coś lekkiego na odprężenie. Gorący romans w paranormalnych klimatach - to brzmi interesująco, prawda?
Niestety zamiast błyskotliwej historii idealnej na samotny wieczór dostałam typowo zły erotyk przebrany w tanie plastikowe halloweenowe wdzianko made in china. Totalnie nie mój gust i nie mój humor. Odbiłam się już na samym początku, kiedy bohaterka próbowała wytłumaczyć sens istnienia feminatywów, a bohater odpowiedział jej na to, że doskonale wie, co lubią kobiety, czyt. MĘSKIE KOŃCÓWKI (if you know what I mean). Mhm, to ja podziękuję za seans i już wychodzę.
Oprócz sztywnego (hehe) humoru, ponarzekać by można jeszcze na postacie, które raz zachowują się, raz siak, dlatego są zupełnie niewiarygodne, ale za to mocno przewidywalne. Co druga scena musi się kończyć przypominaniem czytelnikowi a to, że ona ma jędrny tyłek, a on wypchane, ojej, spodnie, żebyśmy nie zapomnieli, po co tutaj przyszliśmy. Nie czułam nic z opisywanego napięcia, bo w moim odczuciu nie zostało nawet porządnie zbudowane.
Polecam fanom romansów, którym nie przeszkadza, jak główna para najpierw rzuca w siebie mięsem, a na końcu i tak ląduje razem w łóżku. Miałam nadzieję, że jak trochę przymrużę oczy, to i tak będę się dobrze bawić, ale niestety chyba mam nietolerancję.
Lidka bardzo przeżyła śmierć swojego chłopaka Macieja. Według niej tworzyli związek idealny, mieli plany na przyszłość. Tylko Lidka nie wiedziała o jednej rzeczy. Maciej kupił stary dom, który miał wyremontować dla niej. Na odczytaniu testamentu okazało się, że połowę domu Maciej zapisał swojej dziewczynie, a połowę bratu Sebastianowi. I wszystko byłoby dobrze, gdyby nie jeden szczegół. Lidka i Sebastian delikatnie mówiąc, nie przepadali za sobą. Mimo wszystko postanawiają wyremontować dom Macieja i go sprzedać, bo nie wyobrażają sobie dzielić tego domu ze sobą. Podczas prac remontowych w domu zaczynają dziać się dziwne rzeczy, a jak się później okazało, Maciej miał jeszcze więcej tajemnic. Co wyjdzie z takiego remontu? I czy w tym domu naprawdę straszy?
Muszę przyznać, że pomysł na książkę jest super. Lubię historie z domem w tle, tutaj dom gra pierwsze skrzypce. Do tego nawiedzony, stary dom, który skrywa różne tajemnice. Co do bohaterów to na początku mnie drażnili, ale później nawet ich polubiłam. Między Lidką i Sebastianem skrzy aż wióry lecą i co tu dużo pisać, wiadomo jak się skończy ta relacja. Kto się czubi ... i tak dalej. Ale pozostaje jeszcze wiele innych tajemnic i to przykuwa uwagę czytelnika.
Książkę bardzo dobrze mi się czytało i mogę polecić na jesienne wieczory pod kocykiem.
Nie ma co ukrywać, że jestem raczej typem okładkowej sroki, dlatego nie mogłam przejść obojętnie obok oprawy tej książki.
Zawsze zadaje sobie jednak pytanie, czy treść zawarta na kartach opowieści będzie równie interesująca, co sama okładka.
A jak było w tym przypadku?
"Spooky love" to romans, który został osadzony w okresie jesienno-zimowym. Tytuł mocno sugeruje nam bliskość Halloween, więc w zasadzie jest to słuszna wskazówka.
Jednak, czy popularne amerykańskie święto to jedyne nawiązanie do upiorności? Zdecydowanie nie.
Lidka w spadku po nagłej śmierci ukochanego otrzymuje połowę starego domu przy ulicy Klonowej w Poznaniu, który Maciej kupił i remontował w tajemnicy.
Druga połowa domu przypadła w udziale Sebastianowi. Bratu zmarłego, który nie miał z nim dobrych stosunków. Ostatnia wola Macieja zaskoczyła go, nie tylko ze względu na dobra materialne, które odziedziczył, ale również z uwagi na fakt, że drugim właścicielem domu została kobieta, której mężczyzna szczerze nienawidzi.
