Jeden błąd, jedna pamiętna noc i życie Tess DeMello zmienia się na zawsze.
Rok 1944. Młoda Tess DeMello niespodziewanie zrywa zaręczyny z ukochanym mężczyzną i wyprowadza się z Baltimore do Hickory, małego miasteczka na południu Stanów Zjednoczonych, aby tam poślubić człowieka, którego widziała tylko jeden raz w życiu. Nowe otoczenie - teściowa, młoda szwagierka, przyjaciele domu, a także mieszkańcy Hickory - nie odnosi się przyjaźnie do obcej, która pojawiła się całkiem nieoczekiwanie i sprzątnęła jedną z najlepszych partii w mieście, bogatego właściciela fabryki mebli. Henry Kraft jest człowiekiem skrytym i melancholijnym, a po cichym i skromnym cywilnym ślubie małżeńskie życie młodej pary w zasadzie nie istnieje. Tess szybko zaczyna rozumieć, że wpadła w pułapkę bez wyjścia, tym bardziej że odchodząc, spaliła za sobą wszystkie mosty, a jej matka niedawno zmarła. W gęstniejącej atmosferze niechęci i sekretów życie wkrótce staje się nie do zniesienia.
Kiedy w regionie wybucha epidemia polio, mieszkańcy Hickory zbiorowym wysiłkiem w ciągu zaledwie pięćdziesięciu czterech godzin uruchamiają w swoim mieście specjalistyczny szpital. Tess, dyplomowana pielęgniarka, wbrew woli męża zgłasza się do pracy i wśród pacjentów, przeważnie dzieci, na nowo odnajduje sens życia. Tymczasem postępowanie Henry'ego z dnia na dzień budzi w niej coraz więcej podejrzeń. Czy zdoła wyjaśnić tajemnice swojego małżeństwa i wyprowadzić swoje życie na prostą?
Znakomicie napisana opowieść z dramatycznymi wydarzeniami w tle
"Publishers Weekly"
Ta książka z miejsca pochłonie każdego czytelnika. Nazwisko Diane Chamberlain to gwarancja dobrego wyboru.
"Southern Pines Pilot"
Diane Chamberlain jest nagradzaną autorką powieści obyczajowych, w tym "Sekretnego życia CeeCee Wilkes" i "Prawa matki". Mieszka w Karolinie Północnej.
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 2018-09-18
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 568
Po książki autorki sięgam w ciemno. Niezmiennie czyta się je szybko, lekko i przyjemnie. Czasami jedna decyzja podjęta świadomie lub nie może zmienić całe nasze życie. Tak się stało w życiu Tess DeMello. Moim zdaniem historia trochę wydumana i mało rzeczywista ale to w końcu fikcja literacka. A tu wyraźnie widać, że autorka ma dużą wyobraźnię i umie z niej doskonale korzystać.
Diane Chamberlain bez wątpienia należy aktualnie do kanonu moich ulubionych autorek. Jednakże ta pozycja (uznawana notabene za jedną z najlepszych) początkowo mnie nie przyciągała-nie mogłam zrozumieć podejmowania przez autorkę błędnych decyzji i wynikających z nich konsekwencji.... Ale przyszedł taki moment że już oderwać się nie mogłam, wszystkie tajemnice wciągnęły mnie w akcję a spojrzenie na niejednego bohatera i bohaterkę zmieniło się diametralnie.
Ogólnie? Polecam bardzo!! ;)
Diane Chamberlain to autorka, która skradła serca polskich czytelniczek. Jej twórczość jedni nazwą zbyt melodramatyczną i przesadzoną, drudzy zbyt prostą i naiwną, jednak nie da się ukryć, że książki amerykańskiej autorki, od lat znajdują się na najwyższych miejscach list bestsellerów. Spotkałam się z opiniami, że "Skradzione małżeństwo" to najlepsza powieść Chamberlain. Po przeczytaniu muszę przyznać autorowi tej opinii rację, z pewnością jest to książka o której długo się nie zapomni a emocje jakie wyzwoliła nadal we mnie buzują. Diane Chamberlain wie czego oczekują od niej czytelniczki, wie jak wzruszać i zaskakiwać. Zdaje sobie sprawę, że dobry romans to nie tylko sex, miłość, zdrady i oskarżenia. To co się sprzedaje najlepiej to odrobina suspensu, rodzinne sekrety i nienawiść. Lubimy spotykać bohaterów doświadczonych przez los, z którymi możemy wspólnie cierpieć i przeżywać ich życie. "Skradzione małżeństwo" to rewelacyjna książka obyczajowa, pełna wyrazistych bohaterów, której akcja zaskoczy niejednego czytelnika.