Książkę czyta się dość szybko. Jest zabawna, a kłótnie Lidki i Sebastiana są bardzo rzeczywiste, a wraz z opisami emocji dodają jej pikanterii. Motyw nawiedzonego domu sprzedał się świetnie, chociaż definitywne rozwiązanie całej sprawy wcale mnie nie zaskoczyło, gdyż rozwiązałam tę zagadkę dość szybko.
Chociaż karty pamiętnika pewnej osoby, okazały się ciekawym dopełnieniem całej opowieści.
Historia opisana w książce Anny Langner opiera się na motywie od nienawiści do miłości, który bardzo lubię. Jednak z uwagi na niedawną śmierć partnera Lidki, relacja między głównymi bohaterami rozwijała się jak dla mnie trochę zbyt szybko.
http://zycieipasje.net/2022/12/szpieg-w-ksiegarni-spooky-love-anna-langer-recenzja/
,,Spooky love" to przede wszystkim książka dla miłośników powieści romantycznych okraszonych solidną porcją pikanterii, w których występuje motyw od miłości do nienawiści. Jeśli natomiast oczekujecie po tym tytule strasznej, halloweenowej atmosfery, to raczej jej tu nie znajdziecie.
Lidka słabo znosi śmierć chłopaka. Nastroju nie poprawia jej fakt, że w spadku po nim otrzymała także dom ze współwłaścicielem, którym jest Sebastian, młodszy brat jej ukochanego. Mężczyzna ma opinię lekkoducha, który nie przejmuje się konsekwencjami. To poukładanej Lidce działa okropnie na nerwy.
Sebastian za to nie może zrozumieć dlaczego brat przepisał mu dom, do tego na połowę z Modliszką. Tak nazywa Lidkę, którą ma za nieczułą i świętoszkowatą. Jednak pozory mogą mylić.
Tak rozpoczyna się historia dwóch odmiennych charakterów, których zbliża do siebie remont starego domu.
Budynek skrywa wiele tajemnic. Czy Lidka i Sebastian odkryją je wszystkie? Czy dom faktycznie jest nawiedzony?
"Spooky love" to propozycja idealna na halloweenowy wieczór. Tajemnice z nutą pikanterii, trzymające do końca w niepewności!
Stare domy bezsprzecznie mają duszę. A wszystko przez to, że kryją w sobie przeróżne, często smutne, ludzkie historie. One żyją własnym życiem, skrzypiąc, wywołując przerażenie trzaskające oknami i drzwiami, malując dziwne cienie na ścianach w mroku nocy. Ale czy wszystkie dziwne dźwięki i zdarzenia to wina wieku domostwa i nieuważnosci ludzi? A może to byli mieszkańcy nie potrafią pożegnać się z czterema ścianami, które jak nikt inny znają ich ziemskie losy?
Lidka straciła narzeczonego niespodziewanie i zdecydowanie zbyt młodo. Trudno jej się było uporać z żałobą i przede wszystkim szokiem spowodowanym przedwczesną śmiercią. Może też z tego powodu sprawia wrażenie zimnej i wyniosłej, a przez niedoszłego szwagra nazywana jest modliszką. Gdy dowiaduje się, że Maciej kupił dom, aby wspólnie ułożyli tam sobie życie, smutek wraca do niej jak bumerang. Problem w tym, że jedynie połowa należy teraz do niej, a jej wybuchowy temperament i niechęć jaką żywi do współwłaściciela mają na nią sprowadzić wydarzenia, których nie była w stanie przewidzieć. Sebastian jest bratem zmarłego Macieja. Choć nigdy nie mieli dobrego kontaktu, to on otrzymał w spadku połowę starego domu. Jego reputacja go wyprzedza i wszyscy zdają sobie sprawę z tego, że jest lekkoduchem, na którego nie można liczyć. Podobno pracuje dorywczo, by jakoś przetrwać i nie widać na horyzoncie aby mógł odnosić jakiekolwiek sukcesy. Kobiety są mu potrzebne jedynie na chwilę, do zaspokojenia potrzeb, a dzięki swojej aparycji nie ma problemu ze znajdowaniem kolejnych chętnych. Do tego uwielbia rzucać niestosowne wypowiedzi i seksistowskie żarty. Niestety, ta czarna owca rodziny, będzie teraz skutecznie zatruwać życie Lidki. Ale czy na pewno?"Spooky love" łączy w sobie klimat jesieni, nostalgię związaną z nadchodzącym 1 listopada, atmosferę