Rok 1944. Tess DeMello i Vincent Russo znają się od lat. Vincent niedawno został lekarzem a Tess kończy szkołę pielęgniarską. Na wiosnę przyszłego roku, młodzi planują ślub. Kiedy w Chicago wybucha epidemia polio Vincent, który wciąż nie ma oficjalnej praktyki, zgłasza się na ochotnika do pomocy w szpitalu. Obiecuje swojej narzeczonej, że jego wyjazd nie potrwa dłużej niż dwa tygodnie. Jednak kiedy po miesiącu mężczyzna nie wraca, rozgoryczona Tess, postanawia wyjechać z przyjaciółką na weekend do Waszyngtonu, by się zabawić. Ta jedna noc zmienia całe życie dziewczyny. Kiedy z poznanym tam mężczyzną zachodzi w ciążę, zmuszona jest do opuszczenia swojego domu rodzinnego i wyjazdu do Hicory, miasteczka w Karolinie Północnej. Niestety nikt tam nie czeka na nią z otwartymi ramionami, a jej nowy małżonek okazuje się skrywać mnóstwo sekretów. Czy kobieta jeszcze kiedyś odnajdzie miłość i szczęście?
Fikcja historyczna nie jest to gatunek po który sięgam najchętniej, szczególnie jeśli fabuła powieści rozgrywa się w latach wojny. Zazwyczaj wiem czego po takich książkach mogę się spodziewać : gorączki wojennej, opisów działań wojennych i tęsknoty rodzin pozostałych w kraju. Inne tematy zostają zepchnięte na boczny tor jako mało istotne w wojennej zawierusze. Tym razem było inaczej. Choć nie dało się pominąć całkowicie tematu wojny to autorka skupiła się na innej tragedii, która w latach czterdziestych XX wieku dotknęła Stany Zjednoczone. A była nią epidemia polio.Choroba Heinego-Medina to wirusowe porażenie dziecięce charakteryzujące się stopniowym zanikiem wszystkich mięśni zakażonego. Może ono prowadzić do całkowitego kalectwa i śmierci. Największa liczba światowych zachorowań przypada na połowę XX wieku. W Polsce sądzono, że podobnie jak stonka, wirus został wysłany w kontenerach z ubraniami, przez amerykańskich imperialistów. Niestety, podobnie jak reszta świata, również Stany Zjednoczone bardzo ucierpiały na skutek następstw spowodowanych przez wirusa polio. "Skradzione małżeństwo" opowiada historię zbudowanego od podstaw, w 54 dni szpitala, dla chorych na Heinego Medina. W czasie 9-miesięcznego okresu działania tej placówki, przyjęła ona 663 chorych. Szpital taki istniał naprawdę, i sporo wiadomości (choć często mało wiarygodnych), można znaleźć na jego temat w internecie. Największym osiągnięciem tej placówki, było ograniczenia liczby zgonów do zaledwie 12, najmniej w całym kraju. Należy pamiętać, że w 1944 roku, nadal obowiązywała segregacja rasowa. Szpital w Hickory był miejscem w którym czarnoskóre dzieci, były przyjmowane do sal zajmowanych przez ich białoskórych kolegów. Był to ewenement na skalę krajową. Jeśli chcecie dowiedzieć się więcej o epidemii oraz polowym szpitalu w Hickory, zapraszam na oficjalną stronę https://www.ndsu.edu/pubweb/~rcollins/elliott.htm.
Choć podręczniki uczą nas o chorobach, które dzięki szczepionkom udało się wyeliminować, tak rzadko słyszymy o pierwszych metodach walki z nowymi wirusami i ich powikłaniami. Polio to straszna, śmiertelna choroba, na którą przez kilkadziesiąt lat (a nawet kilkaset, gdyż już malowidła naścienne w Egipcie przedstawiały ludzi chorych na zanik mięśni) nie było lekarstwa. Wraz z postępem choroby mięśnie odmawiały posłuszeństwa i potrzebne był liczne zabiegi mające zwiększyć komfort pacjenta. Jednym z nich było zawijanie chorego w wilgotne, nagrzane do 50 stopni prześcieradła, które owijano ceratą. Tych najbardziej cierpiących, których płuca niezdolne były do pompowania powietrza, wkładano w metalowe tuby ułatwiające oddychanie. Książka ta z pewnością powiększy naszą wiedzę o tych metodach oraz o udręce i trudzie lekarzy i pielęgniarek, którzy w dzień i w nocy zajmowali się sparaliżowanymi ludźmi.