Halloween oraz pikantny romans. I jeśli już pomyślicie, że to zbyt wiele, to spieszę uprzedzić, że niekoniecznie, gdy tego typu zagadnienia znajdują się w dobrych rękach. A przecież każdy kto zna twórczość Anny Langner wie, że właśnie tak jest i to jedna z tych Autorek, która nie zawodzi. W świetny sposób udało jej się skomponować całość książki, poruszając tam wszystkie istotne dla tego jesiennego okresu zagadnienia, nie pozostawiając w czytelniku uczucia przesytu czy też wrażenia, że cokolwiek tu nie pasuje. Jest idealnie, a sam pomysł na tę lekturę już zasługuje na wyróżnienie, jednak to wykonanie sprawia, że można zauroczyć się całą historią. W tej pozycji znajdziemy nutkę niepewności, nawet lęku, co do istot nawiedzających stare domy, lecz temat osób zmarłych został przedstawiony w dwójnasób, i oprócz teoretycznych nawiedzeń podjęty jest także w wersji zwyczajnej, nie budzącej wątpliwości nawet u niedowiarków- odnośnie ich wpływu na ludzi pozostających przy życiu ale też i wspominania tych, którzy odeszli. Czy nie jest tak, że niektóre retrospekcje nieco fabrykujemy, by wynieść na piedestał tych, którzy już nie żyją? To trudna kwestia, ale szalenie realistyczna, podobnie jak rozwój relacji między głównymi bohaterami. Dosłownie widzimy sypiące się między nimi iskry, wzmagające w nich uczucia oraz to, czemu sami zaprzeczają- ich nieidealne, a jednak w jakiś sposób naprawdę wyjątkowe dopasowanie do siebie. Książka to także odkrywanie historii domu i ten element również jest bardzo ciekawy ale i zaskakujący, gdy przeszłość powoli ujawnia swoje tajemnice. Z całą pewnością całokształt tej historii jest wyróżniający się i myślę, że wielokrotnie wprawia, w pozytywnym tego słowa znaczeniu, w osłupienie. Ja pozostaję pod dużym wrażeniem całej lektury, a duet Lidki i Sebastiana naprawdę chwycił moje serce, podobnie jak świetne, wręcz idealne, zakończenie. Ze swojej strony polecam- ta pozycja to nie tylko piękna okładka, to także świetne wnętrze!
Nielegalne wyścigi, uzależnieni od adrenaliny rajdowcy i namiętności, którym nie sposób się oprzeć Kiedy los stawia na drodze bogatej, trzymanej...
Nie ufaj niczemu, co zobaczysz w lesie. Kiedy Oliwia staje przed posiadłością Leśniewiczów, czuje się nieswojo. W Starej Sośnie nic nie jest takie...
Przeczytane:2024-02-16, Ocena: 5, Przeczytałam, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2024, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2024, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2024 roku,
[Książka z prywatnej biblioteczki]
Dwójka ludzi, których więcej dzieli, niż łączy. Wspólna nieruchomość. Nawiedzony dom. Intryga. Zaskakująca prawda.
Co powiecie na powieść w klimacie halloween z uwikłaną miłością? Ja jestem na tak i na tak jestem także po przeczytaniu książki.
Już od pierwszych stron autorka ładnie zaczęła budować klimat. Czuć było ten element niepewności i wielkiej niewiadomej. W miarę przekręcania stron moja ciekawość sukcesywnie wzrastała. Umiejętnie zostały w fabułę wplątane strachu i adrenaliny. Dopracowane wątki, które z przyjemnością czytałam.
Dobrze zostały wykreowani bohaterowie. Oboje wyraziści i pewni siebie. I tak samo uparci. Iskry leciały aż miło. Chwile spięć i wzajemnego dogryzania sobie ładnie rozpalały ogień. Hate-love moim zdaniem idealny.
Wkradło się tu także trochę smutku i melancholii. Te chwile pomysłowo równoważyły humor i lekkość dodając powagi i takiej przyziemności. Niewiadomego losu, jaki czeka każdego z nas. Dzięki temu czytelnik może się zadumać nad swoich życiem.
Bardzo przyjemna lektura. Dostarczyła mi wielu emocji i wrażeń. Czytałam ją w wielką przyjemnością.
Polecam