Nasza główna bohaterka Tess, doświadczyła w życiu dużo złego. Niektórzy stwierdzą, że sama była sobie winna. W końcu miała wszystko, rodzinę, pieniądze, wykształcenie i kochającego narzeczonego. Na własną prośbę zdradziła go, zaszła w ciążę i związała się z mężczyzną, który trzymał ją na dystans. Jednak wraz z rozwojem fabuły czytelnik powoli zaczyna współczuć bohaterce widząc, że otrzymała należną jej karę. Już sam przyjazd do Hickory i zmiana otoczenia był dla niej szokiem. Znalazła się w miejscu gdzie nikt nie darzył jej sympatią, wręcz przeciwnie, nowa rodzina oraz sąsiedzi odzywali się do niej z wrogością. Uważali, że kobieta uwiodła Henry'ego, związała się z nim ze względu na pieniądze i usidliła za pomocą dziecka. Również rodzina mężczyzny, matka oraz siostra, dawały jej do zrozumienia, że nie jest mile widziana. Ostracyzm się nasilił gdy jeden z obywateli miasteczka umarł, i to właśnie Tess została uznana winną jego śmierci. Czy potraficie sobie wyobrazić, jak musiała się czuć ta młoda dziewczyna kiedy okazało się, że jest zupełnie sama? Że nie może liczyć na niczyje wsparcie, nawet własnego męża? Szybko bowiem okazało się, że mężczyzna skrywa mroczne sekrety i to ze względu nie jest chłodny i zdystansowany. Nawet podczas własnej nocy poślubnej zamiast sexu wolał czytać książkę. Sytuacja się zmieniła dopiero wtedy, kiedy otwarto szpital dla chorych na polio. Tess, jako pielęgniarka, znalazła w nim zatrudnienie. Dzięki wysiłkowi, trosce i miłości, które wkładała w opiekę nad chorymi, obywatele miasteczka zaczęli patrzeć na nią łaskawiej a nawet darzyć sympatią. Podobał mi się wątek z pastorem Samem, lokalnym medium (inspirowany był on postacią prawdziwą), który był jednym z nielicznych bohaterów, życzliwych naszej protagonistce.
Diane Chamberlain posiadła prawdziwy dar budowania napięcia. Od samego początku wiemy, że za chwilkę wydarzy się katastrofa, przeczuwamy jej nadejście. Jedno przykre zdarzenie goni drugie. Nasza główna bohaterka dostaje się w samonapędzającą się spiralę nieszczęść. Aż dochodzimy do punktu kulminacyjnego. Od teraz może być już tylko lepiej. I tak jest w istocie. Choć nadal jest to bardzo emocjonująca książka, i nadal mamy sporo sekretów do odkrycia, to w pewnym momencie zaczynamy przewidywać zachowania naszej bohaterki i dalsze jej losy. Zakończenie, jak zwykle u Chamberlain, okazuje się happy endem a poziom melodramatyzmu sięga zenitu. Ale tego właśnie chcemy : wzruszyć się, popłakać, zaciskać pięści ze złości. Potrzebujemy udowodnić sobie, że są ludzie (nawet jeśli to postacie fikcyjne), którzy mają gorzej od nas.
Diane Chamberlain to pisarka, która szanuje swoich czytelników i angażuje ich w proces powstawania swoich powieści. Na profilu facebookowym autorki, często pojawiają się pytania skierowane do jej obserwatorów. Podczas zbierania materiałów do "Skradzionego małżeństwa" Chamberlain zwróciła się do swoich fanów o podanie imion i nazwisk ich przodków, którzy żyli w czasach, kiedy miała rozgrywać się fabuła. Podane dane pojawiły się w książce, co ucieszyło wiele osób. W końcu fajnie jest zobaczyć imię swojej babci w książce prawda? I to w międzynarodowym bestsellerze. Na końcu powieści znajduje się również wykaz pytań, które mają sprowokować czytelników do dyskusji. Jest to doskonała pomoc dla różnego rodzaju klubów dyskusyjnych podczas przygotowań do rozmów na temat książki. Wierzcie mi na pewno będzie o czym deliberować.
"Skradzione małżeństwo" to piękna, emocjonująca i dająca do myślenia książka, której tło tworzą prawdziwe wydarzenia historyczne. To jedna z tych powieści, przy których nie wystarczy jedno opakowanie chusteczek higienicznych. Osoby, która znają autorkę oraz jej inne dzieła wiedzą, że przed lekturą należy się upewnić czy nie mamy nic ważnego do zrobienia, gdyż książka ta, to prawdziwy pożeracz czasu. Autorka porusza tak ważne tematy jak : problemy rasowe, etniczne, duchowość czy przemoc w rodzinie. "Skradzione małżeństwo" to prawdziwy dramat obrazujący lekcje życia. Polecam.
Jeśli wyzna prawdę, na zawsze straci córkę. Jeśli prawdę zatai, nigdy nie odzyska siebie. W 1977 roku zaginęła ciężarna Genevieve Russell. Dwadzieścia...
Czy kłamstwo lepsze jest od najgorszej prawdy? Czy wydarzenia z przeszłości mogą wpłynąć negatywnie na przyszłość? Czy rodzina może nas skrzywdzić? Jak...
Przeczytane:2019-03-10,
Młoda Tess od lat jest zakochana w swoim narzeczonym Vincencie. Jeden błąd przekreśla jednak w jej oczach idealną przyszłość, skłaniając dziewczynę do podjęcia decyzji, które zmienią jej życie na zawsze. Czeka ją przeprowadzka na południe i poślubienie wpływowego właściciela fabryki mebli. Czy Tess ma szansę odnaleźć szczęście w niewielkim Hickory?
Diane Chamberlain zdobyła moje serce powieścią „W słusznej sprawie”. Dzięki tej książce spotkałyśmy się po raz pierwszy. Szybko zrozumiałam, że chcę, by tych spotkań było więcej. Równie szybko Chamberlain dołączyła do grona moich ulubionych autorów. Nie dziwi więc, że nie mogłam przejść obojętnie obok najnowszego tytułu klubu „Kobiety to czytają”.
Autorka wydaje się, jak nikt inny, posiadać wielką umiejętność łączenie ze sobą trudnych tematów. Jej powieści opierają się na kwestiach budzących emocje i wywołujących refleksje, takich, które nie pozwalają tak po prostu odłożyć lektury na półkę i przejść nad nią do porządku dziennego. Nie inaczej było oczywiście tym razem. Chamberlain proponuje nam ekscytującą podróż w czasy II Wojny Światowej. Lata, które wykluczały małżeństwa białych z kolorowymi, skazywały kobiety na pilnowanie domu, były symbolem społecznego zacofania i gry pozorów, a także okresem poszukiwania leku na polio. Mogłoby się wydawać, że oddanie tamtych czasów w sposób spójny i budzący żywe zainteresowanie, które przeważałoby nad czytelniczą niechęcią i niezrozumieniem, nie będzie zadaniem prostym. Tymczasem autorka z każdym kolejnym rozdziałem uświadamia nam, że jej utwór warty jest każdej poświęconej mu minuty.
Czytałam z wielką przyjemnością i niemałą satysfakcją, za sprawą powieści wracając do czasów niemniej interesujących, co szokujących. Umiejętne oddanie tej zadziwiającej rzeczywistości, plastyczność opisów, odwołanie się do historycznych wydarzeń, mocne charaktery bohaterów- te elementy sprawiły, że kolejne strony umykały mi w zaskakującym tempie. Duże znaczenie w tym przypadku ma również fakt, że Chamberlain lubi zaskakiwać, zmieniając wyobrażony sobie przez nas bieg wydarzeń, wprowadzając nowe wątki i niespodzianki czekające na bohaterów i czytelników.
„Skradzione małżeństwo” to powieść kobieca w najlepszym wydaniu. Dogłębnie przemyślana, dojrzale napisana i starannie dopracowana. Odwołuje się do emocji, wywołuje refleksje, nie zostawia miejsca na pytania bez odpowiedzi. Każdy drobiazg w tym utworze ma znaczenie, niczego nie jest za mało lub zbyt wiele. Tematyka książki, choć czasowo nieco oddalona, bazuje jednak na tematach, które ważne i aktualne mogą być również dziś. W tych czasach ludzie wciąż zwracają uwagę na kolor skóry i wyznanie religijne, zależy im na opinii innych i często cenią pieniądze ponad wszystko.
Ta książka nie byłaby tak dobra bez grona dopracowanych, przekonujących postaci. Bohaterzy wykreowani przez Chamberlain świetnie pasują do czasów, w których przyszło im żyć, wspaniale oddają tamte realia, próbując przy tym zaznać nieco radości i odnaleźć drogę do szczęścia. Autorka stworzyła mocne, wielobarwne charaktery, przypominające nas samych i wielokrotnie zaskakujące. Otrzymaliśmy wspaniałą możliwość obserwowania ich przemian, uczestnictwa w procesie ich dojrzewania. A może i my sami dzięki tej historii możemy nieco się zmienić?
Chamberlain przekłada na karty swych książek nie tylko dojrzałość, wrażliwość, doświadczenie czy pisarskie umiejętności. Ona także do każdego z tych utworów się przygotowuje, chętnie czerpiąc z materiałów prasowych na temat minionych lat. Wielką niespodzianką okazał się dla mnie fakt, że wątek dotyczący szpitala w Hickory oparty został na prawdziwych wydarzeniach, szczególnie, że opisywane szczegóły naprawdę intrygują i zapadają w pamięć. Stanowią wspaniałe uzupełnienie dla wartościowej i przekonującej opowieści, którą serdecznie Wam polecam.